Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

takie rzeczypospolite będą...

Izabela Brodacka Falzmann, 03.09.2016

Gdy pod koniec lat osiemdziesiątych wielkimi krokami zbliżała się transformacja ustrojowa dyskutowaliśmy gorąco nad sposobami zreformowania państwa. W kwestii reformy szkoły wypowiadało się bardzo wiele osób nie koniecznie bezpośrednio związanych ze szkolnictwem. Ukuto wówczas specyficzne hasło, swoisty paradygmat:  „pieniądze idą za uczniem” proponując tak zwany „bon oświatowy”, który w intencji pomysłodawców miał połączyć konstytucyjne prawo do bezpłatnej oświaty z wolną konkurencją i stymulowanym przez nią wysokim poziomem usług. Twierdzono, że po wprowadzeniu bonu oświatowego szkoły zainteresowane finansowo aby przyciągnąć jak największą liczbę uczniów, będą starały się o wysoki poziom świadczonych usług, , dobre szkoły będą się rozwijać wynajmując nowe budynki, kupując nowoczesny sprzęt i zatrudniając najlepszych nauczycieli natomiast szkoły kiepskie, utracą klientów, podupadną i zostaną zlikwidowane. Wzorem miał być system oświatowy na Zachodzie gdzie współistnieje elitarne, drogie i dobre szkolnictwo prywatne oraz gorsza  bezpłatna oświata dla mas.  Wprawdzie bon oświatowy nigdy w sensie dosłownym nie został w Polsce wprowadzony jednak powstały liczne szkoły i uczelnie prywatne i na każdego ucznia zarówno szkoła publiczna jak i prywatna otrzymuje z budżetu odpowiednią kwotę.  Na przykład w publicznej szkole podstawowej subwencja oświatowa na ucznia wynosi około 800 złotych miesięcznie, a w niepublicznej połowę tej kwoty.
Rozwój prywatnej oświaty odsłonił paradoksalne zjawisko. Otóż wbrew przewidywaniom i wbrew oczywistości w szkołach publicznych w Polsce najczęściej uczą się i studiują dzieci ludzi bogatych, a dzieci osób niezamożnych korzystają ze szkół i uczelni prywatnych. W dodatku oświata publiczna utrzymuje się na o wiele wyższym poziomie niż szkoły prywatne, przysłowiowe „ szkoły tańca i różańca”. Można to sobie wyjaśnić w bardzo prosty sposób. Dzieci z zamożnych rodzin, które stać na kursy językowe, kursy przygotowawcze i korepetycje trafiają do prestiżowych szkół średnich a potem na prestiżowe uczelnie. W tych prestiżowych liceach, których nazwa działa przyciągająco i nobilitująco, jak nie przymierzając metka na firmowej odzieży, uczniowie nagminnie biorą korepetycje, aby się w nich utrzymać i dobrze przygotować do matury. Dzięki dobrze zdanej maturze dostają się na publiczne bezpłatne uczelnie. Dzieci  z rodzin niezamożnych szczególnie na prowincji trafiają do szkół gorszych. Brak im środków na kursy przygotowawcze i korepetycje. Rezygnują potem z publicznej uczelni w wielkim mieście i wybierają płatną prywatną niekoniecznie dobrą uczelnię w najbliższej okolicy, gdzie mogą dojeżdżać na zajęcia mieszkając w rodzinnym domu. 
