Nostalgia smakosza

 

 
Wczoraj byłem nieco zbulwersowany, gdy odkryłem, że młody człoweik, którego cenię, Gdynianin, będzie kandydował do władz miasta z ramienia SLD, dla młodszych Sojusz Lewicy Demokratycznej. Myślałem, że ta mieszanina komunistów i post-komunistów, cyników Millera i Czarzastego, jest już kompletnie passe. Otóż nie! Jest ciągle żywa. Szczególnie w moich, dosyć bogatych okolicach.
 
Dla mnie Józef Piłsudski był nie tylko wielkim mężem stanu, polskim patriotą, który przywrócił Rzecząpospolitą do życia. Był także mędrcem i myślicielem.
Dlatego też mojemu młodemu koledze dedykuję jedną z sentencji Marszałka:
 
"Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie skurwysynem."
 
Byłbym nieuczciwy, gdybym nie dokończył:
 
"...ale kto na starość socjalistą pozostał, ten jest po prostu głupi."
 
Więc życzę powodzenia Drogi Panie. A poniżej sentymentalnie, jak to za Gierka bywało...
 
*****
 
(wrzesień 2013)
 
 
Komuna, to nie był tylko ciąg upadku i rozpaczy. Powstawało i dawało zatrudnienie wiele interesujących przedsięwzięć. Co nieco warto przypomnieć. Wobec współczesnej miernoty i niemożności.
 
Onegdaj, chyba na środę popielcową, na wiosnę, napisałem o niekwestionowanym królu wód Bałtyku i Morza Północnego. O rybie, na której między innymi budowano podwaliny cywilizacji łacińskiej. Czyli o śledziu.
 
I moje młodziutkie miasto, Gdynia, miasto, które za osiem lat, dopiero 10 lutego 2026 roku będzie miało sto lat, też ma w herbie swoim dwie złociste rybki przebite mieczem. Tym wyraża swoje ścisłe powiązanie z morzem, a nade wszystko, o czym zamierzam tutaj pisać, z rybołówstwem, a jeszcze konkretniej, z przetwórstwem ryb.
 
Kiedyś Gdynia była siedzibą Przedsiębiorstwa Połowów Dalekomorskich DALMOR, gdzie na 70 trawlerach o globalnym zasięgu, ponad dziesięć tysięcy rybaków odławiało ryby. Byliśmy potęgą. I wodziliśmy prym na najwspanialszych łowiskach – na Morzu Północnym, na Labradorze, żyznych wodach między Grenlandią i Kanadą, u wybrzeży Peru, u wybrzeży RPA i Namibii, w okolicach kanadyjskiego Vancouveru, oraz na Morzu Ochockim.
Potem wprowadzono zbójnickie prawo kaduka i na morzach utworzono tzw. strefy ekonomiczne, przez co z łowisk wywalono wszystkich obcych, pozostawiając tylko flotę krajów, do tych łowisk przylegających. Rozpoczął się powolny upadek połowów dalekomorskich. Niestety, w Polsce zdecydowanie za szybki. Poprzez nieudolność i zaniechania, a także przez zwykła pazerność i korupcję, połowy dalekomorskie upadły całkowicie.
Komu to przeszkadzało? I co się stało z tymi dziesięcioma tysiącami rybaków DALMORU, w większości rdzennymi Kaszubami?
 
Jak powyżej wspomniałem, Gdynia ma śledzie w herbie.
Gdy w zamierzchłych czasach, w latach 70-tych i 80-tych odbywały się lokalne trójmiejskie derby między piłkarzami gdyńskiej Arki i gdańskiej Lechii imprezę zawsze rozpoczynał ceremoniał tworzony przez kibiców obu drużyn (pojęcie kibola wówczas nie istniało, podobnie jak GieWu).
Kibice Lechii wchodzili na bieżnię stadionu, gdzie odgrywali procesję pogrzebową, niosąc na czele powieszonego na szubienicy śledzia.
Na taką zniewagę gdynianie wpadali w szał i w odwecie ryczeli tysiącem gardeł – "Czy to prawda, drogi ojcze, że Lechiści to volksdojcze? Prawda, prawda drogi synu, trzeba tępić sq...synów!!!".
Atmosfera była podniosła i radosna i budowlańcy z Gdańska nie byli w stanie upokorzyć gdyńskich rybaków. Zresztą zazwyczaj sromotnie przegrywali. Szczególnie, gdy w Gdyni grali – najlepszy napastnik wszech-czasów w Polsce Andrzej Szarmach i najlepszy w historii rozgrywający, Janusz Kupcewicz, niedoceniony przez naszych selekcjonerów.
 
