Dopiero dziś, samodzielnie, odzyskałem prawo obywatelstwa na NB. Śpieszę więc nadrobić zaległości...W dniach 24.03 – 27.03.19 z kolegami: „Jazgdyni” i „Imć Waszeciem” toczyliśmy dyskusję na temat relacji inżynier- humanista. Ze względu na aktualność tematu, pozwolę sobie pociągnąć go dalej. Otóż, opis naszej ziemskiej rzeczywistości, niezależnie od zaawansowania technologicznego i pojemności pamięciowej zespolonych komputerów, nadal jest prymitywna. Prymitywizm wyznacza brak odpowiedzi na pytanie – skąd jesteśmy, po co istniejemy i dlaczego umieramy. I to jest bariera, której człowiek pokonać nie jest w stanie. Nie mniej jednak próbować musi. Bo tak nas skonstruowano. Ale zacznijmy po ludzku.
Istnienie świata, w którym żyjemy, oparte jest na zachowaniu odpowiednich proporcji – we wszystkim. Od jakiegoś czasu zauważamy zmiany klimatyczne. Do końca nie znamy przyczyn tego zjawiska, ale w przeszłości świat, być może z powodu różnych katastrof, samoczynnie zmieniał swoje ustawienia parametryczne (taka trójpolówka), ale zawsze z zachowaniem właściwych sobie proporcji. Nadprodukcja dwutlenku węgla, jaką wydziela z siebie nasza przemysłowa cywilizacja jest faktem. Topnieją lody Arktyki, kurczy się zapas wody pitnej, ale przemysł na ten fakt nie reaguje, jest takim nienasyconym smokiem. Przemysł więc uzyskał swoją osobowość prawną. I wszystko mu się należy. Ale ilość zarówno tlenu, jak i słodkiej wody jest ograniczona. Z tego powodu pojawił się ukrywany problem: człowiek, czy rozwój przemysłu?
Podobnie jest z produkcją żywności, a nawet z LGBT. Produkcja żywności staje się coraz bardziej syntetyczna, żeby nie powiedzieć sztuczna, coraz więcej w niej chemii i plastiku. Istnienie tego ostatniego w morzach i oceanach bije nas po oczach, ale przyczyn pandemii raka niewielu bada pod kątem szkodliwości cywilizacyjnej. Wyniki tych badań mogłyby postawić w złym świetle nowoczesną technologię. Wolimy truć się i wygodnie żyć niż domagać się swoich praw do zdrowej żywności i zdrowego życia. I to jest właśnie dzisiejsza miara postępu. LGBT, prowadzi do tego, że podrastające panienki będą chodziły z ręka w majtkach lub zamiast uczyć się, będą szukały chłopa. I na tym zjedzą resztę życia – przyjemność bez granic. Podobnie jest z mnożeniem płci. Manipulacja testosteronem, podobno z pobudek humanistycznych i pokojowych, doprowadziła do tego, że już coraz mniej mężczyzn jest zdolnych zaspokoić podkręcane przez świat reklam i mediów, kobiece potrzeby seksualne. Faceci dostali pigułki, czyli taką laskę do podparcia, w „tych sprawach”. Niektórzy, zwłaszcza lekarze, viagrę uważają za epokowe rozwiązanie godne nagrody Nobla.
Wymienione wyżej niby humanistyczne zabiegi (manipulacja testosteronem i viagra) miały zapewnić ludzkości wieczysty pokój i brak wojen, a doprowadziły do tego, że pojawił się rodzaj nijaki. Owszem, można powiedzieć, że to cena postępu. Ale pojawia się kolejne pytanie – jakiego postępu i dokąd on nas prowadzi?
W tym miejscu pojawia się polityka i jej rola, a więc zdobywanie przewagi, nie dla dobra ludzkości, lecz dla posiadania władzy. Władzy absolutnej. I tu dochodzimy do istoty… Niech ci wszyscy LGBT-owcy nie myślą, że tak będzie zawsze lub że wypracowują jakąś nowoczesną normę i szeroką tolerancję. Świat został tak ułożony, że zawsze musi wrócić do swoich podstawowych zasad i właściwych proporcji, bo on też walczy o swoje życie. Wróci jednak nie tak, jak my sobie wyobrażamy. Gdy nastąpi przełamanie walki o władzę, nowa, która ją zdobędzie, natychmiast LGBT nazwie patologią i odpowiednio potraktuje. Tak samo, co do zasady, będzie traktować dzieci, których rodzice nie potrafili uchronić, bo sami często szukali przygód.