Dobre wielkomiejskie szkoły średnie zapewniają sobie wysoki poziom nauczania nie tylko dzięki pracowitości nauczycieli. Przede wszystkim do szkół tych prowadzi się bardzo ostrą selekcję wstępną. Niektóre licea mają klasy złożone prawie wyłącznie z olimpijczyków. Znalezienie miejsca w takiej szkole to kwestia ambicji rodziców oraz ich możliwości finansowych. Przygotowania do dobrego liceum młodzież zaczyna już w pierwszej klasie gimnazjum uczestnicząc w kursach i korepetycjach.  Odpowiedni dobór uczniów jest gwarancją pedagogicznego  sukcesu szkoły. Wśród tych uczniów są osoby tak wybitne i samodzielne, że nie jest im potrzebny nawet najlepszy nauczyciel  oraz nie jest w stanie zaszkodzić nawet najgorszy. Utrzymanie się w „markowej” szkole takiej jak w Warszawie Rejtan, Batory czy Staszic dla słabszych uczniów nie jest jednak sprawą łatwą. Skazani są na korepetycje z wielu przedmiotów. Rodzicom zależy na prestiżowej szkole z oczywistych względów. Poza marką szkoły ważne jest żeby dzieci nawiązały odpowiednie znajomości i przyjaźnie, które będą procentować w ich dalszym życiu. Podobne są motywy rodziców na całym świecie, jednak we Francji czy w Anglii prywatna szkoła oprócz prestiżu gwarantuje odpowiedni poziom nauczania.  Tak się jednak składa, że w Polsce zarówno poziom jak i prestiż  gwarantują przede wszystkim szkoły publiczne. Większość szkół prywatnych w trosce o zapewnienie sobie odpowiedniej dla utrzymania szkoły liczby osób płacących czesne nie przeprowadza ostrej selekcji kandydatów. Kiepski dobór uczniów utrudnia utrzymanie pożądanego poziomu nauczania. Co więcej niektórzy rodzice mający kłopoty wychowawcze z dziećmi traktują szkołę prywatną jako azyl dla tych dzieci i są skłonni płacić niebagatelne sumy za swój i dzieci święty spokój.  
Znane i oblegane szkoły średnie takie jak Staszic czy Batory nie poszerzają swej działalności, nie wynajmują nowych budynków i nie tworzą filii. W ten sposób rozwijają się natomiast często tak zwane szkoły „ naszych dzieciaków” czyli w Warszawie Bednarska, Przymierze Rodzin, czy szkoły Sternika. Ich elitarność sprowadza się do doboru kandydatów według specjalnego klucza dzięki odpowiednio przeprowadzanym egzaminom wstępnym.  Bywa że rozmowa kwalifikacyjna jest punktowana tak samo jak wszystkie egzaminy przedmiotowe łącznie. Młodzież tych szkół, podobnie jak ich rodziców charakteryzuje specyficzne pojmowanie własnej elitarności jako wrodzonego przywileju nie związanego w żaden sposób z obowiązkami  wobec społeczności,  ani zaletami ducha czy intelektu.
Podobnie jak koncepcja bonu oświatowego nie sprawdziły się w Polsce arbitralnie przyjęte teorie dotyczące gimnazjów. Gimnazja nie przybliżyły oświaty dzieciom z małych ośrodków, nie poprawiły poziomu nauczania, nie zlikwidowały szkolnych problemów takich jak narkotyki i przemoc szkolna. Wręcz przeciwnie stały się wylęgarnią szkolnej patologii, rodzajem getta w którym gromadzi się i rządzi młodzież w trudnym wieku. Koncepcja oświaty spiralnej ( wielokrotne omawianie tych samych zagadnień na rzekomo coraz to wyższym poziomie), oraz system oceniania uczniów za pomocą testów rozłożyły do końca polską oświatę.
 Program naprawczy rozpoczynający się od likwidacji gimnazjów i przywrócenia czteroletniego liceum jest tu najlepszym rozwiązaniem. 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 30075
Domyślny avatar

