Państwo
To oczywiste: to państwo. Rosja, czyli państwo zwane Federacją Rosyjską, państwo, które jest prawną kontynuacją ZSRR, to terytorialny monopol na stosowanie przemocy. Ten monopol dąży do rozszerzania się przy użyciu przemocy – dąży do powrotu do granic Rosji sowieckiej i odzyskania wszystkich wasali i terytoriów kontrolowanych politycznie – w tym Polski. To oczywiste, że jeśli przemoc jest podstawą tej organizacji, to ona będzie używać przemocy do ekspansji. Im większe państwo, tym bardziej chce się terytorialnie rozrastać. To naturalna, immanentna cecha państwa – poszerzać swoje strefy wpływów stosując przemoc – czyli bombardując, mordując i niszcząc. Każde państwo zawsze i wszędzie dąży do tego, by jak najwięcej kontrolować.
Kraj
Ale Rosja to też kraj, to też ludzie, teren, język, historia, kultura, cywilizacja. Państwo ten kraj niszczy – i przy okazji niszczy wszystkich dookoła. Państwo prowadząc wojnę napastniczą, morduje ludzi – i Rosjan, i Ukraińców. Jeśli chcemy uniknąć tego by i nas zaczęło mordować, musimy doprowadzić do całkowitej likwidacji tego państwa i wyzwolenia Rosji jako kraju. By uratować Rosję, trzeba na terenie Rosji zlikwidować terytorialny monopol na przemoc.
Rozbicie dzielnicowe
Najlepiej dla całego świata, w tym dla Polski, ale też dla wszystkich Rosjan oraz innych narodów i ludów zamieszkujących Rosję, byłoby utworzenie setek niezależnych, niepodległych państw na terenie tego kraju. Takie rozbicie dzielnicowe wywołałoby jednocześnie dwa efekty: kompletną niezdolność całej Rosji do wojny agresywnej, do tworzenia zagrażającego całemu światu imperium oraz zapewniłoby bezpieczeństwo i bogactwo mieszkańcom Rosji.
Podział na wiele państw powoduje utratę siły ofensywnej i wzrost siły defensywnej. Podział na wiele państw powoduje konkurencję ekonomiczną generującą ogromny wzrost gospodarczy. W Europie obserwowaliśmy to wielokrotnie. Biedny poddany cara, czy innego samodzierżawcy zwanego ostatnio prezydentem, jest gotów do każdej zbrodni, do ataku na sąsiadów, do bezsensownych mordów i gwałtów - bo nie ma nic do stracenia, bo mało co ma, jest biedny i głupi. Bogaty mieszkaniec samorządnej krainy, dopuszczając się zbrodni, ryzykuje utratę wszystkiego, co ma, więc mu się kompletnie nie opłaca kraść i mordować. Rosyjscy oligarchowie na wojnie bardzo tracą. Nic w zamian nie dostają. Nawet jakaś duma czy honor im nie pozostaje.
Mocarstwowe aspiracje
Rosję należy ocalić od zagłady, do której dąży. Póki jest mocarstwem, póki ma imperialne aspiracje, póki chce innych zniewalać, póki dąży do ekspansji, jest skazana na biedę i cywilizacyjny upadek z wielkim hukiem. Może ewentualnie za sobą do grobu wciągnąć całą kulę ziemską. Odrodzić może się tylko tak, że podzieli się na wiele konkurencyjnych podmiotów politycznych, które będą konkurować ze sobą ekonomicznie, kulturowo i cywilizacyjnie, a nie militarnie. Im więcej będzie tam ludzi bogatych, im więcej klasy średniej, im więcej posesjonatów i właścicieli, tym lepiej - i dla nich, i dla nas, i dla całego świata.
Decentralizacja
Rosja rozdrobniona, rozproszona politycznie może stać się bardzo poważną konkurencją dla Unii Europejskiej dążącej do centralizacji, do unifikacji, dążącej do likwidacji konkurencji i tworzenia monopoli. Unia Europejska budując jednolite mocarstwo polityczne, dąży do biedy i głupoty takiej jak w Rosji. Centralizacja nieuchronnie do tego prowadzi – to prosta droga do wojny i upadku. Rosja zdecentralizowana, wolnorynkowa i konkurencyjna ma szansę stać się gospodarczą potęgą w ciągu kilkudziesięciu lat. Tylko to może Rosję uratować.
Polityczny klimat
Należy to mieszkańcom Rosji podpowiadać. Niech dążą do uwolnienia się od despoty, jakim jest państwo, które ich ciemięży, zniewala, ogranicza, zmusza do mordowania i niszczenia. To nie Putin jest winny, ale państwo, którym rządzi. Rosjanie nie muszą w tym celu się wszyscy porozumiewać, nie muszą na siebie nawzajem czekać. Każda republika (jest ich 22), każdy kraj (mają ich 9), każdy z 46 obwodów czy 5 okręgów autonomicznych może sam dla siebie wywalczyć wolność, ogłaszając niepodległość. Dziś, w stanie wojny, wiele państw zachodnich momentalnie uzna każdą taką secesję i wycofa sankcje dla tego obszaru. Więc jest ku temu polityczny klimat. Rosjanie powinni to wykorzystać. Mógł się rozpaść ZSRR, to może i Rosja.
