Jak donosi szwedzki dziennik „ Dagens Nyheter” Szwedzi w specyficzny sposób radzą sobie z koronawirusem. Starszym i schorowanym pacjentom przyjętym do szpitala z niewydolnością oddechową bez ich wiedzy i woli, ale oczywiście dla ich własnego dobra podaje się zamiast tlenu morfinę i midazolam. Midazolam to krótko działająca pochodna benzodiazepiny o szybkim i silnym działaniu nasennym oraz uspokajającym. Każda ulotka farmaceutyczna zawiera ostrzeżenie, że nie należy stosować midazolamu u osób z ciężką niewydolnością oddechową lub ostrą depresją oddechową. Nie ma co udawać. Szwedzcy lekarze bez ogródek nazywają swoją terapię „koktajlem eutanazyjnym”.
Taką informację podaje pismo „ Do Rzeczy” w numerze 22 z 25-31 maja 2020 roku. W tym samym numerze pan Marcin Makowski raczy zaliczać przeciwników przymusowych szczepień do „ dziejów ludzkiej głupoty”. Istnieją dwa wyjaśnienia tego fenomenu. Najprostsze- pan Makowski nie czyta własnego pisma. Bardziej ponure - pan Makowski czyta lecz nie rozumie tego co czyta. Spróbuję mu zatem wyjaśnić czego boją się przeciwnicy przymusowych szczepień. Niech pan sobie wyobrazi, że jest pan starszym człowiekiem ale nie wybiera się pan jeszcze na tamten świat. Dotknęła pana niewydolność oddechowa połączona z wysoką gorączką. Wolałby pan zostać w domu ale potrzebuje pan respiratora. Albo wpadł pan po prostu w ręce służb medycznych i nie ma pan już wyboru. Wiozą pana do szpitala oczywiście jednoimiennego i troskliwie podają panu maseczkę eutanazyjną. Nie jesteśmy w Szwecji? Ale przecież Szwecja ma lepszą służbę zdrowia niż my. A zresztą są to rozwiązania przyjęte w całej Europie, do której bezustannie rozpaczliwie aspirujemy, a jeżeli dobrze pójdzie zostaną przyjęte na całym świecie. (Dobrze oczywiście nie dla nas lecz dla organizatorów tej całej hucpy.) Nikt pana nie pyta czy pan pragnie eutanazji. Nikt pana nie będzie pytał czy chce pan się zaszczepić nie zbadaną do końca szczepionką, o nie przewidzianych działaniach ubocznych. To paradoks ale żeby wyciąć panu wyrostek robaczkowy konieczna jest pana pisemna zgoda nawet jeżeli zaniechanie operacji zagraża pana życiu. Nawet zepsutego zęba nie można wyrwać panu ani pana dziecku bez pana zgody. Jednocześnie można podać pana dziecku w pierwszej dobie życia bez pana zgody a nawet wbrew pana protestom kilka szczepionek zawierających niebezpieczne substancje. Na czym ma polegać mądrość ustawodawcy, którego nie interesują wyniki badań niezależnych naukowców z całego świata, którego nie przekonują liczne przypadki powikłań a nawet zgonów po podaniu dziecku szczepionki, a także przypadki dzieci upośledzonych lub dotkniętych ciężka chorobą w wyniku jej podania? Ustawodawcy, który każe ścigać nieposłusznych rodziców, nakładać na nich wysokie grzywny a także sankcjonuje prześladowania lekarzy zajmujących się naukowo i publicystycznie niepożądanymi odczynami poszczepiennymi (NOP). Takie prześladowania dotknęły miedzy innymi znanego lekarza z Trójmiasta doktora Jaśkowskiego, któremu w uznaniu dla jego badań i publikacji chciano odebrać prawo wykonywania zawodu.
