Dane opublikowane w tym tygodniu przez Komisję Nadzoru Finansowego na temat dodatkowego oszczędzania na emeryturę w tzw. III filarze (konta IKE /Indywidualne Konto Emerytalne/ i IKZE /Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego), jednoznacznie wskazują na to, że większość naszego społeczeństwa, a w każdym osób pracujących (obecnie ponad 15 mln osób) prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy, bądź nie ma żadnej wiedzy o tym, że emerytury, które będą wypłacane po zakończeniu kariery zawodowej, w olbrzymiej większości nie wystarczą na zapewnienie sobie tzw. godnej starości.
Kluczowa okazuje się w tym przypadku wysokość tzw. stopy zastąpienia, a więc wysokość ZUS-owskiego świadczenia emerytalnego w porównaniu z ostatnio otrzymywanymi zarobkami przed przejściem na emeryturę. Otóż, według danych Instytutu Emerytalnego, w latach 2014-2020 przeciętna stopa zastąpienia spadła z 52,5% do zaledwie 42,4%. A więc przechodzący na emeryturę otrzymują ją już obecnie w wysokości mniej niż połowy ostatniej pensji.
Dodajmy, że jeśli była to np. pensja minimalna (obecnie „na rękę” to 3 tys. 222 zł), oznacza to, że emerytura zostałaby wyliczona na poziomie ok. 1300 zł („na rękę”). W tym przypadku wciąż jeszcze państwo wspomaga emerytów, wyliczając corocznie kwotę minimalnej emerytury, która od marca została podwyższona do kwoty ok. 1620 netto. Tak czy inaczej w grę wchodzą wielkości comiesięcznych dochodów starszych osób raczej nie przyprawiające swą wysokością o zawrót głowy.
Wracając do wysokości „stopy zastąpienia” to wspomniane 42,2% w 2020 r. nie oznacza końca jej spadków, co wynika wprost ze zmniejszającej się - w wyniku ujemnego przyrostu naturalnego - liczby osób pracujących. Skoro z roku na rok zmniejsza się w naszym kraju liczba urodzin, jednocześnie kurczy się liczba przyszłych pracujących. A to bezpośrednio wpływa na wysokość przyszłych emerytur, które w tej sytuacji będą maleć.
Z raportu opublikowanego na stronie ZUS (Jarosław Oczki, „Jak zatroszczyć się o zabezpieczenie na starość osób o niskich dochodach?”) wynika, że wspomniana stopa zastąpienia do 2060 r. może spaść do 28,7% (o ile będziemy przechodzić na emeryturę w wieku 67 lat), lub nawet do zaledwie 18,7% (przechodząc na emeryturę w wieku 60/65 lat). W tym ostatnim przypadku emerytura nie osiągnęłaby zatem 1/5 wysokości ostatnio otrzymywanych zarobków.
W tej sytuacji jedynym wyjściem z sytuacji pozostaje oszczędzanie na przyszłą, dodatkową emeryturę w ramach wspomnianego tzw. III filaru emerytalnego. Jednak, jak przekonują opublikowane dane KNF, do większości z nas ta prawda nie dociera.
Z danych tych wynika, że kont IKE na koniec ub. roku było 859 tys. 931 (z tego najwięcej - 152 tys. 638 kont przypada na kobiety w wieku 60+). Wpłacono na nie łącznie 18 mld 222 mln 414 tys. zł. Z kolei kont IKZE w tym samym czasie było łącznie 514 tys. 681 (z tego najwięcej - 73 634 - przypada na mężczyzn w wieku 41-50 lat); przy czym wpłacono na nie łącznie 9 mld 189 mln 008 tys. zł. Łącznie wpłacono na oba rodzaje kont 27,4 mld zł kont, a w sumie było ich niemal 1,375 mln.
Przy łącznej liczbie ponad 15 mln pracujących w naszym kraju nie wydaje się to jednak wielkość specjalnie imponująca, bo oznacza to, że (w ramach IKE i IKZE) oszczędza na dodatkowe emerytury zaledwie poniżej 10% wszystkich pracowników.
Funkcjonują u nas co prawda również tzw. Pracownicze Plany Kapitałowe (PPK) - w ramach tego programu emerytalnego pracodawcy automatycznie zapisują zatrudnianych przez siebie pracowników w wieku 18-55 lat, podlegających obowiązkowemu ubezpieczeniu emerytalnemu. W ramach PPK na przyszłą emeryturę pracownika składają się zarówno on sam (2% wynagrodzenia brutto + dobrowolnie do 2%), pracodawca (1,5% wynagrodzenia + dobrowolnie do 2,5%) oraz państwo (na początek jednorazowe 250 zł + 240 zł co roku).
Jednak w ramach PPK oszczędza nieco ponad 3 mln pracujących. Nawet w połączeniu ze wspomnianymi niemal 1,4 mln osób oszczędzających na kontach IKE i IKZE i przy założeniu, że żaden pracownik oszczędzający w PPK nie ma dodatkowo konta IKE czy IKZE, to i tak wciąż daje to nam liczbę jedynie 4,5 mln pracowników dodatkowo oszczędzających na przyszłą emeryturę, na 15 mln wszystkich pracujących. Tak więc dodatkowo oszczędza na ten cel poniżej 1/3 wszystkich pracujących.
Poproszony przeze mnie o komentarz w tej sprawie w wywiadzie dla portalu filarybiznesu.pl Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego powiedział:
- Nadal mamy relatywnie niskie dochody – w pierwszej kolejności myślimy o zaspokojeniu niezbędnych potrzeb konsumpcyjnych. (...)Myślę, że do tego trzeba dodać niską świadomość Polaków dotyczącą konstrukcji naszego systemu emerytalnego, że tzw. stopa zastąpienia (...), która w ostatnich latach i tak się obniża, będzie dalej bardzo niska. Zatem tej świadomości brakuje, brakuje też odpowiedniej edukacji na ten temat. Pytanie: kto powinien być bardziej aktywny w odniesieniu do działalności edukacyjnej na ten temat? Tak czy inaczej chodzi o to, by Polacy wiedzieli, że na tzw. godną starość nie wystarczą świadczenia z publicznego systemu emerytalnego, ale, że dopóki jest to możliwe, trzeba korzystać z rozmaitych, dobrowolnych rozwiązań, pozwalających oszczędzać i inwestować na cele emerytalne.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1676
Do końca muzyka będzie grała.
od 1 marca emeryci mogą przechodzić na czerwone światło w dowolnym miejscu
Młodzi po szkołach, zaczynający pracę, nie sięgają wyobraźnią czasu emerytury, więc wydają wszystko co zarobią, a jeszcze biorą kredyty, na starość nic nie zostaje, bo jak twierdzą, mają czas, a czas biegnie szybko, potem będzie "płacz i zgrzytanie zębów".
też powinien być dobrowolny ?
Odpowiedzialność cywilna powinna dotyczyć cywila - osoby, nie pojazdu. Użytkownik stu pojazdów powinien mieć jedno OC. Pojazd za nic nie odpowiada.