Inżynier czy humanista?

Dopiero dziś, samodzielnie, odzyskałem prawo obywatelstwa na NB. Śpieszę więc nadrobić zaległości...W dniach 24.03 – 27.03.19 z kolegami: „Jazgdyni” i „Imć Waszeciem” toczyliśmy dyskusję na temat relacji inżynier- humanista. Ze względu na aktualność tematu, pozwolę sobie pociągnąć go dalej. Otóż, opis naszej ziemskiej rzeczywistości, niezależnie od zaawansowania technologicznego i pojemności pamięciowej zespolonych komputerów, nadal jest prymitywna. Prymitywizm wyznacza brak odpowiedzi na pytanie – skąd jesteśmy, po co istniejemy i dlaczego umieramy. I to jest bariera, której człowiek pokonać nie jest w stanie. Nie mniej jednak próbować musi. Bo tak nas skonstruowano. Ale zacznijmy po ludzku.
Istnienie świata, w którym żyjemy, oparte jest na zachowaniu odpowiednich proporcji – we wszystkim. Od jakiegoś czasu zauważamy zmiany klimatyczne. Do końca nie znamy przyczyn tego zjawiska, ale w przeszłości świat, być może z powodu różnych katastrof, samoczynnie zmieniał swoje ustawienia parametryczne (taka trójpolówka), ale zawsze z zachowaniem właściwych sobie proporcji. Nadprodukcja dwutlenku węgla, jaką wydziela z siebie nasza przemysłowa cywilizacja jest faktem. Topnieją lody Arktyki, kurczy się zapas wody pitnej, ale przemysł na ten fakt nie reaguje, jest takim nienasyconym smokiem. Przemysł więc uzyskał swoją osobowość prawną. I wszystko mu się należy. Ale ilość zarówno tlenu, jak i słodkiej wody jest ograniczona. Z tego powodu pojawił się ukrywany problem: człowiek, czy rozwój przemysłu?
Podobnie jest z produkcją żywności, a nawet z LGBT. Produkcja żywności staje się coraz bardziej syntetyczna, żeby nie powiedzieć sztuczna, coraz więcej w niej chemii i plastiku. Istnienie tego ostatniego w morzach i oceanach bije nas po oczach, ale przyczyn pandemii raka niewielu bada pod kątem szkodliwości cywilizacyjnej. Wyniki tych badań mogłyby postawić w złym świetle nowoczesną technologię. Wolimy truć się i wygodnie żyć niż domagać się swoich praw do zdrowej żywności i zdrowego życia. I to jest właśnie dzisiejsza miara postępu. LGBT, prowadzi do tego, że podrastające panienki będą chodziły z ręka w majtkach lub zamiast uczyć się, będą szukały chłopa. I na tym zjedzą resztę życia – przyjemność bez granic. Podobnie jest z mnożeniem płci. Manipulacja testosteronem, podobno z pobudek humanistycznych i pokojowych, doprowadziła do tego, że już coraz mniej mężczyzn jest zdolnych zaspokoić podkręcane przez świat reklam i mediów, kobiece potrzeby seksualne. Faceci dostali pigułki, czyli taką laskę do podparcia, w „tych sprawach”. Niektórzy, zwłaszcza lekarze, viagrę uważają za epokowe rozwiązanie godne nagrody Nobla.
Wymienione wyżej niby humanistyczne zabiegi (manipulacja testosteronem i viagra) miały zapewnić ludzkości wieczysty pokój i brak wojen, a doprowadziły do tego, że pojawił się rodzaj nijaki. Owszem, można powiedzieć, że to cena postępu. Ale pojawia się kolejne pytanie – jakiego postępu i dokąd on nas prowadzi?
W tym miejscu pojawia się polityka i jej rola, a więc zdobywanie przewagi, nie dla dobra ludzkości, lecz dla posiadania władzy. Władzy absolutnej. I tu dochodzimy do istoty… Niech ci wszyscy LGBT-owcy nie myślą, że tak będzie zawsze lub że wypracowują jakąś nowoczesną normę i szeroką tolerancję. Świat został tak ułożony, że zawsze musi wrócić do swoich podstawowych zasad i właściwych proporcji, bo on też walczy o swoje życie. Wróci jednak nie tak, jak my sobie wyobrażamy. Gdy nastąpi przełamanie walki o władzę, nowa, która ją zdobędzie, natychmiast LGBT nazwie patologią i odpowiednio potraktuje. Tak samo, co do zasady, będzie traktować dzieci, których rodzice nie potrafili uchronić, bo sami często szukali przygód.
Ale nie ma co się dziwić, rozłamy w naszej cywilizacji powstawały na podobnej zasadzie. Najpierw religijny, bo bez reszty opanował średniowiecze. Nie było łatwo, ale dopiero Luter pod pretekstem odpustów dokonał pewnego otrzeźwienia. Na odpustach sprzedawano kopytka osiołka z Betlejem, czy powietrze ze stajenki. Nie inaczej działo się z rewolucją francuską, która mordowała strupiały stary świat, którego symbolem była Bastylia, a także bolszewicka, która uderzała w zachłanny kapitalizm. Po ogłoszeniu końca historii, już nie ma czego obalać. Dla utrzymania władzy potrzebna jest inżynieria polityczna, której, jak się okazuje, narzędziem jest min. LGBT.
Ostatnio rozgorzała kolejna bezsensowna dyskusja, na temat kto ma prawo do wychowania swojego dziecka? Ten problem znam z autopsji. „Bogactwo” PRL polegało na tym, że czegoś innego uczył dom, czegoś innego szkoła i Kościół – był to taki ichniejszy pluralizm. W tej triadzie nie pasowało tylko państwo. I teraz w okresie globalnej destabilizacji i dziejowych przemian, zamiast powrotu do korzeni, to jakieś kolejne obce nam struktury chcą narzucam to, czego nie chcemy. Kto ma być dla kogo – my dla państwa, czy państwo dla nas? Ale trzeba też podkreślić, ze skończyły się czasy obojętności, beztroski  i strzał Amora, w których to mąż nie był pewien żony, a żona męża. Nadchodzi okres prawdy i odpowiedzialności: jacy będą obywatele, takie będzie ich państwo, albo go nie będzie w ogóle. Państwo ma budować ciągłość historyczną, intelektualną i moralną oraz zapewnić swoim obywatelom bezpieczeństwo osobiste i własnościowe.
Bez odpowiedzialnego społeczeństwa, nie zostaną też wybrane odpowiedzialne władze, ani nikt niczego nie zbuduje. Oczywiście, życie nie ma być udręką, a postęp technologiczny wybawieniem z niej. Życie jest tym, co nosi się w genach, głowie i sercu. Resztę to oszustwo. Dlaczego? Dlatego, że „balowanie” bez pokrycia jest wekslem bez pokrycia. Chcemy być nowocześni, czy beznadziejnie głupi?
***
A teraz inżynierowie kontra humaniści. Mówiąc bardzo skrótowo, w tym świecie inżynierowie nie mają hamulców, humaniści głosu. Odnośnie pierwszych można powiedzieć, że taka ich natura, są narzędziem ciekawości i trybikiem naszej postępu. Zadaniem drugich jest temperowanie zrywającej się z łańcucha cywilizacji – oczywiście nie po to, aby cofać się do katakumb, lecz aby na zasadzie prokuratora i adwokata eliminować patologię. Nie daję oczywiście głowy za skuteczność, ale musimy zrozumieć, że dziś dostajemy pod nos kolejne rajskie jabłko. Tym jabłkiem jest sztuczna inteligencja, nad którą nie będziemy mogli zapanować. Postęp nie jest częścią tego świata, on żyje w naszych głowach, w naszej woli; to my decydujemy o kierunku tej nieustającej walki z Bogiem – niezależnie od tego kim „On” lub „on” jest. Ateizm jest wygodną ucieczka od odpowiedzialności.
Ideałem byłoby połączenie inżyniera z humanistą – nie zaś odwrotnie. I tu kłania się przedwojenna polska szkoła średnia, która w pierwszej kolejności przygotowywała pod kątem humanistycznym, a więc takim, w którym inżynier, humanista i obywatel z łatwością mogli się porozumieć. W powojennej rzeczywistości pojawił się inny zawód – programista, który łącząc te dwie dziedziny w sobie, przygotowywany jest do projekcji przyszłego świata. Ale, jak się wydaje, sama cywilizacja wygumkowuje z jego świadomości najważniejsze pytania: 1. czy człowiek jest koniecznym bytem na ziemi?, 2. czy swoją przewagę osiągnął tylko za pomocą swojej przemyślności i sile, bo jeżeli tak, to każdy silniejszy może mu ją odebrać? Odpowiedź na te pytania – otrzeźwia.
I na koniec krótki fragment cytatu przytoczonego przez blogera „jazgdyni”: Obecnie powstaje zupełnie nowy pogląd na świadomość, w którym świadomość jest nieskończona, wieczna i niepodzielna. Z tej perspektywy wyłaniają się radykalne implikacje dla procesu kreacji, co pokazuje nam fizyk Amit Goswami, w swojej znakomitej książce. W tym nowym sposobie postrzegania pojedyncze jednostki otwierają drogę do zbiorowej mądrości łączącej w sobie przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Oznacza to, że źródło kreatywności i rozkwit mądrości są potencjalnie nieskończone. Goswami maluje przed nami majestatyczny obraz tego, co znaczy być człowiekiem, od którego może zależeć przyszłość ludzkości… Nie chcę być profanem, ale nie bardzo rozumiem, co tu jest odkrywczego? Świadomość była i jest duszą tego świata, która materializuje się w genach i kształtuje człowieka na przestrzeni jego dziejów. Amen.
Wobec takiego ujęcia, podejrzewam, że podział na rolę inżyniera i humanisty jest jeszcze bardziej potrzebny – a już na pewno w świadomości każdego programisty. Podejrzewam też, że dla zachowanie właściwych proporcji lepiej byłoby, aby programista był katolikiem, niż protestantem.
***
Reasumując, świat jest naczyniem połączonym. Każda zmiana powoduje inną zmianę. Jeżeli natura jest w stanie dostosować zmianę do swojej niezmienności i stałości, wówczas wszystko zostaje jak było, jeżeli nie, rozpada się, szukając nowych szans i nowych warunków. Człowiek jest tu bytem niekoniecznym i może być przemijającym. Nie wiemy też ile cywilizacji i jakich przed nami widziała ziemia? Ona ma swoją pamięć. Nasza pamięć ogranicza się do naszego życia i tego, co pozostawili „na piśmie” po sobie nasi przodkowie. Brniemy na ślepo i jesteśmy na straconej pozycji. Taka jest prawda i w niej musimy odnaleźć mądrość, radość i optymizm – właśnie w tej kolejności.
 



