Jeszcze jak PIS był przy władzy, 16 marca 2006 byłem na spotkaniu z prezesem ówczesnej partii rządzącej Jarosławem Kaczyńskim w krakowskiej „Piwnicy pod Baranami”, gdzie odbywały się wtenczas wieczory „Salonu POLITYKI”.
Po wystąpieniu Jarosława Kaczyńskiego pozwolono na zadanie kilku pytań z sali. Zapytałem wtedy pana Prezesa, czy w świetle zapowiadanej wówczas przez PIS zmiany filozofii państwa ma jakąś konkretnie sprecyzowaną koncepcję, w jaki sposób Prawo i Sprawiedliwość mogłoby sobie zaskarbić sympatię inteligencji.
Pan prezes odpowiedział, że czynił usilne starania w tym kierunku, zarówno w wielkich miastach jak w terenie, po czym szczerze wyznał, że nie udało mu się tego dokonać.
A jak później pokazało życie właśnie brak wsparcia ze strony sfer inteligenckich był główną przyczyną, że Jarosław Kaczyński musiał władzę oddać.
Warto jednak przypomnieć jaka to była inteligencja i dlaczego tak alergicznie reagowała na PIS.
Otóż, jak wiadomo solidnie wykształcona i doświadczona „stara” inteligencja przedwojenna została doszczętnie wymordowana przez Niemców i Sowietów, a resztki tych, co przeżyli wojnę wykończył Urząd Bezpieczeństwa na rozkaz szkolonych w Moskwie politruków pochodzenia żydowskiego.
A więc inteligencja z jaką miał w roku 2006 do czynienie Jarosław Kaczyński była już „nową” inteligencją powojenną, złożoną w znakomitej większości z potomków prostych ludzi, których w latach stalinowskich komuniści przerzucili z zacofanej wsi do miasta. Była to więc inteligencja wykształcona w pierwszym, bądź drugim pokoleniu, a co za tym idzie stosunkowo mało doświadczona politycznie.
Moim zdaniem właśnie brak politycznego wyrobienia, odhumanizowane wykształcenie, a także deficyt wartości wyniesionych z domu owej „nowej” inteligencji spowodowały, że dała się ona stosunkowo łatwo nabrać na sprytny trick Adama Michnika, który przy pomocy opiniotwórczej wówczas Gazety Wyborczej zdołał jej wmówić, że stanowi elitę społeczeństwa polskiego, w co nieopacznie rzeczona inteligencja uwierzyła, co w pewnym sensie można po ludzku zrozumieć.
W międzyczasie doktrynerzy III RP rozpętali nie przebierającą w środkach gigantyczną kampanię straszenia Polaków PIS-em i obrzydzania ludziom Jarosława Kaczyńskiego, który po ewentualnym powrocie PIS-u do władzy z pewnością odbierze inteligentom nowej generacji status ludzi intelektualnie uprzywilejowanych.
Ten straszak działał z zadziwiającym powodzeniem przez kilka lat z rzędu aż, mniej więcej od roku, co światlejsi inteligenci zaczęli się orientować, że mit niezastąpionej Platformy prysł jak bańka mydlana. Bowiem coraz więcej ludzi wykształconych zaczęło dostrzegać mierny poziom, zakłamanie, miałkość ideową i bezprzykładną hipokryzję partii Donalda Tuska, która, co tu dużo gadać, definitywnie dowiodła, że nie umie rządzić. A o tym, że Polakom się oczy otwierają świadczy ustalony od miesięcy trend spadkowy notowań sondażowych Platformy.
I tak ślepo zapatrzona w Platformę inteligencja III RP widząc, co się dzieje pod rządami Tuska zrozumiała wreszcie jak dała się nabrać i coraz liczniej zdaje sobie sprawę, że choć stanowi grupę obywateli solidnie wykształconych, jest de facto inteligencją szeregową, a nie „lepszą” od „gorszej” reszty elitą, co jej pokrętnie wmawiano – vide ostatnie wypowiedzi Jarosława Gowina.
