I to mógłby być już koniec całego tekstu, bo... nikogo chętnego do wystąpienia nie widać.
I nic dziwnego, gdyż co innego polansować się dziennikarsko na Majdanie albo politycznie na Krymie (tam to jacuzzi mają! mmm...), a co innego iść na wojnę z ruskimi, którzy to do siebie mają, że się nie znają na żartach i jak leją, to ile wlezie.
A zatem – pusto!
Jak okiem sięgnąć, i to nie tylko w Polsce, ale i na miłującym demokrację Zachodzie.
W przypadku Francuzów i Anglików to tradycja: jak ktoś ma wątpliwości, to niech sobie datę 3 września 1939 wygugluje.
Niemcy z kolei mają w pamięci datę 2 lutego 1943 (guglować, guglować!), która w nich pacyfizm zaszczepiła, przynajmniej w stosunku do Iwana.
A USA mają za prezydenta popierdułkę, toteż szkoda gadać.
Jeśli zaś chodzi o Polaków, to jest to zachowanie zaskakująco rozsądne, bo doświadczenie, a raczej doświadczenia liczne i bolesne nauczyły nas, żeby „w czasach kryzysów wystrzegać się....” hurra-idiotów, którzy chętnie poprowadzą, a dokładniej – wyślą (bo to zupełnie coś innego znaczy) wierny lud na dowolny front, na Haiti albo do innego Iraku, a jak już wyślą, to się okazuje, że oni owszem, hurra!, ale wcale nie idioci, a gapy cwane.
Nie wiem, jak by to było w przypadku konieczności umierania za Polskę, ale pewnie nie lepiej.
Wygląda na to, że ginąć za Ukrainę są zdecydowani tylko Ukraińcy (co chwalebne), ale daleko nie wszyscy, ba! nawet nie wszyscy żołnierze (co dające do myślenia).
Ja jednak nie mam zamiaru pisać o sprawach oczywistych, bo przykuła moją uwagę kwestia szczegółowa, ale tyleż ważna, co symptomatyczna:
czy ktoś z Państwa może mi wskazać wyniki porządnie przeprowadzonego badania (ilościowego, na reprezentatywnej próbie zrealizowanego), nt. stosunku Polaków do, i opinii Polaków o:
Ukraińcach, Majdanie, Janukowyczu i Tyahnyboku, kulcie UPA i Bandery w Galicji?
Czy ktoś od początku całej zadymy (nie żartujmy – to jest zadyma, skonstruowana wg dokładnie takiego samego mechanizmu, jak w Tunezji, Libii, Egipcie, Syrii) zapytał Polaków o to, czy są gotowi na konflikt (spokojnie, spokojnie – dyplomatyczny konflikt, póki co) z Rosją?
Oraz ilu zechcą przyjąć ukraińskich uchodźców:
1 milion, pół miliona, 250 tys, 100 tys?
A może tylko tysięcy 10 albo wcale ?
Albo jaką kwotę pomocy dla Ukrainy są Polacy w stanie zaakceptować?
20 miliardów? 10 miliardów? A może miliard, to już za dużo? I nie euro, a złotych?
Dlaczego nikt o takie sprawy nie zapytał?
Przecież to nie tylko temat samograj, ale elementarny obowiązek szanujących się ośrodków badawczych.
Bo co, bo „nam pytać nie kazano”?
Bo strach, że okazałoby się, iż zwykli Polacy i politycy/dziennikarze to nie tylko dwie różne grupy, ale dwa inne światy?
To co, będą te sondaże czy nie? Przecież w razie czego, wyniki można ehm...poprawić, ale tak udawać, że nie ma tematu, to obciach chyba?
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 10198
zgoda co do tego, że widzimy (czytaj: jest nam pokazywany) jedynie starannie spreparowany scenariusz, w którego wątkach pogubić się łatwo.
Ale jedno jest pewne: to JEST scenariusz.
Ja najmocniej przepraszam, ale tekst jest o rzetelnych badaniach opinii (których nie ma), a których wyniki dałyby odpowiedź na pytanie fundamentalne: na czym stoimy? Bo to, co się dzieje w mediach, to jest nic innego, jak stara, dobra MANIPULACJA.
