Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

NO LOGO

Izabela Brodacka Falzmann, 02.11.2011
 Jeżeli szukasz dla dziecka nauczyciela angielskiego, ośrodka jeździeckiego w którym będzie bezpieczne, czy ( nie daj Boże) dobrego lekarza nie kierujesz się reklamą, logo, brandem. Ja w każdym razie nigdy bym tego nie zrobiła, Moja najmłodsza córka , która teraz prowadzi stajnię wyścigową, była dwa razy, jako małe dziecko, na turnusie jeździeckim w ośrodku, który się nigdy nie reklamuje, jest bardzo drogi i na turnus trzeba się zapisać z rocznym wyprzedzeniem. Dowiedziałam się o nim pocztą pantoflową i nie podaję jego nazwy, bo reklama nie tylko nie jest mu potrzebna, a wręcz mu szkodzi.

To samo dotyczy niektórych szkół i przedszkoli, które nigdy nie reklamują się w mediach , a do których rodzice zapisują dziecko jeszcze przed jego urodzeniem.

Podobno istnieje również zachodnia firma (zagubiłam niestety gdzieś jej nazwę) ubezpieczająca statki i jachty, która nie tylko nigdy się nie reklamuje ale, żeby się w niej ubezpieczyć, potrzebne są specjalne rekomendacje.

Od dawna zbieram ( bynajmniej nie przez snobizm)  informacje o produktach i usługach najwyższej jakości.
Takim produktem jest mydło Pearsa, które za głębokiej komuny sprowadziła sobie z Anglii moja ciotka. Brudnoszare, niekształtne kule, wyglądające na pozór jak mydło do prania, stały się dla mnie przyczyną dziecięcego szoku poznawczego. Mydło było naprawdę doskonałe, ale jego wygląd  przeczył obiegowym przeświadczeniom, że produkt musi przyciągać kupującego barwą i opakowaniem.
Wtedy doszłam do wniosku, że rzeczy naprawdę dobre nie potrzebują reklamy.
Potem dowiedziałam się, że marka Pears była pierwszą zarejestrowaną marką na świecie. Ale wtedy to jeszcze coś znaczyło.

Wiele osób widzi sprawy reklamy jeszcze ostrzej. Jeżeli coś jest reklamowane twierdzą- musi być kiepskie. Mój szwagier, twórca (wraz zespołem) krzemowego detektora cząstek alfa, (nagrodzonego niedawno w konkursie Polski produkt Przyszłości), który posłużył do odkrycia  (potwierdzenia odkrycia ) nowego pierwiastka Copernicum, (a więc osoba wybitna) dla zasady nie kupuje i nie bierze do ręki produktów reklamowanych. Nie jest to łatwe, bo przecież reklam  nie ogląda. Ale każdą dostrzeżoną reklamę traktuje jako antyreklamę.

Dla mnie jest oczywiste, że nie kupuję jogurtów rzekomo zawierających przyjazne bakterie, ani płynów wybijających wszystkie mikroorganizmy (z wyjątkiem tych, które są naprawdę groźne) i jestem odporna na podszepty pani Goździkowej. Trudniej mi jednak wynieść się z dnia na dzień z  banku tylko dlatego, że jest on za nasze  pieniądze idiotycznie reklamowany przez jakiegoś suto opłacanego bęcwała. Postanowiłam jednak dla zasady to zrobić.

Zwyrodniały świat reklamy w świadomości tego, że większość traktuje jego działanie jako oszustwo, po „spaleniu” reklam opartych na prymitywnych skojarzeniach, a potem na zaufaniu do osób publicznych, przejmuje obszary informacji oparte na zaufaniu do osób  znanych prywatnie.
Pewien bywały w świecie student przyznał mi się w największej tajemnicy, że otrzymuje 4 tysiące miesięcznie od agencji reklamowej za marketing szeptany, to znaczy za prowadzanie kolegów do obsługiwanych przez tą agencję klubów i podsuwanie dziewczynom odpowiednich kosmetyków.
Na zaufaniu do znajomych oparta jest też działalność pewnej firmy produkującej garnki w cenie używanego samochodu  za komplet. Otóż firma ta organizuje w prywatnych domach, dla zaprzyjaźnionych kobiet, pokazy garnków połączone z kolacją. Agenci firmy pouczani są, żeby zamówienia przyjmować późnym wieczorem i podkręcać atmosferę rywalizacji, do której kobiety są skłonne. Następnego dnia przerażone panie pędzą do lokalu firmy gdzie za niewielkie (wobec sumy kontraktu) odstępne anulują umowę. I na tym opiera swe zyski firma. Również na odszkodowaniach za naruszenie wizerunku. Dlatego nazwę tej firmy ludzie wymieniają szeptem.

