Stale mieliśmy w sobie ten wewnętrzny, boski kompas. Większość Polaków go miała. Za wyjątkiem tych tradycyjnych, nie odwracalnie zarażonych wirusem bolszewizmu, oraz szubrawców – zdrajców, których niestety nasza nieszczęsna Ojczyzna miała w dziejach pod dostatkiem.
A komuna już hodowała następnych. Jak widać – wyhodowała.
Dzisiaj, 75 lat od nastania sowieckiej okupacji mamy tych Polaków-Niepolaków, zawsze gotowych sprzedać Polskę, za łyżkę kawioru albo kęs bratwursta, prawie 5 milionów. Na 38 milionów obywateli to chyba sporo. Czy ja wiem... 13 procent potencjalnych i aktywnych zdrajców.
https://naszeblogi.pl/54591-byly-inne-czasy-cz1
.............................
Wtedy, przed rokiem osiemdziesiątym, wiele z tego, jak jest na prawdę, nie wiedzieliśmy. Dbano o to byśmy nie wiedzieli. Żelazna Kurtyna to nie tylko taki literacki eufemizm zniewolenia. To niebotyczna zasłona, byśmy nie dowiedzieli się i przypadkiem nią nie przesiąknęli, czym jest prawdziwa WOLNOŚĆ.
A także bardzo starannie wymieszano prawdę z kłamstwem.
Byliśmy w pewnym sensie zagubieni, a na dodatek bolszewicy utrzymywali społeczeństwo w permanentnej biedzie, tak, że na czoło codziennych zadań wysuwało się zdobywanie żywności, odzieży, utrzymywanie domu – ciasnych klitek meblowanych wyrobami z paździerza. Walka o zdrowie...
Walka o przeżycie.
Nie istniało, choć usiłowano stwarzać pozory, "Prawo do prywatności i samostanowienia".
Bolszewia w Polsce i nie tylko, starannie pielęgnowała "goebbelsowską tradycję Wielkiego Kłamstwa".
Wiedzieliśmy o tym. Każdy wiedział. I w miarę swojej inteligencji i zasobu własnych zasad moralnych staraliśmy przeżyć i się przystosować. By korzystać z tego danego nam życia. Uczyć się, wychowywać dzieci, robić nawet kariery w swoich konkretnych dziedzinach, Cieszyć się życiem ile się da, lecz być uczciwym i przyzwoitym. Zebrany bukiet polnych kwiatów potrafił cieszyć bardziej niż dzisiejsze wypasione róże i storczyki.
Najsłabsi i ci ze skazą charakteru, różni psychopaci, hipokryci i naturalni krętacze i kłamcy, nie dali rady. Poddali się. Szli z oprawcą na współpracę.
100 tysięcy Tajnych Współpracowników. 25 tysięcy funkcjonariuszy etatowych Służby Bezpieczeństwa. Czy policzono gdzieś KO – Kontakty Operacyjne – donosicieli, którzy nie podpisywali współpracy, nie składali pisemnych raportów, tylko ustnie donosili na ludzi. Ile takich było? Pół miliona? Więcej?
A na dodatek nad tym wszystkim uprzywilejowani – Nomenklatura.
I na samym szczycie panowie życia i śmierci – Biuro Polityczne PZPR.
Lecz to też była fikcja. Bo władzą ostateczną, najwyższą, naprawdę była Moskwa. Kreml.
To były inne czasy...
Takie mniej więcej były czasy, gdy po 30 latach "niby-przemian", usiłuję fragmenty przywołać z pamięci.
Wtedy i teraz.
No właśnie... Tamte 45 lat komunistycznego jarzma i dzisiejsze 30 lat "wolności i demokracji". Można już coś porównać, zastanowić się i starać się wyciągnąć wnioski.
Bolszewicy w "tamtych czasach" przy pomocy wszelkich technik "prania mózgu" starali się nas wszystkich zamienić w, jak to nazwał rosyjski emigrant, pisarz i filozof Aleksandr Zinowiew, a w Polsce rozpowszechnił ks. Józef Tischner, w homo sovieticus.
Jak ktoś jeszcze nie ogarnia co to znaczy, to niech pojedzie sobie do Rosji na prowincję i pogada z przeciętnymi ludźmi. To zrozumie.
Taki miał być efekt końcowy komunistów. Taka jest utopia Wielkiej Rewolucji Francuskiej – Wolność, Równość i Braterstwo.
