
Dlatego mądry lekarz, jeśli widzi, że ma pacjenta zacofanego i zabobonnego, to przeprowadza z nim wywiad tak, by się zorientować, w jakie zabobony wierzy i je zaleca przy lekkich chorobach, które prędzej czy później przechodzą same.
Badania naukowe wykazały, że już sam fakt rozmowy z lekarzem leczy. Znaleziono korelację między długością i przyjaznością rozmowy a szybkością zdrowienia. Dlatego konsultacje telefoniczne przysłużyły się temu, że ludzie dłużej i ciężej chorują.
Gdyby przeziębiony pacjent powiedział, że w bańki nie wierzy, ale zawsze mu pomaga, gdy spluwa przez lewe ramię, to dobry lekarz powinien mu to spluwanie zalecić, a nie bańki. Bańki są dobre, bo to bardzo stary zabobon i jako placebo bardzo skuteczny, bo jest wmawiany ludziom przez matki i babcie od dziecka. Im silniejsza wiara, tym bardziej leczy.
Ale są schorzenia czy choroby, gdy sama wiara nie wystarczy — i jeśli wtedy się zaniecha odpowiedniego leczenia i zastąpi to bańkami, to będzie to zabójcze. Dobry lekarz potrafi to ocenić. Jak przyjdzie do niego pacjent światły, mądry, rozumny, wiedzący, że zabobony to placebo, to mu żadnych baniek czy homeopatii nie przepisze, tylko zadziała uśmiechem, fajną rozmową i czystym gabinetem. Nie ma uniwersalnego placebo — trzeba je dobierać indywidualnie do pacjenta — na jednego najlepiej zadziałają bańki, na innego homeopatia, a na jeszcze innego ułożenie pasjansa.
Większość przeziębień i tym podobnych chorób, przechodzi samo, czy się jakoś leczy, czy nie, więc placebo jest tu najlepszym wyjściem, bo dodatkowo wzmacnia się leczniczy efekt ludzkiej psychiki.
Wszelkie jednostkowe przypadki, gdy ludzie skutecznie leczą poważne choroby przy pomocy jakichś zabobonów, nie są potwierdzeniem działania tych zabobonów powyżej poziomu placebo. Jeśli eksperyment nie jest prowadzony zgodnie z naukową metodologią, to uciekają w nim czynniki, których laik nie zauważa. Człowiek myśli, że pomogły mu bańki, a tymczasem pomogło mu zdrowe powietrze, albo jakieś zioła, albo coś, czego nawet sobie nie uświadamia. Korelacja nie dowodzi związku przyczynowo skutkowego. To, że ktoś miał postawione bańki, a potem wyzdrowiał, to tylko korelacja - w rzeczywistości mogło mu pomóc po prostu leżenie w ciepłym łóżku. Dlatego dowody anegdotyczne są niesprawne, dlatego wymyślono metodologię naukową i takie sposoby jak losowanie do badania, podwójna ślepa próba czy powtarzanie doświadczeń w innych warunkach.
Zalecanie stosowania zabobonów przez lekarzy jest komplementarną metodą wspomagania leczenia różnego typu schorzeń. Jeśli lekarz zaleca zabobony, to niekoniecznie znaczy, że jest nieukiem. Placebo się zaleca i to działa. Placebo nie ogranicza się do starodawnych zabobonów — są też nowoczesne metody typu dobór wielkości czy koloru pigułki, odpowiedni kształt flakoników, wygląd etykiet na nich czy wreszcie długość rozmowy z lekarzem. Mamy dużo dowodów, że te rzeczy korelują z szybszym wyleczenie się pacjentów. Więc dobór tych elementów jest komplementarny z innymi sposobami leczenia.
No i nie ma żadnych dowodów naukowych, żeby leki homeopatyczne, czy bańki, miały jakiekolwiek szkodliwe działania. Również spluwanie przez lewe ramię żadnych szkód na zdrowiu nie czyni. Więc śmiało można to stosować do leczenia. Tylko najlepiej za darmo, bo jak trzeba za zabobony zapłacić, to są szkodliwe. Więc najlepsze jest spluwanie przez lewe ramię, trochę gorsze są bańki, a homeopatia jest najgorsza. Zabobony można stosować, byleby nie płacić za nie hochsztaplerom.
E-wizyty są dobre, gdy są kontynuacją leczenia, gdy chodzi głównie o wypisanie recepty na leki. Ale by zdiagnozować pacjenta, niezbędna jest wizyta osobista i rozmowa z lekarzem na żywo. Przy poważniejszych chorobach to oczywiste, ale nawet przy przeziębieniu kontakt osobisty jest ważny, bo już sama rozmowa jest elementem leczenia przez placebo. Dlatego u dobrego lekarza ważne jest to samo co u dobrego polityka – charyzma. Czyli tembr głosu, koncyliacyjność, wysłuchanie opowieści, pochwały, wystrój wnętrza gabinetu etc. Polityk nas tym oszuka, a lekarz wyleczy.
Grzegorz GPS Świderski
PS1. Notki powiązane: PS2. Hasła z Wikipedii: Tagi: gps65, medycyna, leczenie, lekarze, placebo, zabobony, stawianie baniek, homeopatia
E tam, to że autor GPS nie wie jak coś działa, nie oznacza że to nie działa. Polecam na przeziębienia Oscillococcinum - lek homeopatyczny. Stosowałem i mi pomogło. Żaden zabobon, tylko działajacy lek.
A co to jest ta substancja aktywna ?
Skutecznie. Lepiej od aspiryny.
Voila :
https://naszeblogi.pl/63…
Sam tytuł wskazuje na wrzucanie w/w homeopatii, baniek i pijawek do jednego worka zabobonów. W tekście jest jeszcze pomówienie odnośnie ziół, czyli medycyny ludowej. Autor GPS chce uchodzić za znawcę medycyny, ale żadnej szkoły medycznej nie ukończył. Zarzuca insynuacje, samu insynuując niestworzone rzeczy, o których nie ma nawet bladego pojęcia. To że ktos napisał tysiące notek nie robi z tego kogoś znawcy tematów, które porusza. Wręcz przeciwnie, autor GPS pokazuje na każdym kroku swoją ignorancję i arogancję wobec komentatorów.
Bańki, homeopatia czy radiestezja to właśnie zabobony.