Teoretycy mówią mi zawsze w tym momencie, że rolą reklamy jest informacja i gdyby ludzie byli uczciwi reklama spełniałaby swoje zadania. Nieodmiennie odpowiadam, że gdyby ludzie byli uczciwi to może socjalizm też by się udał, ale są jacy są i budowanie jakichkolwiek projektów na idealnym człowieku to w najlepszym wypadku utopia.

Teoretycy mówią również, że logo na które firma długo pracuje i które należy do jej wyceny, po prostu informuje klientów  o wartości jej produktów. Wszyscy wiemy jednak, że to nieprawda.

<Już w 70 latach ubiegłego wieku francuski socjolog i pisarz Georges Perec w książce „Rzeczy” zauważa zjawisko oddzielenia się znaku towarowego od wartości produktu. Znak towarowy stał się czymś w rodzaju herbu, sposobem pośredniego etykietowania ludzi, wyznacznikiem ich pozycji stratyfikacyjnej. Szeroko pisze o tym Naomi Klein w wydanym w 2000 roku „No Logo”. Po odcedzeniu obydwu książek z przejawów „lewicowej wrażliwości” autorów, można docenić przenikliwość ich obserwacji. Ci, którzy w imię zasad moralnych walczą z podróbkami znanych firm muszą zrozumieć, że produkty tych znanych firm są obecnie wytwarzane w Chinach i różnią się od oryginałów bynajmniej nie jakością, lecz wyłącznie marką. Zgoda na metkowanie wszelkich przejawów życia społecznego oznacza zgodę na nowy język, w którym ludzie komunikują sobie swe aspiracje, a przede wszystkim swoją pozycję społeczną. Ci, których stać na firmowe buty Nike’a nie życzą sobie żeby ci, których na to nie stać, podszywali się pod nich. Używanie podróbek jest równie kompromitujące towarzysko jak kiedyś używanie cudzego herbu. Za noszenie podróbki torebki znanej firmy pewna dama ze świata polskiej polityki została wpisana do współczesnej „Liber Chamorum”.>

(To cytat z pracy zaliczeniowej mego syna dotyczącej własności intelektualnej. Mogłabym to samo napisać „własnymi słowami”, ale nie widzę powodu przerabiania tego co jest dobre. Informację podaję dla komputera UW, który przeczesuje sieć poszukując plagiatów.)

Moda to język, którym komunikujemy innym przynależność do lepszych. Moda jest w perwersyjny sposób  zmienna, więc jeżeli chce się być en voque trzeba jej kanony śledzić i nie próbować ich  racjonalizować. Jeżeli modne są na przykład spodnie pochlapane farbą, z dziurami na kolanach ( za które zapłacimy majątek) nie oznacza to , że wystarczy wyciągnąć z piwnicy spodnie, w których malowaliśmy balkon. Autentycznie (a nie fabrycznie) podarte i poplamione spodnie sytuują nas raczej wśród mieszkańców noclegowni.

Język mody jest podobny do grypsery więziennej. Służy jako znak bycia „in” i w konsekwencji do wykluczania, czyli pokazywania innym, że są „out”.
Dzieciaki (nie tylko w warszawskich, lecz również w  prowincjonalnych szkołach) rozpoznają się i stratyfikują za pomocą tak zwanej firmowej odzieży, której jedyną cechą wyróżniającą jest fakt, że jest droga. Firmowe buty rozpadają się równie szybko jak te kupione na bazarze i (nie oszukujmy się) mają ten sam wdzięk. Różni je tylko mniej czy bardziej dyskretna nalepka. Ale wykrycie używania butów bazarowych, albo co gorsza podróbki butów firmowych stało się przyczyną niejednej dziecięcej tragedii.

