To się będzie musiało skończyć Trybunałem Stanu, jeżeli mamy zostać w pełni sprawiedliwym państwem.
Tylko od kogo zacząć? Od Tuska? Może Buzka? A może Balcerowicza i Lewandowskiego?
Jak głęboko to sięga i kiedy postanowiono zniszczyć polską gospodarkę i uczynić z Polski bezwolną kolonię. Tutaj na miejscu; w środku Europy i w XXI wieku.
Niszczenie naszej gospodarki zaczęło się tuż po transformacji. Co się dało ukraść to ukradziono. A co się dało sprzedać z prywatnym zyskiem to sprzedano. I nie sprzedawał tego właściciel, czyli naród, tylko uwłaszczeni na państwowym, byli komunistyczni dygnitarze, którzy nagle z dyrektorów i kierowników stali się cudownym sposobem zbójeckim, właścicielami.
Lecz prawdziwe rujnowanie gospodarki, sięgające podstaw egzystencji państwa, zaczęło się po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Patrząc z perspektywy minionych 11 lat, odnoszę wrażenie, że nasz udział w europejskiej wspólnocie ma jeden zasadniczy cel: uczynienie z Polski kolonialnego rynku zbytu, niesamodzielnego, kadłubowego państwa z mocno ograniczoną suwerennością i dostarczyciela taniej siły roboczej. To wszystko, czym nasz kraj mógłby konkurencyjnie zagrażać bogatym państwom zachodu ma zostać zniszczone, lub w najlepszym przypadku przejęte przez nowych zachodnich właścicieli, głównie przez globalne koncerny.
Tak zlikwidowano polską bankowość, nowoczesne stocznie, flotę handlową, przemysł cukrowy, przemysł samochodowy i wiele innych. Internet podaje tysiące przykładów kompletnie zrujnowanych zakładów przemysłowych, które jeszcze niedawno były chlubą miast i miasteczek i zatrudniały tysiące pracowników.
W roku 2015 przyszedł czas na to, co dla suwerennego państwa najważniejsze – własne paliwa, czyli w przypadku Polski węgiel, oraz energetykę. Mają zniknąć, a kraj będą zasilać źródła zewnętrzne, które w każdej chwili można odciąć, trzymając w ten sposób RP na krótkiej smyczy.
Te destrukcyjne działania, zasadniczo UE i Rosji, czyli po prawdzie Niemiec i Rosji, bo to te dwa kraje są silnie związane niepisaną umową, której celem jest kompletna destrukcja stojącej na przeszkodzie braterskiego pojednania Polski.
Polski, która już płaci najdrożej w Europie za importowany gaz, Polski, której uniemożliwiono eksploatację własnych złóż gazu łupkowego.
Teraz jeszcze kraj nasz ma zrezygnować z wydobywania swojego największego bogactwa, jakim jest węgiel, oraz importować energię elektryczną z ościennych państw.
Dzisiaj więc będzie o polskim węglu i naszej energetyce
Minął właśnie miesiąc z hakiem od momentu bliskiej katastrofy, które tak często prześladowały nas za komuny. 20-sty stopień zasilania! Co to oznacza? Tylko tyle, że mamy w polskich sieciach za mało prądu i trzeba wyłączać poszczególnych odbiorców, by nie nastąpiła totalna zapaść systemu, a automatyka w sytuacji przesilenia, czyli nadmiaru zapotrzebowania w stosunku do potaży prądu, nie wyłączyła wszystkiego, powodując słynny black-out.
Było blisko katastrofy. Lata jeżdżenia po bandzie, na granicy bezpieczeństwa i nieinwestowanie w energetykę doprowadziły do czerwonego alarmu. Już dalej się tak nie da.
Tymczasem były minister skarbu Aleksander Grad, desygnowany przez Tuska na szefa polskiego projektu elektrowni atomowej, od sześciu lat, co miesięcznie odbiera 110 tysięcy złotych pensji, a do dnia dzisiejszego nawet nie ustalono lokalizacji przyszłej elektrowni. O co tu chodzi? Stwarzanie pozorów? Bogata synekura dla platformerskiego bonzy? Bo przecież nie autentyczna budowa. To już Gierek w Żarnowcu zrobił znacznie więcej...
Gazoport w Świnoujściu to następny przykład indolencji i głupoty w sprawie bezpieczeństwa energetycznego państwa. Dobrze będzie jak ruszy przyszłego lata po wieloletnim opóźnieniu.
Niedawno, we wiedeńskiej klinice, w dziwnych i tajemniczych okolicznościach zmarł najbogatszy Polak, Jan Kulczyk. Ciekawe dla mnie jest to, że ostatnią rzeczą, którą on się zajmował, była również polska energetyka.