Goral Supreme

04.09.2016 23:56

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Jest wolny rynek tylko

..."Nie tylko dlatego, że to najlepsi diagności, lecz dlatego, że dysponują miejscami w szpitalach"... ..ktore to sa tychze pacjentow Wlasnoscia.... Sowiecka mentalnosc w nadal Sowieckim Panstwie...przemalowali sie troche...ICH ulubione kolory obecnie to rozowy i wszystkie barwy teczy...:-))Jeden z Nich wlasnie oglosil wszem i wobec(cytuje" :.."Dlatego zapis w Konstytucji mówiący o prawie do bezpłatnej opieki zdrowotnej jest fikcją"..."."Ochrona zdrowia może być prawem nabytym, jeśli ktoś takie prawo sobie kupi"...sic ! :-)) ICH nic juz nie zmieni...
Marek1taki

Anonymous

05.09.2016 09:51

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Jest wolny rynek tylko

Zgadzam się z Pani - dającym do myślenia - porównaniem, że wolnego rynku jest w polskim szkolnictwie i medycynie tyle ile w niemieckim obozie koncentracyjnym. "Libertarianin" nie chciałby chyba realizować swojej wolności w kacecie, również wolności wymiany handlowej. Pomylił wolny rynek z ludzkimi zachowaniami w zaspokajaniu swoich potrzeb - z faktu, że doszło do wymiany handlowej nie wynika, że odbyła się ona na wolnym rynku. Zgadzam się i z ostatnimi zdaniami. Tak jest. Czy w związku z tym zwalczać wypaczenia, czy dać szansę (bez przymusu) wyjścia z układu? Można byłaby: pozwolić młodym odkładać część przymusowych (a więc nawet nie jest to żadna liberalizacja) składek zdrowotnych na własnych kontach w złocie jako depozyt w prywatnym banku peselowiczów do wykorzystania w razie choroby nie objętej świadczeniem refundowanym przez państwo w stanach nagłych. Wtedy każdy dysponuje własnymi pieniędzmi, jeżeli już z powodów politycznych nie można ich nie ściągać.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

05.09.2016 10:11

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na Zgadzam się z Pani - dającym

na pomysł odkładania oszczędności w złocie wpadli twórcy Amber Gold. Chyba ich nie doceniliśmy.
Marek1taki

Anonymous

05.09.2016 17:52

Dodane przez izabela w odpowiedzi na na pomysł odkładania

W Amber Gold nie chodziło o odkładanie oszczędności w złocie. Nie chodziło w ogóle o odkładanie oszczędności, bo Amber Gold jest piramidą finansową na kształt ZUS. Łatwo włożyć , trudniej wyjąć. Wyjąć można tylko to co wpłacą kolejne ofiary. Podany przez Panią przykład wskazuje, że na czarną godzinę warto mieć coś odłożone. Złoto ma nad diamentami pewną przewagę w zakresie wyceny, trwałości, dostępności, podzielności, wymienialności. Warto je być może odkładać na koszty leczenia, pod warunkiem, że nie w Amber Gold, ale tez nie w systemach, gdzie nie ma powiązania składek ze składki płacącym. Oszczędzanie jest alternarnatywą ubezpieczeń opartych zarówno o instytucje państwowe (ZUS), jak i prywatnych ubezpieczycieli. W obu wypadkach beneficjentem są instytucje finansowe a nie chory w potrzebie. Można mieć odmienne zdanie, ale czy wolno zmuszać do współuczestniczenia.
mjk1

mjk1

05.09.2016 09:57

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Jest wolny rynek tylko

Witam. Julian Tuwim napisał kiedyś wiersz o strasznych mieszczanach i chyba w najgorszych myślach nie przypuszczał, że treści w nim zawarte, będą aktualne jesienią 2016 r. Dlaczego o tym piszę? Na forum jednego z wcześniejszych felietonów napisała Pani, że zaufanie do pieniądza jest utopią i wartość ma tylko pieniądz oparty na złocie, innym kruszcu czy drogocennych kamieniach. Generalnie na czymś co ma wartość stałą. Wtórowali Pani dzisiejsi interlokutorzy: Jabe, Marek1taki, Góral i wielu innych. Jak to się więc stało, że wartość brylantów w pewnym momencie tak zmalała? Przecież podaż brylantów na rynku nie wzrosła a już na pewno nie w obozie koncentracyjnym. Każda z wymienionych osób, Pani nie wyłączając zapyta zapewne: co to ma wspólnego z aktualnym wpisem? Proszę więc przeanalizować wiersz Tuwima a szczególnie zwrotkę: „I oto idą, zapięci szczelnie, Patrzą na prawo, patrzą na lewo. A patrząc - widzą wszystko oddzielnie Że dom... że Stasiek... że koń... że drzewo...” może zrozumiecie. Pozdrawiam.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