Zgodziliśmy się na to, że znak oderwał się od znaczonego. Logo opanowało świat, ale jest to logo nie mające nic wspólnego z jakością produktu. Jest to logo służące jako język społecznego stratyfikowania się, nie związany z jakąkolwiek realną wartością. Jako język porównywalny do więziennej grypsery.

Więzień, który odezwie się w niewłaściwy sposób jest katowany nie za to jaki jest, lecz za to, że nie zna więziennego kodu przynależności do lepszych. Podobnie wyśmiewane za brak firmowej odzieży dziecko - nie ma szans odwołać się do jakiejkolwiek wartości poza czysto umownym znakiem przynależności. Sama słyszałam wiejskie dziecko mówiące: „ty wieśniaro” do gorzej ubranej koleżanki z tej samej wsi. I nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać.

Zgodziliśmy się również, że uprawianie polityki a co gorsza wybór polityków nie ma nic wspólnego z ich jakością czy czysto ludzką wartością lecz sprowadza się tylko do zręcznego PR  oraz snucia „narracji” czyli ładnie opakowanych kłamstw.
Czy wybieralibyśmy lekarza dla dziecka zastanawiając się jak dobiera on krawaty, albo czy jego żona nosi firmowe torebki?
Na pewno nie bo jest to sprawa śmiertelnie poważna.
Dlaczego zatem dyskusja po wyborach dotyczy prawie wyłącznie niezręczności polityków w tej czy innej, czasem błahej sprawie? Dlaczego setki osób komentują wygląd prezydentowej i gafy jej męża? Dlaczego o politycznych kwalifikacjach Kaczyńskiego miałby świadczyć jego krzywy but? Jaki związek z jakością ustaw ma fakt, że ktoś komuś dokopał w bezsensownej debacie telewizyjnej? Jaki związek z polityką Lecha Kaczyńskiego miał fakt, że jego małżonka weszła do samolotu z plastikowa torbą?


Jedyny wniosek, że nie traktujemy polityki jako sprawy śmiertelnie poważnej, a raczej jako zjawisko z dziedziny mody. Albo coś z dziedziny rozgrywki sportowej.

A to śmiertelnie poważny błąd.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 10292
Domyślny avatar

piotr slaboszewski

03.11.2011 01:07

To POnownie ja, niepoprawny wichrzyciel; co do mydla, marka Pears zostala przejeta przez Unilever (Tata przejala Jaguara - "wielka smuta"). Polecam kosmetyki Annick Goutal.
Domyślny avatar

Mycha

03.11.2011 01:32

Dodane przez piotr slaboszewski w odpowiedzi na @Izabela Brodacka-Falzmann

Pod poprzednim tematem mi odpisałeś. Jakoś tam trafiłam. O inwektywach pisałeś. Widzisz, to jest tak, że nawet jeśli Ci się nie chce, to i tak w archiwum ich nie znajdziesz. Stary portal przeniósł się w niebyt. I ja mogę teraz o potwarzy Ci rzec, tak jak Ty powiedzieć, że ja nie mówię prawdy. I tak się możemy słówkami przerzucać. Ale pamiętaj, że to Ty musisz mi to co piszesz udowodnić. A ja teraz zmieniłam wizerunek, ten niby 'image'. Nic mi nie możesz zarzucić. Skromności jest u mnie dostatek. Więcej niż u Ciebie. Nie pouczaj mnie, z łaski swojej. A po złości Ci powiem, byś umył się szarym mydłem "Jeleniem" a po goleniu użył "Przemysławki". Chyba nazwy nie pomyliłam. Dziękuję za tamten komplement.
Domyślny avatar