Ale nie ma co się dziwić, rozłamy w naszej cywilizacji powstawały na podobnej zasadzie. Najpierw religijny, bo bez reszty opanował średniowiecze. Nie było łatwo, ale dopiero Luter pod pretekstem odpustów dokonał pewnego otrzeźwienia. Na odpustach sprzedawano kopytka osiołka z Betlejem, czy powietrze ze stajenki. Nie inaczej działo się z rewolucją francuską, która mordowała strupiały stary świat, którego symbolem była Bastylia, a także bolszewicka, która uderzała w zachłanny kapitalizm. Po ogłoszeniu końca historii, już nie ma czego obalać. Dla utrzymania władzy potrzebna jest inżynieria polityczna, której, jak się okazuje, narzędziem jest min. LGBT.
Ostatnio rozgorzała kolejna bezsensowna dyskusja, na temat kto ma prawo do wychowania swojego dziecka? Ten problem znam z autopsji. „Bogactwo” PRL polegało na tym, że czegoś innego uczył dom, czegoś innego szkoła i Kościół – był to taki ichniejszy pluralizm. W tej triadzie nie pasowało tylko państwo. I teraz w okresie globalnej destabilizacji i dziejowych przemian, zamiast powrotu do korzeni, to jakieś kolejne obce nam struktury chcą narzucam to, czego nie chcemy. Kto ma być dla kogo – my dla państwa, czy państwo dla nas? Ale trzeba też podkreślić, ze skończyły się czasy obojętności, beztroski i strzał Amora, w których to mąż nie był pewien żony, a żona męża. Nadchodzi okres prawdy i odpowiedzialności: jacy będą obywatele, takie będzie ich państwo, albo go nie będzie w ogóle. Państwo ma budować ciągłość historyczną, intelektualną i moralną oraz zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo osobiste i własnościowe.
Bez odpowiedzialnego społeczeństwa, nie zostaną też wybrane odpowiedzialne władze, ani nikt niczego nie zbuduje. Oczywiście, życie nie ma być udręką, a postęp technologiczny wybawieniem z niej. Życie jest tym, co nosi się w genach, głowie i sercu. Resztę to oszustwo. Dlaczego? Dlatego, że „balowanie” bez pokrycia jest wekslem bez pokrycia. Chcemy być nowocześni, czy beznadziejnie głupi?
***
A teraz inżynierowie kontra humaniści. Mówiąc bardzo skrótowo, w tym świecie inżynierowie nie mają hamulców, humaniści głosu. Odnośnie pierwszych można powiedzieć, że taka ich natura, są narzędziem ciekawości i trybikiem naszej postępu. Zadaniem drugich jest temperowanie zrywającej się z łańcucha cywilizacji – oczywiście nie po to, aby cofać się do katakumb, lecz aby na zasadzie prokuratora i adwokata eliminować patologię. Nie daję oczywiście głowy za skuteczność, ale musimy zrozumieć, że dziś dostajemy pod nos kolejne rajskie jabłko. Tym jabłkiem jest sztuczna inteligencja, nad którą nie będziemy mogli zapanować. Postęp nie jest częścią tego świata, on żyje w naszych głowach, w naszej woli; to my decydujemy o kierunku tej nieustającej walki z Bogiem – niezależnie od tego kim „On” lub „on” jest. Ateizm jest wygodną ucieczka od odpowiedzialności.
Ideałem byłoby połączenie inżyniera z humanistą – nie zaś odwrotnie. I tu kłania się przedwojenna polska szkoła średnia, która w pierwszej kolejności przygotowywała pod kątem humanistycznym, a więc takim, w którym inżynier, humanista i obywatel z łatwością mogli się porozumieć. W powojennej rzeczywistości pojawił się inny zawód – programista, który łącząc te dwie dziedziny w sobie, przygotowywany jest do projekcji przyszłego świata. Ale, jak się wydaje, sama cywilizacja wygumkowuje z jego świadomości najważniejsze pytania: 1. czy człowiek jest koniecznym bytem na ziemi?, 2. czy swoją przewagę osiągnął tylko za pomocą swojej przemyślności i sile, bo jeżeli tak, to każdy silniejszy może mu ją odebrać? Odpowiedź na te pytania – otrzeźwia.
