Żołnierze II Rzeczpospolitej, a już oficerowie w szczególności, znani byli na całym świecie ze swojego honoru, dumy i godności. Oprócz wojskowej przysięgi, ich życiem rządził Kodeks Honorowy. Nawet jeszcze w XX wieku pojedynkowali się, choć było to zabronione.
Nierzadko zdarzały się też samobójstwa...
Najczęściej spowodowane manipulacjami polityków i władzy. A już zdecydowanie wtedy, gdy ich patriotyzm wystawiono na próbę.
W roku 1942 w Nowym Jorku, samobójstwo popełnił , skacząc z okna, generał Bolesław Wieniawa – Długoszowski. To był nie byle kto – prawdziwy Dyletant i miłośnik życia. Znawca kobiet, koni i "hucznej zabawy". Przez krótki czas nawet desygnowany na następcę prezydenta RP. Postać niesłychanie atrakcyjna, popularna i ważna. Najbliższy człowiek marszałka Piłsudskiego.
Odsunięto go, w skutek intryg na górze, oraz jako symbol sanacji, od walki o Polskę. To wystarczyło dla prawdziwego Polaka – oficera by popełnić samobójstwo.
Parę lat wcześniej, w sierpniu 1939 roku, z identycznych powodów, na cmentarzu w Krakowie popełnił samobójstwo ktoś niesłychanie mi bliski, jeden z najwybitniejszych polskich pilotów, prawdziwy as przestworzy, pułkownik Jerzy Kossowski. Ten człowiek, będący chlubą Grodna, a którego zdjęcie oglądałem codziennie w domu rodziców, w pięknym mundurze i z masą orderów, powrócił do Polski z Francji z Błękitną Armią Hallera. Awanse jego były błyskawiczne. Został nawet szefem Departamentu Lotnictwa w Ministerstwie Spraw Wojskowych. Był głównym oblatywaczem PZL, a także dowódcą słynnego 11 Pułku Myśliwskiego, stacjonującego w Lidzie, sto kilometrów od Grodna.
11 Pułk Myśliwski praktycznie składał się z samych asów. Ich wyczyny sławiły polskie lotnictwo na całym świecie. Płk Kossowski świetnie sobie radził z tymi ambitnymi indywidualistami i utalentowanymi pilotami. Bardzo to nie podobało się w Warszawie. Generał Ludomił Rayski, facet, który rozłożył przed wojną polskie lotnictwo na łopatki, za co zresztą był sądzony przez Sikorskiego w czasie II WŚ, a który tuż przed wojną pełnił stanowisko dowódcy Lotnictwa, odmówił płk Kossowskiemu, którego prywatnie szczerze nienawidził i zazdrościł mu międzynarodowej renomy, powrotu do wojska, by bronić ojczyzny przed zbliżającą się wojną.
Zrozpaczony Jerzy Kossowski 6-tego sierpnia 1939 w 25 rocznicę wymarszu I – Kadrowej, strzelił do siebie. Zmarł w szpitalu.
Te dwa przykłady świadczą dobitnie, jak ważny w życiu polskiego oficera był honor, godność i duma. To wówczas jeszcze ciągle byli rycerze.
To niestety skończyło się po II Wojnie Światowej. Sowiecki element, przywieziony ze wschodu, z Berlingiem i Rokossowskim na czele nic już niestety nie miał do czynienia z honorem, czy rycerskością.
Z obowiązku patriotycznego obejrzałem wczoraj w TV konferencję prasową prokuratury wojskowej, gdzie trzech, wysokiej rangi wojskowych: dwóch pułkowników, i co mnie najbardziej wq..a, komandor w granatowym, jak mój mundurze (tylko mój marynarki handlowej), udowadniali przez godzinę, że honor, godność i duma niestety są obce, mam nadzieję, że tylko niektórym, tym na moskiewskim łańcuchu.
Oficer nie musi być już dłużej prawym, nieskazitelnym rycerzem.
Oficer Wojska Polskiego może już teraz być świnią. Albo nawet błaznem, jak szef BBN generał Koziej, skaczący wokół Komorowskiego, gdy ten pokrzykuje na niego – Chono tu szogun! Lub ten pułkownik, co się postrzelił w policzek symulując próbę samobójstwa. I wszyscy oni wcale tą podłością i śmiesznością się nie przejmują.
