My, Polacy, lubimy świętować. I jakoś tak wychodzi, że każda okazja jest dobra, gdy można się trochę wyluzować, napić winka (czy czegoś innego) albo przynajmniej przerwać pracę na kawkę z ciastkiem, pogadać ze znajomymi czy wręczyć komuś kwiaty lub prezent. I z tym nieszczęsnym Międzynarodowym Dniem Kobiet nie jest wcale inaczej – jakoś przyjęło się i tak już jest.
I znów wystąpię w roli jędzy, która psuje ludziom zabawę – bo jednak, jakby nie patrzeć, jest to święto nieco odmienne od wszystkich świąt zakorzenionych w naszej tradycji (poprzez „naszą tradycję” rozumiem również tradycje chrześcijańskie i europejskie w ogóle i nie zawężam tego wyłącznie do tradycji rodzimej). Sama miałam do Międzynarodowego Dnia Kobiet – odkąd wyrosłam z wieku dziecięcego – stosunek co się zowie negatywny. Chyba głównie za sprawą mojej Babci, która była sama kobietą bardzo wyemancypowaną i niezależną ale nie znosiła wszelkich wymysłów nowego ustroju i o 8 marca wyrażała się zwykle per „bolszewickie święto” lub jeszcze dosadniej - „dzień dobroci dla zwierząt”. U podstaw tej drugiej nazwy leżało jej przekonanie, że kobiety powinny być dobrze traktowane przez cały rok a nie za dekretem władz i na pokaz w tym jednym dniu.
Z wczesnego dzieciństwa pamiętam doskonale kontrast między towarzystwem mojej Babci a krajobrazem obyczajowym małego miasteczka, w którym spędziłam wczesne dzieciństwo i do którego nieodmiennie należały - oprócz wielu innych gadżetów - jakieś zupełnie niezrozumiałe plakaty z dużą ilością czerwieni, panowie w śmiertelnie poważnych garniturach i czerwone goździki w dniu 8 marca. Goździków – jak chyba zresztą większość mojego pokolenia – nie znosiłam potem przez długie lata (także z powodu tego Międzynarodowego Dnia Kobiet) a przeprosiłam się z nimi dopiero niedawno i nawet uprawiam je z powodzeniem w ogródku. Są to jednak zupełnie inne odmiany niż ten natrętny, krwistoczerwony goździk socjalistyczny.
A wracając do Międzynarodowego Dnia Kobiet – pierwszy Dzień Kobiet został ustanowiony w 1909 roku przez Socjalistyczną Partię Ameryki. W 1910 roku Międzynarodówka Socjalistyczna w Kopenhadze ustanowiła Dzień Kobiet obchodzony na całym świecie – miał on służyć idei krzewienia praw kobiet oraz budowanie społecznego wsparcia dla wyborczych praw kobiet. Po rewolucji październikowej feministka bolszewicka Aleksandra Kołłontaj przekonała Lenina do ustanowienia tego dnia oficjalnym świętem w Rosji. Jednak dopiero 8 maja 1965 roku dekretem Prezydium ZSRR Międzynarodowy Dzień Kobiet ustanowiono dniem wolnym od pracy w celu m.in. „upamiętnienia zasług kobiet sowieckich w budowie komunizmu (…)” (dane dot. obchodów Międzynarodowego Dnia Kobiet za Wikipedią). Awantury i rozróby urządzane wokół tego dnia przez feministki doskonale wpisują się w tę ideologię.
Więc cóż – świętować, napić się winka czy dostać kwiatki wprawdzie zawsze miło ale jednak to nie moje święto…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11292
Nie było mnie dawno na forum Janke,
Sprowadziła mnie tutaj ważna kwestia szkodliwości dzisiejszych feministek w odniesieniu do rodziny.
Podkreślam, że w pełni podzielam zdanie Pani babci. Nie chodzi tylko o idee bolszewickie, ale o faktyczną (potwierdzoną przez doświadczenia prywatne) destrukcyjną- i w oczywisty sposób antyspołeczną postawę współczesnych organizacji które usiłują wyciągać od podatników pieniądze na cele nie tylko niepotrzebne ale ewidetnie szkodliwe nie tylko z punktu widzenia kobiet a przede wszystkim dzieci.
Jesteśmy społeczeństwem bardzo spolegliwym jeśli chodzi o kwestie społeczne i odporność na wszelkie prowokacje ale tam gdzie chodzi o dobro rodziny i dzieci nie powinniśmy być.
Któraś z pań powinna poruszyć temat bardzo poważny- mianowicie taki, że Święto Kobiet jest i obecnie świętem państwowym w putinowskiej Rosji a to właśnie w Rosji kobiety wcale nie są traktowane dobrze i nie ma czegoś takiego jak szacunek dla rodziny.
Z punktu widzenia psychologii, pedagogiki czy socjologii kształtowanie postawy -" jestem chłopcem/dziewczyną- należy mi się " to przekaz marksistowski i tak naprawdę bardzo szkodliwy i aspołeczny.