I na koniec krótki fragment cytatu przytoczonego przez blogera „jazgdyni”: Obecnie powstaje zupełnie nowy pogląd na świadomość, w którym świadomość jest nieskończona, wieczna i niepodzielna. Z tej perspektywy wyłaniają się radykalne implikacje dla procesu kreacji, co pokazuje nam fizyk Amit Goswami, w swojej znakomitej książce. W tym nowym sposobie postrzegania pojedyncze jednostki otwierają drogę do zbiorowej mądrości łączącej w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Oznacza to, że źródło kreatywności i rozkwit mądrości są potencjalnie nieskończone. Goswami maluje przed nami majestatyczny obraz tego, co znaczy być człowiekiem, od którego może zależeć przyszłość ludzkości… Nie chcę być profanem, ale nie bardzo rozumiem, co tu jest odkrywczego? Świadomość była i jest duszą tego świata, która materializuje się w genach i kształtuje człowieka na przestrzeni jego dziejów. Amen.
Wobec takiego ujęcia, podejrzewam, że podział na rolę inżyniera i humanisty jest jeszcze bardziej potrzebny – a już na pewno w świadomości każdego programisty. Podejrzewam też, że dla zachowanie właściwych proporcji lepiej byłoby, aby programista był katolikiem, niż protestantem.
***
Reasumując, świat jest naczyniem połączonym. Każda zmiana powoduje inną zmianę. Jeżeli natura jest w stanie dostosować zmianę do swojej niezmienności i stałości, wówczas wszystko zostaje jak było, jeżeli nie, rozpada się, szukając nowych szans i nowych warunków. Człowiek jest tu bytem niekoniecznym i może być przemijającym. Nie wiemy też ile cywilizacji i jakich przed nami widziała ziemia? Ona ma swoją pamięć. Nasza pamięć ogranicza się do naszego życia i tego, co pozostawili „na piśmie” po sobie nasi przodkowie. Brniemy na ślepo i jesteśmy na straconej pozycji. Taka jest prawda i w niej musimy odnaleźć mądrość, radość i optymizm – właśnie w tej kolejności.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 47934
Przykładowo teoria Galois, to teoria wiąże hierarchię podgrup grupy automorfizmów ciał z rozszerzeniami ciał. Chodziło o to, żeby wyjaśnić, które wielomiany maja pierwiastki wyrażalne za pomocą pierwiastników (które można uważać za różne wyrażenia z pierwiastkami n-tego stopnia). Okazuje się, że takie, których grupa Galois jest nomem omen rozwiązalna. Już poziom podstawowy jest tu dostatecznie skomplikowany, a jeszcze do tego można tę teorię uogólnić na inne kategorie. Krótko mówiąc: dualna kategoria (odwrócenie strzałek morfizmów) do kategorii skończeniewymiarowych przemiennych półprostych k-algebr (gdzie k ciało), czyli (k-Alg)*, jest równoważna kategorii G-zbiorów G-Set (grupa G działając na zbiorze rozkłada go na rozłączne podzbiory - orbity elementów g z G).
Kolejną teorią może być teoria Poincare grupy podstawowej π1 przestrzeni topologicznych. W skrócie jest to grupa klas równoważności pętli w tej przestrzeni, które oplatają różne dziury. W szczególnie przyjaznym przypadku mówimy o rozmaitościach. Wtedy kategoria nakryć rozmaitości jest równoważna kategorii π1-Set, czyli π1-zbiorów. Podobna sytuacja jak wyżej, ale dziedzina matematyki kompletnie różna.