Czy pan, panie Makowski słyszał o odbywających się w Sejmie międzynarodowych konferencjach poświęconych problemom szczepień? Czy słyszał Pan o stowarzyszeniu STOP NOP ?.Czy znane jest panu nazwisko Justyna Socha? Jako argument przeciwko osobom walczącym z przymusem szczepień podaje pan nazwiska ich stronników. To Mariusz Pudzianowski, Magdalena Gessler, Dorota Rabczewska, Iwan Komarenko, Leszek Możdżer i do kompletu raper Tede. To klasyczny przykład argumentum ad hominem, który nie przystoi dziennikarzowi. Poza tym takie zestawienie to stygmatyzacja wymienionych osób. Czytelnik powinien dojść do wniosku, że ponieważ dzielenie poglądów z raperem Tede ( zamiast rapera można dowolnie podstawić każdą inną z wymienionych osób) wyklucza go z grona osób rozumnych, ergo szczepionki są zupełnie bezpieczne. Na miejscu wymienionych w pana artykule osób poczułabym się tym zestawieniem poważnie urażona. Poza tym przeciwników przymusowych szczepień porównałabym raczej nie do rapera Tede lecz do Galileusza który według słynnej legendy w roku 1633 gdy stanął przed sądem inkwizycji rzymskiej wypowiedział szeptem e pur si muove (a jednak się kręci). Galileusz miał w ten sposób wyrazić przekonanie, że to Ziemia krąży wokół Słońca, choć wcześniej publicznie musiał się wyrzec swoich poglądów. Pomimo presji koncernów farmaceutycznych, pomimo niewłaściwego finansowania badań naukowych i decydującego udziału w tym finansowaniu właśnie tych koncernów, pomimo powszechnego upadku etosu naukowego i sprowadzenia większości ekspertów do roli szczekających na rozkaz piesków, nie da się w nieskończoność pomijać i ukrywać wyników niezależnych badań. Ziemia krąży wokół Słońca a szczepionki bywają szkodliwe. Ciekawa jestem czy przytaczając przykłady ludzkiej głupoty posłużył się pan książką „Historia ludzkiego szaleństwa” której autorem jest węgierski pisarz Istvan Rath-Vegh. Tak czy owak tę książkę gorąco polecam. Polecam również „ Strukturę rewolucji naukowych” Thomasa Kuhna. Gdyby pan ją czytał wiedziałby pan, że naukowcy uprawiający tak zwaną naukę instytucjonalną (normal science) zajmują się wyłącznie usuwaniem anomalii obowiązującego paradygmatu czyli zjawisk sprzecznych z tym paradygmatem. Rewolucja naukowa zdarza się gdy liczba anomalii jest bardzo duża i przekracza możliwości ich usuwania. Zwolennicy teorii geocentrycznej tłumaczyli ruchy planet niejako na siłę, skomplikowanym układem deferentów i epicyklów. W dziedzinie szczepionek obowiązującym obecnie paradygmatem jest ich skuteczność i brak skutków ubocznych. Liczba anomalii czyli udowodnionych chorób poszczepiennych jest faktycznie porażająca. Natomiast choć nie brakuje Galileuszy (na przykład doktor Jaśkowski) inkwizycja jest wyjątkowo skuteczna w swym oporze. Jej skuteczność wspomagają pożyteczni idioci, którzy nie zrozumieją tego problemu dopóki nie dotknie on kogoś z ich bliskich.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11477
"Najprostsze- pan Makowski nie czyta własnego pisma. Bardziej ponure - pan Makowski czyta lecz nie rozumie tego co czyta."
Wytłumaczenie widzę jeszcze inne - ten pan po prostu bardzo dobrze wie skąd wieje wiatr.
Proszę sobie przypomnieć jak to niemal jeszcze wczoraj nasi tzw. "politycy" wręcz prześcigali się w zapewnieniach, że obowiązkowo "wyszczepią Polaków".
To wyglądało nie jak żaden elegancki naukowy paradygmat tylko jak gorliwe deklaracje składane komuś z zewnątrz. Zarówno ludzi aktualnie rządzących jak i do tej władzy aspirujących (tu oczywiście z chlubnymi wyjątkami, ale niestety bez realnych szans na wygraną).
A co do szwedzkich seniorów to nie sposób oprzeć się refleksji, że jest to to pokolenie, które swoim umiłowaniem lewicy, swoimi wyborami i swoim wyrzeczeniem się wiary samo do takiej sytuacji doprowadziło. To mnie zawsze zdumiewa - ludzie głosujący na lewicę i cywilizację śmierci kompletnie nie zdają sobie sprawy, że sami prędzej czy później padną jej ofiarą i sami znajdą się w piekle, które pomagają zbudować.
W tym przypadku to chyba nie tyle oswojenie z ryzykiem co raczej kompletny brak wyobraźni i całkowita nieumiejętność przewidywania konsekwencji swoich wyborów. Ciemnota i głupota to ulubione środowisko żerowania lewicy wszelkiej maści.
Ze szczepieniami wytworzyła się zupełnie chora sytuacja. Pomiędzy obydwoma stronnictwami - szczepionkowców i antyszczepionkowców toczy się wojna - i więcej w niej emocji i zajadłości niż argumentów merytorycznych. A na wojnie pierwsza umiera prawda.
Tymczasem sprawa jest poważna - chodzi o zdrowie i życie.
Dlatego o tym czy i na co szczepić nie powinni decydować Mariusz Pudzianowski, Magdalena Gessler, Dorota Rabczewska, Iwan Komarenko, Leszek Możdżer, raper Tede, Justyna Socha, dr Jaśkowski ani skądinąd zacna i szanowana Izabela Brodacka Falzmann.
