POLSZCZYZNA – NASZ SZANIEC

Biały oksymoron
  Czy ktoś się zastanawia jakim orężem dla nas, Polaków, jest samoistność językowa? Trudnodostępna polszczyzna, która jest darem od Boga, dobrem, co ma nas spajać i stanowić najważniejszy składnik narodowej tożsamości nie tylko nad Wisłą? Z tego punktu widzenia mowa ojczysta jest ponadgranicznym i transhistorycznym ostrokołem, duchowym szańcem np. obecnie dla Kresowian; jest ważnym, bo niepodważalnym znakiem wyodrębnienia i wyróżnienia sporego narodu w światowej społeczności. Należy to rozumieć, podkreślać, nie dawać się zapędzać w kozi róg politycznej poprawności, nosić się dumnie, odrzucać i głośno potępiać durnotę obślimtanego starucha, fastrygowanego profesora, co bełkotał zdradziecko na zagranicznych forach o Polsce jako "brzydkiej pannie na wydaniu, co powinna brać bez gadania kogokolwiek, gdy ją swatają".

Dlatego też każde pomniejszanie naszej naturalnie przynależnej dumy i deprecjonowanie mowy ojczystej winno być traktowane jako wyraźny atak wroga, jakże często spod znaku niewidocznej V Kolumny. Język polski jest dobrem, które należy hołubić i szczególnie cenić. Każdy polonista powinien być strażnikiem składni i wymowy – nie wymaga to przecież uzasadniającego komentarza. (Chyba że ktoś podejmuje takie studia w niecnych intencjach...?) Dlatego współcześni pisarze i poeci, a właściwie "intelektualni grafomani", którzy sprzeniewierzają się estetyce ojczystego języka, zaśmiecając go dadaistycznym wolapikiem, przekleństwami czy też kolażem obcojęzycznych wklejek, stają się wrogami polskości, bo piękno zastępują niechlujstwem brudzącym poczucie państwowotwórczego komfortu, rozmagnesowują wskazówkę busoli nakierowaną na walor mityczności. Są też przejawy antynarodowe dobitniejsze: wypowiedziane z ust rządzącego trybuna, że "polskość to nienormalność", daje sygnał do rozbrajania patriotyzmu, a nadawcę takiego komunikatu nakazuje traktować jak czyjąś(?) marionetkę posiadającą jedynie pesel nadany przez urzędnika w Warszawie.

Mało kto zdaje sobie sprawę, że trudny język polski uszczelnia granice, a tym samym przenikanie agentury w naszą państwowość. Każdy rodzaj obcej inwigilacji wymaga w jakimś stopniu zapośredniczenia – pozyskania szpicla miejscowego. Z tego punktu widzenia wystarczy jedynie analizować słowa i zdania, jakie płyną z ust Polaków i "polaków". Dekonspiracja takiego zdrajcy pomiędzy Odrą a Bugiem jest teoretycznie łatwiejsza aniżeli rozpoznawanie wroga zagranicą, w państwach posługujących się językami ponadnarodowymi.

Jednak wewnątrz kraju, w wielu ośrodkach decydenckich, mamy skrzętnie skrywaną nadreprezentację nacji, która metodą mimikry przeniknęła pomiędzy nas, a sama posługuje się własnym hermetycznym językiem – są to Żydzi. Ich intencje są oczywiście zróżnicowane, ale także wrogie lub co najmniej judząco-mącące, jak np. środowisko "Gazety Wybiórczej" z jej naczalstwem aktywnym na froncie urabiania czytelników w resentymentach do komunizmu i jego aparatczyków, także czerwonych zbrodniarzy zwanych przez Michnika "ludźmi honoru". O ile hebrajski (czy jidysz) stanowi dla cudzoziemców spoza Izraela identyczną zaporę jak nad Wisłą język polski, to sami Żydzi, mający swe przedstawicielstwa w różnych krajach, w tym historyczną diasporę mocno wtopioną w nas, są tym samym bardzo trudni do rozpracowania jeśli chodzi o prowadzenie ukrytych interesów na rzecz obcych. Dr Ewa Kurek o historyku żydowskiego pochodzenia:
"W jego książkach znajdujemy wiele przetłumaczonych na język polski żydowskich dokumentów, które, gdyby nie Majer Bałaban (1877 – 1943 – przyp. ZK), nigdy nie dotarłyby do Polaków z dwu powodów: żydowskie archiwa nie są z reguły dostępne dla chrześcijan; chrześcijanie nie znali i nie znają języka jidish, którym na przestrzeni tysiąca lat posługiwali się polscy Żydzi." 1./