Teoria Gelfanda zaś mówi, że kategoria dualna do jednaj z kategorii specjalnych algebr Banacha z inwolucją (Ban*), będzie równoważna kategorii zwartych przestrzeni Hausdorffa (Haus). To jest bardzo ważny wynik i natychmiast przenosi nas znów do tematu mechaniki kwantowej ;)
W ten właśnie sposób matematyka dotyka zagadnienia nielokalności, czyli opisu obiektów który nie idzie z dołu do góry, ale z góry na dół. Przykłady można mnożyć, ale chyba najbardziej spektakularnym jest konstruowanie punktów "przestrzeni", po uznaniu pewnego pierścienia za pierścień funkcji na tych "punktach". Wtedy pojawić mogą się "punkty" wielokrotne (Spec, spektra), ale to już dotyczy tematu przestrzeni upierścienionych i schematów jak w jednym z postów wyżej.
1) Collatz conjecture: https://en.wikipedia.org…
2) Collatz fractal (trochę przypomina Całun Turyński;): http://yozh.org/2012/01/…
3) Aperiodic tiling: https://en.wikipedia.org…
Przychylam się do twierdzenia, że cała natura (żywa i martwa) zbudowana jest na fraktalach. Dlatego nauka o nich jest tak fascynująca. Podobnie jak fuzzy logic z tej samej stajni.
A kwestia stosowania iteracji to też wielka przyszłość. Czyli jak mniemam, proszę mnie poprawić, jak się mylę, przejdziemy do matematyki dyskretnej.
A co z moim pytaniem o nielokalności? Nawet, czy samo to pojęcie jest w matematyce obecne.
Ps. Te prace Collatza znam od dawna. Gdzieś mam nawet ciągle nierozpakowany po przeprowadzce album o świecie fraktali w związku z fascynacją chaosem "Chaos Wonderland".Polecam.
Coś się dzieje z moim komputerem, ponownie uciekł mi komentarz.
Ale, krótko. Widzę, Janusz, że masz swój świat, który uprawiasz. To dobrze, ale przyszłość przed którą stoimy jest nam nieznana, tak inna, i tak nieprzewidywalna, że żadne narzędzia, które posiadamy nie są odpowiednie. Na polu filozoficznym można porównać świat grecki ze światem Angelusa Silesiusa czy Jakuba Boehne. JPII mówił, że Kościół mogą zniszczyć kapłani, ale jak się ich czyta, to okazuje się, że Bóg żyje życiem wiernych. A wiec to wierni decydują o życiu Boga.
Czy to się mieści w przeciętnej głowie - no nie. A skoro jesteśmy aż tak bezbronni, to jedyne, co możemy zrobić, to skoncentrować się na tym, co dotychczas stworzyliśmy, głównie na polu kulturowym. Bo to kultura, w szerokim sensie, wyznacza parametry i wektory rozwoju, także technicznego. Czy jesteśmy w stanie to zrobić? Nie, bo nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytania: skąd się wzięliśmy, po co żyjemy i dlaczego musimy umrzeć. Brak odpowiedzi do tego stopnia rozprasza nam koncentrację, że odwracamy uwagę od zagrożenia, które sami odkryliśmy, a które nazywamy wielkim postępem... Kwanty, molekuły skalary itd dotyczą świata, którego człowiek zmienić nie może. My powinniśmy się skoncentrować na naszym życiu duchowym, bo na niego mamy wpływ. Żyjemy bardziej duchem, niż materią, choć nam się wydaje odwrotnie.
Najważniejsze w naszym przypadku są więc stosunki kulturowe. To one zadecydują o spokoju lub wojnie na świecie. A jak się zacznie wojna, to już w grę będzie wchodziło to, co może małpa zrobić, jak dostanie brzytwę. Przebywałem jakiś czas w Brazylii i tam zauważyłem coś, co pozwoli im zachować gotowość twórczą i koncepcyjną. Oni wiedzą, że pośród nich są biali, czerwoni i czarni (każda mutacja ma swoja nazwę), ale spaja ich przeświadczenie, że za jakiś czas wszyscy będą brązowi. I to jest ten mechanizm spokoju, którego brakuje w Europie. Zresztą, Europa jest już nieboszczykiem. Tak więc stosunek inżynier-humanista przekłada się na postrzeganie świata w szerszym jego kontekście. Zabawkami można się bawić, ale trzeba jeszcze wiedzieć którymi. A mamy ich od cholery, i wszystkie oszałamiające, nowe i wspaniałe. Pozostał nam jeszcze rozum. Co z nim zrobimy?