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

07-04-2019 [22:41] - Ryszard Surmacz | Link:

Na początek dwie rzeczy: 1. postmodernizm narobił nieprawdopodobnego bałaganu na każdym poziomie. Nikomu się to nie opłaciło, również architektom tego bałaganu, 2. "słabość wykształcenia proponowanego w Polsce i rozdawanie tytułów na prawo i lewo. To powoduje, że nie opłaca się nic wiedzieć, a jedynie gdzieś zasiadać i dużo gdakać. Czysty ideał związku sowieckiego". To zdanie uważam za prawdziwe. I teraz:
Chciałem już dokonać jakiegoś podsumowania. Ale może po kolei... Prof K. Meissner zauważył, że w sprawach dotyczących odkrywania tajemnic Boga niekoniecznie badania matematyczne pokrywają się w fizycznymi. Powstaje więc punkt widzenia: inżyniera, humanisty, matematyka, fizyka itd. Powinniśmy więc pomijać szczegóły techniczne czy metodologiczne, a skupić się na wynikach badań zrozumiałych dla każdego. Na tym powinna polegać nauka, nie jest ona dla samej siebie, lecz musi mieć jakiś jakiś czynnik kontrolny, a więc przekaz odkryć do opinii publicznej i przez to ogólne podnoszenie poziomu wykształcenia i ogólnego zrozumienia. I to jest pole do dyskusji. Humanista, czy nawet jakaś grupa inżynierów, nie będzie zajmował się zbiorami Smirnowa czy równaniem Schroedingera. Być może dla matematyka, takie podejście to profanacja, ale dla fizyka, prawdopodobnie już nie. Dla humanisty też. Ale może być tak, jak Pan pisze: "I tu właśnie wkracza na scenę "matematyk" w roli "humanisty", czyli kogoś takiego, kto powstrzymuje rozentuzjazmowanych "inżynierów" i mówi jak jest". Jak by nie patrzył matematyk nie ma takiego wyczucia "boga", jakie ma humanista, a przynajmniej powinien mieć.

Ja zaproponowałem podział na inżyniera, który nie może brać pod uwagę: "Bóg powiedział słowo i padamy na twarz" i na humanistę, którego zadaniem jest rozumieć potrzeby rozwoju człowieka, a jednocześnie nie może on zapominać o dziele Boga, czy jak kto woli - Natury. Matematyk jest bliższy inżynierowi, być może może być tą syntezą humanisty i inżyniera, nie mniej jednak jego sposób myślenia bliższy jest inżynierowi, niż humaniście. A dziś świat potrzebuje głównie ideologii, powrotu do źródeł, do wartości. Do tego potrzebni są humaniści: filozofowie, historycy, socjologowie, geopolitycy. Inżynierowie i matematycy mają to wszystko sprawdzać i podawać wyniki badań - humanistom i opinii publicznej.