Masy obywateli – biednych, niedouczonych i bezwolnych – ale w jakiś sposób, na miarę radosnego głupka, szczęśliwych. Oraz ONI – wybrani, na szczycie – Wielki Przywódca, który zastępuje Boga; Najbliższy Krąg – wtedy Biuro Polityczne, oraz wówczas Nomenklatura, a dzisiaj Oligarchia.
Czy tu i teraz, drugie dziesięciolecie, a zaraz trzecie, jest dla nas, Polaków zupełnie inne od "tamtych czasów". W pewnym sensie bardzo, lecz w zakresie wolności i "prania mózgu" oraz stosowania "goebbelsowskiej tradycji Wielkiego Kłamstwa" jest jeszcze gorzej.
Świat poszedł na przód. Postęp jest wielki. Więc także w dziedzinie manipulowania ludzkim umysłem i poglądami obywateli poczyniono ogromne postępy.
Tak więc nadal manipulują narodami na potęgę.
Lecz czegoś Hitler i Stalin ich nauczyli. Nie da się bezczelnie i na chama. To budzi bunt i opór. Trzeba podstępem i sprytem.
I nie potrzeba wojen i zabijania. Podboje mają dotyczyć wyłącznie umysłów .
Po to jest nowoczesna psychologia, socjologia i psychiatria. Intensywnie eksperymentowali najpierw Rosjanie i Amerykanie. A potem inni.
Wszystkie te projekty zawładnięcia umysłami zaczęły się natychmiast po II WŚ. Chociaż sowieci mieli już dokonania w latach 30-tych.
A Amerykanie ruszyli pełną parą w 1948, zaraz potem jak powstało CIA.
Wszystkie te tajne operacje, jak ta dyrektora CIA Richarda Helmsa o kryptonimie CHAOS, Czy dyrektora FBI J. Edgara Hoovera COINTELPRO, a później najbardziej intrygujące i do dzisiaj w dużej części utajnione MKULTRA,.
Również te rosyjskie, zapoczątkowane już w 1917 roku badania nad kontrolą umysłu, gdzie szczególnie ulubionym tematem, w odróżnieniu od amerykańskich badań nad substancjami psychoaktywnymi, w tym z narkotykami oraz hipnozą , na którym sowieci koncentrowali się to tak zwana broni technotronicznej. Różnego rodzaju pola, fale i impulsy elektromagnetyczne, lub magnetyczne, które mogą mieć silny wpływ na stan, a może nawet kontrolę umysłu.
Niepotwierdzone źródła podają, że intensywnie pracuje nad tym NATO, Izrael, i Chiny pewnie też. Raz nawet nasz, wówczas minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz, coś nierozważnie powiedział o broni elektromagnetycznej.
A dzisiaj będąc w tym temacie, społeczeństwo, nie można wykluczyć, że również manipulowane, obawia się nowej technologii telefonii komórkowej 5G.
Czy słusznie – nie wiem. Lecz każdy na własne oczy może zobaczyć, co się dzieje z jajkiem umieszczonym w kuchence mikrofalowej.
Tak więc wszyscy chcą zawładnąć umysłami. Co do tego nie mam najmniejszej wątpliwości.
Główne trendy już stosowane to:
- "Zjednywanie serc i umysłów".
- "Zasiać strach".
- "Agresja i zamęt".
- "Musisz zanegować swoje ja".
- "Gówno prawda".
I czy już tego nie widzimy w działaniu w Polsce, szczególnie po wyborach 2015?
"Zjednywanie serc i umysłów" to te biedne dziki, niewinne korniki, zagrażające ludzkości CO2, gwałcone krowy i ogólnie całe to paskudne mięso. Fe! Nieszczęśni uchodźcy; biedny chłopiec, co się utopił wypadając z pontonu u brzegów greckiej wyspy Lesbos (scena kręcona parę razy, bo było zbyt mało dramatyzmu). A ostatnio biedny chomik europejski.
"Zasiać strach". Żydzi nam wszystko odbiorą. Naszą Polskę zamienią w swoje Polin. I ta ustawa 447. Prąd podrożeje o 100 procent. Wymrzemy wszyscy lub ulegniemy mutacjom przez GMO. Smog nas powoli zabija. Zniszczy nas technologia 5G. Głowice atomowe setek rakiet Iskander w Kaliningradzie tylko czekają skierowane na wszystkie polskie miasta. To już koniec, bo jak zawsze wszyscy nas zdradzą. Nie szczepić się! To, jak nie zabija, to powoduje autyzm, nowotwory i ciężkie choroby, czy kalectwo.
