
Październik 2020. Polski eksport osiągnął 104,2 mld PLN.
Światowy fenomen w czasie pandemii.
Proszę zapamiętać, bo będzie o tym dalej. Trochę pozytywnej prawdy łagodzi nadmierne wytwarzanie żółci.
Wyciągnąłem z lamusa to fajne słowo, nieużywane już od dobrych kilkudziesięciu lat, ale jakoś mi ono najbardziej pasuje, jak widzę te skwaśniałe gęby. Tak, jakby właśnie ich wątroba powodowała nadprodukcję żółci tak, że nie mieści się ona w woreczku żółciowym, dociera aż do ust, wykrzywia gębę i jest przyczyną brzydkiego oddechu.
Jednakże proszę sobie samemu wybrać najbardziej pasujący synonim ze Słownika Języka Polskiego:
wątrobiarz – borsuk, , defetysta, desperat, fatalista, frustrat, melancholik, czarnowidz, pesymista, ponurak, smutas, zgorzknialec, gastryk.
Dzisiaj młodzi najczęściej mówią na te wieczne marudy – smutas. Oczywiście to osobnicy towarzysko mało atrakcyjni (co niestety pogłębia tylko ich ponuractwo).
Internet pełen jest takich z powodu ciągłej frustracji spowodowanej nienadążaniem procesów myślowych za dramatycznie zmieniającą się sytuacją, tak, że w zębach pozostają tylko nieprzyjemne okruchy, które kulturalny człowiek w odosobnieniu usuwa wykałaczką, lub lepiej – szczoteczką do zębów. Oni to jednak wolą wypluć do sieci.
Zdecydowałem, że mam tego dosyć, więc frustratów i złośliwców będę tępił, bo świat wcale nie jest taki zły, jak usiłują nam wmówić.
Choć nie... Pojęcie świat przerasta ich i przeraża, więc wiercą wszystkim dziury w brzuchu, że najfatalniejszą (stąd słowo fatalista?), co wyraźnie czarno widzą (czarnowidz), jest prawica polska – PiS i najgorsi z najgorszych – Kaczyński i Morawiecki.
Rany... Co rano myć zęby, a tu ciągle gorzko i cuchnie, bo Kaczyński i Morawiecki.
Dobra. Koniec pastwienia się nad życiowymi smutasami, co ciężko pracują nad hodowaniem wrzodu żołądka. Wracam do tematu.
*****
Polski eksport w tym roku, historycznym roku pandemii, przekroczy rekordowo 250 miliardów Euro. Światowe sądażownie drapią się po głowach – jak to możliwe?
Jednym z rozsądnych uzasadnień jest to, że ciągle mamy polską złotówkę. Obniżenie jej kursu spowodowało, że nasze eksportowe artykuły stały się atrakcyjniejsze od chińskich, a nawet koreańskich. A na dodatek, o ile łatwiejsza logistyka.
A już ten tegoroczny październik z wartością towarów eksportowanych z Polski – 194,2 miliarda złotych, to coś niesamowitego, nie tylko dla mnie, lecz i dla ekspertów, w żadnym stopniu nie powiązanych z rządzącymi [1]
Te fakty, jakże optymistyczne w tych ponurych dniach, świadomie się przemilcza, bo jakże by to – rząd Morawieckiego z takim sukcesem?
Przecież lepiej się czepiać, że nie rozdajemy garściami chlorowodorku amantadyny ludowi, który to lek natychmiast zabija paskudnego wirusa. Albo udawać, że wszyscy jesteśmy narciarzami zjazdowymi i zamknięcie stoków, to odebranie nam kawałka życia. A na dodatek, obiecali, że postawią veto, a nie postawili. Tchórze!
I co powinno dla każdego patrioty być powodem do dumy – mamy co eksportować.
Wiadomo! Żywność. Kiełbasa krakowska, wśród koneserów uznawana jest za najlepszą wędlinę na świecie. A w Unii jesteśmy największym dostawcą pieczarek,jabłek, truskawek, wiśni i porzeczek. Jeśli ktoś myśli, że to łatwe uprawy, to niech spróbuje.
O miedzi i srebrze tylko napomknę, bo to produkt naturalny, jednak kiedy KGHM przegonił złodziei i oszustów, to przyzwoicie na tym zarabiamy.
Kpiarze wśród wątrobiarzy od początku dobrej zmiany nabijają się nieustannie z Morawieckiego, że ten obiecał nasz samochód.
