Szczerze przyznam, że wyborami zbytnio się nie ekscytuję z jednego prostego powodu. Całą tę stworzoną po 1989 roku demokratyczną fasadę traktuję, jako zwykłą dekorację wybudowaną tylko po to, aby zdezorientować widza i wmówić mu, że wszystko to odbywa się na poważnie. Wygląda to jak mające wprowadzić przeciwnika w błąd, zbudowane z dykty desek i styropianu makiety czołgów i samolotów. Z lotu ptaka robią one wrażenie obiektów prawdziwych, ale jeżeli już komuś uda się przechytrzyć strażnika i podejść bliżej to okazuje się, że to zwykłe pryśnięte lakierem na zielono niesłychanie tanie oszustwo. W tym wypadku przeciwnikiem, którego usiłuje się wprowadzić w błąd jesteśmy my Polacy. Jesteśmy jak kibice podniecający się ligowymi rozgrywkami nie wiedząc, że mecze są ustawione i z góry wiadomo, kto zostaje mistrzem, kto spada do niższej klasy rozgrywek, a kto może być cały czas pewien bezpiecznego miejsca w środku całej stawki.
Możni tego świata nie po to wybudowali tu nad Wisłą wielki polityczny dom publiczny by teraz w wyniku jakichś wyborów pozwolić zamienić go na użyteczny dla Polaków budynek z powiewającą na jego na dachu biało-czerwona flagą. Oczywiście jakiś postęp jest i nie trzyma się już jak za komuny marionetek na stanowiskach do późnej starości dopóki wyczuwalne jest jeszcze u nich tętno. Stara prawda mówi, że jeżeli burdel traci klientelę i staje się deficytowy to nie wymienia się tylko firanek i materacy, ale zatrudnia nowe młodsze prostytutki. Oczywiście stare wysłużone pudernice zawsze mogą liczyć na sowite odprawy i emerytury.
Niestety tylko takie zmiany na lepsze są możliwe w III RP i dopiero, kiedy większość Polaków to zrozumie można będzie myśleć o obaleniu tego całego Systemu. Będzie to niezwykle trudne gdyż nasi okupanci dawno już zrozumieli, że największym dla nich zagrożeniem jest bunt młodego pokolenia. To tylko ono jest w stanie rozwalić cały system. W PRL dzięki trwaniu żelaznej kurtyny ta para nie znajdowała ujścia na zewnątrz i ciśnienie rosło aż do 1980 roku, kiedy w końcu narodziła się ta pierwsza prawdziwa Solidarność, która nie była żadnym związkiem zawodowym, ale 10 milionowych ruchem Polaków, którzy chcieli w końcu żyć w wolnym kraju. Doszło do tego jeszcze inne korzystne dla Polaków zjawisko. W dorosłość wchodził potężny wyż demograficzny z lat 50-tych ubiegłego stulecia.
Dzisiaj jesteśmy w znacznie trudniejsze sytuacji. Nie ma już wchodzącego w dorosłość potężnego wyżu demograficznego, na który moglibyśmy liczyć, a poza tym stworzony został specjalny wentyl bezpieczeństwa, którym para może wydostawać się na zewnątrz utrzymując tu na miejscu bezpieczne ciśnienie. Tym wentylem jest możliwość wyemigrowania z Polski i poszukania sobie innego miejsca gdzie życie będzie bardziej godne, a praca lepiej wynagradzana. Wiadomo, że z takiej możliwości korzystają przede wszystkim ludzie najbardziej energiczni, zniecierpliwieni i odważni, czyli tacy, którzy w PRL-u nie mając szansy wyjazdu wychodzili na ulice i toczyli walki z ZOMO i MO.
Zapomnijmy o podawanej w reżimowych mediach liczbie dwóch milionów nowych emigrantów. Jest ich dużo więcej, a co najsmutniejsze w większości nie ukończyli oni 39 roku życia. Dlatego tak ważne jest zagospodarowanie dla Polski tych, którzy w niej pozostali. Nie łudźmy się też, że okupant nie zdaje sobie sprawy, z której strony może nadejść największe dla niego zagrożenie. Dlatego starał się będzie rozbijać wszystkie antysystemowe ruchy na rywalizujące ze sobą małe grupki. Ufajmy tylko tym przywódcom, którzy próbują łączyć, a nie dzielić. Nie pozwólmy zmarnować rodzącego się na nowo patriotyzmu i zaprzepaścić energii, jaka kumuluje się w środowiskach młodych-gniewnych. To oni niosą nadzieję gdyż pozbawieni są tej postkolonialnej mentalności ludzi wychowanych w PRL-u i nie czapkują łże-elitom mianowanym przez Michnika.
Artykuł opublikowany w Polsce Niepodległej
Tu można polubić moja stronę
Nowy numer Warszawskiej Gazety już jutro w kioskach