piotr slaboszewski

03.11.2011 02:28

Dodane przez Mycha w odpowiedzi na Mycha: Piotr Słaboszewski 1:07

Mycha w "formie", no ale innej Mychy nie chce. Od czego tu zaczac? Skromnosci u Ciebie dostatek; szkoda, bo ja lubie kobiety "nieskromne". Piszesz: "Nie pouczaj mnie, z łaski swojej", przypominam, ze to Ty, w sposob raczej wzgardliwy oferowalas mi lekcje erystyki (przy okazji, przypomnij mi, droga Przyjaciolko, kiedy pokonalas mnie przez KO?) A dlaczego "po zlosci"? Czymze Ci zawinil? Choc tak moze zabawniej - lubie "zle kobiety". Kosmetykow, ktore polecasz, nie znam - nie klamie, nigdy nie uzywalem - Acqua di Parma, eh?
Domyślny avatar

Mycha

03.11.2011 02:57

Dodane przez piotr slaboszewski w odpowiedzi na @Mycha

No to się zdecyduj czego chcesz, bo właśnie skromność mi zalecałeś. Dlatego Ci o tym nadmieniam. Coś zmienny jesteś. Ale może to zależy od określonego czasu i stosownej sytuacji, jak mniemam. Nie mogę pojąć dlaczego Ty mnie nie rozumiesz. Ja tak prostym językiem piszę. Jaki sposób wzgardliwy? Przecież to były w moim wydaniu żarty. Ile razy mam Ci to powtarzać. Wyczucia nie masz? I nawet specjalnie dla Ciebie o tych żartach piszę. Uprzedzam. Jesteśmy, jak sądzę, z dwóch kultur, ale chyba jeszcze nie z dwóch cywilizacji. Prawie nigdy nikogo nie traktuję z pogardą. I na pewno nie tego, kto na to nie zasłużył. Wszędzie węszysz nieprzyjemne dla Ciebie słowa. Pewnie tylko do takich przywykłeś, dlatego mnie nie pojmujesz i tak mnie osądzasz. Czy ja gdziekolwiek mówię, że Cię pokonałam? Co się z Tobą dzisiaj dzieje? Może przed tą podróżą taki nieswój jesteś. Od tego siedzenia na walizkach. Niczym mi nie zawiniłeś, dlatego pozwalam sobie Cię zaczepiać, by zabawić się. Jeśli tego nie chcesz, to mi to powiedz. Nie obrażę się, jeśli Cię to obchodzi. Rozweselił mnie Twój wpis o krawatach, dlatego do Ciebie piszę. Nie odpowiedziałeś mi, ale nie szkodzi. Dlaczego niby po złości? To jest takie powiedzenie. Też go nie znasz? Nie dziwota, żyjemy w jakichś równoległych światach. Daleko nam do siebie. Do widzenia, Piotrze. Zmień swój stosunek do mnie trochę. Łatwiej nam pójdzie, jeżeli do jakiejś rozmowy naszej jeszcze dojdzie.
Domyślny avatar

zdzichu z Polski

03.11.2011 02:50

Dodane przez Mycha w odpowiedzi na Mycha: Piotr Słaboszewski 1:07

Mycha deklaruje publicznie słabość do użytkowników Białego Jelenia. Zapisy z rachunkiem kupna mydła w Namiocie Solidarnych 2010.
Domyślny avatar

Mycha

03.11.2011 03:16

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na News

Taki wniosek z mojego wpisu wyciągasz, Zdzichu? Jest za daleko idący. Ale Ty mi chcesz dokuczyć, wiem. Masz ze mną stare niesnaski nie pozałatwiane, masz ze mną na pieńku. Pamiętliwy jesteś. Ja też. Nie udały Ci się Twoje zamierzenia, choć nieraz już próbowałeś. Ale mnie rozbawiłeś. To Ci się zdarzyło chyba po raz pierwszy. Nie ostatni, jak mniemam? Może jeszcze postarasz się. Spróbujesz. A nuż się uda. Ale do "Przemysławki" się nie odniosłeś. Też coś na ten temat zapodaj. Dokładny bądź. A ja Ci powiem tak. Też po złości. I na przekór, jak ciągle mówię. Tak, lubię szare mydło i tę PRLowską wodę po goleniu. No i co mi zrobisz? Wykpij mnie. To mnie ucieszy jeszcze bardziej. Zrób mi tę satysfakcję, Zdzichu. Nie zawiedź mnie. Dotąd w takich sprawach mnie nie zawodziłeś. Chyba nie zrobisz tego po raz pierwszy?
Domyślny avatar