Produkt skończony – auto, polska marka – będzie dopiero. Nie przeszkadza to jednak temu, że jesteśmy jednym z największych eksporterów samochodów w Europie. Przyznać się – kto to wie?
A na dodatek, wiadomo, że już wkrótce klasyczne auta zostaną wyparte przez elektryczne (może jeszcze przez te z paliwem wodorowym). A tu, moi mili, jesteśmy w Europie największym producentem i eksporterem ogniw litowo – jonowych, inaczej baterii/akumulatorów Li-Ion, zasilających wszystkie elektryczne pojazdy.
A o Cyberpunk 2077 to starsi z czytelników pewnie nie słyszeli. Młodsi muszą wyskrobać ponad 200 PLN by to mieć. To gra komputerowa. W tym też jesteśmy światową potęgą. Niech żyją polscy informatycy! Słusznie dużo zarabiają. A gry? 20% eksportu do Unii Europejskiej to właśnie gry komputerowe. Wiedzieliście?
Generalnie z elektroniką radzimy sobie świetnie. Jako elektronika z wykształcenia rozpiera mnie z dumy. Zdaje się, że w Europie produkujemy najwięcej telewizorów OLED. Gdzie te Philipsy, Grundigi, Thompsony? I także kupę innej elektroniki. Żeby było pełniej, to jesteśmy również w europejskiej czołówce sprzętu AGD.
I to świetnego sprzętu. Właśnie zaryzykowałem i za pół ceny naprawdę przełomowego, bezprzewodowego odkurzacza brytyjskiej firmy Dyson, kupiłem polskie rozwiązanie i jestem zachwycony. Wprawdzie kapitał zagraniczny, ale to produkt polski. Teraz tylko ja odkurzam dom.
A tym to chyba wszystkich zaskoczę, bo jakoś głośno o tym się nie mówi. Jesteśmy poważnym eksporterem materiałów wybuchowych. Kupują je od nas nawet Stany Zjednoczone. To poważny produkt. Nie chińskie ognie sztuczne.
W Japonii jednym z bardziej luksusowych towarów są kołdry robione z pierza polskich gęsi. Pewna gdyńska pani polityk PiSu (obecnie prezes mojego niegdysiejszego armatora) może o tym wiele opowiedzieć. Pierzem za bardzo się nie interesuję, chociaż bardzo dbam o dobre poduszki do spania, ale wspomniana pani Dorota ma także niedaleko dobrą restaurację, gdzie z tych gąsek po oskubaniu, serwuje się wyśmienite dania z drobiu. Tatar z gęsi, czernina z kaszubskiej gęsi, czy szmurowana gęsia pierś w sosie maślanym z modrą kapustą, zadowolą każdego kulinarnego globtrotera.
W całym, niemałym zbiorze polskich słodyczy, gdzie nasza krówka dawno już temu podbiła kraje arabskie, nagle na punkcie naszego wafelka Prince Polo oszalała Islandia. Kurcze, a ja preferuję kokosową Princessę.
Wiecie Państwo, że czołowa rakieta Rafael Nadal był w Trójmieście, o którym zazwyczaj pisuję brzydko, jako Małej Sycylii, lecz tak się składa, jest również europejską stolicą budowy luksusowych jachtów.
Tenisista kupił sobie zgrabny katamaran za 20 milionów złotych i szpanuje nim u siebie na Majorce. [2]
A to zapewne będzie szok dla wszystkich młodych mamuś – myślicie dziewczyny, że wasze wózki dla bobasów, to włoskie, francuskie, czy może szwedzkie? Raczej nie – większość wózków dziecięcych w Europie jest naszej rodzimej produkcji. Podobnie zresztą jak rowery.
Długo jeszcze mógłbym wymieniać nasze eksportowe specjalności, by przytrzeć nosa jęczącym i wyzłośliwiającym się smutasom, którzy jęczą i wypominają PiSowi niezrealizowane obietnice, jak gdyby ten, już na początku 2015 roku wiedział, że zamiast spokojnie budować Rzeczpospolitą, przyjdzie mu non-stop walczyć z koalicją "ulica i zagranica", a w tym roku być jeszcze dobity światową epidemią kompletnie nieznanego wirusa.
Dopowiem tylko, że polskie meble, po znudzeniu się papierowymi meblami IKEI, są rozchwytywane w całej Europie. Na Manhattanie, w centrum światowego luksusu, na 5th Avenue, Polakowi natychmiast rzuca się w oczy market kosmetyczny poważnej polskiej firmy. Tak jest – nasze kosmetyki też na świecie cieszą się uznaniem.