Jaka by nas nie czekała niesamowita przyszłość, to podziała na humanistykę i inżynierię utrzymany zostać musi, chociażby dla porządku i utrzymania logiki oglądu.
Co Ty Waszmość na to?

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

07-04-2019 [23:29] - Imć Waszeć | Link:

Poprawka: Chodzi o zbiór zadań pt. "Zadania z równań różniczkowych cząstkowych" M.M. Smirnowa, który jest taką cegiełką dla bardziej wścibskich inżynierów. Dla matematyków z UW jest to rodzaj literatury technicznej. Podam przykład zadania z tego zbioru:

"148. Dana jest cienka prostokątna płytka o bokach n i m (pokrywających się z osiami współrzędnych), dla której znany jest początkowy rozkład temperatury. Boki x=0, x=n podtrzymywane są przez cały czas obserwacji w temperaturze 0, a obie podstawy mają dany rozkład temperatury: u|y=0 = f0(x) , u|y=m = f1(x) dla x z przedziału (0,n). Znaleźć temperaturę dowolnego punktu płytki w chwili t>0."

Jak widać jest to literatura czysto techniczna, która skutecznie zaciera istotną różnicę pomiędzy umiejętnością rozwiązywania zadań, a zrozumieniem teorii. Oczywiście matematyk przede wszystkim musi umieć liczyć, ale nie powinien zadowalać się "zrozumieniem" tematu w formie "zadanko X rozwiązujemy metodą Y". Dlatego właśnie owa głębokość refleksji istotnie przesuwa matematykę w kierunku humanizmu, zaś powierzchowność rozumienia ma głównie ten cel, żeby szybko liczyć konkretne zagadnienia i mieć w ręku wyniki. Sztabowcy i musztrujący, to mniej więcej taka różnica.

Myślę, że konieczność podziału na inżynierię  i humanistykę musi być utrzymany z trochę innego powodu. Chodzi o to, że dość pochopnie nadaje się dziś, w naszej wypłaszczonej rzeczywistości, tytuły, przez co ludzie osiągają szczyt hierarchii na długo przed dogłębnym zrozumieniem swojej własnej dziedziny. O ile w ogóle mają oni aspiracje dążyć do zrozumienia. Taki jest sens mojej wypowiedzi. Po otrzymaniu papierów nikogo już nie obchodzi utrzymywanie klasy. To jest właśnie błąd i stąd mamy zalew różnych Śród, Piątków i innych Baumanów. Nie wiem jakie jest rozwiązanie, bo nawet powrót do relacji "mistrz i uczeń" nie gwarantuje pełnego sukcesu. Nie można bowiem już tego rozległego problemu rozwiązywać punktowo jak w średniowieczu, kiedy na cały kontynent w danym czasie było kilkunastu mistrzów i kilkuset uczniów. Ponieważ jednak humanistyka jako taka daje gwarancję ciągłego wracania do źródeł i odkrywania na nowo rzeczy już znanych, czy raczej "znanych", więc taka mała hybryda i odpowiednio długi okres wylęgania "mistrzów" mógłby coś zmienić. Chodzi o przywrócenie właściwego znaczenia pojęciu "mistrz" i roli edukacji w życiu społeczeństwa. Nie można już dłużej stosować "edukacji" w formie spędów do teatru lub do MacDonalda. Musi być z tym związana jakaś realna wartość.

Obrazek użytkownika jazgdyni

08-04-2019 [01:44] - jazgdyni | Link:

Obaj panowie

Mnie chodzi o coś zupełnie innego. O pojęciowy przełom.

Czy można rozwiązać poważny problem stosując narzędzia i metody istniejące na poziomie tego problemu? Nigdy. Musi zostać dokonany przełom myślowy, a do tego niezbędna jest kreatywność oparta na fundamentach głównych archetypów. Albert Einstein nie dokonałby swoich epokowych odkryć, gdyby nie przełamał dotychczasowej wiedzy o strukturze czasu. To jest podstawowy kreacjonizm, tak jak teoria heliocentryczna.
Dlatego powyższe rozważania, za wyjątkiem tych dotyczących edukacji, są dla mnie mało warte i mówią, że się kompletnie nie rozumiemy.
Wymiana zdań Ryszarda i Imć Waszecia to ciągle mieszanie w tej samej zupie. To założenia i dyskusja o postępie liniowym. Z użyciem aparatu pojęciowego, który istnieje już od bardzo wielu lat (to co chłonie z matematyki Imć, powiedzmy od Diraca).
Wykazują Szanowni Panowie rozumowanie żaby, którą się powoli gotuje. Nie pojmuje ona, że czeka wkrótce ją potężny przełom - zostanie ugotowana. Mnie się taki stosunek do coraz cieplejszej wody nie podoba, choćbyśmy od opisów stosowali coraz bardziej wyrafinowany aparat matematyczny.
O co mi więc chodzi? Konieczna jest zmiana paradygmatu w stosunku do świata materii. I rozpoczęcie poważnych rozważań nad przewagą świadomości nad materią. I zrozumienia wreszcie, że wszystko co wydaje się nam liniowe i daje się rozwiązać całką i różniczką, w rzeczywistości jest dyskretne - świat jest kwantowy, umysł jest kwantowy, a cała dynamika tego jest nieliniowa, co oznacza, że decydujący jest chaos. Który już ma swoją matematykę. Zresztą Imć Waszeć swobodnie, mimochodem korzysta z fraktali, jakby to już było coś należącego do całej tej waszeciowej matematyki.
Konieczny jest przewrót mentalny. Jeżeli oczywiście najważniejszy jest dla nas podstawowy archetyp, czyli prawda.
I jeszcze raz szanowny Imci -matematyka nie jest sensu stricte nauką. I tyle.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-04-2019 [13:43] - Imć Waszeć | Link:

Odkąd matematyka zarzuciła manierę zajmowania się głównie własnymi podstawami (których nota bene i tak dotąd nie ma), a zajęła się zastosowaniami, to stała się pełnoprawną nauką. W końcu fizyka matematyczna jest to właściwie matematyka, tak samo jak zaawansowana kosmologia z teorią strun na czele. Podobnie metody numeryczne są pełnoprawną matematyką. W ten sposób matematyka poprzez rozmaite hybrydy nabrała z czasem charakteru eksperymentalnego.