"Agresja i zamęt". Od pierwszych dni po wyborach to słynna deklaracja lidera opozycji – "Ulica i zagranica". Setki idiotycznych demonstracji. Prowokacje. Wybryki w parlamencie. Hejt i trolling w internecie. Kłamliwe donoszenie na RP. Wielowładza i sobiepaństwo – kasta sędziowska, uniwersytety, duże miasta.
"Musisz zanegować swoje ja". To oczywiście gender i LGBT. Już tak na prawdę nie wiesz, kim jesteś. Profesor Hartman i jemu podobni, twierdzi, że jesteś głupi. Musi coś w tym być, bo Janusz Korwin Mikke powtarza to samo.
"Gówno prawda". Nie ma prawdziwego podziału na prawdę i kłamstwo. Sędzia, który na oczach telewidzów i internautów ukradł starszej kobiecie 50 zł, tak na prawdę nie ukradł, bo się zamyślił. Celebryta, który walnął dziewczynę na rowerze na pasach dla pieszych i ją skomplikowanie połamał, to nic złego nie zrobił, bo nie znamy prędkości roweru. Człowiek swym działaniem doprowadza do globalnej katastrofy, powodując ocieplenie klimatu. To nic, że lodowce Grenlandii się powiększają i to nic, że klimat Ziemi jest naturalnie cykliczny. A szambo lejące się do Wisły tylko użyźnia wodną biocenozę rzeki.
Jak widać prace nad kontrolą umysłu w Polsce idą całą parą. Słabsi już nie dają rady. Wczorajszy patriota prawicowiec, wyznawca konserwatywnej ideologii, po czterech latach staje się lewackim rewolucjonistą.
Ludzie wybierają do sejmu idiotów i oszustów. Głupców. "Agresja i zamęt"... Teraz tak jedziemy panowie i panie.
A przyczajeni na parę lat starzy bolszewicy, jak Miller, Senyszyn, Dyduch, czy nieco młodszy Czarzasty powracają w chwale na ważne stanowiska.
Komuchy są jak karaluchy, które podobno przetrwają nawet atak atomowy. Niezniszczalni. A jak siedzą przyczajeni w środku pajęczyny, to dbają o nich skutecznie wychowani, lub kupieni decydenci – Wałęsa, Kwaśniewski (ten akurat to jeden z ich narybku), sędzia Strzembosz (Sądy same się oczyszczą) i jego kasta, Michnik i w centrum Europy -Tusk.
A wikt, opierunek, oraz dostatnie życie zapewniają "polscy milionerzy" – swoi ludzie, których sami posadzili na zagrabionych narodowi majątkach – Kulczyk, przyjaciel Kwaśniewskiego – kontakty z SB, Czarnecki – kontakty z SB, Solorz – kontakty z ,,,.
Nie dopuszczono w Polsce do dekomunizacji. Ktoś zadbał, by nie było lustracji.
Więc stara komuna powraca i podłącza się do nowej komuny.
Tej, nazywanej europejskim lewactwem. Gorszej niż Stalin i Hitler, a co ważne bardziej skuteczniejszej. Sprytnej i podstępnej.
Generalnie – wszystko zgodnie z planem.
Etap 1-wszy – do 1990 – jawna bolszewia – droga do komunizmu
Etap 2-gi – od 1990 i ciągle trwa, to droga – ukryta, lub inaczej kryptokomuna. Starannie maskowana, bo słowo komunizm brzydko się kojarzy.
Jak już wspomniałem, mieliśmy swoją busolę. Może niekompletny, ale swój katalog wartości i priorytetów. Nie było z nami łatwo – z tą powojenną młodzieżą. Ale oportuniści, owszem, też byli. Łasili się do władzy. Żeby było jasne – do każdej władzy. Teraz dzieciaki, tresowane ich filozofią bez moralności, porobiły duże kariery. Czy to w polityce, czy w robieniu pieniędzy.
A młode aparatczyki typu Kwaśniewskiego, Jaskierni, czy Czarzastego, tworzyli elytę III RP.
Nie wiem, czy dalibyśmy radę. Czy w końcu nas by nie złamali, albo zmusili do emigracji. Zresztą sporo z nas wybrało tę drogę.
Lecz Bóg Ojciec czuwał nad nami. Zafundował nam najwspanialszą pomoc. Nie tylko nam zresztą. Dał całemu światu świętego, nowego Michała do walki z Bestią, papieża Polaka, Jana Pawła II.