I co ciekawe, nie miał on zamiaru poprawiać naszego bezpieczeństwa energetycznego, zbudować jakąś elektrownię, tamę na Wiśle, lub choćby dwa nowe bloki w istniejących elektrowniach. Wprost przeciwnie. Jego plany i inwestycje miały Polskę jeszcze bardziej uzależnić od źródeł zewnętrznych. Planował on wybudowanie linii przesyłowych i połączenia, tzw. mostu energetycznego, pomiędzy ukraińską elektrownią jądrową Chmielnicki a polską siecią energetyczną. Byłoby to nawet niegłupie, gdyby Ukraina była stabilnym i mocnym krajem, oraz abstrahując od generalnego kontekstu naszego własnego ubóstwa energetycznego.
Niewątpliwie o tym rozmawiał on z Tuskiem, jak sprytni kelnerzy nagrali go w siedzibie premiera. A mówiąc kolokwialnie – obaj panowie pospolicie knuli przekręt. Jeśli w tajemnicy, to nie mogło to być coś dobrego dla Polski.
To wszystko to małe Miki w stosunku do tego, jak usiłują zwalczyć polską energetykę Niemcy. Wpakowali się w idiotyczną spiralę pseudo – ekologii i odnawialnych źródeł energii. Stworzyli potężny przemysł wiatraków i farm energii słonecznej, by w końcu zauważyć, ze tak pozyskiwana energia jest dwukrotnie droższa od tej uzyskiwanej z węgla kamiennego. Na dodatek efekt dla środowiska i dla ekologii jest bardziej wątpliwy nawet w stosunku do dobrze prowadzonych i rekultywowanych odkrywkowych kopalni węgla brunatnego.
Dzisiaj, po cichu z podkulonym ogonem, Niemcy ponownie wracają do węgla energetycznego. Lecz mleko się rozlało i wywindowane ceny energii z wiatraków powodują, że drogi prąd trzeba teraz sprzedać jakimś naiwniakom. Wzrok oczywiście padł na Polskę. To my mielibyśmy płacić za kolejny szkopski idiotyzm i pokrywać straty w niemieckiej energetyce. Do tego oczywiście potrzebna jest sytuacja, w której Polska sama nie jest w stanie zaspokoić swoich potrzeb. Więc do takiej sytuacji trzeba doprowadzić.
Najprościej to właśnie zablokować wszelkie inwestycje w energetykę i pozamykać, ile się da kopalń, by zabrakło w końcu surowca. Potem, jak kopalnie upadną, będzie je można odkupić za bezcen.
Oczywiście, te wszystkie knowania, czy to ruskie, niemieckie, czy kulczykowskie nie byłyby możliwe, gdyby Polską nie rządziła spolegliwa i skorumpowana władza. Cel ubezwłasnowolnienia i podporządkowania Polski Niemcom i Rosji, co jak żywo nasuwa skojarzenia z rozbiorem Polski, nie byłby możliwy gdyby nie rządziła Platforma Obywatelska, partia władzy i rabunku, spadkobierczyni niesławnej partii "aferałów – liberałów" KLD. To wyjątkowy zespół ludzi, przypominających Targowicę, którzy dla prywatnych zysków, gotowi są w każdej chwili sprzedać wszystko, kłamać i oszukiwać, byleby tylko usatysfakcjonować zagranicznych mocodawców.
Stąd na przykład brak jakichkolwiek protestów ze strony ekipy Tuska, gdy gazowa rura Nordstreamu między Rosją i Niemcami, praktycznie pozbawiła porty Szczecina i Świnoujścia możliwości rozwoju i przyjmowania większych jednostek.
A także zrujnowanie i upadek polskich stoczni, najnowocześniejszych na Bałtyku, onegdaj w europejskiej czołówce
.
Jaskrawym przykładem ataku na polską energetykę, były działania gabinetu Kopacz w styczniu tego roku, prowadzące do zamknięcia pięciu kopalń Kompanii Węglowej. Plan nie powiódł się tylko dlatego, że było już o włos od wybuchu społecznego niezadowolenia. Mimo tego zaproponowano takie rozwiązania, że dzisiaj, po dziewięciu miesiącach, nic nie można zrobić, by kopalń nie zamykać. Czyli Kopacz i cisi niemieccy wspólnicy i tak uzyskali to, co chcieli, tylko odwleczone o parę miesięcy.
Na Śląsku, w Orzeszu niemiecka firma HMS Bergbau już wkrótce otwiera swoją własną kopalnię. Prezes tej firmy publicznie stwierdził:
"...nie inwestowalibyśmy, gdybyśmy nie byli przekonani, że będziemy czerpać zyski i to nawet dobre zyski przez długi czas."
Więc jak to jest ?! Dla Niemca wydobycie węgla w Polsce jest opłacalne, a nawet bardzo dochodowe, podczas gdy polskie kopalnie mają upadać z powodu nieopłacalności wydobycia. Czegoś tu nie rozumiem. Ktoś kłamie i oszukuje, albo w tym całym węglowym biznesie chodzi o coś innego?
Dlaczego Barbara Blida wolała się zastrzelić, niż odpowiadać w prokuraturze? Za co dzisiaj przebrzydły Gnom od ruskiej kasy, komuch Miller, usiłuje obciążyć Ziobro i Kaczyńskiego.