Ale ja tylko wybiegam myślami o Bogu daleko naprzód i kolekcjonuję dowody naukowe, że nie ma siły - BÓG MUSI ISTNIEĆ!
I staram się zerwać paradygmat świata materialistycznego i to, że wszystko bierze się z materii.
A nie. Teraz jestem przekonany, że świadomość jest fundamentem wszelkiego istnienia. I w tym kierunku myślę. I to, że świadomość jest poza czasem i poza przestrzenią. Czyli nasz Dobry Pan, to nie starzec z siwą brodą siedzący na tronie, tylko wszechobecna, nieskończona Świadomość.A umysł nadaje znaczenie interakcji świadomości i materii. A mózg wytwarza reprezentacje mentalnych sensów. Taki translator - komunikator -interface.
Pytanie - kulturę oryginanalną bez wątpienia,lecz czy również wytworzyliśmy cywilizację polską? U Konecznego nie znalazłem.
Na temat polskiej cywilizacji już kiedyś rozmawialiśmy. N. Davies napisał, że Polacy wytworzyli "prawie cywilizację". Ja twierdzę, że ten fakt można udowodnić. Tylko musi się tym zająć jakiś poważny instytut, a nie poszczególny obywatel.
Reasumując, mam wrażenie, że mówimy tym samym językiem, używamy tych samych terminów, a inaczej je rozumiemy. Waszeć ma rację. Każdy z nas ma swój świat, do którego trudno przeniknąć. I jest to zły znak czasów nam współczesnych. Rozszerzając ten problem na populację Polaków, inaczej mówiąc jest to stan umysłu. To wina szkoły.
Przed nami wielka dyskusja nie tylko na polskim obszarze, lecz na całym terenie zachodniej cywilizacji. Polacy, którzy nie podjęli idei końca ideologii, mają więcej tu do powiedzenia, niż inni. Tylko, że nikt nie jest w stanie nas do tego przekonać. Na tym poległ nawet JPII.
Dyskusja toczyła się na temat zależności inżynier-humanista, a skończyła się na tym, że Bóg musi istnieć. A więc na tym, co każdego z nas aktualnie "dusi". Tak być nie powinno. Wydaje mi się że z nas trzech "w temacie" najbliżej stoi Waszeć. On ma najczulszy węch - dzięki muzyce. I to właśnie ten obszar jest chyba jedynym, w którym można bezkarnie i bez cenzury zakodować to prawdziwe tętno i każde brzmienie nadchodzącej przyszłości. Zrozumiałem to dość późno, chciałem nadrobić stracony czas, rzuciłem się w sam środek, tak, jak robiłem to wcześniej... I poległem. A przyczyna? Kilka: 1. bariera finansowa, 2. aby zrozumieć, trzeba na czymś grać, 3. i najważniejsza- nie chcą uczyć, lecz chcą brać pieniądze.
To chyba jest teraz bardziej zrozumiałe, dlaczego ja tak parłem o wspólne zdefiniowanie pojęć. To jest podstawa dobrej dyskusji. Także nie zrobiliśmy tego, by zawęzić temat. Stąd rozbieganie treści. Uwzględnić też należy "akademicką" metodę dochodzenia do sedna. A już typową wadą narodową jest brak dyscypliny. Nic mnie tak nie wkurza w dyskusjach polityków,jak nieustanne wtrącanie -ja panu nie przerywałem. Nie mamy tutaj tego problemu.
Ale chyba widzisz pozytywy - jak na ten portal, to duża i poważna dyskusja. I zobacz ilu ciekawych obserwatorów jest z boku. To pocieszające.
Tak, czy inaczej : inżynier i humanista, matematyczny świat, umysłowy kreacjonizm, świadomość, edukacja -to wszystko dotyczy stanu umysłu.
No i w ostatnim akapicie Waszmość zgadzamy się co do joty. Tylko powstaje pytanie retoryczne, skąd brać mistrzów. Zgoda, jeszcze są, ale już jest ich niewielu. Natomiast wielu (delikatnie) tak samo boi się mistrza, jak dawnej polskiej inteligencji, bo może podnieść poziom, bo robili tylko powstania, bo, bo, bo... Gdy zabrakło szlachty i inteligencji, to pozostali ci, którym do głowy nie przyjdzie, ze można o coś walczyć, chyba, że podwyżki.
