Wcale nie żartuję, wczoraj późnym popołudniem dostałam wezwanie na policję na dziś rano, na przesłuchanie w charakterze świadka w sprawie karnej. Pół nocy zachodziłam w głowę, o co chodzi. No i się dowiedziałam > otóż jesienią ubiegłego roku ktoś, rzekomo z mojego adresu IP, wpisał dość nieładny komentarz na temat sędziego Łączewskiego i jego środowiska na portalu „WPolityce”. Sęk w tym, że to nie ja to wpisałam, podpisane było jakimś nieznanym mi nickiem, a poza tym co ma do tego kodeks karny?
Swoje opinie o środowisku sędziowskim zamieszczam na własnych blogach albo pod własnym nickiem, o czym wszyscy wiedzą. Niestety, komentarze na portalu „WPolityce” czasem zamieszcza mój ślubny, choć twierdzi, że tego akurat komentarza też nie pisał. Więc o co chodzi?
Ano o to (jak podejrzewam), że jest prawdopodobnie prowadzona na dużą skalę akcja sprawdzania wszystkich, którzy się źle kiedykolwiek wyrazili o sędzim Łączewskim - pod pretekstem szukania sprawców rzekomego uszkodzenia jego samochodu (sic!).
Idę o zakład, że gdyby to dotyczyło jakiejś nieznanej osoby (a wszyscy wiemy, że komentarze bywają naprawdę wredne, ten akurat okazał się być łagodny jak na obecne zachowania w necie), to nic by nie było. Tyle, że przy okazji akcji sprawdzania adresów wyszło na to, że jeden IP pasuje do niejakiej Kubicy Ewy, czyli eski, bo na mnie jest zarejestrowany telefon i przypisana do niego neostrada.
Oczywiście zgodnie z prawdą powiedziałam, że nie mam o niczym pojęcia i poproszę skan z tego wpisu. Oczywiście żadnego skanu nie było. Niemniej wcale się nie zdziwię, jeśli w następnym etapie przyjdą nam zarekwirować komputery i uniemożliwią normalną pracę zawodową i kontakt ze światem. Za chwilę może się okazać, że jesteśmy podejrzani o to, że tu, nad czeską granicą i spod lasu kierujemy jakimś strasznym spiskiem przeciwko sędziemu Łączewskiemu i jego kolegom.
Tak wygląda wolność słowa w praktyce w wydaniu dzisiejszej opozycji – to tak przy okazji, do wiadomości pana ministra Ziobry na temat pracy jego prokuratorów.
W każdym razie jakby co, to już o tym wszystkich informuję - wzywanie mnie na świadka w sprawie jakiegoś uszkodzenia mienia w Warszawie z powodu jednego złośliwego komentarza, napisanego rzekomo z mojego adresu IP to jest zwyczajne nękanie i to wcale nie przypadkowe, do tego wezwali mnie na ósmą rano z dnia na dzień, bo podobno sprawa nie cierpiąca zwłoki!
Niniejszym informuje uprzejmie samego zainteresowanego, czyli pana sędziego Łączewskiego, że jak mnie nie zostawi w spokoju, to złożę doniesienie o celowym nękaniu z powodów politycznych. SB sobie ze mną nie poradziło przez dziesięć lat (co można sprawdzić w IPN) - więc niech pan sędzia się zastanowi. A najlepiej niech popyta – choćby pana europosła Buzka – czy warto....
Można użyć programu ukrywającego IP albo zmieniającego IP np .co godzinę tylko ,że to też pułapka bo prawdziwy adres i tak będzie znany temu kto tym programem dysponuje i pisał.
Proszę zwrócić uwagę, że śledczy tylko wykluczyli fakt zhakowania komputera Łączewskiego, ale nie rozstrzygnęli do końca wszelkich wątpliwości. Stawiam złoto przeciwko orzechom, że tam zachowały się dane z tego połączenia z "Lisem", ale po prostu nikt ich nie zamierzał szukać. Tak właśnie Wymiar S. zamiata u nas sprawy pod dywan. Analogia do zamiatania Smoleńska jest całkowicie uprawniona. Seryjnych samobójców też.
To jest notka o paranoi de facto i nie ma znaczenia, kto w końcu napisał ten komentarz, bo nie był on wg tego, co mi odczytano ani specjalnie obraźliwy ani w jakikolwiek sposób groźny.
Problem ma pan prokurator, bo nie miał prawa do poznania IP świadka. Nie miał podstaw do wzywania mnie i przesłuchiwania z powodu jednego komentarza, a już na pewno nie miał podstaw, żeby łączyć to ze sprawą sędziego.
PIS nie ma woli,sil i ochoty aby to zrobic.
Czy mozesz podac nam nazwisko tego "prokuratora" ktory cie neka ?