Fraktale nie są czymś obcym dla matematyki, bo były badane na długo przed ich odkryciem. Problemem było tylko to, że większość społeczności matematyków nie zgadzała się z konsekwencjami takich badań oraz ich celowością dla dokonania postępu w matematyce. Ślad tej maniery pozostał do dziś w formie niechęci do komputerowego dowodzenia twierdzeń oraz jako hipoteza Collatza, która ujawnia, że dotychczasowa praktyka matematyki pominęła jeden istotny szczegół - nie potrafi stworzyć pojęcia warunku stopu dla dowolnej procedury (to zresztą dotyczy także wyliczeń fraktali). Właśnie dlatego ja postuluję uzupełnienie tego fragmentu kawałkiem informatyki i stąd moje żywe zainteresowanie logikami niestandardowymi oraz toposami.

Przykładem jednego z najstarszych fraktali jest zbiór liczb wymiernych, który podobnie jak zbiór Cantora ma własność samopodobieństwa. Dostrzeżenie fraktali zwanych zbiorami Julii i żukiem Maldebrota, również nie było związane z jakimś postępem w fizyce, choć w ten właśnie sposób można patrzeć na fakt odkrycia komputerów. Jest to przecież znana od zarania logiki matematycznej iteracja prostej funkcji (wielomian kwadratowy w dziedzinie zespolonej). Przełomem było jedynie odkrycie obrazu, który się rysuje w wyniku obliczeń, a jak wiadomo matematyka raczej nie studiowała obrazów i nie dzieliła ich względem liczby ruchów pędzla. Zresztą podawałem tu na forum inny ciekawy przykład, który również doprowadziłby niechybnie do odkrycia tych samych fraktali. Chodzi o szukanie miejsc zerowych wielomianów o określonej formie (Littlewood polynomial), a sprawa wygląda właśnie tak:

http://math.ucr.edu/home/baez/...

Wie Pan co to jest? To coś rozcapirzone na tych obrazkach to jest właśnie wizualizacja pewnych cech liczbowych dla podstawowej koncepcji we współczesnej fizyce/kosmologii - rozmaitości Calabi-Yau (to znaczy tych zwiniętych dodatkowych wymiarów). Okazuje się więc, że obiekty fraktalne są przyszłością nauki w ogóle, w tym matematyki, a nie tylko sprytną koncepcją do żonglowania w polemikach. Dlatego więc podałem powyżej ten przykład z wykładu prof. Meissnera oraz nawiązałem do koncepcji rachunku różniczkowego na zbiorach dyskretnych (grafy) oraz na fraktalach:

https://www.diva-portal.org/sm...

To wszystko dzieje się już teraz na naszych oczach i nie trzeba tu nic przyspieszać ani mieszać do tego Boga.

https://arxiv.org/pdf/1110.161...
 

Obrazek użytkownika jazgdyni

08-04-2019 [14:00] - jazgdyni | Link:

@Imć Waszeć

Sorry, przeczytam po powrocie do domu.
Teraz tylko małe pytanie:
- czy matematyczne instrumentarium zajmował się gdzieś problemem nielokalności?
Słyszałem, że Poincare kiedyś nad tym rozmyślał.

Na razie

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-04-2019 [19:51] - Imć Waszeć | Link:

Tak, każde zagadnienie matematyczne ma swój aspekt lokalny oraz globalny. Najlepiej to zaobserwować na przykładzie kategorii i funktorów, które porządkują myślenie o strukturach matematycznych. Zdarza się tak, że jedna kategoria (obiekty i morfizmy, jak zbiory i funkcje) zachowuje się bardzo podobnie do innej kategorii w tym sensie, że dla dwóch funktorów (odwzorowań pomiędzy kategoriami) można znaleźć jakieś zależności i powiązania. Mówi się wtedy o teorii z nazwiskiem.

Przykładowo teoria Galois, to teoria wiąże hierarchię podgrup grupy automorfizmów ciał z rozszerzeniami ciał. Chodziło o to, żeby wyjaśnić, które wielomiany maja pierwiastki wyrażalne za pomocą pierwiastników (które można uważać za różne wyrażenia z pierwiastkami n-tego stopnia). Okazuje się, że takie, których grupa Galois jest nomem omen rozwiązalna. Już poziom podstawowy jest tu dostatecznie skomplikowany, a jeszcze do tego można tę teorię uogólnić na inne kategorie. Krótko mówiąc: dualna kategoria (odwrócenie strzałek morfizmów) do kategorii skończeniewymiarowych przemiennych półprostych k-algebr (gdzie k ciało), czyli (k-Alg)*, jest równoważna kategorii G-zbiorów G-Set (grupa G działając na zbiorze rozkłada go na rozłączne podzbiory - orbity elementów g z G).

Kolejną teorią może być teoria Poincare grupy podstawowej π1 przestrzeni topologicznych. W skrócie jest to grupa klas równoważności pętli w tej przestrzeni, które oplatają różne dziury. W szczególnie przyjaznym przypadku mówimy o rozmaitościach. Wtedy kategoria nakryć rozmaitości jest równoważna kategorii π1-Set, czyli π1-zbiorów. Podobna sytuacja jak wyżej, ale dziedzina matematyki kompletnie różna.

Teoria Gelfanda zaś mówi, że kategoria dualna do jednaj z kategorii specjalnych algebr Banacha z inwolucją (Ban*), będzie równoważna kategorii zwartych przestrzeni Hausdorffa (Haus). To jest bardzo ważny wynik i natychmiast przenosi nas znów do tematu mechaniki kwantowej ;)

W ten właśnie sposób matematyka dotyka zagadnienia nielokalności, czyli opisu obiektów który nie idzie z dołu do góry, ale z góry na dół. Przykłady można mnożyć, ale chyba najbardziej spektakularnym jest konstruowanie punktów "przestrzeni", po uznaniu pewnego pierścienia za pierścień funkcji na tych "punktach". Wtedy pojawić mogą się "punkty" wielokrotne (Spec, spektra), ale to już dotyczy tematu przestrzeni upierścienionych i schematów jak w jednym z postów wyżej.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-04-2019 [14:02] - Imć Waszeć | Link:

A tak na marginesie, to proszę jeszcze rzucić okiem na obrazki związane ze wspomnianą hipotezą Collatza. Przecież to są właśnie te wspomniane fraktale i dlatego jest to taki trudny problem. Wspominałem kiedyś o tym, jak Roger Penrose szukał nierekurencyjnych parkietaży i ogólnie rozważał nierekurencyjność związaną z fraktalami. Wszystko to ze sobą się wiąże.