Obserwowałem więc wczoraj tych trzech niegodnych, niehonorowych wyższych oficerów, wyszczekanych, a jakże, jak wszystkie papugi, którzy w obecnej przykrej sytuacji kraju, swobodnie mogą kłamać, mataczyć, obrażać starszym stopniem poległych kolegów, obrażać rodziny zabitych i zachowywać się jak najgorsze chamstwo z folwarków.
I zastanawiałem się po jaką cholerę zwołano tą konferencję prasową?
Uważam, że tylko w jednym celu – celu propagandowym i by nadal mącić Polakom w głowach. Absolutnie nic nowego nie usłyszeliśmy. Pięć lat pracy polskiej prokuratury zatoczyło koło i powróciło do wniosków generał Anodiny, oszczerczyni Polski, która za swój raport, po przekroczeniu naszej granicy powinna być natychmiast aresztowana i postawiona przed sądem. No więc tak, jak u Anodiny, generał Błasik ponownie jest w kokpicie. Jak dalej tak pójdzie, to zapewne na następnej konferencji prokuratury usłyszymy znowu, że jednak generał Błasik był pijany. Krąg się zamknie.
Po co więc zwoływać na początku kwietnia konferencję prasową, jeżeli nie ma się absolutnie nic nowego do powiedzenia? Ano po to, że by zneutralizować niewątpliwy impakt, jakie będą miały dwa wydarzenia: - opublikowanie wkrótce książki niemieckiego dziennikarza śledczego, Jurgena Rotha, który już wzbudza sensację i paniczny niepokój polskich władz, gdyż niezależnie od kogokolwiek w Polsce publikuje swoją książkę, gdzie główną tezą jest: " Według niemieckich służb Smoleńsk to nie wypadek. Użyto materiałów wybuchowych."; drugim wydarzeniem, które usiłowano zneutralizować, tą kabaretową konferencją prasową jest zbliżająca się okrągła piąta rocznica 10 kwietnia, oraz raport z nowymi ustaleniami, który minister Macierewicz obiecał 10-tego opublikować.
Takie sprawy, według ważnych zasad ustalonych jeszcze przez Dzierżyńskiego i jego czekistów, należy wyprzedzająco przykryć, ośmieszyć i zbagatelizować.
Tego ohydnego planu, jakim była wczorajsza konferencja prokuratury wojskowej, najprawdopodobniej wysmażona w kacapskich łbach wsiowego ramienia sowieckiego wywiadu, nie dałoby się zrealizować w II Rzeczpospolitej. Oficerowie po kolei strzelali by sobie w łeb, lub natychmiast zwalniali się ze służby.
Lecz, jak już powiedziałem, w III RP można być świnią w oficerskim mundurze.
Niecałą godzinę po konferencji, Antoni Macierewicz obrócił w pył przedstawione wnioski tzw. ekspertów, zaprezentowane przez akrobatyczne trio kabareciarzy. Pokazał fakty i dowody; wskazał idiotyczne kłamstwa prokuratury. Ośmieszył doszczętnie cała tą konferencję. I to mimo bezczelnych, chamskich i głupich pytań funkcjonariuszy propagandy, którzy uważają się za dziennikarzy. A którzy milczeli, jak barany w czasie prokuratorskiej konferencji i pytań nie mieli.
Każdy zdrowy człowiek, nawet o dosyć przeciętnym ilorazie IQ i z dosyć logicznym umysłem, nie powinien mieć najmniejszych wątpliwości – konferencja prasowa prokuratury wojskowej była podłą wrzutką, cyrkiem dla głupich i hańbiącym aktorów w mundurach, jarmarcznym widowiskiem.
A wszystko to w imię hasła wyborczego kandydata na prezydenta Bronisława Komorowskiego: - Zgoda buduje!
.
Powiem ci tak - przyszłość zależy w dużym stopniu od nas. Czy wtedy będziemy dostatecznie silni i twardzi.
Mówisz - użyć Rutkowskiego do sprowadzenia do kraju uciekinierów? Pierwszego z ambasady w Madrycie?
Niedawno była inna samolotowa tragedia.
W nocy z 1 na 2 lipca 2002 nad granicą niemiecko - szwajcarską zderzyły się dwa samoloty rosyjski TU 154 wiozący rosyjskie dzieciaki na wakacje i transportowy Boeing 757 firmy DHL. Zginęło 71 osób w tym 46 rosyjskich dzieci.
Jedną z ustalonych przyczyn było ewidentne zaniedbanie kontrolera lotu w Zurichu.