Podam też jeszcze jeden przykład - geopolityka. To jest dziedzina w której liczą się określona prawa, wypadkowe, syntezy i duża perspektywa. Rozgraniczanie inżynier-humanista, też musi być oglądane z dużej perspektywy.
https://www.youtube.com/…
Waszmość puść kilka kawałków!!! Odsłucham je jutro, bo dziś miałem bardzo intensywny dzień.
Kiedyś:
1) Stachursky - Uciekam stąd [1999]: https://www.youtube.com/…
2) Stachursky - Mój ostatni dom: https://www.youtube.com/…
3) Albo to, takie typowe discopolo: BBX & Stachursky - ESSA: https://www.youtube.com/…
Dziś:
4) Stachursky - Doskozzza: https://www.youtube.com/…
5) Stachursky - Zimna Lufa: https://www.youtube.com/…
6) Jacek Stachursky - Kim Jestem - Jestem Sobie: https://www.youtube.com/…
Szczególnie ten ostatni kawałek jest ciekawy i bardzo przypomina kilku innych wybitnych polskich muzyków wokalistów. Po prostu nowa muzyka. Pisałem kiedyś, że wystarczy im tylko nie przeszkadzać, a oni już się nauczą grać jak trzeba ;)
A skoro już jesteśmy przy rytmach typu reggae i podobnych, to zróbmy sobie powrót do przeszłości i "przeszłości". Oto kilka propozycji:
7) Daab - Moje paranoje: https://www.youtube.com/…
8) Daab - W moim ogrodzie: https://www.youtube.com/…
9) Nefre - Kto wie: https://www.youtube.com/…
10) Nefre - Droga: https://www.youtube.com/…
11) De Mono - Zostańmy sami: https://www.youtube.com/…
12) Wilki - Eli lama sabachtani: https://www.youtube.com/…
13) Golden Life - Oprócz błękitnego nieba: https://www.youtube.com/…
14) Sztywny Pal Azji - wieża radości wieża samotności: https://www.youtube.com/…
"Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą
Mam parasol, który chroni mnie przed nocą
Oddycham głęboko, stawiam piedestały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały
Stawiam świat na głowie, do góry nogami
Na odwrót i wspak bawię się słowami
Na białym czarnym kreślę jakieś plamy
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały…"
Pozdrawiam.
https://youtu.be/3MhW5FuNk9A
https://youtu.be/NeQM1c-XCDc
https://youtu.be/GHL2EOxh6n4
Ps. Sissel to dla mnie najpiękniejszy głos na świecie. Rammstein, szczególnie tutaj jest kwintesencją teutońskiej germańskości [mój neologizm], a Juno Reactor to mistrzowie transu, nie bez kozery taka nazwa tej muzyki i Matrix jest wybitnym dziełem filmowym [film dla mnie jest odrębną sztuką]
Wasze zdanie?
Ps2. Obaj macie skłonności do zamykania się w wąskiej dziedzinie. Więcej wszechstronności proszę
Fluke - Slap It (Untitled V3): https://www.youtube.com/…
W podobnym stylu Fluke - Pulsed: https://www.youtube.com/…
Wolniejszy utwór Fluke - O.K.: https://www.youtube.com/…
Jest dużo dobrych kawałków (transujących) w tym segmencie muzycznym, jak powiedzmy Night Owl - Boris Brejcha: https://www.youtube.com/…
Tak, Matrix może być tematem do dalszej dyskusji. Jest to bardzo ciekawy i głęboki temat. Mówi o tym m.in. taka książka: "Philosophers Explore The Matrix" pod redakcją Christophera Graua. Tu jest jeszcze film o tym zagadnieniu: https://vimeo.com/530001…
A co do innych ciekawych pozycji, to ja proponuję film o powstawaniu jednego ze styli muzycznych, bo pokazuje on proces od kuchni i jest tam nawiązanie do naszego tematu: https://www.youtube.com/…
Zaczyna się trochę dziwnie, ale dalej jest ciekawie. Jest tam m.in. muzyka brytyjskiej grupy Shpongle i sami przedstawiciele tej grupy.