Lecz pewnie jest tak, jak była wicepremier Bieńkowska powiedziała na słynnych kelnerskich taśmach, co sądzi o polskim górnictwie:
"Prawda jest taka, że właściciel, czyli Ministerstwo Gospodarki, generalnie w dupie miało całe górnictwo przez całe siedem lat. Były pieniądze, a oni, wiesz, pili, lulki palili, swoich ludzi poobstawiali, sam wiesz, ile zarabiali i nagle pierdyknęło..."
I dalej:
"...Tam jest, kurwa, banda na bandzie. Jest jedna banda profesorów, druga związkowców, trzecia banda zarządzających, czwarta banda… (…) firm, które z tego świetnie żyją."
Dlaczego tak było? Dlaczego rząd Tuska "miał w dupie" polskie górnictwo i węgiel? Dlaczego prowadzono tą ważną dziedzinę gospodarki ku zagładzie, rozkradano i niszczono?
Polska ma najpotężniejsze złoża węgla w całej Europie. Jest również w czołowej piątce największych na świecie.
Podczas gdy eksperci twierdzą, że ropy i gazu starczy jeszcze na kilkadziesiąt lat, to węgla, według już udokumentowanych zasobów, jest co najmniej na lat dwieście.
Lecz Unia Europejska postarała się by węgiel stał się czarnym murzynem do bicia. Jestem głęboko przekonany, że rozpętana w Europie pro-ekologiczna histeria, obłęd ocieplenia klimatu i walka z emisją CO2 w dużej mierze były skierowane przeciwko Polsce i jej górnictwu. Zachód ma inne pomysły, a nie ordynarna eksploatacja złóż węglowych. Wiatraki i ogniwa słoneczne to jest to. Trzeba dać innym zarobić. I dobrze wiadomo, ze wszelakie lewaki i neoliberały, to głównie tzw. "zieloni" mający hipsa na punkcie specyficznej ochrony przyrody. Bardziej będą chronić kozę i drzewo, niż człowieka. Metan produkowany przez setki tysięcy krów na rozległych pastwiskach mniej im przeszkadza, niż tysiąc razy mniej szkodliwy dwutlenek węgla, niezbędny pokarm naszych lasów i drzew. Tak mają w głowach pobełtane...
Nasz polski węgiel jest bardzo dobry. Znacznie lepszy od tej zakamienionej tandety, którą się importuje z Rosji. Niestety, przez dwadzieścia pięć lat po transformacji, nie robiono z górnictwem kompletnie nic. Tylko eksploatowano i rozkradano. Polskie górnictwo to patologia, której dotychczas nikt nie miał ochoty porządnie zorganizować. Mimo tego, to potężny majątek i jeszcze większy potencjał. Wiedzą o tym dobrze ewentualni zachodni inwestorzy, jak Herr Heinz Schernikau prezes niemieckiej firmy budującej kopalnię w Orzeszu.
Śmiem twierdzić, że państwo ofiara, co niewątpliwie postanowiono w Magdalence, bezczelnie rozkradane, gdzie obywatele mieli się stać tanim mięsem armatnim, a niemały majątek państwa, między innym dzięki takim ludziom jak Balcerowicz, czy młody uczeń Petru miał przypaść najsprytniejszym złodziejom.
O mafii węglowej mówi się praktycznie od roku 1990. czyli od początku nowej RP. Jeśli taki "przedsiębiorca" jak Falenta mógł zostać poważnym milionerem importując rosyjski węgiel, to coś w tym kraju jest chyba nie tak. Importować węgiel do Polski, to jak nosić drzewo do lasu. Kompletną bzdurą, jest twierdzenie, że inni wydobywają węgiel taniej. Wypieprzyć tych tłustych prezesów, baronów węglowych i zarządy kolesi i kochanek, a polski węgiel stanie się konkurencyjny. Ale po co? Jak widać, komuchom od Millera to nie przeszkadzało, a i przekrętasom z PO to nie przeszkadza.
Taką oto tezą podsumuję ten tekst:
Plan był taki – w procesie pozbawiania Polski suwerenności i tworzenia z niej rusko – niemieckiego kondominium, krokiem ostatecznym w ubezwłasnowolnieniu, ma być pozbawienie jej bezpieczeństwa energetycznego. Gdy Polska straci możliwość samodzielnego wytwarzania energii, gdy polskie elektrownie, bez inwestycji i remontów, w końcu zmarnieją, a zbankrutowane polskie kopalnie wykupią zachodnie korporacje, którym one będą przynosić godziwe zyski, to wtedy wreszcie kraj nasz, w ramach, tak dzisiaj modnej "solidarności", przestanie być międzynarodowym bytem, państwem niepodległym. Rozpłynie się w rozlicznych geszeftach, tym razem bez jednego wystrzału, w niemiecko – ruskiej ponurej rzeczywistości.
.