Antysemitą jest ten, kogo wskaże ktokolwiek. Dawniej przynajmniej robił to Semita. Teraz już niekoniecznie.
"Jestem zdeterminowany, by wyraźnie powiedzieć to, co historia już udowodniła – polski naród miał swój udowodniony udział w mordowaniu Żydów w czasie Holokaustu" – oświadczył izraelski minister edukacji Naftali Bennett.
"Nazywanie Polski, Polaków jako tych, którzy uczestniczyli w Holokauście – uważam, że to jest niepotrzebne, przedwczesne" – powiedział polski minister spraw zagranicznych Jacek Czaputowicz. "Powinniśmy dążyć do pewnego porozumienia. Najpierw rozmawiać, a później dążyć do wypracowania stanowiska w tej sprawie" – dodał minister.
Komentarz z sieci (najłagodniejszy):
"Ja chyba śnię. To jest jawny skandal dyplomatyczny. Obawiam się, że rząd PiS przerżnie nadchodzące wybory. Wyobrażacie sobie, żeby w jakimś poważnym państwie tak komentowano sprawę?"
Skorzystajmy z mojej definicji, która działa jak ostroga. Skoro to może nastąpić z każdej strony, uprzedźmy możliwe scenariusze.
Moim zdaniem pan Czaputowicz antysemitą jest. Może takie wskazanie palcem zmobilizuje go do walki o swoją godność i przy okazji o honor kraju, który reprezentuje.
Następny "pacjent" do wytknięcia: prezydent Andrzej Duda. Także antysemita! Może dzięki takiemu nazwaniu dostanie wreszcie przyśpieszenia i złoży podpis pod antydefamacyjną ustawą, a nie – zwlekając – będzie jątrzył (podpuszczał judzicieli; od słowa jude), dając hucpie i hasbarze nadzieję, że może coś ugrają...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 28383
Jak widać nic się w tej szaleńczej uzurpacji nie zmienia: idzie w świat komunikat, że Polska jest niesuwerenna i że te zadufane pejsate nawet będą w stanie Trybunał Konstytucyjny wprawić w niesamoistny ruch.
Ręce opadają, a właściwie zaciskają się w pięści, żeby się bronić.