Jestem reklamiarzem i z racji uprawianego zawodu znam siłę czegoś, co się określa w branży słowem headline.
Dobrze, dobrze – wiem, że to jest portal Gazety Polskiej, a nie amerykańskiej na przykład i słowem nagłówek jakiś hurrapatriota mi zaraz przed oczami zamacha, ale nagłówek/podgłówek/zagłówek czy inny półgłówek nie ma (dla mnie nie ma) i procenta tej mocy co stary, dobry headline.
Kiedy headline jest mocny bardzo, to bywa, że wystarczy za… całą resztę.
Bo mocny headline potrafi zadowolić i ponad 90% Odbiorców, którzy całą wiedzę o faktach/markach/ofertach – co ja mówię: o świecie całym! z hedline’ów właśnie czerpią – tacy spryciule.
Nic w tym dziwnego, bo czasy teraz takie, iż ukraść Odbiorcy komunikatu MINUTĘ skupienia, to jest sztuka, ukraść minut 5 (PIĘĆ), to jest mistrzostwo świata – tyle komunikatów bombarduje mózgi (nie piszę – umysły) ludzi którzy włączyli radio, telewizor, kompa czy telefon komórkowy, albo po prostu mieli pecha i wyszli na ulicę.
Piątek: w kompie (jedynka na Onecie!) headline:
„GW – senator PiS nie wykazała w oświadczeniu tysięcy złotych.”
I zdjęcie tej (…) (i tu prawie każdy Odbiorca komunikatu wie, kto ona ta (…), tym bardziej, że już 20 sekund minęło, do roboty gnać trzeba – a po takim headlinie rzecz jest oczywista, jasna jak peruwiańskie słońce i wytłumaczona na cacy).
Pozostałe 10% Odbiorców pogrzebie w tekście, ale nim się przez dziennikarski bełkot (bo to jest bełkot) przebije, to się znudzi, tym bardziej, że jak wspomniałem, każdy „Odbiorca komunikatu wie, kto ona ta (…), tym bardziej że już nie 20 sekund, a 120 sekund minęło, do roboty gnać trzeba” a jeszcze Natalia-Genitalia coś we Wrocku o d…. naukowego powiedziała, to i się „ w temacie d…” dokształcić można i potem podyskutować przy kawie o Natalii-Genitali i tej (…) z PiSu, co tysiące wzięła i nie wykazała.
I co, myślicie, drodzy Czytelnicy, że właśnie dotarliśmy do wyjaśnienia tytułu mojego tekstu?
Otóż nie: ten ułamek Odbiorców, którzy się do końca komunikatu o tej (...) z PiSu przebiją, ma szansę wychwycić następujące smaczki:
„Senator PiS, Beata Gosiewska, członkini senackiej komisji finansów, całkowicie zgodnie z prawem (podkr. moje) nie wykazała w oświadczeniu majątkowym kilkudziesięciu tysięcy złotych otrzymanych od fundacji związanej z jedną z największych instytucji finansowych w Polsce - ze Spółdzielczymi Kasami Oszczędnościowo-Kredytowymi”
„zarząd (fundacji) postanowił, że każde z dzieci Gosiewskiej (sierot po Przemysławie Gosiewskim – przyp. mój) od maja 2010 do sierpnia 2013 r. otrzymywać będzie co miesiąc 2,5 tys. zł stypendium. W 2010 r. na jej konto przelano łącznie 40 tys. zł.”
„Senator Gosiewska nie ujawniła tej sumy w oświadczeniu majątkowym za rok 2010. Nie musiała (podkr. moje). Oświadczenie obejmuje bowiem tylko dochody parlamentarzysty i jego/jej małżonka. Pieniędzy, które otrzymują dzieci, polityk wykazywać nie musi.”
I tylko ten ułamek ułamka Odbiorców ma szansę zrozumieć, na czym polega tytułowe kurestwo.
Co niestety nie znaczy, że z tej szansy skorzysta.
*http://wyborcza.pl/1,75478,15043154,Stypendia_dla_dzieci_senator_Gosiewskiej__W_oswiadczeniu.html
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 9588
co jak co, ale krajem cywilizowanym wg mnie III RP nie jest , co wszystko wyjaśnia.
Też pozdrawiam.
EF
to i inny kaliber sprawy a i inna kwestia komunikacyjna: "slogan" to coś innego niż "headline" i nie czas i miejsce , żeby w tę kuchnie komunikacyjną wchodzić.
Co do knuta, buta i UE: najbardziej syntetyczne podsumowanie, to cytat "czekamy ciebie czerwona zarazo, byś wybawiła nas od czarnej śmierci" - i tyle.