Nie powinni decydować rodzice, którzy chcą dla swoich dzieci jak najlepiej ale są ogłupiani przez media. Matka Rozalki, siostry Antka też chciała ratować swoje dziecko.
Nie powinny decydować firmy Glaxo, Astra czy Boehringer Ingelheim ani zblatowany urzędnik ministerstwa.
Nie powinien decydować Galileusz (bo już nie żyje a nawet jakby żył, to i tak by się na tym nie znał).
Kto wobec tego powinien ustalić kalendarz szczepień?
Moim zdaniem sytuacja dojrzała do tego aby powołać zespół złożony z lekarzy różnych specjalności, z dużym doświadczeniem w zakresie szczepień i powikłań poszczepiennych. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby przedstawiciele STOP NOP także w tym przedsięwzięciu uczestniczyli - o ile będą merytorycznie dyskutować a nie krzyczeć. Gdyby mnie ktoś zaproponował samodzielne stworzenie kalendarza szczepień, popukał bym się w głowę. Mimo, że pracuję z chorymi zakaźnie od ponad 40 lat. Natomiast widziałbym dla siebie w takim zespole miejsce - jako jednego z wielu.
Taki zespół pracowałby w oparciu o dostępne dane epidemiologiczne, bazy danych i osobiste doświadczenie. Wiem, że byłyby naciski, że dane nie do końca bywają wiarygodne, a najbardziej nobliwym czasopismom medycznym zdarza się publikować prace na zlecenie. Ale od tego są kompetentni ludzie, żeby te wszystkie bzdury odsiać.
Tak mi się skojarzyło, jak to w zamierzchłych czasach wpadła mi w ręce praca z Instytutu im. Kirowa w (wtedy jeszcze) Leningradzie. Coś mi zdecydowanie nie grało. Napisałem do autora "proszę o wyjaśnienie, w jaki sposób oznaczył Pan tak niskie stężenia przeciwciał przy pomocy metody, która jest zbyt mało czuła nawet dla stężeń 100 razy większych". Nie otrzymałem odpowiedzi. Napisałem ponownie, bardziej obcesowo. Znowu brak odpowiedzi. Napisałem do kierownika instytutu. Że dwa razy zadałem takie pytanie i nic. Odpowiedź przyszła błyskawicznie: nikt o takim nazwisku nie pracuje i nigdy nie pracował w Instytucie im. Kirowa. I tak wysłałem biednego człowieka na białe niedźwiedzie. Wyrzuty sumienia mam do dziś.
pozdrawiam - nonparel
A czy producent noży bierze odpowiedzialność, że łamaga krojąc warzywo utnie się w palec? A producent aut, że ktoś za szybko jadąc we mgle uderzy w brzozę? Nie.
Więc lekarz też nie bierze odpowiedzialności za efekt statystyczny działania leku.
W Polsce. I noże. W USA drabiny jeszcze nie słyszałem żeby na ubezpieczalnie dawali ale od dawna już mają w cenie ubezpieczenie producenta od spadnięcia z drabiny. Taki system prawny mają, w taki i nas wpychają. Tak samo to działa w medycynie, że w kosztach leczenia ubezpieczenie i koszty spełnienia procedur dla kruczków i paragrafów prawa są już niepoliczalne.
Szanowna Pani, logika jest taka: WY się nie zaszczepicie, ale jakby co, to po karetkę zadzwonicie. Tak? I taki jeden z drugim niedouczony i niekumaty, bo się zaszczepił, będzie się z Wami dzielił składką na ubezpieczenie zdrowotne. Przecież na to liczycie - dobre, chrześcijańskie państwo Was przecież nie zostawi, kto wie, czy czasem nie będziecie oczekiwali lepszych łóżek.
Wychodził sobie pan Szumowski i ogłaszał kolejne zarządzenia, całkiem jakby od kogoś dostawał instrukcje po prostu SMSem.
W takiej sytuacji ma żadnego powodu aby sądzić, że z "wyszczepianiem" będzie cokolwiek inaczej.
"Nie powinni decydować rodzice, którzy chcą dla swoich dzieci jak najlepiej ale są ogłupiani przez media."
To poważna deklaracja ideologiczna. Odważna jak na kogoś kto chce się opierać "o dostępne dane epidemiologiczne, bazy danych..."
mimo osobistego doświadczenia z wiarygodnością stron takich jak "firmy Glaxo, Astra czy Boehringer Ingelheim ani zblatowany urzędnik ministerstwa".