1) Collatz conjecture: https://en.wikipedia.org/wiki/...
2) Collatz fractal (trochę przypomina Całun Turyński;): http://yozh.org/2012/01/12/the...
3) Aperiodic tiling: https://en.wikipedia.org/wiki/...

Obrazek użytkownika jazgdyni

08-04-2019 [15:58] - jazgdyni | Link:

Żuk Maldebrota? Ja znam ludzika Maldebrota ;). to pewnie tylko kwestia wyobraźni.
Przychylam się do twierdzenia, że cała natura (żywa i martwa) zbudowana jest na fraktalach. Dlatego nauka o nich jest tak fascynująca. Podobnie jak fuzzy logic z tej samej stajni.
A kwestia stosowania iteracji to też wielka przyszłość. Czyli jak mniemam, proszę mnie poprawić, jak się mylę, przejdziemy do matematyki dyskretnej.

A co z moim pytaniem o nielokalności? Nawet, czy samo to pojęcie jest w matematyce obecne.

Ps. Te prace Collatza znam od dawna. Gdzieś mam nawet ciągle nierozpakowany po przeprowadzce album o świecie fraktali w związku z fascynacją chaosem "Chaos Wonderland".Polecam.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-04-2019 [14:13] - Ryszard Surmacz | Link:

@jazgdyni
Coś się dzieje z moim komputerem, ponownie uciekł mi komentarz.
Ale, krótko. Widzę, Janusz, że masz swój świat, który uprawiasz. To dobrze, ale przyszłość przed którą stoimy jest nam nieznana, tak inna, i tak nieprzewidywalna, że żadne narzędzia, które posiadamy nie są odpowiednie. Na polu filozoficznym można porównać świat grecki ze światem Angelusa Silesiusa czy Jakuba Boehne. JPII mówił, że Kościół mogą zniszczyć kapłani, ale jak się ich czyta, to okazuje się, że Bóg żyje życiem wiernych. A wiec to wierni decydują o życiu Boga.

Czy to się mieści w przeciętnej głowie - no nie. A skoro jesteśmy aż tak bezbronni, to jedyne, co możemy zrobić, to skoncentrować się na tym, co dotychczas stworzyliśmy, głównie na polu kulturowym. Bo to kultura, w szerokim sensie, wyznacza parametry i wektory rozwoju, także technicznego. Czy jesteśmy w stanie to zrobić? Nie, bo nie znamy odpowiedzi na podstawowe pytania: skąd się wzięliśmy, po co żyjemy i dlaczego musimy umrzeć. Brak odpowiedzi do tego stopnia rozprasza nam koncentrację, że odwracamy uwagę od zagrożenia, które sami odkryliśmy, a które nazywamy wielkim postępem... Kwanty, molekuły skalary itd dotyczą świata, którego człowiek zmienić nie może. My powinniśmy się skoncentrować na naszym życiu duchowym, bo na niego mamy wpływ. Żyjemy bardziej duchem, niż materią, choć nam się wydaje odwrotnie.

Najważniejsze w naszym przypadku są więc stosunki kulturowe. To one zadecydują o spokoju lub wojnie na świecie. A jak się zacznie wojna, to już w grę będzie wchodziło to, co może małpa zrobić, jak dostanie brzytwę. Przebywałem jakiś czas w Brazylii i tam zauważyłem coś, co pozwoli im zachować gotowość twórczą i koncepcyjną. Oni wiedzą, że pośród nich są biali, czerwoni i czarni (każda mutacja ma swoja nazwę), ale spaja ich przeświadczenie, że za jakiś czas wszyscy będą brązowi.  I to jest ten mechanizm spokoju, którego brakuje w Europie. Zresztą, Europa jest już nieboszczykiem. Tak więc stosunek inżynier-humanista przekłada się na postrzeganie świata w szerszym jego kontekście. Zabawkami można się bawić, ale trzeba jeszcze wiedzieć którymi. A mamy ich od cholery, i wszystkie oszałamiające, nowe i wspaniałe. Pozostał nam jeszcze rozum. Co z nim zrobimy?

Obrazek użytkownika jazgdyni

08-04-2019 [16:17] - jazgdyni | Link:

@Ryszard

Ale ja tylko wybiegam myślami o  Bogu daleko naprzód i kolekcjonuję dowody naukowe, że nie ma siły - BÓG MUSI ISTNIEĆ!

I staram się zerwać paradygmat świata materialistycznego i to, że wszystko bierze się z materii.
A nie. Teraz jestem przekonany, że świadomość jest fundamentem wszelkiego istnienia. I w tym kierunku myślę. I to, że świadomość jest poza czasem i poza przestrzenią. Czyli nasz Dobry Pan, to nie starzec z siwą brodą siedzący na tronie, tylko wszechobecna, nieskończona Świadomość.A umysł nadaje znaczenie interakcji świadomości i materii. A mózg wytwarza reprezentacje mentalnych sensów. Taki translator - komunikator -interface.

Pytanie - kulturę oryginanalną bez wątpienia,lecz czy również wytworzyliśmy cywilizację polską? U Konecznego nie znalazłem.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-04-2019 [17:16] - Ryszard Surmacz | Link:

@ Janusz
Na temat polskiej cywilizacji już kiedyś rozmawialiśmy. N. Davies napisał, że Polacy wytworzyli "prawie cywilizację". Ja twierdzę, że ten fakt można udowodnić. Tylko musi się tym zająć jakiś poważny instytut, a nie poszczególny obywatel.
Reasumując, mam wrażenie, że mówimy tym samym językiem, używamy tych samych terminów, a inaczej je rozumiemy. Waszeć ma rację. Każdy z nas ma swój świat, do którego trudno przeniknąć. I jest to zły znak czasów nam współczesnych. Rozszerzając ten problem na populację Polaków, inaczej mówiąc jest to stan umysłu. To wina szkoły.
Przed nami wielka dyskusja nie tylko na polskim obszarze, lecz na całym terenie zachodniej cywilizacji. Polacy, którzy nie podjęli idei końca ideologii, mają więcej tu do powiedzenia, niż inni. Tylko, że nikt nie jest w stanie nas do tego przekonać. Na tym poległ nawet JPII.
Dyskusja toczyła się na temat zależności inżynier-humanista, a skończyła się na tym, że Bóg musi istnieć. A więc na tym, co każdego z nas aktualnie "dusi". Tak być nie powinno. Wydaje mi się że z nas trzech "w temacie" najbliżej stoi Waszeć. On ma najczulszy węch - dzięki muzyce. I to właśnie ten obszar jest chyba jedynym, w którym można bezkarnie i bez cenzury zakodować to prawdziwe tętno i każde brzmienie nadchodzącej przyszłości. Zrozumiałem to dość późno, chciałem nadrobić stracony czas, rzuciłem się w sam środek, tak, jak robiłem to wcześniej... I poległem. A przyczyna? Kilka: 1. bariera finansowa, 2. aby zrozumieć, trzeba na czymś grać, 3. i najważniejsza- nie chcą uczyć, lecz chcą brać pieniądze.