05.09.2016 11:10

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Witam. Julian Tuwim napisał

Mój ojciec przedwojenny ekonomista, więzień karnej kompanii w Oświęcimiu podawał to jako przykład ceny równowagi. Zapomniał Pan o popycie. W obozie wzrósł popyt na chleb więc cena "brylant za chleb" była ceną równowagi. Zostawmy Tuwima w spokoju. Tym wierszykiem tłumaczyli komuniści nam, strasznym mieszczanom,dlaczego nie doceniamy zalet realnego socjalizmu, który wcielali. Pan tego nie zrozumie, bo Pan widać za młody, ale od dzieciństwa na ten wierszyk reaguję wysypką. To chyba idiosyncrasy.
mjk1

mjk1

05.09.2016 13:38

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Mój ojciec przedwojenny

Po zajęciu Górnego Sląska mego ojca, przedwojennego licealistę, ówcześni wyzwoliciele z urzędu zrobili Niemcem. Gdy skończył 18 lat chcieli go użyć do poszerzania przestrzeni życiowej mieszkańców kraju, w którym się znalazł nie z własnej woli. Za głupie i banalne „nien”, wysłali go na wczasy do podobnego jak Oświęcim kurortu, tyle, że gdzieś przy holenderskiej granicy. Tam, jak opowiadał, bochenek chleba kosztował obrączkę. W późniejszych dyskusjach zawsze podawał ten przykład, gdy ktoś chciał go przekonać, że pieniądz powinien być oparty na złocie. Pani ojciec oczywiście miał całkowitą rację, że cena bochenka chleba w obozie była ceną równowagi. Wszyscy, zarówno z lewa jak i z prawa tak twierdzą. I mają rację. Jeżeli na rynku jest ograniczona ilość dóbr, to rozdanie wszystkim pieniędzy spowoduje tylko i wyłącznie wzrost cen, czyli inflacje, co na pewno jest niekorzystne. Mówią jednak też, że ograniczona (stała) ilość pieniędzy, przy narastającej ilości dóbr powoduje spadek ceny, co z kolei jest korzystne dla społeczeństwa i gospodarki. Niestety w tym drugim przypadku nie mają absolutnie racji. Funkcjonowanie gospodarki należy zawsze rozpatrywać jako całość a nie pojedyncze przypadki. Dlatego właśnie, dedykowałem wszystkim tak myślącym, ów wiersz Tuwima a szczególnie cytowaną zwrotkę. PS. Niech już będzie, że jestem tu tym niedobrym, więc uczciwie do końca. Nie lubię tzw. amerykanizmów i wydaje mi się, że mogła Pani użyć polskiej idiosynkrazji, lub bardziej swojskiego wstrętu, niechęci czy uczulenia.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

05.09.2016 18:41

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Po zajęciu Górnego Sląska

To miało być ironicznie a wyszło jak zwykle. Ja też nie lubię amerykanizmów. Znam taką osobę, która breduje psy. Zapomniała po polsku, a nie nauczyła się po angielsku.
Domyślny avatar

manko1492

04.09.2016 21:37

"Program naprawczy rozpoczynający się od likwidacji gimnazjów i przywrócenia czteroletniego liceum jest tu najlepszym rozwiązaniem". = dokładnie tak. Plus sensowne 3-letnie szkoły zawodowe a po nich 2-letnie technika.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

04.09.2016 22:56

Dodane przez manko1492 w odpowiedzi na "Program naprawczy

Przyczyny upadku oświaty to temat ważny i wymagający szerokiego omówienia. Wprowadzenie gimnazjów i likwidacja szkolnictwa zawodowego odegrały tu kluczową rolę. Przede wszystkim trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że nie wszyscy nadają się do szkoły średniej i nie wszyscy muszą studiować. Polityczna poprawność zabraniająca rejestrować naturalne różnice pomiędzy ludźmi uczyniła podobną tezę bardzo niepopularną. Przyjęto przeciwnie, że wszystkie dzieci są jednakowo utalentowane i aby zrealizować zasady sprawiedliwości społecznej należy zapewnić im równy start czyli dostęp do bezpłatnej szkoły średniej i do bezpłatnej szkoły wyższej. Warto zauważyć, że utopia równego startu zastąpiła utopię społeczeństwa bezklasowego. Likwidacja szkolnictwa zawodowego spowodowała, że uczniowie, którzy nie chcą się uczyć, albo nie są do tego zdolni znaleźli się w społecznej próżni. Nie było dla nich oferty edukacyjnej. Przyjmowanie ludzi niezdolnych do nauki do liceów spowodowało obniżenie ich poziomu. W jednej klasie znalazły się osoby, które mają problem z ułamkami i ludzie biorący udział w olimpiadach.Nikogo nie trzeba chyba przekonywać jak trudna jest rola nauczyciela w takiej klasie. Jeżeli skupi się na uczniach słabych zabiera czas ludziom zdolnym. Jeżeli nastawi się na pracę ze zdolnymi reszta nic nie rozumie. Stąd konieczność podziału na klasy matematyczne i humanistyczne. Stąd również pomysł gimnazjum jako forma odwleczenia tej bardzo trudnej decyzji. To środki pozorne oparte na fałszywym założeniu. Niezbędny jest powrót do szkół zawodowych i techników.
Domyślny avatar