Tego komuniści nie przewidzieli. Ich najważniejszy plan – poprzez pranie mózgów tworzenie pokoleń komsomolców, a potem homo sovieticus, załamał się. Przeciwnik z Bożą Pomocą okazał się za silny. Trzeba go było zlikwidować.
Ale nie udało się. Zło ponownie nie zwyciężyło.
Ale zło tylko się przyczaiło. Albo założyło maski. I działa nadal. Bardzo mocno i bardzo podstępnie. Wiedzą bardzo dobrze, że wystarczy tylko wyjąć z domina dziejów, zdobyć tylko jedno, dwa pokolenia i cała tysiącletnia tradycja może się posypać.
Czy w związku z tym nie powinniśmy spojrzeć głębiej i uważniej ocenić wiosenny strajk nauczycieli? Kto uczy i wychowuje nasze dzieci. Skąd tacy nauczyciele się biorą. I dlaczego to rodzice nie mają nic do powiedzenia, jak im się systemowo niszczy dzieci.
A z ostatniej chwili – co to za radni miasta Żyrardowa, co, jak się dowiedziałem, z całą butą i arogancją lewackich aparatczyków, zmieniają nazwę ulicy bohatera AK i Powstania Warszawskiego, generała Augusta "Nila" Fieldorfa na ulicę Jedności Robotniczej. Pojmujecie? JEDNOŚCI ROBOTNICZEJ ! Dzisiaj, nie z Bieruta, czy Gomułki...
Widać, że ani na chwilę nie wolno nam spuścić gardy. Problem jest znacznie potężniejszy, niż ten, który mieliśmy w latach 1945 – 1989. Bo zmora komunizmu jest w tej chwili dominującym trendem ogólnoświatowym.
Nazywamy to neomarksizmem, albo dokładniej neomarksizmem kulturowym.
W kąt poszli mający na sztandarach chłopów i robotników Marks, Engels i Lenin. Tych trzech "ojców założycieli" najczęściej widzieliśmy razem na sztandarach 1-wszo majowych pochodów, wszelkich bolszewickich defilad, zjazdów partii i innych uroczystości. Śmieszyli już nas młodych i kpiąco śpiewaliśmy nawet na ulicach w czasie studenckich Juvenali:
"A ty maszeruj, głośno krzycz – niech żyje nam Wołodia Iljicz! "
"Dziś wszystkie kwiaty, wszystkie ptaki (zioła), wszystkie drzewa,
Cała przyroda o Leninie dzisiaj śpiewa."
.
.
.
"Kiedy do łóżka wpycha tobie się dziewczyna
Wykopsaj ją i weź za dzieła się Lenina
Dziś zapytała mnie moja dziewczyna,
czemu nie jestem podobny do Lenina?
Dziś na ulicy widziałem Murzyna,
Co był łudząco podobny do Lenina."
Potwór został ostatecznie wyśmiany. Jego mumia poza Moskwą nie działa.
Dla młodych, inteligentniejszych, uzbrojonych w laptopy i tablety – i nawet już nie pamiętających opowieści o drugiej wojnie (bo kto ma uczyć, jak same nauczycielki nie wiedzą. Zadbano o to,), o nazistach i bolszewikach potrzeba znacznie sprytniejszych ideologów, znacznie bardziej chwytliwych haseł.
Sięgnięto więc i postawiono na cokołach, dwóch opętanych ideologią wypełnienia całego świata komunizmem Włochów – Anonio Gramsci i Altiero Spinelli.
I tak widzą swoją drogę ku świetlanej przyszłości:
"„Ze stale rosnącej grupy sympatyków partia powinna wciągać do współpracy tylko tych, którzy europejską rewolucję uczynili głównym celem swojego życia, którzy z dnia na dzień świadomie wypełniają swoje zadanie i dbają o interes ruchu, [...] tworzą stabilną sieć wspierającą płynną sferę ruchu sympatyków.”
[Manifest Komunistyczny z Ventotene]
Rezultaty już mamy:
"W 2010 r. przy Parlamencie Europejskim powstała działająca pod kierownictwem lewicowych aktywistów Daniela Cohn-Bendita i Joschki Fischera i przy udziale m.in. polskich posłanek Róży Thun i Danuty Hubner tzw. Grupa Spinelli. Jest to najaktywniejsza z organizacji prowadzących lobbing i propagandę na rzecz całkowitej politycznej integracji Unii.