Obrazek użytkownika jazgdyni

08-04-2019 [18:48] - jazgdyni | Link:

Każdy jest w swoim świecie i mówi swoim językiem.

To chyba jest teraz bardziej zrozumiałe, dlaczego ja tak parłem o wspólne zdefiniowanie pojęć. To jest podstawa dobrej dyskusji. Także nie zrobiliśmy tego, by zawęzić temat. Stąd rozbieganie treści. Uwzględnić też należy "akademicką" metodę dochodzenia do sedna. A już typową wadą narodową jest brak dyscypliny. Nic mnie tak nie wkurza w dyskusjach polityków,jak nieustanne wtrącanie -ja panu nie przerywałem. Nie mamy tutaj tego problemu.

Ale chyba widzisz pozytywy - jak na ten portal, to duża i poważna dyskusja. I zobacz ilu ciekawych obserwatorów jest z boku. To pocieszające.

Tak, czy inaczej : inżynier i humanista, matematyczny świat, umysłowy kreacjonizm, świadomość, edukacja -to wszystko dotyczy stanu umysłu.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-04-2019 [20:23] - Ryszard Surmacz | Link:

Pozytywy oczywiście są. Może nawet dałoby się wyciągnąć obszary wspólne. Z definicją próbowałem, ale jakoś nie wyszło. Wodze puściliśmy i to dość swobodnie.Nie ustaliliśmy właściwie nic, ale temat został zarysowany. Problem leży chyba w literackim typie naszej kultury i specyfice naszych kierunków wykształcenia. Wniosek: musimy wrócić do przedwojennego typu szkoły średniej, w której .najpierw poziom humanistyczny, a więc ten, który uczy własnego kodu kulturowego, rozumienia własnych dziejów,i własnej historii i pozwala nam się wzajemnie zrozumieć. Dopiero potem specjalizacja. Ale wszystko musi być na dobrym poziomie.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-04-2019 [12:47] - Ryszard Surmacz | Link:

@Imć Waszeć
No i w ostatnim akapicie Waszmość zgadzamy się co do joty. Tylko powstaje pytanie retoryczne, skąd brać mistrzów. Zgoda, jeszcze są, ale już jest ich niewielu. Natomiast wielu (delikatnie) tak samo boi się mistrza, jak dawnej polskiej inteligencji, bo może podnieść poziom, bo robili tylko powstania, bo, bo, bo... Gdy zabrakło szlachty i inteligencji, to pozostali ci, którym do głowy nie przyjdzie, ze można o coś walczyć, chyba, że podwyżki.
Podam też jeszcze jeden przykład - geopolityka. To jest dziedzina w której liczą się określona prawa, wypadkowe, syntezy i duża perspektywa. Rozgraniczanie inżynier-humanista, też musi być oglądane z dużej perspektywy.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

08-04-2019 [22:09] - Imć Waszeć | Link:

Panie Ryszardzie, coś Panu zademonstruję. Oto jest przykład typowego (amerykańskiego) kiczu, który został po jakimś czasie właściwie obrobiony przez fachowców i tym samym przywrócony kulturze. Może po prostu zamiast uzgadniać istniejące języki trzeba stworzyć zupełnie nowy, który obejmie znaczenia wyrażane przez wszystkie trzy? @Jazgdyni ma sporo racji z tą kreatywnością, albo raczej zdolnością twórczą, bo właśnie ona jest spoiwem dla potencjalnego porozumienia. Oto zapowiedziany "kicz":

https://www.youtube.com/watch?...

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

08-04-2019 [23:04] - Ryszard Surmacz | Link:

Ha! a jednak się dogadaliśmy! Jeżeli nie masz nic przeciwko temu, przejdźmy na TY. Nie zwracam na to uwagi, ale to już chyba wypada.
Waszmość puść kilka kawałków!!! Odsłucham je jutro, bo dziś miałem bardzo intensywny dzień.

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-04-2019 [16:34] - Imć Waszeć | Link:

Pamięta Pan jeszcze takiego słodkiego Jacka Stachurskiego, który był uważany w latach 90-tych niemal za wzorzec discopolo? Oto on po latach postanowił znów dać głos.

Kiedyś:

1) Stachursky - Uciekam stąd [1999]: https://www.youtube.com/watch?...
2) Stachursky - Mój ostatni dom: https://www.youtube.com/watch?...
3) Albo to, takie typowe discopolo: BBX & Stachursky - ESSA: https://www.youtube.com/watch?...

Dziś:

4) Stachursky - Doskozzza: https://www.youtube.com/watch?...
5) Stachursky - Zimna Lufa: https://www.youtube.com/watch?...
6) Jacek Stachursky - Kim Jestem - Jestem Sobie: https://www.youtube.com/watch?...

Szczególnie ten ostatni kawałek jest ciekawy i bardzo przypomina kilku innych wybitnych polskich muzyków wokalistów. Po prostu nowa muzyka. Pisałem kiedyś, że wystarczy im tylko nie przeszkadzać, a oni już się nauczą grać jak trzeba ;)

A skoro już jesteśmy przy rytmach typu reggae i podobnych, to zróbmy sobie powrót do przeszłości i "przeszłości". Oto kilka propozycji:

7) Daab - Moje paranoje: https://www.youtube.com/watch?...
8) Daab - W moim ogrodzie: https://www.youtube.com/watch?...
9) Nefre - Kto wie: https://www.youtube.com/watch?...
10) Nefre - Droga: https://www.youtube.com/watch?...
11) De Mono - Zostańmy sami: https://www.youtube.com/watch?...
12) Wilki - Eli lama sabachtani: https://www.youtube.com/watch?...
13) Golden Life - Oprócz błękitnego nieba: https://www.youtube.com/watch?...
14) Sztywny Pal Azji - wieża radości wieża samotności: https://www.youtube.com/watch?...

"Mieszkam w wysokiej wieży otoczonej fosą
Mam parasol, który chroni mnie przed nocą
Oddycham głęboko, stawiam piedestały
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały

Stawiam świat na głowie, do góry nogami
Na odwrót i wspak bawię się słowami
Na białym czarnym kreślę jakieś plamy
Jutro będę duży, dzisiaj jestem mały…
"

Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Marek1taki

08-04-2019 [23:29] - Marek1taki | Link:

Że też nigdy nie pomyślałem, że muzykę do Gwiezdnych Wojen skomponował Grieg. Ech, ci Skandynawowie!