Jan Dobry

05.09.2016 08:54

Ludzie o czym Wy mówicie (piszecie) ? Obejrzyjcie sobie mini filmiki o "sukcesach" nauczania POpaprańców przez ostatnie 8 lat, to będziecie dokładnie wiedzieli co jest grane. https://www.youtube.com/… https://www.youtube.com/… https://www.youtube.com/… https://www.youtube.com/… I zasiądźcie w głębokich fotelach, żebyście nie pospadali na podłogę. Ja się osobiście nie dziwię, że PIS chce to odkręcić - pytanie ile lat do tego jest potrzebne.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

05.09.2016 10:55

Dodane przez Jan Dobry w odpowiedzi na Ludzie o czym Wy mówicie

To do wszystkich - w trybie odpowiedzi. Również do pana Jacka, który zarzucił mi kobiecą logikę w prywatnej korespondencji. Faktycznie bon oświatowy nie został wprowadzony w pełnym znaczeniu tego słowa.Stał się rodzajem zaklęciem używanym przy przełomach politycznych.Rolę bonu oświatowego pełni subwencja oświatowa. Nie ma ona pozytywnego wpływu na poziom szkół.Raczej negatywny. Niektóre szkoły prywatne borykające się z kłopotami finansowymi tym chętniej przyjmują beznadziejnie słabych uczniów, że przynoszą oni konkretne pieniądze.Dodajmy, że na dziecko z problemami subwencja zamiast około 400 złotych miesięcznie ( w szkole podstawowej) może wzrosnąć nawet do kilku tysięcy.To sprzyja traktowaniu szkół prywatnych jako przechowalni dla dzieci z problemami. Ta bardzo szlachetna idea pomocy inwalidom wzmocniona paradygmatem integracji podcina ideę rywalizacji, która jest istotą wolnego rynku. Te dwie tendencje są wzajemnie sprzeczne, ale nie dokładnie przeciwstawne. Wypadkowa dwóch wektorów zależy nie tylko od ich wartości, lecz od wzajemnego położenia od kąta, które tworzą. Dlatego efekty nakładania się tych dwóch tendencji ( rywalizacja i integracja) bywają różne. Zainteresowanym polecam wpisanie hasła " subwencje oświatowe" w wyszukiwarkę. Dam przykład. Aby obliczyć kwotę jaką dostała szkoła na dziecko niepełnosprawne w 2015 roku wystarczy pomnożyć standard A dla tego roku czyli A= 5306 złotych przez wagę subwencyjną zależną od schorzenia P7=9.5. AxP7=50407 złotych rocznie, to znaczy około 4200 miesięcznie. Osoba, która zajmuje się tym z konieczności zawodowo rozumie wszystkie te uwikłania bez słów. Reszta musi sobie doczytać.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