Natomiast tytuł jest oczywiście aluzją do znanego "gdańskiego" grepsu sprzed i z początków II wojny światowej, stąd odesłanie do daty 3 września 1939.
A w kwestii chwalebnej gotowości Pańskiej: dzieciom, to żywi ojcowie są potrzebni - choćby dlatego, że innych nie mają.
Też pozdrawiam!
EF
od razu przyłączył Pan się do Rosji - nie będzie już żadnych problemów, nawet żadnych frustracji, a jakie zadowolenie zwykłych Polaków. żadnego ryzyka, umierania, kosztów, rodziny z ojcami i w ogóle wspaniale.
Skoro nikt nie chce umierać za Ukrainę
nikt nie chce umierać za Polskę
nie można odbierać ojców dzieciom
nikt nie chce niczego oddać za cokolwiek,
to pozostaje tylko świadomie poddać się, nie czekać i wszyscy będą zadowoleni. Wreszcie Polski nie będzie i tych wszystkich problemów.
Skoro wszystko zawsze skończy się źle. Wszyscy zostaną okradzeni i zniewoleni, a oporu nikt nie stawi, bo po co, no to po co czekać, poddać się.
Proszę wskazać, w którym miejscu mojego tekstu napisałem nieprawdę?
1.Że za Ukrainę nie chcą umierać Francuzi, Brytyjczycy, Niemcy – to jest przecież najczystsza prawda.
Że nie chcą Amerykanie – jak wyżej.
2.A co, Polacy może chcą? Pan w to naprawdę wierzy, że chcą umierać za Ukrainę?
Jeśli tak, to rzeczywiście nie ma o czym dyskutować, ale OK – poproszę o te sondaże, bo to wstyd zwyczajny, że ich do tej pory nie zrobiono. To jest unikalna okazja dla firm badawczych, a firmy badawcze – ciiiiisza...
3.Napisałem, że za Ukrainę chce umierać część Ukraińców, ale nie wszyscy, co jest prawdą jak wszystko, co napisałem powyżej.
A to, że nie chcą umierać ukraińscy żołnierze jest nie tylko prawdą, ale prawdą wstydliwą:
Co, może na Krymie mieliśmy do czynienia z jakimś ukraińskim Westerplatte?
Nie, nic takiego nie było. Ukraińcy się poddają bez jednego wystrzału.
4. Teraz w kwestii „umierania za Polskę” - ja NIGDZIE nie napisałem, że Polacy za Polskę umierać nie chcą, a więc proszę mi czegoś takiego nie wmawiać. Napisałem "Nie wiem, jak by to było w przypadku konieczności umierania za Polskę, ale pewnie nie lepiej." I tu chętnie przeczytam wyniki solidnego sondażu.
Nigdzie też nie napisałem, że należy się poddać.
Co więcej, jestem przekonany że Pan za Polskę chętnie umrze.
A ja, ponieważ jestem człowiekiem rozsądnym, zanim się zdeklaruję, zapytam „a za jaką?”:
Czy za taką, rządzoną przez koktajl kiszczakowych czekistów i adasiowych czerskistów ?
5. Na koniec w (istotnej) kwestii okradzenia Ukrainy:
Przecież kto jak kto, ale Pan doskonale wie, że w tych wszystkich naparzankach pomiędzy mocarstwami nie chodzi o nic innego, jak o wydojenie swoich stref wpływów (przecież Pan widzi, jak dojona jest Polska).
Ja rozumiem, że ten zestaw faktów może być dla Pana przykry, ale to nie oznaczy, że przykre fakty należy wypierać – ja tak nie postępuję.
Pozdrawiam
EF
to gratuluję! (i odwagę podziwiam - nie kpię). Jak rozumiem, Pan zatem w drodze na Krym?
Co się diety tyczy: słoninę owszem, bardzo, ale to bardzo lubię - ale wódki nie pijam , Pan niedoinformowany :-)
Ja przepraszam najmocniej, ale Pan jest naprawdę niedoinformowany: kociarzem, z tego co wiem, jest Gospodarz tego blogowiska więc proszę uważać
:-))) W kwestii zawartości obuwia: zauważyłem, że kierpce furmanów z Krupówek strasznie śmierdzą - oszczędności na słomie? :-)