Wykształceni Polacy, szczególnie młodzi, coraz liczniej zdają sobie sprawę, że odstąpienie od nieuprawnionego statusu obywateli „lepszych” od „gorszych” to nie żadna porażka, ale wręcz przeciwnie, powrót na właściwe miejsce w hierarchii społecznej. Zrozumieli, że w wyniku tego staną się bardziej autentyczni, a co za tym idzie wiarygodni. No i co najważniejsze, będzie im się łatwiej porozumieć z resztą społeczeństwa, z którego się mimowolnie wyalienowali. Że staną się znowu częścią narodowej wspólnoty.
Moim zdaniem to ci właśnie ludzie odwracają się obecnie od Platformy tworząc coraz liczniejszą grupę wyborców niezdecydowanych, albo jak się to brzydko w polityce mówi „elektorat do zagospodarowania”. Bo oni już nie chcą Platformy u władzy i definitywnie przestali wierzyć Donaldowi Tuskowi.
W międzyczasie wypalił się syndrom straszenia Polaków PIS-em, który jak się okazuje, w porównaniu z tym, co obecnie wyczynia Platforma wcale nie jest taki straszny, jak go malowano. Prawo i Sprawiedliwość idzie w sondażach jak burza i nawet tacy zapamiętali pisożercy, jak Jacek Żakowski wieszczą, że partia Jarosława Kaczyńskiego ma realną szansę uzyskać w wyborach taki wynik, że będzie mogła samodzielnie rządzić.
Lecz w tym miejscu pozwolę sobie przestrzec Jarosława Kaczyńskiego, że nawet jak PIS uzyska taki rezultat w wyborach, to bez wsparcia inteligencji nie da rady efektywnie rządzić.
Dlatego moim zdaniem nadszedł już moment by Prawo i Sprawiedliwość otworzyło się na inteligencję. Uważam, że na mapie drogowej ciężko harującego Jarosława Kaczyńskiego objeżdżającego wzdłuż i wszerz całą Polskę powinny się również znaleźć polskie uczelnie, instytuty Polskiej Akademii Nauk i członkowie Akademii Umiejętności, a co moim zdaniem równie ważne – studenckie organizacje młodzieżowe.
Wiem, że do tej pory drzwi tych instytucji zamykano przed Jarosławem Kaczyńskim, bo rektorzy bali się pręgierza poprawności politycznej. Wszyscy także pamiętamy ile upokorzeń musiał znieść Jarosław Kaczyński ze strony cynicznych dziennikarzy Gazety Wyborczej, sprzedajnych lizusów z tytułami profesora i zacietrzewionych autorytetów moralnych.
Ale kompletne ośmieszenie się Platformy zmienia diametralnie sytuację.
Polacy czekają bowiem na radykalnie nową jakość polskiej polityki.
I dlatego, choć dla wielu może to być szokujące uważam, że pan Prezes Kaczyński powinien właśnie teraz, jako pierwszy wyciągnąć rękę do polskiej inteligencji zawiedzionej na Platformie i złożyć publiczne oświadczenie:
„ Errare humanum Est”. Przebaczam i proszę o wybaczenie”.
Jestem pewien, że taki gest otworzyłby Prawu i Sprawiedliwości drogę do inteligencji III RP..
Powiem więcej, rozbroiłby minę na jaką rząd zamierza wpuścić opozycję.
Krzysztof Pasierbiewicz (nauczyciel akademicki)
Patrz również:
„Nabrani przez redaktora” http://salonowcy.salon24…
„Errare humanum Est” – list do szeregowców Platformy" http://salonowcy.salon24…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 6696
---------------------
Ja również proszę Pani. Ale póki co, mamy to co mamy i dlatego pan prezes Kaczyński musi się z tym stanem liczyć.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
KP
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam,
KP
---------------------------
To właśnie jest w podtekście mojej notki, która dotyczy nie tyle rozważań na temat obecnej inteligencji, co pewnych posunięć strategiczno taktycznych w aktualnej polityce Jarosława Kaczyńskiego. Ja tylko poddałem pewien pomysł. A pan Prezes z pewnością już będzie wiedział, jak się do tego pomysłu ustosunkować.
