Kiedyś martwiłam się bardzo o pewną uczennicę, która w żaden nie mogła objąć umysłowo definicji logarytmu, a nawet pierwiastka. (Nie mówię o stosowaniu, sama definicja przekraczała całkowicie jej możliwości umysłowe. ) Podczas rady pedagogicznej, godząc się na dopuszczenie jej do matury ( matematyka nie była już wówczas obowiązkowa) zapytałam:” ale, co ta biedaczka z sobą zrobi?” Dyrektorka liceum odpowiedziała: „ niech pani się nie martwi, skończy psychologię”. I tak się też stało.
Nie chciałabym tu urazić jakiegoś psychologa z krwi i kości, ale mam o tej profesji nie najlepszą opinię. Przede wszystkim ze względu na tak zwany materiał ludzki. W szkole, w której uczyłam na psychologię szli uczniowie zdecydowanie najsłabsi. Wielu z nich miało poza tym jakieś osobiste problemy. Uważali zapewne ( zupełnie niesłusznie), że studiując psychologię dowiedzą się czegoś więcej o sobie i te problemy rozwiążą.
Psychologia rozwinęła się w kierunku, który przedstawicielom nauk ścisłych trudno zaakceptować.
Nie czas tu i miejsce na omawianie jej trendów. Chciałabym dziś zająć się krotko testami psychologicznymi. W ich skuteczność i dopuszczalność wątpią od dawna nawet i Amerykanie, którzy przez całe lata pozwolili się terroryzować tym specyficznym metodom mierzenia osobowości. Pisze o tym choćby Martin L. Gross w „The brain watchers”
W 2012 roku polscy naukowcy zaprotestowali przeciwko stosowaniu szkodliwych ich zdaniem testów przez psychologów sądowych i klinicznych . Przede wszystkim przeciwko testowi Rorschacha. Osobie badanej tym testem pokazywane są atramentowe plamy, po czym badany musi mówić o swoich skojarzeniach. Na tej podstawie psycholog stawia diagnozę dotyczącą stanu psychicznego pacjenta i cech jego osobowości. Akcję zorganizował Klub Sceptyków Polskich wspierali ją prof. Dariusz Doliński, prof. Grzegorz Sędek (SWPS), prof. Ryszard Stachowski (Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu), prof. Eleonora Bielawska-Batorowicz (Uniwersytet Łódzki).
„Przerażające jest to, że takie wątpliwe diagnozy decydują o wyrokach sądowych na przykład o decyzjach dotyczących opieki nad dzieckiem czy otrzymaniu pracy. Nierzadko zdarza się, że w wyniku takiego badania ludzie bywają oskarżani o molestowanie seksualnie dzieci, a nawet trafiają do więzienia. A przecież test Rorschacha ma wartość niewiele większą od wróżenia z fusów. Bo nie da się ocenić osobowości człowieka na podstawie jego skojarzeń po obejrzeniu kilku kleksów", powiedział jeden z organizatorów protestu, psycholog, założyciel Klubu Sceptyków Polskich, Tomasz Witkowski.
W anglojęzycznej Wikipedii, a podobno również w Polsce, można znaleźć cały test wraz z odpowiedziami i interpretacjami. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby się do takiego testu z jego arbitralnymi interpretacjami przygotować.
Opowiadał mi o swojej traumie profesor uniwersytetu, specjalista od statystyki i nauk matematycznych. Zmuszony był do badań w jakimś RODK w sprawie ustalenia kontaktów z dzieckiem. Usiadła naprzeciwko niego ćwierćinteligentka, osoba po której było widać, że w szkole miała kłopoty z logarytmami i z całą pewnością nie ma pojęcia o statystyce i z ważną miną kazała mu rysować jakieś idiotyczne drzewa i opowiadać co widzi on w równie idiotycznej plamie.
Od opinii tej idiotki zależały ważne życiowe sprawy, więc profesor się ugiął i zamiast wyjść trzasnąwszy drzwiami bredził ( jak sam powiedział) jak Piekarski na mękach. Arbitralność takiej diagnozy była dla niego równie oczywista jak i tragicznie niski poziom rozmówczyni. Powiedział, że czuł się zgwałcony intelektualnie poddając się władzy kretynki i jej kleksów, w których nic poza głupotą nie widział.
„ Wypłaciła ci za statystykę, której nigdy nie mogła się nauczyć” - powiedziałam, ale to go nie pocieszyło.
Natomiast młodociany syn mojej znajomej na pytanie co widzi w symetrycznej plamie, w której większość przestraszonych badanych usiłuje się rozpaczliwie doszukać czegoś sensownego, odpowiedział dość bezczelnie - narząd damski. Sformułował to oczywiście bardziej swojskim językiem , a każdy kto obejrzy sobie w internecie typowe plamy Rorschacha przyzna mu rację.
Na tej podstawie, zgodnie z opinią pani psycholog został skierowany do szkoły specjalnej. Takiej gdzie uczy się dzieci wiązać sznurowadła i zapinać guziki. Znajoma wybroniła go tylko dzięki zdrowemu rozsądkowi dyrektora liceum, belfra starej daty, który uważał psychologów za idiotów i lekceważył ich orzeczenia. Dodam, że syn znajomej skończył informatykę, pracuje w zachodniej firmie, zarabia co najmniej dziesięć razy tyle co nieszczęsna pani psycholog i doskonale funkcjonuje w społeczeństwie.
I tyle na temat wróżenia z fusów czyli Rorschacha i jego współczesnych wyznawców.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11868
Prof. Anne Anastasi,
pionierka w zakresie badań psychometrycznych
to nie całkiem tak: test Rorschacha to już raczej romantyczna historia, gdy psychologia była zafascynowana Freudem.
Teraz jest różnie. Testy przeprowadzane nadal w Polsce, są dosyć denne i polegają na przykładaniu szablonu, czy delikwent mieści się w średniej i nie ma odchyłek.
Jednakże, już w oparciu o dosyć nowoczesną psychologię behawioralną, nowe testy są już dosyć precyzyjne. Parę takich testów przechodziłem w Norwegii. Dosyć specjalistycznych. I to pisemnych, jak i praktycznych (np. deprywacji sensorycznej). Najgorsze jest to, że tamtejsi psycholodzy nie dyskutują z tobą o rezultatach, tylko autorytatywnie oznajmiają "zdałeś", albo "nie zdałeś".
Pozdrawiam