Na koniec – czy Państwo zaprzeczą, że mamy najlepszy produkt eksportowy, co wczoraj zostało oficjalnie potwierdzone – Roberta Lewandowskiego?
Wielu nieprzychylnych komentatorów, wątrobiarzy głównie, zarzuca mi, że jestem panegirystą i propagandową tubą zjednoczonej prawicy.
Jestem pochlebcą? Za dużo zachwytu?
Ależ ja tu cieszę się i wychwalam was, Polaków, którzy, gdy tylko Wam stworzyć warunki, potraficie każdą konkurencję zostawić głęboko w tyle.
Tak długo karmiono nas poczuciem niższości, że teraz cieszenie się z dobrego normalnego rozwoju, uważana jest za coś wstydliwego, niegodnego.
Toteż czarnowidzom, ponurakom, defetystom, frustratom i wszystkim smutasom mówię – O!
*****
Żeby jednak nie było tak różowo:
Adam Smith, ojciec ekonomii jako nauki, w opublikowanym w 1776 roku traktacie "Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów" przedstawił fundamentalny aksjomat:
"Państwo jest bogate bogactwem swoich obywateli."
My, Polacy, po latach destrukcji i upodlenia, ciągle jesteśmy biedni.
Cieszymy się więc, że w przyszłym roku dostaniemy 13 i po raz pierwszy 14 emeryturę. Niziutką, ale zawsze...
1] https://www.money.pl/gospodarka/polski-eksport-trzyma-sie-mocno-rok-z-rekordowa-nadwyzka-6586182140041984a.html
[2] https://www.sport.pl/tenis/7,64987,26009704,rafael-nadal-odebral-jacht-zbudowany-w-polsce-kosmiczna-cena.html
no niestety tak jest.
Tak to działa. Pzdr
Ten eksport według Janusza eksportu, to dać pracę taniej sile roboczej, zapłacić jedną czwartą uczciwej ceny, a potem postawić mu pod nosem Lidla, by biedak zwrócił, co zarobił.
I tak 90% unijnej kasy wraca do Niemiec. Ze stu czterdziestu miliardów eksportu 130 miliardów pojechało Golfami, Passatami w tedeiku oraz innymi Lidlami i Castoramami gerade nach Berlin.
I kupuje potem pajac polski odkurzacz z udziałem zagranicznym...
Proszę zauważyć, ze w obecnych warunkach "pandemicznych" pojecie domu i rozłącznego z nim miejsca pracy straciło rację bytu. Wielkie, globalne firmy z radością zauważyly, że wynajmowane wieżowce można zamienić na większe jachty kadry oraz co najwyżej lepsze komputery (o ile w ogóle coś) szeregowego personelu pracującego w oddelegowaniu, a to oznacza, że mowy nie ma, że coś się zrobi w domu. Domu nie ma. Po prostu jesz i śpisz w pracy...
pisalem kiedys prace na uczelni o tzw remote work ( praca z domu albo zdalna ) bylo to ze 30 lat temu.
Wtedy do glowy ni nie przyszlo, ze będzie to z powodu plandemii wymuszone.
Ale prosze już wtedy ktos myslal. Pzdr
Jeszcze w maju dostalem maile, w ktorych z nieukrywanym zdziwieniem pisano, ze powierzchnia biurowa w najlepszych miejscach stolic jest zbędna. W Wawie mamy pół wieżowca przy Alejach i tak jest w każdym liczącym się kraju, na całym świecie. I te miliony na wynajem nagle się uwolniły - hurra, będą nowe jachty!
Zauważ sake, że ci nasi stali wątrobiarze - frustraci dostają wyjątkowego wzmożenia w weekendy. Chlać już zaczynają w piątek pod wieczór, a w sobotę klinują. W niedzielę już ich nie widać. Leczą się.
Cały ich ten wredny, paskudny charakter, karmiony nienawiścią do wszystkiego co dla Polski dobre i uczulony na najdrobniejszy sukces, który natychmiast trzeba wyśmiać i sponiewierać, jest jeszcze uzupełniany tym nieustannym przechwalaniem, czym to oni nie są. Jeden dyrechtorem od bauera, drugi regularnie tatusiowi pompuje opony w garażu i tym podobne kocopały, świadczące o fatalnej samoocenie, nieudacznictwie życiowym i generalnie - tandeciarstwie. Pewnie nawet żałują, że nie urodzili się murzynami w Burkina Faso - tak Polski nienawidzą.