Serdecznie pozdrawiam,
KP
-------------------------
W notce pt. "Nabrani przez redaktora" pisałem:
"Trzeba za wszelką cenę przywrócić Polakom umiejętność samodzielnego myślenia. Przykro mi o tym mówić, ale nawet w środowisku akademickim, w którym spędziłem kilkadziesiąt lat, wciąż jeszcze gros moich koleżanek i kolegów, nie wyłączając kadry profesorskiej, do godziny jedenastej przed południem nie ma własnego zdania. Dlaczego? Bo około dziesiątej kupują w uczelnianych kioskach Gazetę Wyborczą. Dopiero po przełknięciu, bez konieczności przeżuwania, gotowej papki informującej o obowiązujących w „eleganckim towarzystwie” trendach, powtarzają bezrozumnie podsunięte im sprytnie opinie i komentarze. Tak, nie bójmy się tego powiedzieć, że sprytnie sterowana bezmyślność zagościła na dobre również na naszych uczelniach...", koniec cytatu.
Pozdrawiam Panią jak zawsze serdecznie,
KP
Post scriptum
Ale póki co mamy to co mamy i pan Prezes musi to brać pod uwagę.
Serdecznie pozdrawiam,
KP
------------------------------
Pełna zgoda. Niedawno o tym pisałem - patrz: http://salonowcy.salon24…
"Kaczyński nie musi otwierać się na środowiska uniwersyteckie gdyż już wokół PiS zgromadził szereg wybitnych postaci nauki przygotowując Rząd Techniczny..."
--------------------------------------
Tym razem się z Panem nie zgodzę. Musi, bo te środowiska, czy słusznie to już inna sprawa, są i jeszcze długo będą w Polsce opiniotwórcze.
Dlatego nie zostałem profesorem i bez żalu odszedłem z uczelni.
A co do rządu technicznego - byle tylko w nim nie było zbyt wielu profesorów, którzy nadają się do wszystkiego tylko nie do rządzenia państwem, naprawdę wiem dużo na ten temat. Bowiem z mojego doświadczenia prawie 40 letniej pracy wśród "uczonych" wynika, że w dziewięciu przypadkach na dziesięć, moment nominacji profesorskiej zmienia coś w mentalności nominowanego, który z człowieka bardziej lub mniej normalnego przepoczwarza się w osobnika totalnie zakręconego i niezdolnego do racjonalnego postrzegania rzeczywistości. Zauważyłem też, że większość nominowanych zaczyna gadać do siebie przybierając, ku uciesze studentów pozy groteskowo kasandryczne. A najgorsze jest to, że oni zawsze wiedzą lepiej i nie da się z nimi dyskutować.
Serdecznie pozdrawiam,
KP
Serdecznie pozdrawiam,
KP
Pozdrawiam,
KP
Pozdrawiam Panią serdecznie,
KP
"Szkoda, że takich słów nie usłyszymy w "publicznych" mediach..."
Odpowiadam:
"Pietę polską" pisałem równo dwa lata temu. Niestety oprócz "Niepokornego radia" żadne z mediów, również prawicowych nie zainteresowało się rozpowszechnieniem tego tekstu. Powiem Panu więcej. Zauważyłem, że im lepszy tekst tym mniejsze ma szanse się przebić w mediach prawicowych. To też nastraja pesymistycznie i nie dodaje weny do pisania.
Ja się nie zrażę, bo mam dystans do życia, ale wielu młodych chcących coś zrobić dla Polski się zrazi i to bezpowrotnie.
Pozdrawiam Pana serdecznie,
KP