Utopia - ale czy dobra?
Może to, co proponuję, jest nierealne, może to utopia. Ale jeszcze trzy miesiące temu wielu bardzo poważnym politykom i analitykom wydawało się, że wojna jest niemożliwa, bo nie ma sensu. A jednak wybuchła. No to coś, co ma sens, ale też wydaje się niemożliwe, może się tym bardziej ziścić. Ziściła się bezsensowna niemożliwość, to sensowna szanse ma większą, nieprawdaż?
Ale mniejsza o realność takiego scenariusza. Proszę wszystkich czytających tę notkę o ocenę takiej możliwości – nie o prawdopodobieństwo, ale na ile to byłoby korzystne lub niekorzystne i dla kogo. Czy zgadzacie się z tym, że rozpad polityczny Rosji byłby korzystny dla większości ludzi na Ziemi, w tym dla samych Rosjan? Zgadzacie się, że wcale nie popadliby w większą niewolę, niż mają teraz? A jeśli nie, to proszę wyjaśnić dlaczego.
Grzegorz GPS Świderski
PS1. Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że Rosja stanie się wasalem Chin, które wkrótce pokojowo przejmą Syberię. Więc tamtejsi mieszkańcy powinni się spieszyć z ogłoszeniem niepodległości, bo niedługo wpadną pod but Chin.
PS2. Notki powiązane:
Wiele razy północna Korea uciekała się do gróźb atomowych jeśli nie dostanie papu od Zachodu. Zawsze działało. Więc ruskie predzej czy później sami tak będą straszyć, że nacisną guzik, jak nie dostaną papu od Zachodu :-)
Nie wierzę w żadną III WŚ. Rosja musi być upokorzona doszczętnie i ponieść terytorialne straty, wtedy tamtejsze elity być czegoś się nauczą - ale ja w to nie wierzę - "Kartagina musi być zburzona". Teraz oddadzą wiele za święty spokój, ale nigdy nie zrezygnują z imperialnych aspiracji. To kwestia kolejnych 10-20 lat i znów będziemy mieli problem z ruską dziczą.
No nieprawda. Tylko państwa totalitarne tak robią. No i opozycja totalna, jeśli tylko dorwie się do władzy :-)
A za Sanacji był nawet monopol zapałczany. Kraj stu podatków.
Rozumiem, że podatki dla wolnościowca to samo zło. Ja uważam podobnie, tyle, że zło to podatki sztucznie utworzone typu VAT. Gdyby nie VAT to nie było by mafii VAT-owskich i miliardów ukradzionych z budżetu Polski. Zaś podatki dochodowe, czy obrotowe, są potrzebne. Ale widać, że kwota nieopodatkowana wzrosła kilkakrotnie do 30 tysięcy, więc nawet podatki dochodowe lepiej czasami obniżyć, aby paradoksalnie zwiększyć wpływy z nich, bo tym się likwiduje szarą strefę.
PS. Zwiększanie obciążeń podatkowych to poprzednia ekipa, nierząd PO-PSL. Dzięki temu kręcono wałki nie tylko na VAT.
Wszelkie przekręty na podatkach są zdrową obroną społeczeństwa przed państwową mafią. Po prostu jedna mafia walczy z inną kosztem uczciwych obywateli. Gdyby państwo zwalczyło wszystkie mafie robiące przekręty podatkowe i w sposób całkowicie pewny i skuteczny opodatkowywało swoich obywateli, to byśmy zachowali jeszcze mniej owoców naszej pracy niż teraz. To, że dwóch złodziei się kłuci i zwalcza nawzajem, jest w sumie dla okradanych korzystne.
Totalny odlot autora. To mafia zyskuje na niejasnych, sztucznych podatkach typu VAT, o tym już pisałem. A mafia to koalicja polityków z bandytami, vide Sławomi N. złote dziecko PełO. To że PO-PSL podwyzszało podatki to nie przypadek, ale nie można tego nazywać "zdrową obroną społeczeństwa" tylko dojeniem społeczeństwa. Np. ze środków zgromadzonych w OFE, Amber G., OLT Expres itp. itd.
"A konkretnie kto tu ma platfusa i kto podał jakiś sposób na wygranie wojny?"
===========
Niech Pan przeczyta temat swojego wpisu. No przecież Was - Napoleonów, Presleyów, Biznesmenów i Wirusologów etc sentencja Pattona nie dotyczy. Tak, więc spoko.
Czy próbowano to jakoś wykorzystać z naszej strony? Przez lata nie powstała żadna konkretna inicjatywa (typu choćby rosyjskojęzyczna telewizja nadawana z Polski lub Litwy), a co tu mówić o jakiejś poważnej wizji politycznej.
Aby autor znał choć jednego Białorusina ? Białorusini to odrębny naród od Rosjan, dla nich zrusyfikowany Łukaszenka nigdy nie był baćką. Baćka to termin zarezerwowany dla ojca, a za ojca Białorusini Łukaszenki nie uważają.