RZUCĄ OCHŁAP BOJOWNIKOM ? (2)

Przepychanka o napisanie nowej Ustawy Kombatanckiej nadal na tapecie, teraz w listopadzie mają ponownie stawać te kwestie na szczeblu decyzyjnym.

W poprzednim odcinku poinformowaliśmy, że z kręgów prezydenckich wyszła inicjatywa pomocy dla najbiedniejszych byłych antykomunistów. I że widać w tym zamysł liftingu przemalowanej w 1989 roku, koncesjonowanej opozycji sprawującej władzę od czasu okrągłostołowej zmowy, do jakiej doszło po spotkaniu w Magdalence w gronie "Solidarnościowych" zaprzańców z katami i kremlowskimi agentami, by zaprzysiąc koncepcję powołania przyszłego "Ubekistanu".

Przefarbowani antykomuniści, Jan Lityński i Henryk Wujec, doradcy Bredzisława Spod Żyrandola, chcą poprzez Senat wprowadzić ustawę, by o przyznawaniu rent specjalnych dla znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej dawnych działaczy podziemia, decydowało kryterium dochodowe. Konkretnie miałyby to być świadczenia w wysokości 831 zł miesięcznie (jeśli dochód nie przekraczałby 813 zł) lub dodatek 415 zł (gdyby dochód takiej osoby nie przekraczał 1355 zł).

W odpowiedzi na tę inicjatywę przedstawiono w Senacie opracowanie tzw. Grupy Roboczej (W. Borowik, J. Olewiński, A. Rozpłochowski i A. Sobieraj) pod nazwą:
 

KORPUS WETERANA ANTYKOMUNISTYCZNEJ OPOZYCJI 1971- 89.

W preambule projektu ustawy czytamy:

"Wolność warta jest każdej zapłaty, w tym ceny świadczeń dla weteranów walki o wolność w zamian za swobody obywatelskie i suwerenne państwo. Chociaż od odzyskania wolności mijają 24 lata, do chwili obecnej Ci cywilni „żołnierze” walki politycznej żadnych świadczeń nigdy nie otrzymali i nie posiadają, a przecież w walce tej płacili zdruzgotaniem charakterów i życiorysów, więzieniem, cierpieniami własnymi i swoich rodzin, utratą honoru, bliskich i zdrowia, a także złamanymi i nigdy nie rozwiniętymi karierami, stresem, tułaczką na wygnaniu, przelewem krwi, śmiercią i traumą otoczenia."

Autorzy powołują się na Testament Polski Walczącej, by państwo – wzorem II Rzeczypospolitej – ustawowo oddało należną cześć, szacunek i sprawiedliwość wszystkim bohaterom walki cywilnej Polaków o wolność, wyrażającej się oporem społecznym wobec dyktatury komunistycznej, w bohaterskich wystąpieniach insurekcyjnych, szczególnie w działalności opozycyjnej mającej swe uwieńczenie w ruchu „Solidarność”, który doprowadził ostatecznie do odzyskania przez Polskę niepodległości, przyczyniając się do upadku komunizmu także w Europie i na świecie.

Wspomniana Grupa Robocza, zaproszona 5.06 b.r .przez wicemarszałka Senatu, Jana Wyrowińskiego, po spotkaniu wydała komunikat:

"Projekty różnią się znacznie od siebie co do zakresu proponowanych świadczeń, ale wspólna jest wola ustawowego uregulowania statusu działaczy opozycji." Następne spotkanie przewidziano na 19.06.

Wielu opozycjonistów uważa, że te senackie konsultacje to najzwyczajniej mydlenie oczu. Państwo Romaszewscy np. ostrzegają, że ścieżka senacka wcale nie musi oznaczać szybkiego procedowania, a wręcz odwrotnie – może właśnie specjalnie przedłużać formalne dochodzenie do celu. Sam jestem zdania, że to tylko pijar, działania pod publiczkę, udawanie dobrej woli rządzących.

Ale głosy są podzielone, np. Ryszard Bocian z Krakowa, zasłużony działacz KPN, stawia kwestię pomocy dla weteranów w taki oto sposób:

"Służby w UB/SB i tym podobnych szajkach, także wojskowych, w ogóle nie powinno się wliczać do emerytur ani rent! Po prostu każdemu obywatelowi bez środków do życia należy się zasiłek z opieki społecznej.

Urawniłowka ewentualnych świadczeń dla byłych opozycjonistów jest nie do przyjęcia. Generalną zasadą winno być: emerytura "kombatancka" tylko dla potrzebujących, a więc pozostających bez wystarczających środków na przeżycie (dobra więc jest co do zasady koncepcja Wujca z byłego KOR)."

