Kontekst molestowania seksualnego w ramach Kościoła

Mam kilka pomysłów na temat dzisiejszego wpisu na blogu. W związku z tym, że nie mogę zdecydować się na przedstawienie tylko jednej kwestii - wspomnę o paru dosyć istotnych sprawach.
Jak wszyscy możemy doskonale zauważyć, w przestrzeni publicznej nasilają się ataki nie tylko na Kościół, wiarę katolicką, ale i na całą polską tradycję. Jesteśmy świadkami coraz większego zidiocenia mas ludzkich, ze szczególnym uwzględnieniem młodzieży oraz kobiet. Na sile przybiera walka z religią, miejscem Kościoła w narodzie polskim, polską pamięcią i tożsamością.
Niektóre metody starcia wiary i zasad z ateizmem i brakiem rozumu wydają się być dosyć proste do zauważenia i zanalizowania. Skupię się na wybranych strategiach walki z religią opracowanych przez psychologów i ich kolesi. Proszę zapoznać się z podstępnymi metodami walki z duchownymi.

W jaki sposób można całkowicie zewnętrznymi sposobami wpływu doprowadzić do zdemoralizowania osoby duchownej ? Można posługiwać się prostym schematem postępowania sprowadzającym się do kilku kluczowych kwestii :
1. dotarcie do wybranej osoby (np. duchownego)
2. oddziaływania skupione na rozbudzaniu wyobraźni
3. dodatkowi pomocnicy deprawatora pojawiający się w bezpośrednim otoczeniu danej osoby
4. oddzielenie danej osoby od jej najbliższego środowiska
5. skumulowanie oddziaływań deprawatorskich
6. niezmienne oferowanie "wsparcia" staczającemu się moralnie człowiekowi
7. właściwe metody deprawacji - "pranie mózgu"
8. trwałe oddzielenie danej osoby od jej dotychczasowego stylu życia
9. przyjęcie do własnego grona.

Powyższy schemat można też przedstawić opisowo :
Do księdza X przychodzi do Spowiedzi petent (w rzeczywistości jeden z fachowych deprawatorów). Petent usiłuje rozbudzać wyobraźnię duchownego, poprzez niezwykle szczegółowe opisywanie własnych grzechów. Dodatkowo, w najbliższym otoczeniu duchownego pojawia się inna osoba - najlepiej zajmująca wysoką pozycję społeczną, sprawiająca wrażenie człowieka niezwykle wykształconego, posiadającego sporą wiedzę o ludzkiej naturze, zachowaniach człowieka ORAZ dobrze orientująca się w sprawach wiary. Obydwie osoby (petent i rzekomy "autorytet" psychologiczny) ściśle ze sobą współpracują, ale zainteresowany nie może nic o tym wiedzieć ani nie może nic podejrzewać.
Osoba z "autorytetem" niby przypadkiem nakłania duchownego do zwierzeń. Przekonuje zmartwionego księdza, że wzmiankowane przez niego odczucia natury seksualnej są całkowicie naturalną reakcją, znaną każdemu "zdrowemu" człowiekowi. Uspokaja księdza, że "nic złego się nie dzieje", sugeruje, że duchowny "nie powinien walczyć z 'własną naturą', ale musi nad nią panować". Oczywiście to, co "psychologiczny autorytet" nazywa "panowaniem nad własnymi popędami seksualnymi" nie ma absolutnie nic wspólnego z jakąkolwiek kontrolą, stanowi jedynie uśpienie czujności danej osoby, "uspokojenie jej sumienia", swoistego rodzaju "znieczulenie", które podawane jest przed trucizną (czyli wtłaczaniem deprawacyjnych przekonań do głowy danego człowieka).
Ksiądz X., który słyszy z ust "psychologicznego autorytetu" wiele stwierdzeń, z którymi dotychczas stykał się wcale albo jedynie pobieżnie (np. w książkach psychologicznych, w trakcie zajęć w trakcie studiów teologicznych itd), nabiera przekonania o ich prawdziwości ORAZ jednocześnie - w jego głowie zaczynają pojawiać się nieuchronnie wątpliwości odnośnie religii, zasad wiary, własnego powołania. Na początku ich nie wypowiada, ale z czasem, gdy nabiera coraz większego zaufania do swojego fałszywego "przyjaciela", napomyka o nich. Spotyka się tym samym z "wielką sympatią" oraz z całkowitą aprobatą. "Psychologiczny autorytet" może sam opowiadać, że on także miewa lub miewał podobne wątpliwości odnośnie wiary religijnej. Może dodać, że jego wiara wyglądała kiedyś nieco inaczej niż obecnie. Teraz ocenia swoją wiarę jako "bardziej dojrzalszą", uwzględniającą "ludzkie realia" itd.
Prędzej czy później "autorytet psychologiczny" nakłania duchownego, by "nie bał się własnych pragnień", "nie odrzucał ich, bo to nic nie da, a jedynie nasili ich natężenie". W dosyć zawoalowany sposób popycha duchownego do pofolgowania sobie, "wypróbowania siły własnego powołania", przekonania się, czy jest ono najlepszym "sposobem na życie". Ważne jest, aby dany duchowny, pozbawiany wiary nie odczuwał pustki, dlatego w miejsce utraty wiary proponuje się różne pseudofilozoficzne dysputy, przekonuje się danego duchownego, że w rzeczywistości jest on wielkim myślicielem, inteligentem itp, a do opracowywania różnych zagadnień wcale nie potrzebuje "podpórki religijnej" itd itp.
Właściwie, możliwe są na tym etapie różne metody. Najlepiej jest, gdy "skołowanego" duchownego odeśle się na psychoterapię, gdzie dokona się dzieło zniszczenia jego wiary (punkt 7).
"Wyleczony z wiary" duchowny (jeżeli jeszcze nim jest), staje się zwolennikiem środowisk lgbt i innych tego typu. Chętnie przyłącza się do ich apeli, sam zaczyna ich wspierać swoim autorytetem. Nie dostrzega już własnych grzechów ani grzechów innych. Szerzy potrzebę kontaktów z psychologami, psychiatrami oraz psychoterapeutami.
Bywa, że faktycznie miewa doświadczenia seksualne - najmilej widzianymi "doświadczeniami" są kontakty homoseksualne.