Idąc za podpowiedzią Pisma Świętego trzeba ich poznawać po owocach. Antypolonizm i polakożerstwo są dobrymi wskazówkami złych intencji w tym wypadku. Oczywiście musimy brać pod uwagę, że zaraz zostanie nam przypięta łatka antysemity – jako dość skuteczny, nasączony perfidią epitet-tampon mający zatkać usta każdemu poruszającemu te kwestie, by zdezawuować go publicznie. Perswazyjny filosemityzm stał się orężem swoistego aspektu nadwiślańskiej poprawności politycznej.

Czarny scenariusz dla wynarodawiania się to ciąg sprzed lat: głupek pezetpeerowiec, który głosił z trybuny do mas "wicie, rozumicie, taki internacjonalistyczny trynd teraz mamy", wciela się we współczesnego konsumpcyjnego durnia starającego się za wszelką cenę być trendy – czyli bezmyślne rozmazanie polszczyzny i polskości w światowym (głównie anglojęzycznym) zideologizowanym homogenizmie. Biała linia to ciągłość pokoleń, więź z przodkami, świadomość historyczna słowotwórstwa i metaforycznych desygnatów, piękno melodyki języka i swoboda precyzyjnego komunikowania się, klarowność wyrażania się, zgłębianie literatury, domaganie się wysokiej kultury, ważnej klasyki, romantycznego dramatu, recytacja poezji, odwoływanie się do wzorców z almanachu naszych wzniosłych bohaterów. Śpiew i pieśni kościelne to skarbnica i przechowalnia narodowych wartości, plemiennej mitologii. To one ocaliły nas przed rusyfikacją i germanizacją.

Polski jest odporny na obce wpływy, to nasz oręż i nadzieja przetrwania. Wchłania pojęciowych miazmatów tyle, na ile pozwala katechizm, rodzina, przyzwoity nauczyciel. Dziś gadzinowskie me(n)dia czynią najwięcej złego w tej mierze. Dawne makaronizmy, moda na francuszczyznę czy rozliczne germanizmy to zaledwie perfumy czy inkrustacje w porównaniu z zalewem wtrętów w postaci angielskiego badziewia suflowanego durnym Polakom z encyklopedii załganych postępowców. Zaśmiecony język to niechlujne umysły i dusze – jakże ciężko z takim polactwem się porozumieć w sprawach najważniejszych dla narodowego bytu. Szczególnie w sieci widać straszliwe spustoszenie w mowie i w piśmie – owo zglajszachtowanie lingwistyczne przejawiające się w zubożeniu synonimów oraz lekceważeniu interpunkcji. Obojętność dla kondycji własnego kraju to efekt wyzucia się miłości do Ojczyzny-Polszczyzny.

A jakież zniuansowane narzędzia przeciwstawiania się tkwią z naszej mowie! Wystarczyło zatytułować recenzję z wrednego, wrogiego nam niemieckiego filmu puszczonego przez zarządcę-antypolaka w naszej telewizji: "Nazi-matki, nazi-ojcowie" – i wszystko jasne! Giętki polski zabija takich moralnych nędzarzy śmiechem. Podobnie robią to Węgrzy, Finowie, Irlandczycy, Grecy czy Skandynawowie. Także Baskowie i Katalończycy. W odmienności języka trzymają idiomatyczne, narodowe fosy.

Powiedzmy pokojowo, ale dobitnie: naszą białą bronią jest polszczyzna. Trzymajmy się więc jej bohatersko, walczmy o nią na każdym kroku, bo stanowi ona państwowotwórczy szaniec, ratujący nas przed rozmyciem w odmętach lewackiej międzynarodówki poprzez transgraniczne zglajszachtowanie.

Pięknie o tym pisał poeta-tułacz, Kazimierz Wierzyński, w wierszu "Mowa i ziemia":

I tak idziemy, mowa i ja,
Do ostatniego przed nami dnia
Z ziemią przyłożoną do ucha.