Jeden z Rosjan, który w katastrofie stracił rodzinę, odszukał w Zurichu konrolera, pośrednio odpowiedzialnego za tragedię i go zamordował.
To jest ruska metoda ekstradycji.
Pozdrawiam
Z honorem w wojsku to jest tak: nie ma honoru bo jest chonor, nie ma honoru bo jest honorarium tyle mogę powiedzieć o polskim wojsku.
Pozdrawiam
To jest bardzo, bardzo dziwne.
Jeszcze za komuny znałem paru komandorów i nawet jednego admirała i to jeszcze byli ludzie z klasą i dumni!
Boże, jak to wszystko w Polsce tragicznie psieje!
Serdeczności
To przykre jak cholera.
Pozdrawiam
Witam
Walczę o powrót do prawdziwych znaczeń słów, a nie potocznych, przyjętych przez folklor.
http://www.slownik-onlin…
"Słownik wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych Władysława Kopalińskiego"
dyletant amator, miłośnik sztuki a. nauki; człowiek zajmujący się jakąś dziedziną (zwł. sztuki, nauki) z amatorstwa, nie zawodowo, niekiedy sporadycznie, powierzchownie; laik o rozlicznych zainteresowaniach.
dyletantyzm.
Etym. - wł. dilettante 'jw.' od dilettare 'lubować się' z łac. delectare, zob. delektować się.
Pozdrawiam
Nie cierpię na przykład łoł!, dżizas, rewelka, ziomal, jes,jes,jes, narracja i Komorowski - hrabia.
Tutaj więcej o tym:
http://klubdyletantow.bl…
Hasło: Przywróćmy tradycyjną, wysoką kulturę polską.
Nie cierpię na przykład łoł!, dżizas, rewelka, ziomal, jes,jes,jes, narracja i Komorowski - hrabia.
Tutaj więcej o tym:
http://klubdyletantow.bl…
Hasło: Przywróćmy tradycyjną, wysoką kulturę polską.
1. Wolisz klasyczny obraz "jeleń na rykowisku", czy może bardziej podoba ci się prymitywny nikifor?
2. Czy przykładasz wagę do rodzaju i czystości swoich butów?
3. (Dla starszych) czy regularnie wycinasz włoski w nosie i w uszach?
3, Odróżniasz Earl Greya od Yunana?
4. Kupujesz tylko wino (jeżeli w ogóle kupujesz). czy tylko rozróżniasz czerwone i białe? Czy zazwyczaj zadowalasz się Sophią? Masz ulubiony gatunek?
5. Przeczytałeś "Czarodziejską górę" ?
6. Odróżniasz bęben od kotłów?
7. Kochasz zwierzęta?
8. Lubisz coś gorzkiego?
9. Co sądzisz o Sokratesie?
10. W jakiej temperaturze lubisz lody (temperatura lodów, a nie otoczenia)?
Człowiek wykształcony powinien używać raczej tego
http://www.slownik-onlin…
dyletant amator, miłośnik sztuki a. nauki; człowiek zajmujący się jakąś dziedziną (zwł. sztuki, nauki) z amatorstwa, nie zawodowo, niekiedy sporadycznie, powierzchownie; laik o rozlicznych zainteresowaniach.
dyletantyzm.
Etym. - wł. dilettante 'jw.' od dilettare 'lubować się' z łac. delectare, zob. delektować się.
Pozdrawiam
To jest wielce prawdopodobne przypuszczenie i wielu ludzi tak podejrzewa.
Jak mógł Niemiec, to czemu nie Polacy.
Tylko ci, co tą konferencję postanowili zaprezentować wystawili sobie jeszcze gorsze świadectwo.
Lecz świństwa w wojsku były juz także możliwe w II RP. Wspomniany gen. Rayski uczestniczył w nagonce na płk Kossowskiego kolportując plotki, że jest alkoholikiem i praktycznie wszyscy w 11 pułku mysliwców piją i imprezują, mimo tego, że piloci praktycznie codziennie latali i byli podziwiani dosłownie przez cały świat . To tu były niespotykane w innych formacjach takie Diamenty, jak Bojan, Cichocki, Grzybowski, Kossowski, Orliński i Szurlej. To właśnie płk Orliński wraz z mechanikiem Kubiakiem dokonali fantastycznego na owe czasy wyczynu - przelotu z Polski do Tokio. Entuzjazm w Japonii był tak wielki, że otrzymali cesarski order "wschodzącego słońca".
Cóż... warszawka już wtedy istniała.
Pozdrawiam