 
Tak, Gdynia rybą stała. A my mieszkańcy, gremialnie odwiedzaliśmy Targową Halę Rybną, bodajże jedyną taką w Polsce. Dodatkowo w Gdyni było jeszcze pięć sklepów rybnych. Teraz nie ma już ani jednego. Hala na szczęście stoi i pracuje.
 
Była też Gdynia siedzibą największego w Polsce i jednego z największych w Europie zakładu przetwórstwa rybnego – Gdyńskich Zakładów Rybnych. Przeżywały one również w latach 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku wspaniały rozkwit.
Warto o tym przypomnieć, gdy króluje miernota zachodnich firm.
W najlepszym okresie GZR posiadały pięć siedzib – na ulicy Św. Wojciecha, oraz niedaleko, już na terenie portu rybackiego dwie, oraz dwie na Chyloni. Przerabiano tutaj ryby świeże: dorsza, śledzia, makrelę i szprotki. Ryb było pod dostatkiem i to pierwszej jakości.
Wytwarzano konserwy w sosie własnym, w pomidorach i w olejach aromatyzowanych. Oraz sałatki rybne. Dział garmażu produkował wyśmienite ryby w galarecie, w różnych sosach oraz marynaty. Wędzarnia wędziła wszystkie ryby. A tranownia przerabiała to co zostawało po produkcji na cenne oleje.
To był na prawdę szeroki asortyment. Produkty znajdowały chętnych nabywców w całej Europie. A nawet przyjeżdżali kupcy ze Stanów Zjednoczonych i Kanady. Wszystkie produkty miały bardzo wysoką markę.
GZR miały swój własny Zakład Naukowo – Techniczny, gdzie nieustannie pracowano nad nowymi produktami.

Tworzono autentycznie rarytasy. Może starsi czytelnicy jeszcze pamiętają firmowe puszki "Antipasto", gdzie rybki były ręcznie układane  na krzyż i ozdobione paseczkami czerwonej papryki i zielonym groszkiem. Teraz pewnie byłyby sprzedawane w najdroższych delikatesach, za niemałą sumę. Praktycznie wszystko było natychmiast sprzedawane i lwia część tego trafiała na eksport. Te zakłady to była perełka w branży spożywczej. Przed świętami i popularnymi imieninami ustawiały się długie kolejki, by zamówić półmisek szczupaka faszerowanego w galarecie. Albo dorsza po grecku, czy cudownie, ręcznie robione rolmopsy z marchewką i ogórkiem w środku.

GZR miały zresztą w centrum Gdyni na reprezentacyjnej ulicy 10 Lutego swój własny sklep firmowy oraz rybną restaurację "Aloza". Zawsze tam było pełno. Kucharze potrafili wyczarować najwspanialsze danie ze świeżej ryby. Jeszcze dzisiaj, na samo wspomnienie, nie mogę opanować wzruszenia po tych forszmakach, czy dorszach z kluseczkami po cygańsku.