Post scriptum:

Kto chce wysłuchać tego utworu w recytacji samego poety (w Radio Wolna Europa), emigracyjnego patrioty na wygnaniu, niech otworzy poniższy odnośnik i założy słuchawki. Wzruszające i pouczające przeżycie, zachęcam:

http://www.polskieradio.pl/68/2461/Audio/318445,Spotkanie-na-Parnasie
 

1./ Polacy i Żydzi; Problemy z historią, "Warszawska Gazeta" nr 39 (27.09 – 03.10.2013).
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika fritz

09-10-2013 [17:09] - fritz | Link:

w wielu ośrodkach decydenckich, mamy skrzętnie skrywaną nadreprezentację nacji, która metodą mimikry przeniknęła pomiędzy nas, a sama posługuje się własnym hermetycznym językiem – są to Żydzi. Ich intencje są oczywiście zróżnicowane, ale także wrogie...."

*** Nie takze wrogie, tylko przede wszystkim niezwykle wrogie.
GW dostarcza przykladow w wystarczajacych ilosciach, zeby kazdego normalnego sceptyka przekonac.
Nie dotyczy to oczywiscie polskich filosemitow.
Polski filosemityzm jest jedna z najgorszych form rasizmu, bo faworyzowanie jakiegos narodu jest rasizmem.

Co do nadreprezentacji: wystaraczy zobaczyc ilu premierow Polski po 1989 nie bylo Zydami.
Bardzo malo.

Z Polakow Zydzi i Niemcy zrobili antysemitow, rownie po wojnie, wspolnie. To jest niezwyciekle ciekawe zjawisko, kiedy jeden narod broni wlasnych mordercow zeby narod, ktory ratowal, Polakow, szkalowac.
Jak wiadac marzenie o judeopoloni bedacej czescia Niemiec, w ktorej polski bedzie tolerowany, znowu nabiera rumiencow.
A poniewaz z Polakow nie mozna juz zrobic wiekszych antysemitow, moga bez zenady zaczac pilnowac wlasnych interesow i zdrade polskiej racji stanu traktowac jak zdrade bez wzgledu na etnicznosc zdradzajacego.

Prezydent Peres o mozliwosciach jakie Irzael ma w Polsce dzieki Zydom w Polsce.
http://www.youtube.com/watch?v...

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

09-10-2013 [21:25] - Zygmunt Korus | Link:

na 100% wróg trzeci istnieje...

Obrazek użytkownika andzia

09-10-2013 [17:21] - andzia | Link:

Nieskromnie przyznam,że "mój język giętki wypowie wszystko,co pomyśli głowa".W moim rodzinnym domu się czytało.Wszystko,po prostu to,co kto chciał.Pamiętam długie wieczory ,ciepły piec i każdy w swoim ulubionym kącie zaczytany po uszy.Tylko Mama donosiła herbatę,kanapki.Pracowała fizycznie bardzo ciężko i nie chciała dla nas,dwóch córek,takiego życia.Wspólnie z Tatą mówili:czytajcie,zobaczcie co słychać w wielkim świecie,może tam kiedyś traficie,a wtedy trzeba będzie umieć się znaleźć.
Największa tortura to ta,kiedy słyszę w telewizji bądź w radiu koszmarny język-jaki???
Tak mi się wydaje,że może być tylko gorzej,bo z czytelnictwem jest źle,więc skąd brać wiedzę i słowa?

Obrazek użytkownika Zygmunt Korus

09-10-2013 [21:28] - Zygmunt Korus | Link:

gdy się wspomina połykanie dobrych książek dawniej... Serdeczności!

Obrazek użytkownika andzia

10-10-2013 [09:19] - andzia | Link:

Ostatnio mam mało czasu,dlatego mogę pozwolić sobie jedynie na krótkie komentarze,ale tym razem muszę napisać więcej.
Pana tekst o naszym języku ojczystym jest nie do przecenienia,dlatego pozwolę sobie na prywatę.
Podczas czytanie Niezależnej,zaintrygował mnie tytuł "Buczenie i pogarda".Okazało się,że jest to tekst z NB Pana R.Szilera (wcześniej nigdy nie zaglądałam na NB).
Temat kapitalnie podany w językowych smacznościach.Uwielbiam takie zabawy językiem,a jest go nieskończone bogactwo.Przymus skomentowania tamtego tekstu okazał się tak silny,że zalogowałam się na NB i dzięki temu,mam teraz okazje czytać o wiele więcej smakowitości.
Pozdrawiam pięknie.