Obrazek użytkownika jazgdyni

09-04-2019 [05:49] - jazgdyni | Link:

Jak się już tak odkrywamy i odrzucamy cynizm, to połączcie te trzy razem i będzie to część mojej duszy. Eklektyzm tworzy nowe syntezy.

https://youtu.be/3MhW5FuNk9A

https://youtu.be/NeQM1c-XCDc

https://youtu.be/GHL2EOxh6n4

Ps. Sissel to dla mnie najpiękniejszy głos na świecie. Rammstein, szczególnie tutaj jest kwintesencją teutońskiej germańskości [mój neologizm], a Juno Reactor to mistrzowie transu, nie bez kozery taka nazwa tej muzyki i Matrix jest wybitnym dziełem filmowym [film dla mnie jest odrębną sztuką]

Wasze zdanie?

Ps2. Obaj macie skłonności do zamykania się w wąskiej dziedzinie. Więcej wszechstronności proszę

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

09-04-2019 [12:07] - Imć Waszeć | Link:

Ciekawostka odnośnie Rammsteina. Dziś jest taki oto komunikat "Zaloguj się, aby potwierdzić swój wiek. Film może być nieodpowiedni dla niektórych użytkowników." Cenzura neokomunistyczna zwiera szyki. A ta grupa grająca ten utwór "Slap It" z Matrixa, to Fluke - brytyjski zespół Jona Fuglera, Mike'a Tourniera, Mike'a Bryanta i Juliana Nugenta.

Fluke - Slap It (Untitled V3): https://www.youtube.com/watch?...
W podobnym stylu Fluke - Pulsed: https://www.youtube.com/watch?...
Wolniejszy utwór Fluke - O.K.: https://www.youtube.com/watch?...

Jest dużo dobrych kawałków (transujących) w tym segmencie muzycznym, jak powiedzmy Night Owl - Boris Brejcha: https://www.youtube.com/watch?...

Tak, Matrix może być tematem do dalszej dyskusji. Jest to bardzo ciekawy i głęboki temat. Mówi o tym m.in. taka książka: "Philosophers Explore The Matrix" pod redakcją Christophera Graua. Tu jest jeszcze film o tym zagadnieniu: https://vimeo.com/53000177

A co do innych ciekawych pozycji, to ja proponuję film o powstawaniu jednego ze styli muzycznych, bo pokazuje on proces od kuchni i jest tam nawiązanie do naszego tematu: https://www.youtube.com/watch?...
Zaczyna się trochę dziwnie, ale dalej jest ciekawie. Jest tam m.in. muzyka brytyjskiej grupy Shpongle i sami przedstawiciele tej grupy.

Obrazek użytkownika jazgdyni

09-04-2019 [21:11] - jazgdyni | Link:

Tak to Fluke,wiem, wiem. Miałem album z Matrixa, piękne wydanie i ktoś mi podpieprzył. Ale cała muzyka jest Juno. Shpongle to potęga. A z ostatnich nowin,zmarł właśnie Keith Flinth z Prodigy. Podobno się powiesił. Syn po wydaniu 5 krążków, wreszcie rozstał się z Psychodelic Transe. Dręczyłem go, że mami zsyntezować grzmot i trzask bicza. W końcu dorwał się do Mooga.Drogie zabawki, a zarobek żaden. Taki Sławomir mógł by ich kupić za jedną dziesiątą.
O Matrix mielibyśmy długą dyskusję. I to na wiele tematów. Dla mnie główny to przełom w sztuce filmowej.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

09-04-2019 [18:04] - Ryszard Surmacz | Link:

Widzę Janusz, że wszystko chcesz naraz.
Natomiast co do skłonności zamykania się, przynajmniej ja nie czuję takiego obciążenia. Odwrotnie, mam kilka obszarów, które od lat uprawiam. I jest dokładnie odwrotnie, niż piszesz. Gdybym się zamknął w jednym obszarze, odnosiłbym sukcesy. Wielość, w obecnych czasach nie gwarantuje niczego. Tak więc nie przesadzajmy z tą wszechstronnością. A jak jeszcze zaczniesz się domagać solidności i odpowiedzialności w tym, co robisz, natychmiast masz rzesze wrogów. Z Waszmością jest chyba podobnie, z tym, że on odbiera jeszcze szerzej. Nasze trzy okręgi pokrywają się (zachodzą na siebie) tylko w określonych obszarach. Gdyby zachodziłyby na siebie i tworzyłyby słup, może byłby to ideał, ale nie byłby on stabilny. Okręgi częściowo zachodzące na siebie są mają mocniejsza podstawę.
Dogadaliśmy się, ale jest to odczucie subiektywne - tylko dla nas trzech. Dobrze byłoby, aby ktoś patrzący z boku ocenił tę naszą dyskusję.
Sissel, rzeczywiście jest boska. Tylko należałoby zapytać skąd taki głos się pojawił, jakie wydarzenia go aż tak wyrzeźbiły? Patrząc jej w oczy nie widać tego cierpienia, które miała w sobie German. Są figlarne i zmysłowe. A więc??? Pozdrawiam

Obrazek użytkownika jazgdyni

09-04-2019 [21:21] - jazgdyni | Link:

Nie, no pełna zgoda. Wielostronność zainteresowań w życiu i pracy to, że tak powiem, postawa hobbystyczna. Tylko, że bardzo dużo daje tobie samemu. Powiedziałbym, to pełnia rozwoju.
Jeśli chodzi o Sissel, zakochałem się w niej w Norwegii. Oni uważają ją za narodowy skarb. I słusznie. Wrzuciłem tu rozrywkową wersję z Kniazia Igora. Ale łzy mi ciekną, gdy słucham i oglądam balet z tańcami. Mam trochę krwi kozackiej.
To z okręgami to dobre.Czy od tego mówi się kręgi towarzyskie ;)? Im większe pole wspólne, tym większa jednomyślność.