Gość

03.11.2011 12:13

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na News

Używam do mycia szarego mydła. Czasami jest to "Biały Jeleń". I co mi zrobisz, łosiu?
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2011 12:37

Dodane przez Gość w odpowiedzi na Re: Biały Jeleń

Ja też lubię szare mydło. Co do Przemysławki- używali jej za czasów komuny starsi panowie i mam do niej sentyment. (Do wody nie do komuny.)  W Niemczech na sentymencie do socjalistycznej zgrzebności oparty jest cały przemysł turystyczny. Jadłam w Berlinie kolację w drogiej knajpie, gdzie z foteli wyłaziły sprężyny i wystrój był raczej z NRD. Podekscytowani znajomi pytali jak mi się to podoba. Odpowiedziałam, że mi to nie imponuje, bo takie fotele mam w domu, co wywołało pewną konsternację. Jest to estetyka i snobizm a rebours.
Domyślny avatar

MW

05.11.2011 15:59

Dodane przez zdzichu z Polski w odpowiedzi na News

Dołączam do fanklubu Białego Jelenia. To jest właśnie przykład marki, której nie trzeba reklamować - bo stoi za nią niezmienna, tradycyjna i - last but not least - bardzo wysoka jakość produktu. Innego mydła nie używam. Perfumowane i nasączone nie-wiadomo-czym reklamowane mydełka w kolorowych opakowaniach to zwykły scheiss. Znam ludzi zamożnych i wybrednych, używających również wyłącznie tego mydła. Tak więc Zdzichu - kompletne pudło. Jedyny mankament to prostopadłościenny kształt, trzeba nad nim trochę popracować (kilka myć), żeby komfort używania osiągnął apogeum. Przywróciłbym też krzyż między rogami jelenia, aby dobrej tradycji stało się za dość. Przy okazji podrzucam ciekawy temat do refleksji - logo a symbolika sakralna. Oprócz Białego Jelenia można przytoczyć przykład wina Liebfraumilch, czy Matki Boskiej w klapie Wałęsy. I wiele innych...
Domyślny avatar

piotr slaboszewski

03.11.2011 03:50

Czy to ten sam Perec: "La Vie mode d'emploi"? Zostalbym dluzej, ale musze sie przespac przed podroza. Pozdrawiam Pania.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2011 10:55

Dodane przez piotr slaboszewski w odpowiedzi na @Izabela Brodacka-Falzmann

Video meliora proboque, deteriora sequor. Nie jest to moja dewiza, ale tak wychodzi. Znam się dobrze na psach, ale zawsze trzymam paskudne kundysy. Znam się na kafelkach ( starych), ale jedyny kafelek z nieborowskiej manufaktury, który mam, leży gdzieś w szafie. Nie używam mydła Pearsa, nie używam kosmetyków, nie "ubieram się". To nie ideologia lecz praktyka. Uprawiałam różne niebezpieczne sporty i zmieniła mi się trwale perspektywa. Pozdrawiam
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

03.11.2011 15:21

Dodane przez piotr slaboszewski w odpowiedzi na @Izabela Brodacka-Falzmann

Tak, to ten sam Georges Perec. "Rzeczy" to jego debiut z 65 roku ( w Polsce wydane w roku 67 przez  PIW w tłumaczeniu Anny Tatarkiewicz ) za który dostał nagrodę Renaudot. Za "la Vie mode d'emploi" wydaną w 78 roku dostał nagrodę Medicis. Pieszczoszek lewaków, ale dla mnie bardzo przenikliwy obserwator. Pozdrawiam.
Domyślny avatar

Lucyna

03.11.2011 13:33

pracuje GW i jej środowisko polityczno -biznesowe, dawni funkcjonariusze służb PRL , komercyjne stacje TV, oraz kolejni ministrowie edukacji .

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,668,070
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności