Sobotni ładny listopadowy poranek zawsze nastraja mnie refleksyjnie.
Dzisiejsza krótka refleksja brzmi: - Boże, jakich czasów i jakiej Polski ja dożyłem?!
A wszystko to jest związane z incydentem, w jakim rok temu brał udział poseł Wipler.
Przedwczoraj wszystkie media obiegł krótki filmik, który obrazuje zapis z monitoringu, na którym widać, jak polska policja przeprowadza interwencję, no właśnie... w sprawie czego? Nieprzystojnego zachowania się w miejscu publicznym? Zakłócenia ciszy nocnej? Nieważne... Po prostu przeprowadza interwencję, bo taką ma ochotę.
To zresztą nie jest istotne, bo jak wiemy, policja zawsze znajdzie tysiąc powodów dla uzasadnienia swojego każdego, choćby najbardziej idiotycznego, czy bestialskiego działania. I nikt nie jest w stanie tego podważyć.
Na filmie mamy natomiast obserwację samego działania. Widzimy bardzo brutalną akcję, z powaleniem człowieka na bruk, okładaniem leżącego pałką, oraz szczodre częstowanie ofiary gazem pieprzowym, co, uwierzcie, naprawdę nie jest przyjemne.
Mając sporą wyobraźnię, mogę powiedzieć, że pan Wipler miał dużo szczęścia mimo wszystko. Mógł przecież przewrócony na bruk skręcić sobie kark. Mógł głową wyrżnąć w krawężnik, stracić przytomność, a krwiak w mózgu, już do końca życia zamieniłby Wiplera w słynne warzywo. Lub też potraktowany w trakcie obijania go, gazem, mógł się zachłysnąć, zadławić się i skonać.
Jedno by wtedy było pewne – poseł Wipler nie mógłby się wtedy, bronić przed kamerami telewizji.
Mnie natomiast ciekawi, czy policjanci wówczas powtórzyli by stary schemat ze śp. Grzegorzem Przemykiem?
Zrzucili Wiplera ze schodów, albo mostu? Lub też pielęgniarz w karetce reanimacyjnej pomyliłby się i wykonał zastrzyk ze słynnego pavulonu, żeby spięty Wipler należycie zwiotczał?
Nieważne... na pewno by stworzyli odpowiednią legendę, jak to zwykle mają w zwyczaju.
Impakt wywołany publikacją, jak i późniejsza konferencja prasowa, spowodował, że ścierwo-media głównego nurtu i szanowne władze Rzeczypospolitej, które wydały już rok temu wyrok na agresywnego alkoholika Wiplera, który w amoku pobił brygadę policji, przystąpiły natychmiast do nerwowej kontrakcji.
Między innymi odwiedził redakcje i został cierpliwie i ze zrozumieniem wysłuchany, łysawy osiłek, który został przedstawiony, jako były policjant. Rzeczywiście! Jak najbardziej właściwa osoba do oceny działań kolegów policjantów. Tu mały zgrzyt, bo tego gościa zaprosiła nawet, starająca się być obiektywna TV Republika i redaktor Rachoń, mój ziomal zresztą, nie wdeptał błazna w podłogę.
Otóż ten z rozkoszą wywiadowany policyjny gostek, z pełnym przekonaniem, a jakże, stwierdził, że czynności policji podczas akcji z posłem Wiplerem, były jak najbardziej prawidłowe! Bo Wipler leżąc na plecach na ulicy nie dawał się zakuć w kajdanki! A zakuwanie w kajdanki to przecież podstawowe działanie policji wobec obywateli. A jeśli nie dają się łatwo zakuwać, to wtedy okłada się ich pałą i psika po oczach gazem pieprzowym, który nie tylko jest łzawiącym, ale też zabiera oddech, wywołuje odruch wymiotny, a u osób uczulonych, astmatyków i alergików może spowodować śmiertelne zejście.
Dla podkreślenia bzdurności pretensji posła Wiplera, przesłuchano w ścierwo-mediach również słynnego ex-ministra Sienkiewicza, którego kelnerzy i własne służby ośmieszyły tak okrutnie, że gdyby ten wnuczek miał honor dziadka, to powiesiłby się nawet bez pomocy seryjnego samobójcy. Lecz to już nie miało takiego znaczenia, bo naród już wie, że ex-minister "Idę po was" Sienkiewicz paple zazwyczaj bzdury.
