Minister spraw wewnętrznych Francji Bruno Le Roux podał się do dymisji. Jej powodem jest ujawnienie wakacyjnego zatrudnienia swoich córek na stanowisku asystentek. Jak na polskie realia Le Roux jest mięczakiem. Podobny skandalik w Polsce przeszedłby bez jakichkolwiek konsekwencji. Na przykładzie HGW widać, że nawet znacznie poważniejsze skandale także nie skutkują dymisją. Wystarczy wytłumaczyć, że sam oskarżony ma za zadanie wyjaśnienie dotyczących go oskarżeń, bo jest najbardziej zainteresowany, aby je wyjaśnić. Stawiamy na odważną walkę do końca, a nie jakieś tchórzliwe dymisje.
Ryszard Petru popełnił masę błędów politycznych, ale dopiero portugalska wycieczka z koleżanką partyjną stała się prawdziwą katastrofą dla Nowoczesnej. Od tego czasu notowania partii spadły o blisko połowę. W krajach o normalnych zwyczajach politycznych to aż nadto, aby podać się do dymisji. Francuski lub brytyjski Petru zapewne zrezygnowałby z szefowania partią polityczną w ciągu zaledwie kilku dni, doskonale zdając sobie sprawę do czego doprowadziłaby jego walka do końca. Petru walczy już trzeci miesiąc, notowanie jego partii zaczynają toczyć bój, już nie o przewodzenie opozycji, ale o utrzymanie się powyżej progu wyborczego.
Mateusz Kijowski stający na barykadach walki z kaczyzmem okazał się alimenciarzem zalegającym ogromne pieniądze na rzecz swoich dzieci. W normalnym kraju taki człowiek zostałby uznany za kogoś niegodnego zaufania i musiałby usunąć się w cień. Polska rozhisteryzowana scena polityczna i jej bierni obserwatorzy przyjęli ten defekt lidera z obojętnością. Feministki dalej zapraszały go na swoje sabaty, mimo, że zaleganie z alimentami zazwyczaj jest uznawane za przykład prześladowania kobiet przez społeczeństwo patriarchalne. Dopiero ujawnienie wypłacania sobie pieniędzy za pracę społeczną, udokumentowane fakturami za usługi, które najprawdopodobniej wykonał ktoś inny i to za darmo, przechyliło szalę goryczy. Kijowski jednak nie ma zamiaru odejść do strefy cienia. Jego upór zdemolował KOD do tego stopnia, że frekwencja manifestacji wynosząca kilkanaście tysięcy rok temu skurczyła się do kilkuset żadnych walki weteranów. I to mimo dołączenia się prężnej grupy emerytowanych ubeków, przerażonych wizją sprowadzenia ich emerytur do poziomu średniej krajowej.
Młody człowiek, prawa ręka ministra Macierewicza: Bartłomiej Misiewicz nie popełnił żadnego przestępstwa, ale wielokrotnie zachował się mało poważnie. Tym samym stał się słabym punktem rządu PIS, wrażliwym na ataki. Mimo oczywistych strat jakie rządowi przynosi jego pozostawanie w MON'ie, minister Macierewicz broni go jak niepodległości. To chyba nie jest przykład przyspawania do stołka, ale jakiś zdumiewający i szkodliwy upór pod hasłem: "nie ustąpię".
I wreszcie sprawa najnowsza: sędzia Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sądownictwa, jej rzecznik i twarz oporu środowiska sędziowskiego przeciwko planowanej głębokiej ziobrowej reformie sądownictwa. Śledztwo dziennikarskie (WPolityce, SE) sugeruje, że sędzia Żurek mimo publicznego odwoływania się do powagi sprawowanego urzędu, sam toczy dość kompromitujący spór rodzinny. Jego gorące tłumaczenia, że córki reagują entuzjastycznie na pozywanie ich do sądu o zwrot nadpłaconych alimentów nie spotkały się z pozytywną reakcją prowadzącej z nim w TVN24 rozmowę Moniki Olejnik. Właściwie red. Olejnik patrzyła na głównego obrońcę sądownictwa 3RP przed kaczystowską zawieruchą z nieukrywaną pogardą. Sędzia Żurek także nie ma zamiar zawiesić swojej funkcji do czasu wyjaśnienia sprawy. Nie obchodzi go najwyraźniej to, że jego postawa demoluje cały misternie budowany przekaz o uczciwości sędziowskiej i niesłusznych atakach ze strony żądnego krwi PISu. Sędzia Żurek znakomicie ułatwia przeprowadzenie niechcianych przez sędziowską elitę reform sądownictwa.