Czy każde tego typu oddziaływanie kończy się całkowitym upadkiem moralnym ze strony danego człowieka ? Nie.
Panuje zasada, że jeśli "psychologiczny autorytet" dostrzeże, że pojawiają się jakiekolwiek komplikacje, trudności w jego deprawatorskiej pracy, natychmiast powstrzymuje się od dalszych sugestii, łagodzi powstałe "opory" i ... kontynuuje oddziaływania.

Co należy robić, jeśli rozpozna się działanie demoralizatora ?
W pierwszej kolejności, należy odciąć się od jakichkolwiek kontaktów z nim !!!!!
Koniecznie trzeba w modlitwie poprosić o pomoc w walce z nim, o ochronę duszy przed nim.
Trzeba być bardzo czujnym. Dokładnie analizować słowa innych ludzi.
Raczej nie należy zwierzać się innym - chyba, że w danym środowisku nie będzie ani jednego psychologa, psychoterapeuty itp. - ale i wtedy zachować ostrożność !!!!!!
Dobrze jest rozumieć i rozpoznawać oddziaływania szatana, który nierzadko posługuje się innymi ludźmi.
Należy nieustannie się dokształcać, ale nie poprzez zdobywanie kolejnych stopni, tytułów, lecz poprzez lekturę polskich (najlepiej przedwojennych, bo najmniej zafałszowanych) książek religijnych. Nie wolno zapominać o własnych korzeniach, o dziedzictwie poprzednich pokoleń, ze szczególnym uwzględnieniem uprzednio żyjących duchownych.
Krytycznie podchodzić do wszystkich uwag psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów !!!!!!!!

Kolejna rzecz, o której chciałabym dzisiaj wspomnieć odnosi się do pewnego rodzaju skutku oddziaływań psychologicznych, szczególnie często spotykanych w hipnozie (z którą każda psychoterapia ma wiele wspólnego). Otóż, zaobserwowano istnienie czegoś takiego jak False Memory Syndrom. ogólnie, sprowadza to się do faktu przypominania sobie zdarzeń, których w istocie nie było. Zjawisko to zaobserwowane zostało w trakcie psychoterapii (szczególnie psychoanalizy freudowskiej). W ubiegłym wieku w USA miało miejsce wiele procesów sądowych, w których ojcowie posądzeni przez własne córki o molestowanie ich w dzieciństwie, wystąpili na drogę sądową, gdyż doskonale wiedzieli, że nigdy nie dopuścili się żadnego wykorzystywania seksualnego własnych dzieci (córek). Co stanowiło przyczynę False Memory Syndrome ? Była to zakamuflowana sugestia podawana przez psychoterapeutów kobietom poddanym ich oddziaływaniom, co rodziło bardzo silne przekonanie u tych kobiet, że są ofiarami molestowania seksualnego ze strony swoich ojców. Najciekawsze jest to, że taka sugestia podawana przez psychoterapeutów niekoniecznie musiała być wynikiem celowego działania. Psychoterapeuci zostali po prostu odpowiednio wytresowani i sukcesywnie przyzwyczajani do tego, by w wielu ludzkich zachowaniach doszukiwać się podtekstów seksualnych, by klasyfikować dostrzeżone oznaki zachowania u osób zgłaszających się do ich gabinetu jako wynik molestowania seksualnego w dzieciństwie. Jednym słowem, psychoterapeuci działali pod wpływem wyuczonego impulsu, a nie rozumu. Zresztą, czy Państwo sądzicie, że jakikolwiek psychoterapeuta, psycholog bądź psychiatra dysponuje jeszcze resztkami rozumu ?
;-)

Proszę teraz zastanowić się, w jaki sposób można praktycznie wykorzystać False Memory Syndrome np. w walce z Kościołem ? Proszę także zauważyć, że rzekome ofiary molestowania seksualnego przez księży są silnie przekonane o swoich racjach, a ich oskarżenia dotyczą najczęściej osób już nieżyjących, które siłą rzeczy nie mogą wystąpić na drogę sądową o fałszywe pomówienia.

P.s. Kolejny wpis jeszcze w dniu dzisiejszym, gdyż chciałam oddzielić od siebie kilka ważnych spraw.

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

10-03-2019 [09:29] - Marek1taki | Link:

Księży spotyka zatem "zaszczyt" indywidualnego podejścia. Dzieci i młodzież mają pranie mózgu w mediach, np. przez seksualizację reklam. To hurt, ale teraz Rabiej będzie brał dzieci na kolana i nauczał indywidualnie.