Serdeczności

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

12-04-2019 [11:53] - Zygmunt Korus | Link:

Wtrąciłem się, gdyście się Panowie szykowali do wejścia na matę. Potem byłem parę dni wyłączony. Teraz to już 94. komentarz. Niejako po Waszym "zwarciu". Doszliście, gratuluję, wspólnie, do zjawiska iluminacji, która jest potrzebna w nauce i w sztuce (wolę przykłady odwrotne). Kreatywność zawsze jest pytaniem o źródło. Najczęstsza odpowiedź: Bóg!
Kolejna kwestia: innowantność i postęp, odrzucanie kopii, jako balastu. Tutaj kłania się Pierre Teilhard de Chardin (ukłon w stronę Janusza, bo ceni najbardziej filozofów), który "wymianę" zużywającej się materii i odkrywczej myśli także kończy pytaniem o Boga.
Trzecia kwestia to przypadek. Żeby nie wiem jak się naprężać, i tak jest ON nieprzewidywalny: akurat ten jeden, decydujący o tym, że powiemy "Widać Bóg tak chciał".
Ostatnie zdanie dotyczy SŁOWA. Jego boskiej rangi. Bez niego (tych kilku) nie byłoby etyki. Mamy tu związek fundamentalny: nauki, religii, moralności.
Teraz mózg. Lotność. Padło tu już, i słusznie, pojęcie telepatii. Cortazar obrobił to nieźle, w aspekcie ściągania myślami ludzi/"znajomych", w "Tajemnej broni / Las armas secretas". Czy to na pewno "idzie" z mózgu? A dlaczego mamy takie warknięcie jak "- Bebechy mi się na czyjś widok wywracają!!!"?. Po angielsku "Guts!". Czyli co? Kiszki, jelita - "myślą"?
C.d.

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

12-04-2019 [12:04] - Zygmunt Korus | Link:

C.d.
Dlaczego zatem jesteście SIMULACRUMY? Bo zakładacie, że można coś znaleźć, zmienić, dojść rozumowo do czegoś, nauczyć się jak ma być, żeby się stało. Guzik z tego. Na każdym etapie i tak jesteście na TLE (na własnej "ścieżce dojścia") - choć Wam się wydaje, że ekranu nie ma, albo już uchyliliście rąbek kotary... tajemnicy. Nic z tego. Zawsze BÓG pomiesza Wam szyki, bo jesteście z innego porządku. Z tego świata. Nie z tamtego. JEGO. Dlatego ja nieustannie stoję po stronie artystów, bo przynajmniej ONI wiedzą, że niczego nie wiedzą. Korzystają z daru talentu, który, czy tego chcą, czy nie, mają od Boga. A inni, wynalazcy, niechaj z tej grupy obdarowanych biorą przykład.
Odnośnie dwu porządków - świata i boskiego - podam przykład niesfornego pastuszka, co nie przypilnował jałówki, gdy ta, rozbrykana, rozwaliła ogrodzone przez leśniczego mrowisko. Czy dla mrówki (czytaj: dla człowieka), co przeżyła ten kataklizm, dobry jest gajowy? Co zrugał chłopaka i kazał naprawić barierki? Nastała sprawiedliwość, gdy zaraz, bez wiedzy leśnika, gospodarz stada posłał to zwierzę na rzeź (bo akurat na ten dzień miał to zaplanowane)...? Welony pozorów. Jak daleko sięga jej "wzrok", żeby odróżnić przypadek od złej woli? Z tym, że opisany tutaj kopiec owadów, to tylko jedna z matrioszek boskiego terytorium i możliwości działania. Dlatego ja stoję po stronie "podszeptów" Boga (jeśli mi się przydarzą), wdzięczności mu za nie, a reszta... - i tak jest/będzie w rękach Opatrzności. Także w skali państwa i globu. Dlatego "nie napinam się". Rezygnuję w ogóle z możliwości "Teorii poznania". Mogę smakować, i lubię, zawsze, każdą ciekawą i klarowną stylistykę. Za co Wam jestem wdzięczny.
 

Obrazek użytkownika Imć Waszeć

12-04-2019 [16:57] - Imć Waszeć | Link:

Ciąg dalszy tematu. Uwaga informacje podane poniżej mogą okazać się szokujące i skrajnie nieprawdopodobne dla ludzi wykształconych kilkanaście lat temu;):

1) Biologia kwantowa (BaldTV): https://www.youtube.com/watch?...
2) Dokument PDF - The origins of quantum biology: https://royalsocietypublishing...
3) kanał The Royal Institute: https://www.youtube.com/user/T...
4) What Happens When Maths Goes Wrong? - with Matt Parker: https://www.youtube.com/watch?...
5) Topology, Geometry and Life in Three Dimensions (rewolucja w geometrii): https://www.youtube.com/watch?...

PS: Czytam obecnie o rigid (analytic) geometry oraz rigid analytic curves. Kto wie o co tu chodzi? :)

https://arxiv.org/pdf/1308.473...

Obrazek użytkownika jazgdyni

17-04-2023 [06:40] - jazgdyni | Link:

@Ryszard Surmacz

Cześć

Dobrze, że Ciebie tu przywołano. Znacznie tytułowy temat prymitywizujesz. Co, w stosunki do klasycznego humanisty jest zadziwiające.
Rozwinę swoją obronę później, jak więcej czasu będę miał.
Teraz tylko powiem, że ty poprzez umowne określenie 'inżynier' rozumiesz tylko jakiegoś mechanika, czy majstra. Drogi kolego, dzisiaj dobry inżynier, w tym coraz bardziej komplikującym się świecie, bardziej koncentruje się na filozofii, niż na nauce i związanej z nią technice i technologii. Do tego mamy pomocników, którzy i śrubki przykręcą i zaprogramują komputer. Światu potrzebna jest nasza wyobraźnia, intuicja, a także otwartość, co wymaga naprawdę szerokich horyzontów i znajomość hierarchii rzeczy i zdarzeń.
No i oczywiście - umysłowej dyscypliny - z czym niestety humaniści mają kłopoty.

Nie przypuszczałem, że taki spór stworzy sytuację dwubiegunową, wprost magnetyczną, gdzie, jak wiadomo, identyczne bieguny, zamiast się łączyć, odpychają się. Ja tylko, przyznam, może uległeś w mojej argumentacji złudzeniu, że ja patrzę na ludzi bez znajomości nauk ścisłych z góry, ale to nieprawda.  Może me erystyczne wyczyny są za ostre, ale to wyłacznie kwestia temperamentu, a nie ego, zarozumialstwa i braku empatii. Moi bliscy dobrze o tym wiedzą i już bardzo, bardzo dawno temu przestali się na mnie obrażać.
Wysoko cenię poczucie własnej godności u wszystkich, ale nie powinno się one przeobrażać w złość i pychę. Tak mi się wydaje. W naukach ścisłych bardzo często używamy parametru 'tolerancja'. W życiu niestety, często to jest sprowadzane do zera.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika wielkopolskizdzichu

17-04-2023 [11:31] - wielkopolskizdzichu | Link:

"Może me erystyczne wyczyny są za ostre,"
Ty jazgot nie musisz się do tego przyznawać, iż nie interesuje ciebie  prawda, tylko posiadanie racji, jest to typowe dla pisiora.

Strony