Powyższe przykłady mają wiele elementów wspólnych. Jednym z nich jest nieustanne odwoływanie się bohaterów przyspawanych do swoich funkcji do moralności, państwa prawa, patriotyzmu i służby publicznej. Gdy każde z tych haseł staje się widoczną atrapą, bohaterowie ani myślą odejść w cień. Ich decyzje udowadniają, że realne priorytety nie mają wiele wspólnego ze wzniosłymi słowami.
3RP przyniosła heroizm w walce o stołki. Odświeżone zostało hasło: "po mnie choćby potop". Szacunek dla determinacji, wzgarda dla głupoty.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6936
Panie MaSZ,proszę przeczytaś świetną notkę poprzeniczki, Pani Arciszewskiej Mielewczyk,a nie będą się Panu mieszać złoczyńcy z.....No z kim?Z Misiewiczem,bo młody.
Żurek i kijowski to nie moje ale komuś wyszedł"Żurek kijowski" !
Jednak to wiedza poza zasięgiem pospolitych oglądaczy tefałenu.
Gratuluje argumentu...
Natomiast zarówno prezydent jak i rzecznik to stanowiska przede wszystkim reprezentacyjne - przynajmniej w Polsce.
czy wro to skrót od "WRON' czy miasta Wrocławia?
Jak piszą na SG niezależnej żurek chciał dostać[wyłudzić] Kartę Dużej Rodziny co przekłada się na konkretną kasę i być może ja ma -rodzina trzyosobowa...!Dno jeśli to się potwierdzi.
Proszę o konkrety.
Sędzia Żurek powinien polecieć z funkcji, podobnie jak Petru.
Porównanie rzecznika (rzecznik MON to nie jest "prawa ręka"- to jest po prostu rzecznik) z osobami które same reprezentują b. istotne administracyjne funkcje autentycznie szkodząc państwu jest mocno nie na miejscu co zauważyli już moi poprzednicy i co stawia pańską notkę w mocno niekorzystnym świetle budząc podejrzenia o próbę manipulacji.
Nie znam sprawy p. Misiewicza ale ewidentnie ogląda pan pasjami "Stokrotkę" i telewizję zwaną przez zorientowanych " WSI 24 ".
Myślę, że jeśłi pan Macierewicz mówi o ataku na swojego rzecznika to ma rację, bo ewidentne powody do takiego ataku były.
Co do sprawy Petru "ekonomisty" z zagmatwanymi problemami dot. finansowania kampanii, czy sędziego Żurka naginającego prawo by walczyć z własnymi dziećmi to są przykłady faktycznie grożne bo są to osoby pełniące niezmiernie ważne funkcje w państwie. Poseł reprezentant lobby biznesowego (bankowego), czy skorumpowany sędzia to są sprawy bardzo poważne dla państwa i odsunięcie tych osób od wpływu na państwo nie jest kwestią reprezentacji czy walki o stołki ale racją stanu.
Kijowski ze swoimi problemami to motyw uliczny, który akurat obywatelom (niekoniecznie dyrektorom i niekoniecznie warszawskim) kojarzyć się może owszem - tyle że z przeciwną stroną do tej, związanej ze służbami bezpieczeństwa państwa polskiego- ale jednak nie umiejscowioną bezpośrednio w strukturach państwa.
Taka różnica szan. dyrektorze....