05.09.2016 13:14

Należy sobie uświadomić, że bon oświatowy gdyby miał odgrywać rolę w urynkowieniu oświaty musiałby być przyznawany bezwarunkowo rodzicom bez wskazówek jak ma być wykorzystany. Może ojciec zdecyduje się uczyć dzieci sam, a pieniądze przeznaczy na przykład na piwo. Każdy warunek, każda sugestia tworzy lobby beneficjentów takiego rozwiązania, których potem trudno odciąć od koryta. Bon oświatowy byłby zatem rodzajem dywidendy obywatelskiej, rodzajem dodatkowego 500+. Subwencja oświatowa szczególnie wysoka na dzieci niepełnosprawne skłania szkoły prywatne do tworzenia przechowalni dla takich dzieci. Mają zapewnić im bezpieczeństwo w godzinach pracy rodziców i imitować nauczanie, zakończone najlepiej świadectwem. 500+ krytykowane jako rozdawanie ryby zamiast wędki ( ach te niczym nie poparte frazesy) odgrywa pewną rolę w uporządkowaniu rynku pracy. Pewna pani w Jerzwałdzie zajmująca się szkółkami leśnymi skarżyła mi się kilka dni temu, że cytuję: " te przeklęte krowy nie chcą teraz iść do pielenia szkółki za 4,80 za godzinę". Jedna z " tych przeklętych krów" powiedziała mi, że w Biedronce gdzie pracuje podniesiono stawki i skończył się potworny wyzysk pracujących tu kobiet. Zawsze z zainteresowaniem słucham " lokalsów", bo mogę dowiedzieć się jak różne sprawy wyglądają z dołu. Ale czy stanowisko szefowej spółki jest do uzgodnienia ze stanowiskiem jej pracowników? Czy ktoś z Państwa gotów jest pracować za 4,80 za godzinę? Miejsca są i szefowa zapewnia hotel robotniczy.
Jabe

Jabe

05.09.2016 15:20

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Należy sobie uświadomić, że

Miejsca w których ludzie są gotowi pracować za takie pieniądze to eldorado dla pracodawców. Nic dziwnego, że chętnie z tego korzystają, organizując swoje przedsięwzięcia w takich miejscach. Z tego powodu, tam nie ma problemu ze znalezieniem pracy, a jak ktoś się dobrze rozglądnie to i więcej zarobi. Prawda to? Pytanie powinno brzmieć: Czy ktoś z Państwa gotów był tam rozpocząć działalność gospodarczą? Jeśli nie, można dodać: Czy ktoś z Państwa będzie gotów rozpocząć tam działalność gospodarczą, gdy pensje wzrosną? Zanim się zabierze za leczenie, trzeba wiedzieć skąd wzięła się choroba.
Anna Borycka

Anna Borycka

05.09.2016 13:38

Wykształcenie jest indywidualną inwestycją na całe życie, pora więc aby Polacy wzięli za to pełną odpowiedzialność. Bo w obecnym systemie nauczania, kształcimy często na potrzeby obcych gospodarek za darmo. Polska często nic z tego nie ma, a ponosi ogromne koszta. Dlatego jestem zwolenniczką systemu 100% odpłatności za naukę powyżej 7 klas szkoły podstawowej. W ramach pomocy biedniejszym, państwo powinno dać rodzicom możliwość wzięcia nisko oprocentowanego kredytu na naukę dzieci, ze spłatą rozłożoną na wiele lat. Można to także zorganizować w jakiś system stypendialny z wekslem do spłaty w momencie ukończenia nauki i podjęcia prtacy.
mjk1

mjk1

05.09.2016 16:11

Dodane przez Anna Borycka w odpowiedzi na Wykształcenie jest

Niestety nie, kochana Aniu. Państwo ma obowiązek kształcić młodych ludzi przede wszystkim na potrzeby rodzimej gospodarki. Żeby jednak to robić, musi przede wszystkim mieć i rozwijać własną gospodarkę. Przykład? Proszę bardzo. W Polsce wg PO, PiSu i wszystkich pozostałych brakuje 3 000 000 mieszkań. Znając stan, a raczej ruinę pozostałych lokali mieszkalnych, prawdopodobnie trzy razy więcej. Państwo ma więc obowiązek zrobić wszystko, aby te mieszkania zapewnić. Jeżeli Państwo nie wie, co należy zrobić, aby firmy, czy ludzie zechcieli owe mieszkania budować, to niech szanowne Państwo zapyta tych, co wiedzą. Może Ty, wszystkowiedząca i wolnorynkowa Aniu, podpowiesz naszemu Państwu, co należy zrobić, aby ludzie czy firmy zechciały budować owe domy i mieszkania? Możesz przy okazji podpowiedzieć, co zrobić, aby nauczyciele zechcieli dobrze i uczciwie kształcić naszą młodzież? Śmiało Aniu, masz okazję wykazać się wiedzą.
Anna Borycka

