Prokuratura Wojskowa tropi ciążę, część 2, ostatnia

Mama Łukaszka akurat w obecności swojego syna kłóciła się z dozorczynią, panią Sitko, gdy nagle pod blok zajechała piękna, nowa limuzyna.
- Ocho! - rzucił fachowym okiem Łukaszek. - Pewno jakieś służby rządowe.
- Przyjechali po nas! - pobladła mama Łukaszka.
- Przecież nie ma szóstej rano - uspokoiła ją siostra Łukaszka. - Poza tym, na pewno nie po wszystkich. Nie zmieścilibyśmy się do auta...
- Ten opozycyjny terror jest nie do udźwignięcia - załamała ręce mama Łukaszka i rozpoczęła wykład dlaczego należy bronić Polski przed spoconymi rękami niskich ludzi.
Z limuzyny wysiadło trzech panów w mundurach, każdy z teczką u boku.
- Pani tu dowodzi? - zapytał jeden z nich panią Sitko.
- To dozorczyni - wtrącił się Łukaszek.
Pani Sitko poprosiła grzecznie o jego milczenia porównując go jednocześnie do małego psa, po czym dumnie oparła się na trzonku szczotki i oświadczyła, że owszem, ona tu dowodzi.
- Szukamy obywatela... - i tu pan wymienił nazwisko sąsiada z drugiego piętra.
- Właśnie tam idzie - pani Sitko wskazała sąsiada wracającego z zakupami ze sklepu.
- My do pana - odezwał się drugi wojskowy. - Jesteśmy z prokuratury. Chodzi o ciążę pana córki.
- Jego córka jest w ciąży? - zachłysnęła się pani Sitko ze szczęścia. - Ale będzie co opowiadać!
- Jednak jest...! - zakrzyknął z rozpaczą sąsiad z drugiego piętra i upuścił siatkę. Coś brzęknęło.
- Tego nie powiedziałem - zastrzegł się drugi pan. - Woli pan rozmawiać tutaj czy w domu?
- Tutaj! - odparła pani Sitko z płonącymi uszami.
- I tak już wszyscy wiedzą - machnął ręką zrezygnowany sąsiad. - Niech będzie tutaj.
Wojskowi sięgnęli do swoich teczek, po czym trzeci z nich zapytał:
- Którą wersję chce pan poznać najpierw?
Trzeba powiedzieć, że sąsiad zachował się skandalicznie. Krzyczał, tupał i przeklinał.
- Co się panu stało? - spytał pierwszy wojskowy.
Z długiej tyrady sąsiada, po opuszczeniu wojskowego słownictwa, pozostawało jedno, krótkie pytanie: jak to możliwe, że są trzy wersje.
- Spokojnie. Jesteśmy fachowcami. Jesteśmy najlepsi. Jesteśmy Ferrari wśród prokuratur. Prowadziliśmy trzy niezależne od siebie dochodzenia!
- I jaki wynik? - spytał drżącym głosem sąsiad.
- Chyba chodziło panu o "wyniki".
- To one są różne?!
- To chyba oczywiste!
- Tak do niczego nie dojdziemy - sąsiad zdenerwowany przetarł twarz. - Proszę odpowiadać po kolei! Czy moja córka jest ciąży?
- Tak - odparł pierwszy wojskowy. Sąsiad jęknął.
- Nie - odparł drugi wojskowy. Sąsiad urwał jęk wpół samogłoski.
- Częściowo - odparł trzeci wojskowy.
- Jak można być częściowo w ciąży?! - nie wytrzymała pani Sitko.
- Nasi biegli to wyjaśnią - rzekł spokojnie trzeci wojskowy. - Nasi biegli są najlepsi! To Ferrari wśród biegłych!
- Na jakiej podstawie tak twierdzicie?! - zawołał zrozpaczony sąsiad.
- Mamy testy ciążowe.
- Ile?
- Jeden - odparł pierwszy wojskowy.
- Dwa - odparł drugi wojskowy.
- Siedem i pół! - odparł trzeci wojskowy.
- I co te testy pokazują?
- Pana córka jest w ciąży.
- Pana córka nie jest w ciąży.
- Pana syn jest ciąży.
- Co?! Syn?! - sąsiad złapał się za głowę. - Ale ja nie mam syna!
- Może pan i nie ma, ale ciąża widoczna jak na dłoni! - przekonywał trzeci wojskowy.
- A jakieś inne dowody? Taka ciąża powinna być widoczna!
- Oczywiście - przytaknął drugi wojskowy. - Dlatego też zmierzyliśmy obwód brzucha pańskiej córki.
- Co?! Jak!? Wy świnie, dotykaliście mojej córki?!
- Kto mówi o dotykaniu - mitygował drugi wojskowy. - Zmierzyliśmy wzrokiem.
- Też mi pomiar!
- Ale pomiar. Pomiar wzrokiem to też metoda naukowa. Weźmy na przykład takiego brakarza...
- I ile wynosi ten obwód?
- Na wysokości kolan jej brzuch ma obwód piętnaście centymetrów - odczytał urzędowym tonem trzeci wojskowy.
Sąsiad zaczął płakać. I nie wiadomo jak to by się skończyło gdyby nie pan Sitko, który nadbiegł kłusem od strony pawilonów handlowych.
- Panie, panie! - wołał do sąsiada. - Szukam pan po całym osiedlu! W sklepie jakiś facet opowiada, że na testach ciążowych pana córki znaleziono trotyl!
- Spokojnie. Jesteśmy fachowcami. Jesteśmy najlepsi. Jesteśmy Ferrari wśród prokuratur - wojskowi zaczęli uspokajać sąsiada. - Zaraz coś poradzimy żeby ten facet nie opowiadał więcej podobnych bredni w sklepie.
- Złapiecie go?
- Nie. Zamkniemy sklep.

--------------
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/mar...

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

18-06-2015 [08:48] - NASZ_HENRY | Link:

Prokuratura Wojskowa sama zaciążyła ;-)

Obrazek użytkownika Marcin B. Brixen

21-06-2015 [22:42] - Marcin B. Brixen | Link:

Tylko rozwiązania nie widać...