Haniebna wypowiedź ministra Francji

Drzwi do kuchni mieszkania Hiobowskich otworzyły się gwałtownie i wpadła mama Łukaszka zaskakując resztę rodziny szykującą spokojnie kolację.
- Wiem wszystko! - krzyczała mama Łukaszka.
- Kiedy miał miejsce pierwszy pogrom gejów w Polsce po drugiej wojnie światowej? - zapytał Łukaszek.
Okazało się, że mama nie wie.
- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy? Czy ty aby nie... - zapytał pobladły tata Łukaszka.
- Zadanie domowe z przygotowania do życia w mediach.
- Nie wiedziałem, że macie w ogóle taki przedmiot!
- My też, bo to miało być przygotowanie do życia w rodzinie. Ale nauczycielka nie zgłosiła do pracy na początku semestru. Dostała pracę przy opiece nad emerytami w Niemczech i będzie tam tyle zarabiać, że...
- Zgroza - skomentował dziadek Łukaszka. - Zamiast uczyć w Polsce wyjeżdża zarabiać w Niemczech!
- To chyba dobrze, że zarabia - wtrąciła się babcia Łukaszka. - Niech Niemcy tracą pieniądze, a Polacy przywożą je tutaj!
- A widzicie, gdyby Polska i Niemcy były jednym krajem, to ta nauczycielka nadal byłaby w Polsce! - triumfowała mama Łukaszka.
- Ale nie byłaby nauczycielką - zauważyła siostra Łukaszka tak trafnie, że aż wszyscy spojrzeli na nią podejrzanie.
- Kiedy mówiłam "wiem wszystko" to chodziło mi o tego francuskiego ministra! - wyjaśniła mama Łukaszka.
Babcia, dziadek, Łukaszek i siostra spojrzeli na siebie niepewnie. Jedynie tata Łukaszka spokojnie pił dalej herbatę.
- Co z tym ministrem? - spytała babcia Łukaszka.
Mama Łukaszka rozpoczęła ekspresyjny pean na cześć "Wiodącego Tytułu Prasowego", który informuje społeczeństwo o tym, co naprawdę ważne i biedni mentalnie są ci, którzy go nie czytają i potem niczego nie wiedzą.
- Pytałam moja droga co z tym ministrem, a nie co z gazetą - powiedziała lodowatym tonem babcia.
- Powiedział coś - poinformował ją tata Łukaszka.
- Ty wiesz...! - zawołała mama Łukaszka.
- A wiem.
- Nie wiedziałam, że jednak czytasz "Wiodący Tytuł Prasowy"! No i widzisz jakiś ty mądry, dobry i przystojny!
- Nie czytam. Pisali o tym też w mojej gazecie.
- To przystrzyż sobie wreszcie włosy, bo ci wystają z dziurek w nosie - rzuciła mama Łukaszka z rozdrażnieniem. - Ludzie którzy tego nie robią sami siebie stawiają poza nawiasem kolorowego, nowoczesnego, roztańczonego, rozśpiewanego, rozgotowanego, tłumnego społeczeństwa i z nimi po prostu się nie dyskutuje!
- Zapomnij dziś o seksie - powiedział tata Łukaszka i zajął się kubkiem z herbatą.
Siostra Łukaszka upuściła z wrażenia kanapkę, która upadła masłem do góry.
- Do rzeczy! - dziadek Łukaszka postukał w stół trzonkiem ukochanego bagnetu z kampanii wrześniowej. - Czy ja się wreszcie dowiem co ten tam powiedział?
- Pewno nic ważnego - mruknął Łukaszek.
- i tu się mylisz! Bardzo się mylisz! - zawołała w uniesieniu mama Łukaszka. - Otóż sięgnął on wprost do retoryki opozycyjnej i nakazał części obywateli wynosić się ze swojego kraju!
- Czy od tego ciepła woda w kranie będzie tańsza? - spytała sceptycznie siostra Łukaszka i mama Łukaszka wyrzuciła ją za drzwi argumentując to zwalczaniem chamstwa.
- Zero empatii! Zero tolerancji! - mama Łukaszka była poruszona. - No jak można tego nie rozumieć! Przecież ten minister oświadczył wprost, że grupa obywateli o pewnym kolorze skóry, stanowiącą mniejszość ludności, ma opuścić ten kraj! I już!
- Tak po prostu? - zdziwił się Łukaszek.
- Masz, czytaj! - mama Łukaszka podała mu "Wiodący Tytuł Prasowy".
- Nie kładź tego gó... gustownego wydawnictwa na stole, tu jest jedzenie - rzekł dziadek Łukaszka.
Łukaszek wziął gazetę i trzymał ją w rękach. Na pierwszej stronie był wielki artykuł o ministrze.
- Nie piszą co powiedział - zauważył przebiegają wzrokiem przez artykuł.
- Jak to nie! - zdenerwowała się mama Łukaszka.
- W mojej piszą - wciął się zadowolony tata Łukaszka.
- W mojej tym bardziej muszą pisać! - mama Łukaszka wyrwała gazetę synowi i zaczęła uważnie czytać artykuł. Ale oprócz opisów, opinii, komentarzy i reakcji nie było nic więcej.
- A u mnie piszą - powtórzył zadowolony tata Łukaszka.
- Na pewno nieprawdę piszą - próbowała jeszcze walczyć mama Łukaszka.
- Widocznie ten minister nic nie powiedział - powiedziała siostra Łukaszka zaglądając do kuchni i mama wyrzuciła ją ponownie. Tym razem za podsłuchiwanie.
- No to co powiedział ten minister? - westchnęła babcia.
- No powiedz, powiedz - mama wskazała tatę. - Przecież widzicie, że aż płonie z chęci aby zrobić wrzutkę medialną.
- Powiedział dwa słowa - poinformował wszystkich tata. - Białasy, wynocha!