Nie wspominając o pracach z Leningradu i z Impactfactorów wziętych.
Żeby nie było niejasności to taka sama ideologia jak znana z "socjalizm TAK - wypaczenia NIE" i "nie socjalizm, nie kapitalizm tylko Trzecia Droga".
Mogę na to odpowiedzieć tylko:
Jak świat światem nie będzie komuch człowiekowi bratem.
Tak jak na, jak Pani pisze zabiegi medyczne potrzebna jest zgoda pacjenta, tak Państwo wprowadzi druk: Niezgoda na zaszczepienie. Podpisując się pod nim, Pani, Pan Jaśkowski, Pan Braun i każdy, kto nie chce być tym paskudztwem zatruty, podpisze się pod zawartymi w nim warunkami. Podpisany druk będzie zawierał pouczenie jak macie się Państwo zachować w przypadku zachorowania jak również gdzie należy corocznie przesyłać kopię polisy ubezpieczenia, zawieranego na wypadek, gdybyście Państwo zarazili kogoś innego. Poza tym, w przypadku zachorowania, nie rościcie sobie praw do leczenia z ubezpieczenia społecznego. To powinno załatwiać sprawę, tak jak kwit podpisywany przed zabiegiem chirurgicznym.
https://youtu.be/A7FR6K_aWN0
Przyznam, że jestem nieco zażenowany ostrością twojego ataku na ideę prewencyjnej walki z zapobieganiom chorobom metodą szczepień. To jest fragment medycyny, który ma już kilkaset lat. A zorganizowane akcje antyszczepionkowe (co dziwnym trafem koresponduje z wieloma akcjami typu anty) rozwinęły się w XXI wieku.
Muszę to podkreślić na wstępie - jestem przeciwnikiem, mimo pewnych wątpliwości z powodu solidaryzmu społecznego, obowiązkowych szczepień. Powiem więcej - żadna terapia i żaden nowy lek, czy metoda leczenia nie mogą być wprowadzane bez zgody pacjenta lub opiekunów prawnych, a zgoda musi być poprzedzona nie tylko ulotką w opakowaniu lekarstwa, lecz dobitnym poinformowaniu przez lekarza o elementach ryzyka.
Problem upadku zaufania do szczepionek (czy choć przez chwile wahałaś się kiedyś, jak dawniej szczepiono, o ile pamiętam w szkołach, dzieciaki na ospę?) nabrał siły, gdy biznes farmaceutyczny przerzucił produkcję specyfików do państw taniej siły roboczej. Głównie Chiny i Indie. Byłem w obu krajach i osobiście widziałem, jaki tam kulturowo obowiązuje standard higieny i poczucie odpowiedzialności za wyrób. Wina też zachodu, bo oni o tym dobrze wiedząc, powinni prowadzić obowiązkową, drastyczną kontrole jakości, każdego lotu produkcji. To głównie zła jakość szczepionek, a nie jej uprzednie przebadanie, powodowały dramaty i fatalne efekty poszczepienne. Jednakże tak zwane Vaccine Injury, czyli negatywne efekty poszczepienne w postaci ciężkiej, a nawet tragicznej mogą być liczone nie w procentach, nie w promilach, tylko ewentualnie w ppm - part per milion. Zapewniam, że więcej jest poważnych powikłań po zażywaniu sprzedawanych bez recepty aspiryny, a w szczególności zalecanego paracetamolu.
Napisałem kiedyś, że w moim ostatnim kontrakcie afrykańskim, musiałem zgodnie z wymogami wykonać w krótkim czasie aż 11 szczepień ( właściwie to odnowić, bo każdy marynarz zaczynający karierę zaprowadza tzw, "żółtą książeczkę", którą sprawdzają władze sanitarne każdego portu zawinięcia,).
Szczepienia wykonano w dawniejszym Instytucie Medycyny Morskiej i Tropikalnej, zgodnie z najwyższymi światowymi standardami, przez specjalnie wykwalifikowaną pielęgniarkę. Byłem nieco skonfundowany, a nawet zaniepokojony, gdy musiałem podpisać oświadczenie, że zadaję sobie sprawę, że szczepienie na żółtą febrę, dla osoby powyżej 60 roku życia może prowadzić do poważnych powikłań, a nawet zgonu. Udałem się do gabinetu lekarza, a ten mi wyjaśnił, że taki jest obowiązek prawny, lecz jeżeli już kiedykolwiek byłem na to szczepiony, to ryzyko jest zerowe.
Czyli zgoda - nie powinno być szczepień pod przymusem. Lecz trzeba uczynić wszystko, by wszyscy chętnie szczepili się dobrowolnie, bez poczucia zagrożenia.
Pzdr