O Matrix mielibyśmy długą dyskusję. I to na wiele tematów. Dla mnie główny to przełom w sztuce filmowej.
Natomiast co do skłonności zamykania się, przynajmniej ja nie czuję takiego obciążenia. Odwrotnie, mam kilka obszarów, które od lat uprawiam. I jest dokładnie odwrotnie, niż piszesz. Gdybym się zamknął w jednym obszarze, odnosiłbym sukcesy. Wielość, w obecnych czasach nie gwarantuje niczego. Tak więc nie przesadzajmy z tą wszechstronnością. A jak jeszcze zaczniesz się domagać solidności i odpowiedzialności w tym, co robisz, natychmiast masz rzesze wrogów. Z Waszmością jest chyba podobnie, z tym, że on odbiera jeszcze szerzej. Nasze trzy okręgi pokrywają się (zachodzą na siebie) tylko w określonych obszarach. Gdyby zachodziłyby na siebie i tworzyłyby słup, może byłby to ideał, ale nie byłby on stabilny. Okręgi częściowo zachodzące na siebie są mają mocniejsza podstawę.
Dogadaliśmy się, ale jest to odczucie subiektywne - tylko dla nas trzech. Dobrze byłoby, aby ktoś patrzący z boku ocenił tę naszą dyskusję.
Sissel, rzeczywiście jest boska. Tylko należałoby zapytać skąd taki głos się pojawił, jakie wydarzenia go aż tak wyrzeźbiły? Patrząc jej w oczy nie widać tego cierpienia, które miała w sobie German. Są figlarne i zmysłowe. A więc??? Pozdrawiam
Jeśli chodzi o Sissel, zakochałem się w niej w Norwegii. Oni uważają ją za narodowy skarb. I słusznie. Wrzuciłem tu rozrywkową wersję z Kniazia Igora. Ale łzy mi ciekną, gdy słucham i oglądam balet z tańcami. Mam trochę krwi kozackiej.
To z okręgami to dobre.Czy od tego mówi się kręgi towarzyskie ;)? Im większe pole wspólne, tym większa jednomyślność.
Serdeczności
Kolejna kwestia: innowantność i postęp, odrzucanie kopii, jako balastu. Tutaj kłania się Pierre Teilhard de Chardin (ukłon w stronę Janusza, bo ceni najbardziej filozofów), który "wymianę" zużywającej się materii i odkrywczej myśli także kończy pytaniem o Boga.
Trzecia kwestia to przypadek. Żeby nie wiem jak się naprężać, i tak jest ON nieprzewidywalny: akurat ten jeden, decydujący o tym, że powiemy "Widać Bóg tak chciał".
Ostatnie zdanie dotyczy SŁOWA. Jego boskiej rangi. Bez niego (tych kilku) nie byłoby etyki. Mamy tu związek fundamentalny: nauki, religii, moralności.
Teraz mózg. Lotność. Padło tu już, i słusznie, pojęcie telepatii. Cortazar obrobił to nieźle, w aspekcie ściągania myślami ludzi/"znajomych", w "Tajemnej broni / Las armas secretas". Czy to na pewno "idzie" z mózgu? A dlaczego mamy takie warknięcie jak "- Bebechy mi się na czyjś widok wywracają!!!"?. Po angielsku "Guts!". Czyli co? Kiszki, jelita - "myślą"?
C.d.
Dlaczego zatem jesteście SIMULACRUMY? Bo zakładacie, że można coś znaleźć, zmienić, dojść rozumowo do czegoś, nauczyć się jak ma być, żeby się stało. Guzik z tego. Na każdym etapie i tak jesteście na TLE (na własnej "ścieżce dojścia") - choć Wam się wydaje, że ekranu nie ma, albo już uchyliliście rąbek kotary... tajemnicy. Nic z tego. Zawsze BÓG pomiesza Wam szyki, bo jesteście z innego porządku. Z tego świata. Nie z tamtego. JEGO. Dlatego ja nieustannie stoję po stronie artystów, bo przynajmniej ONI wiedzą, że niczego nie wiedzą. Korzystają z daru talentu, który, czy tego chcą, czy nie, mają od Boga. A inni, wynalazcy, niechaj z tej grupy obdarowanych biorą przykład.