Taka ciężka patologia internetowa ze zmanipulowanymi i popsutymi mózgami. No, klasyczne smutasy. Jeśli jakaś kobita ich chciała, to jej serdecznie współczuję.
Szału dostali, że Polska ma fenomenalne wyniki. Powinniśmy zdychać i emigrować do szwarcwaldu.
Przecież te złamasy żyją tylko z tego że plują na zadany temat . Mitomani i szmaty sprzedajne . Taki sobie zawód wybrali . To kwestia domu i środowiska . Nawet na porządny telefon z edytorem jednego z drugim nie stać a wypisuje , jaki to zarobiony . W Szwarcwaldzie na stoku , z łopatą . Wyniki są tu sprawą nie tak fenomenalną , jak to że coraz częściej i w dużo większym stopniu są udziałem obywateli . Tak tak , bo gówno to kogo by obchodziło , że Oplowi wzrosło czy Fiatowi , jak to do niedawna było . Polska to ludzie a nie jakiś k...wa Volkswagen .
hahahahahaha
Polega to na wmawianiu sobie i innym, że w miejscu z którego się wyemigrowało jest coraz gorzej, bo w przeciwnym wypadku po co było emigrować.
Znam to na przykładzie mojej siostry, a obecnie, na przykładzie siostry mojej żony.
W dawnych czasach, studenckich, wszystkie DTRki, które wyszly spod naszych piór musialy być zgodne z Polską Normą. Teraz nic w przemyśle nie musi być zgodne z PN - to jest miarą naszej zależności.
Z koprofagią dzieci kończą w przedszkolu, a tobie tylko ona w głowie.
Napisałem i to nie jedną. Na twoją niewykształconą niczym konkretnym zazdrość pozostaje tylko jedno: wykształć dzieci, bo na ciebie za późno. Wiem, że to bolesne, ale trzeba było chodzić do szkoły...
To wibrator był analny ? Wyprzedziłeś swoje czasy . Chyba w Wikipedii trzeba to zapisać . Coś ci mentor w profilu spieprzył i wyłażą takie kwiatki . Kupy się to nie trzyma , oczywiście kupy w sensie górki , żebyś myśli kosmatych nie dostał . Moich szkół mi wystarczy , a jeżeli chodzi o dzieci to nigdy do poziomu ich szkół ani ty ani twoje trollęta nie dorosną . Herrn Muenhausen .
Gdybyś chodził do tych mnogich szkół, co to je tak buńczucznie chcesz przywołać, to byś nie popełnił błędu w słowach, których nie rozumiesz. Bo to niegramatycznie wyszło i nieortograficznie, czego nawet nie zauważyłeś.
Otóż te przygody to były barona Münchhausena. A jeśli chcesz się do mnie zwracać w ten sposób, to bez "n" czyli - Herr Münchhausen.
Więc na drugi raz, drogi przyjacielu, zastanów się zanim zrobisz z siebie publiczną zabawę obcym językiem, a nawet wibratorem, skoro masz takie potrzeby - to jest teraz bardzo modne, ale trzeba z wyczuciem. Przyznam też, że pewien rodzaj podziwu (ale też i bólu) budzi we mnie twoja zdolność do samoupokarzania się na oczach innych.
Pozdrawiam cię świątecznie.
P.S.
I rzecz najważniejsza być może . Ja się wywodzę ze środowiska , gdzie znajomość niemieckiego traktowana jest praktycznie . Zamówić piwo hotel i coś do żarcia , policzyć pieniądze . To nie nobilituje , ot po prostu się przydaje i tyle . A ty możesz strofami z Goethego im dupy lizać , najwyżej będziesz bardziej poetycką szmatą kupioną .
Zdrówka życzę i rozumu chociaż z tym drugim to nielekko będzie ale spróbuję , a może ? Do świąt jeszcze się zetniemy , to na razie .
Fajne jest to pojecie "choroby emigracyjnej". Jakże prawdziwe i smutne. Może też dlatego zostałem w kraju?
Pozdrawiam
Emigrant spod Żywca, mimo iż wie, że jestem z Gdyni, pyta co rusz, czy znam Iksińskiego z Podhala, czy Igreka z Krakowa. Oni nagle zaczynają pamiętać Polskę, jako małe podwórko.
Taaaa... Słyszałem o tej wpadce z Cyberpunkiem. Spieszyli się z promocją przed świętami. To przecież normalne.
A o Microsofcie nic nie słyszałem. Tak, czy inaczej, dobrze im tak.
I wyszedl polski fiat.