Jest wręcz odczłowieczający, bo sugeruje marksistowską 'wojnę płci". Przykłady dla nas dziś drastyczne - o których wiemy z czarnych marszów a poniżające przede wszystkim takie kobiety, które mężczyźni czy inne kobiety podziwiają właśnie za ich kobiecość (matki, babcie, czy mądre żony działające społecznie a nawet siostry zakonne)
Bardzo ważne by szkoły czy media nie narzucały nam- kobietom matkom takiego sposobu zbywania tego co w naszej polskiej kulturze zawsze było najbardziej pozytywne.
Druga sprawa - nie chcę pisać o konkretnych feministkach, których smutną historię znamy- (mam na myśli zrzucanie na całe społeczeństwo i inne kobiety skutków własnej niefrasobliwości i błędów życiowych, ale oczywistym jest, że te organizacje kobiece które dziś uczestniczą w manipulacji społecznej pt "Strajk kobiet" to jednostki które są całkowicie ślepe na krzywdę jaką wyrządzają małym dziewczynkom- w imię całkowitego braku odpowiedzialności młodych chłopców i.... przeciwko rodzinie.
To jest bez wątpienia operacja biznesowa- taka sama jak ta która doprowadziła lekarzy do odejścia od podstawowej zasady przysięgi Hipokratesa.
a bazująca na tym:
https://pl.wikipedia.org…
I jeszcze na tym:
https://en.wikipedia.org…
Jak wynika z naszych doświadczeń ofiarami są młode panie - przede wszystkim zatrudnione w korporacjach o niewielkiej orientacji nie tylko w zakresie wiedzy o historii i kulturze własnej społeczności ale też o braku wiedzy właśnie z dziedziny psychologii i wiedzy o zachowaniach ludzi i społeczeństw.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam serdecznie.
Myślę, że jest Pani zbyt surowa.
Zaryzykuję i Pani oraz wszystkim innym Paniom (z dużej litery) składam najlepsze życzenia, nade wszystko zaś kwiatów na co dzień i miłości !
Krótko- święto jest nie tylko nie moje - ale jest szkodliwe.
Kiedyś - nawet za komuny aktywistki organizacji aspołecznych - zwane feministkami nie działały tak jawnie nie tylko przeciwko rodzinie - a więc tym szanowanym przez nas kobietom za czułość, wrażliwość społeczną - matek, babć, sióstr zakonnych itd itp.
Dzisiaj obrzydza się postawę prorodzinną (przypominam, że nawet w komunie mówiło się o rodzinie jako o podstawowej "komórce społecznej" w Polsce.
To właśnie owe feministki na czarnych marszach sprowadzają kobiety do roli zwierząt a jest to operacja komercyjna wynikające stąd
https://pl.wikipedia.org…
przy zastosowaniu tego:
https://en.wikipedia.org…
To smutne, że ulegają temu głównie Panie z korporacji o niskim poczuciu faktycznej solidarności nie tylko z własnym środowiskiem - społeczeństwem ale także niewielkiej wiedzy w zakresie nauk przyrodniczych. O wiele smutniejsze jest, że na takiej masowej manipulacji (marzenie Stalina) cierpią dzieci bo ta wielka operacja komercyjna ma niestety skutki bezpośrednio w naszych podatkach. Jak się to odbywa - w praktyce może napiszę artykuł właśnie tutaj
Pozdrawiam serdecznie
Natomiast temat zachowań wobec kobiet, wobec rodziców to kwestia kultury wyniesionej z domu i tradycji. Niestety to nie przypadek, że od kiedy informacja stała się biznesem, kupiectwo z pogranicza etyki jest stałym elementem polityki.
Cóż z tego,, że dla większości Pań dyskusja pana Mikke (prywatnie ojca całej gromadki nieślubnych dzieci) z panią z Nowoczesnej jest niestrawna...
To niestety przykład tego samego zjawiska i tego jak niewielki wpływ pomimo masowych środków przekazu ma opinia publiczna na to czym bombardują nas media a przede wszystkim na to, czym bombardowane są nasze dzieci. Przykład dowodzący tego jak bardzo powinniśmy być ostrożni w powierzaniu wychowania dzieci mediom, czy nawet szkole.
Nawet nie chodzi o to co te kobiety robią na ulicy ale u nas sprawa otarła się o sąd rodzinny. Jest taka organizacja - która o ile wiem domaga się poprzez inne lewicowe środowiska o dotacje i fundusze państwowe - nawet aktualnie. Ta organizacja kryje się pod skrótem CPK a pani która jest prawnikiem tej organizacji wydaje się działać w porozumieniu z sędziną okręgową nota bene mianowaną przez p. Komorowskiego.
Tak więc jak widać to jest właśnie drugie dno tzw. "święta" reklamowanego przez organizacje promujące koncerny farmaceutyczne zaangażowane w kwestię reprodukcji człowieka.
Z kwiatkami otrzymywanymi od najbliższych jednak nie ma i nie powinno to mieć nic wspólnego. BTW, chyba pora by panowie też uświadomili sobie, że wręczanie kwiatka obcej, żonie, córce i matce może też być rozumianie dwuznacznie.