Anna Borycka

05.09.2016 18:37

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Niestety nie, kochana

Marku (?) Obowiązki państwa we wszystkich dziedzinach widzę trochę inaczej niż Ty, ale to nie tutaj dyskusja na ten temat. Dyskusja i notka są o szkolnictwie. Nie lubię słowa urynkowienie, wolę racjonalizację systemu szkolnictwa. Nic tak nie motywuje do tej racjonalizacji jak zaangażowanie właśnie własnych pieniędzy przez obywateli. Państwo nie może odpowiadać za błędne decyzje np. tzw. wiecznych studentów czy finansować uzawodowienie przyszłych emigrantów - wielu Polaków to deklaruje podczas studiów. Proszę bardzo, chcesz to szukaj pracy po studiach gdzie chcesz, ale za naukę płać tu i teraz. Jedyny obowiązek jaki powinno mieć państwo w szkolnictwie, to zapewnić dostęp do wszelkich szkół i wykształcenie za darmo na poziomie podstawowym. Dorzucę do wcześniejszej propozycji, możliwość odpisania od podatku kwot przeznaczonych na naukę i kredyty z tym związane.
mjk1

mjk1

05.09.2016 20:13

Dodane przez Anna Borycka w odpowiedzi na Marku (?) Obowiązki państwa

„Widzisz Aniu, jak Ty nic nie rozumiesz”. To z „Seksmisji” a teraz poważnie. Finansowanie nauki jest inwestycją. Większość twierdzi, że najtańszą. Każda inwestycja powinna przynieść korzyści – niekoniecznie materialne. Żeby tę korzyść przyniosła, należy wykształconemu człowiekowi stworzyć warunki do wykorzystania nabytej wiedzy w praktyce, lub dalszego jej pogłębiania. Od tego właśnie trzeba zacząć. Jeżeli tego nie zapewnimy (Państwo nie zapewni) zawsze znajdzie się ktoś, kto zapłaci i za studenta i za jego naukę, jeżeli zwietrzy w tym interes. Dalej więc pozostaje aktualne pytanie, co należy zrobić, aby wykształcona osoba chciała pracować dla kraju, lub dalej się kształcić. Potrafisz odpowiedzieć Aniu?
Anna Borycka

Anna Borycka

06.09.2016 06:12

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na „Widzisz Aniu, jak Ty nic nie

Odpowiedź wynika z dwóch moich postów. System stypendialny i kredytowy spowoduje to, że sponsor lub grupa sponsorów będzie finansowała te kierunki nauki które będą potrzebne gospodarce. Jeśli ktoś chce studiować w Akademii Sztuk Pięknych, a na co dzień jego głównym zajęciem jest przysłowiowe wyprowadzanie pieska, to niech to robi na własny koszt.
mjk1

mjk1

06.09.2016 07:50

Dodane przez Anna Borycka w odpowiedzi na Odpowiedź wynika z dwóch

Aniu, skup się proszę. Pytanie brzmiało dokładnie: co należy zrobić, aby wykształcona osoba chciała pracować dla kraju? Odpowiedziałaś: „System stypendialny i kredytowy spowoduje to, że sponsor lub grupa sponsorów będzie finansowała te kierunki nauki które będą potrzebne gospodarce”. To jest odpowiedź na pytanie o sposób finansowania nauki!!! Ja pytam, co należy zrobić, aby wykształcona już osoba chciała pracować dla naszego kraju a nie dla obcego? Potrafisz udzielić odpowiedzi czy nie?
Anna Borycka

Anna Borycka

06.09.2016 10:51

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Aniu, skup się

Myślałam że to rozumiesz. Stypendia czy kredyty zwykle w takim systemie będą umową docelową - czyli w skrócie: ja finansuję Twoją naukę a Ty mi to w przyszłości odpracujesz. To ja będę poszukiwała tych co w przyszłości zagwarantują rozwój mojej firmy, zabezpieczając odpowiednią kadrę na planowane nowe stanowiska lub zwalniane przez emerytów. Jeśli nie chcesz żadnych zobowiązań, to płać za naukę z własnej kieszeni. Tak powinien działać zdrowy system na linii nauka - gospodarka. Wytłumaczyłam Ci najprościej jak to możliwe.
mjk1

mjk1

06.09.2016 11:50

Dodane przez Anna Borycka w odpowiedzi na Myślałam że to rozumiesz.