[...]
W 2011 r., podczas uroczystości z okazji 25-tej rocznicy śmierci Altiero Spinelliego polski przewodniczący Parlamentu Europejskiego, chrześcijański demokrata Jerzy Buzek stwierdził, że Manifest (Manifest Komunistyczny z Ventotene – przyp. jk) ten jest wiecznie żywym źródłem idei europejskiej integracji."
CDN.
Podaje się prawdziwe fakty przypadków autyzmu związanych ze szczepieniami. Lecz nie podaje się statystyk, nie podaje się naukowych dociekań przyczyn, by uzyskać efekt taki, że odbiorca tej wiadomości ma wrażenie i sam dochodzi do wniosku, że wszystkie szczepienia są szkodliwe i niebezpieczne. No i mamy nowy front walki w obszarze strachu i nieufności.
Cel wrogów jest jeden - mamy nie ufać nikomu i niczemu. Nie ma takich, co nie kłamią i chcą naszego dobra. Wszyscy to złodzieje i oszuści.
https://www.salon24.pl/u…
No właśnie, a taką kiedyś budził nadzieję.
Inny przykład to pani Pomaskowa pomstująca swego czasu na ołtarz ustawiony w związku z procesją. Nie jestem przeciw ścieżkom ale rowerzyści powinni też rozumieć znaczenie słowa odpowiedzialność a urbaniści tym bardziej.
Moją uwagę zwrócił wpis na Salonie bo z rok-dwa temu właśnie "wymusiłem" pierwszeństwo na rowerzyście przy prawoskręcie. Tyle, że nie skalkulowałem, że gościu - minąłem go chwilę wcześniej - przyśpieszy zbliżając się do skrzyżowania. Albo coś mu strzeliło do głowy albo chciał zrealizować swoje "prawa rowerzysty". Ja przed prawoskrętem i wjazdem na ścieżkę rowerową i pasy dla pieszych oczywiście zwolniłem.
Odpowiedzialności nie ma jest propaganda roszczeniowości rowerzystów i pieszych. Dochodzi zmora hulajnóg.Tymczasem nagonka jest na kierowców. Właśnie Morawiecki poczuł się już wybrany i wygraża kierowcom. O normalności i normalnej ekologii mowy nie ma. Planuje się korkowanie dróg i konfliktowanie ludzi aby mieć z czym walczyć i kogo bronić.
Zapomniałbym dodać, że rowerzysta nie wjechał mi w bok. Nic się nie stało. Przyspieszyłem. Całkiem jak policjant jadący na sygnale gdy byłem bliski staranowania rowerem jego radiowozu.
Dzisiaj jest lansowany bardziej niż Jan Amos Komensky. To wojna ideologiczna trwająca od wieków.
Możemy sobie podyskutować między sobą. Ale jaką mamy moc sprawczą?
Brak mi tu teraz Darskiego/Targalskiego.
Piszesz o ważnych rzeczach, lecz pardon, w sposób zbyt obszerny. Być może tak trzeba, ale np. tacy, jak ja już nie mogą sobie pozwolić na wieczorne czytanie, bo po dziennym, mają dość, a jutro czeka kolejna porcja dziennego. Propozycja: może na końcu pokusiłbyś się na jakieś streszczenie? Dziś wyjątkowo odwróciłem kolejność. Ale gratuluję.
Nie da się moich przemyśleń i konkluzji napisać w stylu tabloidowym, haseł, czy gazety codziennej. To dosyć istotny eksperyment, który nie tylko rozgrywa się na naszych oczach, ale jest na nas rozgrywany. I tak się streszczam, bo gdybym nie ciął, to miałbym esej na kilkadziesiąt stron. A i tak odpuszczam Chiny i techniki stosowane przez nich.
Tak, czy inaczej - to jest walka o umysły. Jeśli nie ma zakotwiczenia, to przepadliśmy.
Pozdrawiam
Czasami mam wrażenie, że kotwica jest wynalazkiem przyszłości. Wynaleziono komputer, komórki, a o kotwicy zapomniano na amen. A czyże jest wart okręt bez kotwicy?
Pewnie oglądałeś przyrodnicze programy pokazujące cudowne manewry kolibra, by w swym locie pozostać na miejscu, aby pić nektar z kwiata.
Taka jest kotwica przyszłości. W ciągłym ruchu potrafić stać tam gdzie trzeba.
Cóż, niektórzy mają taką robotę.