 
Towarzysz Gierek żywo interesował się zakładami i rybami. Mając takie wspaniałe zaplecze można było eksperymentować.
W tym czasie GZR rządził dyrektor Bolesław Kępa i główny technolog inż. Pindelski.
Towarzysze z KC łyknęli pomysł, jaki przedłożyli inżynierowie Stala i Krasowska i przy Gdyńskich Zakładach Rybnych postanowiono wybudować przetwórnię kryla, malutkich raczków, lub precyzyjnie krewetek, pokarmu wszystkich dużych poważnych wielorybów.
Cały cmyk polegał na tym, że należało oddzielić malutkie ciałko krewetki od jej chitynowego pancerzyka. I to na skalę przemysłową. I to właśnie wymyślili i opracowali Stala i Krasowska, na długo przed Japończykami i Amerykanami. Zakład przetwórstwa kryla, popularnie nazywany w prasie i oczywiście w Gdyni "Białko" powstał w tempie, że Tusk, czy Morawiecki chyba by się rozchorowali, ale towarzysz Gierek, to nie była taka miernota, jak współczesne łamagi.
Zapomniałem dodać, że ciało kryla, to w 98 procentach czyste przyjazne człowiekowi białko. A pancerzyk, chityna, też ma wiele zastosowań w przemyśle kosmetycznym i farmaceutycznym.
Potrafiliśmy? Potrafiliśmy.
 
Nie ma już "Białka", nie ma już Gdyńskich Zakładów Rybnych i nie ma morskich rarytasów rodzimej produkcji.
Rozpiździach transformacji, grabienia i likwidowania rozwalił to wszystko. Tysiące ludzi znowu poszło na bruk. Kilkunastu się nachapało i jeździ Bentleyami. Nie ma produktów godnych królewskich stołów.
Upadek na całego. Komu to przeszkadzało? Na zwolnione miejsca ochoczo wskoczyli Niemcy, Duńczycy i Norwegowie. Różne tam Lisnery i King Oscary. Po jakie licho mają sobie Polacy produkować swoje i nawet lepsze, jak mogą przystąpić do międzynarodowego chłamu i spożywać tą powszechną paszę a nie jakieś tam frymuśne frykasy.
Cała infrastruktura została zniszczona i jak to młodzi mówią poszła się walić.
Port rybacki z DALMOREM i GZRem zostaną kompletnie wyburzone, a nad morzem powstaną piękne apartamenty dla lemingów i bogaczy, bo Gdynia już rybactwa nie potrzebuje. Sprowadzi się pangę z Chin. I chorego łososia z Norwegii.
Tak, jak obecna ekipa, z Trójmiasta przecież, stoi dupą do morza, nie stał nikt przed nimi.
Rozwalono stocznie, onegdaj najnowocześniejsze na Bałtyku, rozwalono marynarkę handlową. No i rozwalono rybołówstwo i rybne przetwórstwo.
Może towarzysz Gierek, dlatego, że był ze Śląska tak się fascynował rybami?
 
.
 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika xena2012

20-08-2018 [10:37] - xena2012 | Link:

Niestety mając dostęp do morza nie cenimy tego zupełnie a dodatkowo nie widzimy jakim jest skarbem dla gospodarki. Okazuje się,ż nic się nie opłaca,ani stocznie,ani transport morski,ani rybny przemysł przetwórczy.Niktórzy by to morze nawet oddali,bo własciwie po co nam ono? Żeby w lecie rodziny z dzieciakami psuły samopoczucie pani Młynarskiej?

Obrazek użytkownika jazgdyni

20-08-2018 [11:22] - jazgdyni | Link:

Mnie najbardziej przeraża, że tu w Trójmieście świadomie lekceważą morze, jako źródło wysokich dochodów, bo chcą mieć tu turystyczne Lazurowe Wybrzeże dla bogaczy. a jeszcze gorzej - ten minister Grubarczyk i jego ludzie mają marne pojęcie o gospodarce morskiej. Podobnie jak ludzie w MON o marynarce wojennej, a za autorytety robią trepy admiralsko komandorskie, ciągle szykujące nasz desant w Danii. Generalnie tragedia. A ryby? Węgorz grubo powyżej tysiąca, bo narybek, takie ołówki, wyjeżdżają cysternami żywe do Niemiec. Nie ma polityki morskiej, stoczni, portów, floty handlowej, czy rybackiej, marynarki wojennej. Wszystko opanowane przez cwaniaków i kombinatorów.

