
Technika naniesienia trajektorii wraz z opisami pozwala na odtworzenie fragmentu zdjęcia satelitarnego użytego do tego wykresu:

Przyjrzyjmy się bliżej temu zdjęciu:

Widać na nim zaznaczone różnymi kolorami punkty leżące wzdłuż trajektorii samolotu. Pierwsze z prawej strony zdjęcia, wśród drzew, jest czerwone kółko:

Zobaczmy, jaki punkt trajektorii jest w ten sposób zaznaczony. Ten sam obszar łącznie z trajektorią:

Widać, że w ten sposób zaznaczono na zdjęciu satelitarnym położenie alarmu TAWS #37. Żeby nie było wątpliwości, nałóżmy na siebie te dwa ostatnie zdjęcia:

Punkty na obu zdjęciach pokrywają się idealnie. Wiemy teraz, że alarmy TAWS na oryginalnym zdjęciu zostały zaznaczone czerwonymi kółkami (na ostanim zdjęciu kółko jest pomarańczowe, ponieważ nałożony fragment jest prześwitujący).
Podejdźmy trochę bliżej miejsca katastrofy:

Oprócz czarnych punktów widzimy tutaj znajome czerwone kółko, jest to TAWS #38. Zgadza się też jego położenie geograficzne, podane w zapisie. Natomiast nie bardzo leży ono na trajektorii wyznaczonej czarnymi kropkami. Sprawdźmy, jak to wygląda na profilu w załączniku do raportu:

Jaka niespodzianka! TAWS #38 znikł, nie ma informacji o tym alarmie, nie ma też niebieskiej obwódki, tak jak przy TAWS #37. Oznacza to, że komisja Millera z pełną świadomością ukryła na profilu podejścia położenie TAWS #38 event landing.
Na tym profilu zaginął też punkt zamrożenie FMS. Znamy jego położenie geograficzne i czas. Przypomnę, że do oryginalnego czasu zapisów TAWS, a więc i FMS (6:41:02) komisja dodała 6 sekund. Możemy zatem nanieść ten punkt na trajektorię podaną przez komisję Millera:

Jeszcze większa niespodzianka. Po zamrożeniu FMS, czas zaczął się cofać.
Komisja Millera zbudowała wehikuł czasu.
Podobnie jak tam proszę o uwagi dotyczące sposobu prezentacji wyników. Pomoże to nawiązać lepszą komunikację.
Serdecznie dziękuję za słowa wsparcia, to bardzo pomaga.