Tak sobie też myślę, że wczorajsza gwałtowna obrona policji przed zarzutem brutalności i niesłychanej agresji miała jeszcze jedno, znacznie ważniejsze zadanie: to ewentualne uprzedzenie faktów i przygotowanie obywateli na możliwe okrutne działania policji podczas zbliżającego się Marszu Niepodległości 11 listopada.
Przesłanie jest proste: UWAŻAJ! I TY MOŻESZ BYĆ WIPLEREM, A POLICJA MA ZAWSZE RACJĘ.
.
Tak parszywie jest:
- bo nie ma obiektywnej sprawiedliwości w naszym kraju,
- korporacyjny charakter sądownictwa do prowadził do upadku wymiaru sprawiedliwości, gdzie przeważają synalkowie i córki idioci, nie mający pojęcia i poczucia sprawiedliwości; skazujących za kradzież batonika niedorozwiniętego na trzy miesiące, a bandytę, mordercę wypuszczający na wolność po trzech latach,
- obywatele stracili poczucie możliwości wyegzekwowania sprawiedliwości.
Pozdrawiam
Bo oni są beznadziejnie wyszkoleni pod względem świadomości celu służenia obywatelom i prawidłowym reakcjom psychologicznym.
Paradygmat szkolenia policjantów i pozostałych służb, to walka z przestępczością. Więc każdy jest potencjalnym przestępcą, którego koniecznie należy zakuć w kajdany i zawieść na komisariat.
Oni nie mają wyraźnie zakodowane pod czachami, że mają służyć dobru obywateli.
Wtedy pijanego, co samym w sobie nie jest przestępstwem, odwieźliby do domu, a nie na komisariat, czy do izby wytrzeźwień.
To powinno być tylko zarezerwowane dla osobników czyniących szkody - ludziom, mieniu, czy sobie.
Pozdrawiam
Ps. Jak się uważnie przyjrzeć policjantce pałującej leżącego Wiplera, to można zauważyć, że ona z sadystycznym uporem celuje w krocze. Czy tak ich szkolą? Żeby zadać największy ból?
NIE WAŻNA TREŚĆ, TYLKO WAŻNE CO ZA CH... TO WYNIÓSŁ!
Są po prostu uczciwi ludzie, którzy mają dosyć skurwysyństwa platformerskich rządów.
Pozdrawiam
Tak się postępuje wobec potencjalnych przestępców i w cywilizowanym kraju policaj musi się z tego wytłumaczyć.
I jak chce mnie zakuć w kajdany, to zawsze musi podać powód takiego zamiaru.
A tu idioci są szkoleni, by rzucić człowieka na glebę, wyłamać mu łapy w stawie barkowym i skuć na plecach.
To są działania opresyjne, nie mające nic wspólnego z egzekwowaniem porządku i sprawiedliwości.
Wprost przeciwnie - na filmie z Wiplerem widać, że to policja spowodowała incydent.
Pozdrawiam
Policjanci kłamali w swoich wyjaśnieniach. Jeśli tylko zrobili to na piśmie, należy ich oskarżyć o składanie fałszywych zeznań, osądzić, dać wyrok (nawet w zawieszeniu) i wydalić ze służby.
Jestem państwowcem, także lubię policję, bo jest potrzebna. A dlaczego są takie patologie? to kwestia złego prawa i nieuczciwych ludzi na stanowiskach.
Sam Pan pisze, że są źle szkoleni - więc nie ma sensu "jeździć" po policjantach...
Ogólnie mówiąc, występujące patologie w instytucjach publicznych, nie podważają sensu istnienia tych instytucji, jako takich. Anarchia jest utopią.
Pozdrawiam :-)
A Niesiołowski??? Cóż... musimy omawiać psychiatryczne przypadki kliniczne?
Pozdrawiam
Tego nie zakładałem, że mogła to być świadoma prowokacja mająca na celu "ugotowanie" Wiplera.
Kapuś dzwoni do psiarni, ktora na to czeka, że Wipler się właśnie schlał i będzie można go załatwić.
Podjeżdżają dwie policyjne niedorajdy i chcą zastosować przymus bezpośredni. Co się nie udaje.
Dojeżdża ekipa policyjnych dresiarzy i załatwiają sprawę zgodnie z poleceniem.
Serdeczności