Ludzie! Czy was porąbało?!
Rano Instytut Pamięci Narodowej ogłosił niepodważalne ekspertyzy potwierdzające to, co wiemy od lat: Lech Wałęsa był donosicielem, szpiclem na usługach służb bezpieczeństwa.
Wiadomość prosta i jednoznaczna. Nietefałenowska kropka nad i.
Natychmiast zaczyna się relatywizacja. Pan Onyszkiewicz, oraz wielu innych mówią: - To był tylko epizod.
A pan Schetyna, którego horyzonty umysłowe nie są zbyt rozległe, oświadcza, że ci, którzy ujawniają takie fakty będą ścigani i ukarani.
W tym krótkim tekście nie chcę mówić o tym, co cały antypis demonstruje wobec ostatecznego potwierdzenia prawdy. Są to ludzie ułomni i właśnie prawda zawsze była ich najgorszym wrogiem.
Niesłychanie wkurza mnie lament, który nagle podniósł się po naszej stronie -Gdyby tylko przeprosił - powtarza niejeden polityk, były opozycjonista, ekspert, czy komentator.
Gdyby przeprosił, to co?
Padlibyśmy sobie w ramiona, może zapłakali i wybaczylibyśmy kanalii, że on nas w końcu przeprasza?
Mówi się – lampart nigdy nie zmienia swoich cętek. Człowiek jest, jaki jest i rzadko ulega przeobrażeniom. Doktor Paweł Zyzak pokazał nam, że Wałęsa bedąc młodocianym był już zepsutym gówniarzem, a potem szerokie grono historyków z profesorem Cenckiewiczem na czele dotarło do tak wielu faktów w życiorysie Wałęsy, ze można by nimi obdzielić szwadron złoczyńców.
I teraz, gdyby ten stary już, napompowany, ponad siedemdziesiątletni bufon powiedział przepraszam, to coś by to zmieniło?
To by były słowa fałszywe. Kolejne kłamstwo, kolejna obraza narodu, którym ten człowiek zawsze gardził.
To był tylko epizod, zamykający się w latach 1970 – 1974. Rany Boskie! Kto w to naprawdę wierzy?!
Całe jego życie to jeden i ten sam ciąg, historia ukształtowanego agenta wpływu; nie wiem, czy przez moskiewskich specjalistów, czy tylko przez fachowców Kiszczaka i Jaruzelskiego; człowieka, który nigdy nie przeprosi, bo wszczepiono mu sowiecką misję, a umysł jego nie jest zdolny do refleksji, a już kompletnie do ekspiacji.
Wszystko co robił, od momentu, gdy ukształtowała go bezpieka, aż do dzisiaj, to jedno wielkie, potworne kłamstwo.
Panowie Onyszkiewicz i Rulewski mówią publicznie – my o jego "epizodzie" wiedzieliśmy od początku. Wiedział też Kuroń i wiedział Michnik. I inni.
Dlaczego zatem milczeliście, gdy Wałęsa niszczył Annę Walentynowicz?! Gdy niszczył i chciał zrujnować Krzysztofa Wyszkowskiego? Gdy nawet teraz obarczyl profesora Cenckiewicza za śmierć swojego syna.
Wiedzieliście, a mimo tego, byliście cicho, gdy Wałęsa w imię kłamstwa wykańczał kolejnych ludzi.
I powiem jeszcze jedno – nigdy nie zaakceptuję, że Lech Wałęsa był samoistnym bytem. Człowiekiem, który cokolwiek sam dokonał. To było sowieckie narzędzie komuchów. Bardzo wredne, perfidne i sprytne narzędzie.
I jest do dzisiaj. Co ciągle robi u jego boku Mieczysław Wachowski? Pilnuje, żeby się przypadkiem nie załamał, zwariował i zaczął mówić słowa burzące narrację?
Pan senator Bogdan Borusewicz był solidarnościowym mentorem Lecha Wałęsy. Czy wprowadzając go do opozycji, widział, tak, jak Michnik, Kuroń i reszta, że Wałęsa miał "epizod" z bezpieką? Może ktoś mu go podsunął.
Kiedyś, za dobre parę lat historycy i inni naukowcy precyzyjnie zanalizują, jakich potwornych szkód dokonała ubecja, czy kagiebecja, posługując się Wałęsą. Zniszczyli życie paru pokoleniom. Dali Polsce takie kreatury, jak Balcerowicz, czy Tusk. Wśród swoich kreowali oligarchów, jak Kulczyk. A resztę narodu wpędzili w nędzę. A mordercy, Kiszczak i Jaruzelski byli godnymi szacunku ludźmi honoru.
Nie wiem, jako miłośnik fantastyki naukowej, mogę sobie wyobrazić, że gdy Wałęsa podpisał ubecki cyrograf, wszczepiono mu zdalnie sterowaną kapsułkę z trucizną, którą się uaktywni, gdyby nagle zaczął być krnąbrny.
Lecz to tylko takie meandry umysłowe. Żadne kapsułki nie są potrzebne, gdy ma się już tak solidnego Wałęsę – Bolka.
...
Nie chę przeprosin Wałęsy. Nie potrzebuję ich. I wiem, że było by to kolejne kłamstwo. Pewnie tysięczne w długiej litanii.
I kompletnie nie rozumiem tych hipokrytów, którzy dzisiajpowtarzają – gdyby tylko przeprosił...
.
Za dużo świństw było. A i dzisiaj jego postawa jest ohydna.
Pozdrawiam
Ja bardziej jestem poruszony dniem dzisiejszym, niż historycznymi zaszłościami.Ta rzesza działaczy i ekspertów twierdzących, że wszystko byłoby świetnie, gdyby tylko w 1992 przyznał się. Co by było świetnie? Przecież to była operacja w toku. Która, nie wiem, czy już dzisiaj się skończyła.
Pozdrawiam
Oni ciągle szukają. Teraz takim neo-wałęsą miał zostać Kijowski. Palant nie wypalił, Z Wałęsą im się rzeczywiście udało. Ale wtedy było 200 tysięcy tajnych współpracowników. Można było wybierać.
Kiedyś historycy operacji z Wałęsą nadadzą jakąś nazwę.
Pozdrawiam
Ja chcę tylko jednego - by zszedł z moich oczu i umarł zapomniany.
A historycy niech sobie dywagują.
Nie zgadzam się z Panem - wiedzę o Bolku trzeba rozpowszechniać. Ta wiedza o Bolku np. w zachodnich społeczeństwach była bardzo znikoma, wręcz zakłamana. Dopiero teraz tamtejsi ludzie ( nie mam na myśli polityków) mogą skojarzyć pewne działania wobec Polski z tym co się dzieje w Polsce. To jest nasza kontr akcja - zaręczam że bardzo skuteczna.