Obrazek użytkownika xena2012

20-08-2018 [12:22] - xena2012 | Link:

Może Pan uzna mój komentarz jako naiwny bądź skrajnie głupi.ale dlaczego teraz na spotkaniach przed wyborami samorządowymi mieszkańcy Trójmiasta nie podejmuja tych tematów? Nie kwestionują działań władz samorządowych zmierzających do stworzenia jak Pan pisze kurortu dla bogaczy zapewne nawet nie z Polski? Nie chcą,jest im dobrze tak jak jest ,są na tyle zamozni? Miastu tez nie zależy na pieniadzach i zwiekszeniu dobrobytu?Przecież wybory samorzadowe i zwiazane z tym spotkania wyborcze to jedyna okazja dla społeczeństwa by wytknać ,wskazać nieprawidłowości,spytać kandydatów o program poprawy? Czym się zajmują obecne władze Gdańska poza wieszaniem koszulek z napisem konstytucja na pomniku Neptuna i walka z PiS-em?Obecny prezydent miasta chce sprowadzać imigrantów a nie potrafi zadbać o obecnych mieszkańców?

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2018 [05:33] - jazgdyni | Link:

Usiłowaliśmy założyć ruch obywatelski. Reakcja minimalna, Starych Gdynian pozostała garstka, Są to już ludzie niemłodzi. Natomiast, podobnie jak w W-wie, wpływ mają słoiki, korpoludki, już wypasione i bogate, które gdzieś mają dobro wspólne. Wzbogacili się najpierw ich szefowie, prezesi i dyrektorzy przy prezydencie Szczurku i jego ekipie, potem dano im się wzbogacić i nie kiwną palcem, by cokolwiek zmieniać. Dodatkowo odkryłem, że bardzo silny jest podskórny nurt byłych komunistów. Oni już władzy nie chcą, tylko pilnują swoje szemrane interesy, bo nakradli potężnie. Na Kaszubach Miller spotyka się dyskretnie z Kwaśniewskim i ostatnim baronem SLD Jędykiewiczem, który już swoje odsiedział. Lecz widocznie nie ucierpiał. System trójmiejski jest zabetonowany. Gdy zgłaszam, jako dziennikarz, ewidentne przestępstwo ważnego urzędu w prokuraturze, to prokurator ziewa mi w twarz. ABW mówi bym dał sobie spokój, a Urząd Miasta z pełną pogardą puka się w czoło. Choć są to moi koledzy ze szkoły, czy studiów. Mówią - ten walnięty kaczysta. Poseł Horała nie ma czasu na spotkania, pani Doroty Arciszewskiej - Mielewczyk wolę nie tykać, a minister Sellin jest kompletnie niekomunikatywny. Wygląda na to, że PIS sobie odpuścił Gdynię, albo mają cichy układ.
No i jak tu cokolwiek zrobić?

Obrazek użytkownika Jabe

20-08-2018 [15:14] - Jabe | Link:

Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie skurwysynem. – Można się tak pocieszać. Pytanie raczej, jak dużo czasu minęło, nim zmądrzał. Naszemu mężowi i myślicielowi całkiem sporo. Można nawet powiedzieć, że z socjalizmu wcale nie wyrósł, bo czym właściwie była sanacja?

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2018 [05:36] - jazgdyni | Link:

Co pan zna z tekstów i wypowiedzi Marszała? Zapewne nic. Jeżeli za sanacji (sanacja to naprawa) był socjalistą, to ja jestem święty turecki.

Obrazek użytkownika Czesław2

20-08-2018 [16:05] - Czesław2 | Link:

Witam, Panie Januszu, w/g mnie, nie ma takiej możliwości, aby Pana znajomy nie wiedział, co to jest SLD. Jedyne wytłumaczenie dla mnie jest takie, że ów człowiek doszedł do wniosku ( lub ktoś go ukierunkował ), iż jego stopa życiowa przyrasta za wolno i może temu zapobiec zbliżenie się do mafii ( większość samorządów ). Często pomaga temu np świadomość kupna przez znajomego lepszej, nieosiągalnej na dziś bryki.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-08-2018 [06:13] - jazgdyni | Link:

Dokładnie myślę tak samo. Młody człowiek dał się zwabić w pułapkę, przez co bedzie cierpiał do końca życia.