Aniu, nie gniewaj się, ale ja nie pytałem o sposób finansowania nauki. Zadałem zupełnie inne pytanie, które powtórzę jeszcze raz: Co należy zrobić aby absolwent chciał pracować dla kraju (krajowej firmy) a nie dla obcej? Absolwent nie tylko polskiej uczelni, ale także niemieckiej, czeskiej, angielskiej czy jakiejkolwiek. Jak zachęcić go do pracy dla naszego kraju? Sposób finansowania nie ma tu nic do rzeczy.
Anna Borycka

Anna Borycka

06.09.2016 16:16

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Aniu, nie gniewaj się, ale ja

:) Trzeba zrobić dokładnie to, co pisałam w poprzednich postach. Społeczeństwo nie powinno łożyć na naukę ludzi którzy później chcą dyktować nam własne warunki. Jeśli chcą te warunki dyktować, to niech wyuczą się za własne pieniądze. Ilu takich będzie? Garstka - i wtedy niech jadą za pracą gdzie chcą. Większość jednak przyjmie prawa rynku i współzależności między nauką a gospodarką. Płacę więc wymagam! Socjalizm to już historia, więc za darmo to nawet w pysk już nie dają. Zdaję sobie sprawę że wykorzenienie sowieckiej mentalności to praca na dwa pokolenia, ale innej drogi nie ma. Prezentujesz typową postawę roszczeniową: Skończyłem studia i to państwo powinno mieć zmartwienie czy mam odpowiednie warunki itd. A ja Ci mówię tak: Skoro nie pomyślałeś wcześniej jak sobie zapewnić wsparcie i szansę na pracę za odpowiednie pieniądze, zanim rozpocząłeś studia, TO JEST TO WYŁĄCZNIE TWÓJ PROBLEM, i za to powinieneś wcześniej zapłacić. Chcesz być wolny i niezależny? To nie wyciągaj rączek po kasę podatnika, zapłać za swoją wolność w nauce i wtedy spróbuj na wolnym rynku cokolwiek dyktować. Powodzenia.
mjk1

mjk1

06.09.2016 19:24

Dodane przez Anna Borycka w odpowiedzi na :) Trzeba zrobić dokładnie

Aniu. Jeszcze raz spróbuj się skupić. Proszę! Ja nie pytam o sposób finansowania szkolnictwa! Jesteś tylko Ty i jakiś człowiek (osoba). Chcesz, żeby ten człowiek wysprzątał Twoje mieszkanie. Co musisz zrobić, aby ten człowiek chciał wysprzątać Twoje mieszkanie? Szerzej, co trzeba zrobić, aby zachęcić kogokolwiek do pracy? Inaczej co należy zrobić, aby ktoś zechciał pracować? Rozumiesz pytanie i potrafisz odpowiedzieć, czy nie?
Anna Borycka

Anna Borycka

06.09.2016 19:55

Dodane przez mjk1 w odpowiedzi na Aniu. Jeszcze raz spróbuj się

Zachęcać do pracy? Ktoś robi łaskę że zarabia na swoje utrzymanie i płaci swoje rachunki? No dobrze, więc najlepszą zachętą do pracy jest głód - rozumiesz? No jest jeszcze podaż, popyt i takie tam różne prawa wolnego rynku, no ale w sowieckiej mentalności to rzeczy nieistotne: BO PAŃSTWO MUSI,BO PAŃSTWO MA OBOWIĄZEK. To już przerabialiśmy i ten system 30 lat temu upadł z wielkim hukiem.

Stronicowanie

  • Pierwsza strona
  • Poprzednia strona
  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Wszyscy 3
  • Wszyscy 4
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,963
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności