PGE EKSTRALIGA JAK NBA. SFORMALIZUJMY TO!

Półtora roku temu byłem na meczu koszykarskiej NBA. Chicago Bulls grali (i wygrali) u siebie przy pełnych trybunach. Był wielki show, nie tylko sportowy. Amerykanie uważają się za najważniejszych na świecie, cierpią na gigantomanię, więc nic dziwnego, że mistrzostwa swojej ligi NBA (ale także baseballu czy hokeja) nazywają „klubowymi mistrzostwami świata”. Czemu na żużlowym portalu piszę o koszykówce? Z prostego powodu. Mamy oto bowiem w Polsce z całą pewnością najsilniejszą ligę speedwaya na świecie. Wszyscy to wiedzą. Wszyscy żużlowcy chcą tu jeździć, ale zdecydowanej większości nigdy nie będzie to dane. PGE Ekstraliga płaci gigantyczne pieniądze jeźdźcom. Dostaje kosmiczne pieniądze z tytułu praw telewizyjnych. Każdy mecz jest transmitowany, a żużlowcy z Czech, Słowacji, Rosji, Łotwy mówią po polsku i nikogo to nie dziwi, tak jak wielu Duńczyków czy Anglików po polsku przynajmniej rozumie, ale też niemało tu mieszkało lub mieszka. Plus największa liczba kibiców żużla na świecie.  Zatem ze względów i sportowych i finansowych i organizacyjnych i telewizyjnych należy uznać Drużynowe Mistrzostwa Polski za… Klubowe Mistrzostwa Świata! Wzorem NBA, jak już wspomniałem .
 
Uważam, że byłoby to stwierdzeniem faktu, a nie żadnym nadużyciem. Nikt nie powinien się zdziwić – i nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien zaoponować. Względy formalne? A jakie? Czy Amerykanie pytali się świata, czy pozwala, aby walkę o tytuł NBA zgodził się łaskawie uznać za walkę o tytuł klubowego mistrza świata? Oczywiście nie! Po prostu stworzyli fakty dokonane. Czy my, Polacy, mamy być bardziej pokorni, bardziej cisi, bardziej nieśmiali, bardziej zafrasowani „a co na to powie świat?” niż nasi sojusznicy zza Wielkiej Wody?
 
Tak, uważam, że powinniśmy ogłosić – to rola władz polskiego żużla, PZMot, Głównej Komisji Sportu Żużlowego, władz PGE Ekstraligi, może jeszcze z poparciem, a przynajmniej akceptacją ministerstwa sportu i turystyki-że mistrz Polski jest mistrzem świata.  Taka decyzja byłaby nazwaniem rzeczy po imieniu, a nie żadną megalomanią. Oczywiście byłby to chwyt marketingowy i pozwoliłby zwiększyć jeszcze bardziej pulę pieniędzy dla „czarnego sportu”.
 
Naprawdę, zróbmy to! Co na to władze polskiego speedwaya?
 
*tekst ukazał się na portalu mamzynzuzel.pl (07.07.2023)