Odnośnie dwu porządków - świata i boskiego - podam przykład niesfornego pastuszka, co nie przypilnował jałówki, gdy ta, rozbrykana, rozwaliła ogrodzone przez leśniczego mrowisko. Czy dla mrówki (czytaj: dla człowieka), co przeżyła ten kataklizm, dobry jest gajowy? Co zrugał chłopaka i kazał naprawić barierki? Nastała sprawiedliwość, gdy zaraz, bez wiedzy leśnika, gospodarz stada posłał to zwierzę na rzeź (bo akurat na ten dzień miał to zaplanowane)...? Welony pozorów. Jak daleko sięga jej "wzrok", żeby odróżnić przypadek od złej woli? Z tym, że opisany tutaj kopiec owadów, to tylko jedna z matrioszek boskiego terytorium i możliwości działania. Dlatego ja stoję po stronie "podszeptów" Boga (jeśli mi się przydarzą), wdzięczności mu za nie, a reszta... - i tak jest/będzie w rękach Opatrzności. Także w skali państwa i globu. Dlatego "nie napinam się". Rezygnuję w ogóle z możliwości "Teorii poznania". Mogę smakować, i lubię, zawsze, każdą ciekawą i klarowną stylistykę. Za co Wam jestem wdzięczny.
1) Biologia kwantowa (BaldTV): https://www.youtube.com/…
2) Dokument PDF - The origins of quantum biology: https://royalsocietypubl…
3) kanał The Royal Institute: https://www.youtube.com/…
4) What Happens When Maths Goes Wrong? - with Matt Parker: https://www.youtube.com/…
5) Topology, Geometry and Life in Three Dimensions (rewolucja w geometrii): https://www.youtube.com/…
PS: Czytam obecnie o rigid (analytic) geometry oraz rigid analytic curves. Kto wie o co tu chodzi? :)
https://arxiv.org/pdf/13…
Cześć
Dobrze, że Ciebie tu przywołano. Znacznie tytułowy temat prymitywizujesz. Co, w stosunki do klasycznego humanisty jest zadziwiające.
Rozwinę swoją obronę później, jak więcej czasu będę miał.
Teraz tylko powiem, że ty poprzez umowne określenie 'inżynier' rozumiesz tylko jakiegoś mechanika, czy majstra. Drogi kolego, dzisiaj dobry inżynier, w tym coraz bardziej komplikującym się świecie, bardziej koncentruje się na filozofii, niż na nauce i związanej z nią technice i technologii. Do tego mamy pomocników, którzy i śrubki przykręcą i zaprogramują komputer. Światu potrzebna jest nasza wyobraźnia, intuicja, a także otwartość, co wymaga naprawdę szerokich horyzontów i znajomość hierarchii rzeczy i zdarzeń.
No i oczywiście - umysłowej dyscypliny - z czym niestety humaniści mają kłopoty.
Nie przypuszczałem, że taki spór stworzy sytuację dwubiegunową, wprost magnetyczną, gdzie, jak wiadomo, identyczne bieguny, zamiast się łączyć, odpychają się. Ja tylko, przyznam, może uległeś w mojej argumentacji złudzeniu, że ja patrzę na ludzi bez znajomości nauk ścisłych z góry, ale to nieprawda. Może me erystyczne wyczyny są za ostre, ale to wyłacznie kwestia temperamentu, a nie ego, zarozumialstwa i braku empatii. Moi bliscy dobrze o tym wiedzą i już bardzo, bardzo dawno temu przestali się na mnie obrażać.
Wysoko cenię poczucie własnej godności u wszystkich, ale nie powinno się one przeobrażać w złość i pychę. Tak mi się wydaje. W naukach ścisłych bardzo często używamy parametru 'tolerancja'. W życiu niestety, często to jest sprowadzane do zera.
Pozdrawiam
Ty jazgot nie musisz się do tego przyznawać, iż nie interesuje ciebie prawda, tylko posiadanie racji, jest to typowe dla pisiora.