Obrazek użytkownika U1

20-08-2018 [18:15] - U1 | Link:

Pamiętam takie czasy kiedy świeżego dorsza kupowało się za 7 zł.Później ruscy usunęli nas z Ochockiego i nastąpił ciąg dalszy.Komuch eksploatował nas feudalnie ale nie niszczył źródeł. Postkomuch uprawiał paserstwo na wielką skalę.Także przemysł włókienniczy produkował na wysokim poziomie.
 Właściciele prl- u sprzedawali za małe pieniądze bo potrzebowali dewiz.Wystarczyłoby 1 lub 2 mln dolców żeby to utrzymać.(Teraz w gestii jednego człowieka).
Ciekawe czy większość Polaków zdaje sobie a tego sprawę ? Makroekomii wtedy nie uczono.

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2018 [05:46] - jazgdyni | Link:

Za komuny wpojono mi niechęć do dorsza. Słynne wańkowiczowskie bodajże - jedzcie dorsze - g. gorsze. Dopiero podróże po świecie przekonały mnie, że to wspaniała i szlachetna ryba. I zdrowa. Odławiane później ryby polarne były w większości zarobaczone (podobno to dla człowieka było nieszkodliwe ???), A co się stało z przedsiębiorstwami połowowymi? Wystarczy poszukać, kim dzisiaj są ówcześni dyrektorzy, kierownicy i działacze tych firm.
Co do włókiennictwa, to osobiście znam fakty rozwalenia jednych z najlepszych zakładów tkanin wełnianych w Bielsku-Białej. Anglicy bili się o te materiały.

Obrazek użytkownika Freiherr

20-08-2018 [20:55] - Freiherr | Link:

Podobną historię można opowiedzieć o Szczecinie. Tam dla odmiany było Przedsiębiorstwo Połowów Dalekomorskich i Usług Rybackich "Gryf" ze statkami, przetwórnią etc. W Świnoujściu była "Odra". W obu miastach stocznie. Była znaczna część gospodarki morskiej. Polskiej. Dziś pozostały smętne resztki. Komu to przeszkadzało? Dlaczego to rozpiżono po wejściu Polski do Unii Europejskiej? Ano po to by mogły napaść się Niemcy. Trochę Francuzi. Duńczycy odławiają ryby kutrami jak "Bismarck". Pozbawiono nas całych dziedzin gospodarki. To była cena naszego wstąpienia do Unii.

Obrazek użytkownika jazgdyni

21-08-2018 [05:51] - jazgdyni | Link:

Tak, zniszczenie Gryfu, Odry i Dalmoru to była zaplanowana akcja. Jestem przekonany, że stali za tym towarzysze z Kremla. Oni nie potrafili łowić, a mieli potężną flotę. Więc gdzie mogli, eliminowali konkurencję. To byli durnie. Ale silni i niebezpieczni. Zresztą nadal są tacy.

Obrazek użytkownika Freiherr

21-08-2018 [10:40] - Freiherr | Link:

To jednak była celowa robota państw-członków Unii Europejskiej, dla której Polska ze swoją prężną gospodarką morską stanowiła bardzo silną konkurencję. Niemcom i Francuzom chodziło o stocznie, Duńczykom o pozbycie się konkurencji polskiego rybołówstwa na Bałtyku itd.itp.. Co do Ruskich - otóż potrafili łowić, wspomina o tym Maciej Krzeptowski w książce "Pół wieku i trzy oceany" tyle tylko, że zajeżdżali swoje statki. W każdym przypadku temat rzeka.

Obrazek użytkownika jazgdyni

22-08-2018 [06:21] - jazgdyni | Link:

Dla mnie państwa Unii Europejskiej, rozumianej an bloc, są nieformalną agendą neo-imperialnej Rosji. W moich czasach, a odbyłem jeden rejs na trawlerze Dalmoru u wybrzeży RPA i Namibii, nie było dużo statków z dzisiejszej UE. Natomiast dobrze pamiętam, gdy całą międzynarodową grupą "oraliśmy" morze z ławicami morszczuka z północy na południe i z powrotem, to musieliśmy uważać na parę ruskich, którzy krzyżowali nam szlaki, łowiąc ze wschodu na zachód.