Janusz Sanocki z Nysy, internowany w okresie 13.12.1981-10.12.1982 i więzień od 7.05.1985 do 19.10.1986 tak pisze do redakcji:

„Kilka lat temu byłem na procesie moich przyjaciół z Opola, kiedy zapadały decyzje o wysokości ich odszkodowania za stan wojenny. Jeden z nich, kwestionując górną granicę 25 tys. zł, opowiedział o swojej sytuacji.

Żona była naukowym pracownikiem Uniwersytetu Wrocławskiego, ale SB uniemożliwiła jej karierę – zwolniono ją tuż przed habilitacją. Była wówczas w ciąży, a nadchodził gorący okres stanu wojennego. Podczas jednej z rewizji, jaką funkcjonariusze bezpieki robili u nich w domu, zaczął się przedwczesny poród. Córeczka Marysia urodziła się jako wcześniak z porażeniem mózgowym. Wiele kosztowało ich doprowadzenie dziecka do sprawności fizycznej. Ojciec, mój przyjaciel Antek, później poważnie zachorował i w wolnej już Polsce (po 1989 r.) nie mógł znaleźć jakiejś sensownej pracy. W sumie złamane życiorysy, zwichnięte życie zawodowe, ludzie zepchnięci na margines poprzez działania Służby Bezpieczeństwa z jednego tylko powodu – dzielnie walczyli o wolną Polskę.

Wszystko co mówił przed sądem mój przyjaciel było prawdą, wiedziałem o tych faktach, ale jakoś nie wiązałem ich ze sprawą odszkodowań. Sam przyjąłem te 25 tys. i nie kwestionowałem wysokości rekompensaty. Być może dlatego, że uważam swoją sytuację życiową za nienajgorszą. Choć kiedy słuchałem argumentacji mojego kolegi przed sądem, uświadomiłem sobie, że wszyscy zostaliśmy poszkodowani w stopniu znacznie większym niż to jesteśmy w stanie oszacować.

Przez lata stanu wojennego nie było szans, żeby ktoś z nas, uczestników ruchu Solidarności , znalazł jakąś lepszą pracę. W moich materiałach z IPN-u znajduję meldunki oficerów SB, którzy chwalą się, jak to uniemożliwili mi zarejestrowanie prywatnej firmy, albo jak doprowadzili do tego, że nie zatrudniono mnie w Spółdzielni Inwalidów w Nysie na stanowisku zaopatrzeniowca. Było to w roku 1986, po moim kolejnym pobycie w więzieniu, kiedy przez rok nie mogłem znaleźć żadnej pracy i moja rodzina zmagała się po prostu z biedą. Nikomu się nie skarżyłem, wszak walczyliśmy o wolność, a nasza ofiara wobec tego, co przeżywało pokolenie takich np. Powstańców Warszawskich, wydawała się znikoma.

Patrząc jednak z perspektywy Polski pookrągłostołowej – Polski, w której oprawcy górników z „Wujka” , nie tylko, że nie zostali skazani, ale jeszcze pobierają emerytury, które w skali kilku miesięcy przekraczają wielokrotnie tzw. „odszkodowania” dla działaczy antykomunistycznego podziemia z lat 80. – sprawa wygląda inaczej.

Odszkodowania – i to wyliczane rzetelnie, jako rzeczywiście poniesione straty – tym ludziom się należą. Nie piszę tego jako potencjalny beneficjent, nie zamierzam występować już do sądu o zmianę i wypłatę dodatkowych kwot. Ale elementarne poczucie sprawiedliwości nakazuje, by Polska, która chce się uważać za „państwo prawa” i wolną Ojczyznę, doceniła trud tych, którzy o tę wolność walczyli.

Chyba że uznamy, że nie ma żadnej wolności, że to taka inscenizacja w reżyserii Kiszczaka z Michnikiem… - a, to co innego. Jeśli tak, to powinniśmy się cieszyć, że jeszcze żyjemy... I siedzieć cicho."
 

ODEBRAĆ UBEKOM – DAĆ ANTYKOMUNISTOM

W rozważaniach o usatysfakcjonowaniu kombatantów przewija się kwestia pieniędzy. Mówi się, że zapomogi i dodatki emerytalne wg Lityńskiego/Wujca to kwestia kilkudziesięciu milionów złotych (może nawet przekraczających setkę), czyli kropla w morzu wydatków budżetowych państwa. To tylko kwestia woli rządzących. Teraz akurat jest dobra okazja, bo skarżącym się w Strasburgu zbiorowo naszym 1628 esbekom na pierwsze niewielkie uszczuplenie emerytalne Trybunał dał prztyczka w nos – że wszystko w kraju odbyło się OK. Ustawowa obniżka dotknęła ok. 40 tys. funkcjonariuszy (którzy prawa do emerytury nabywali po 15 latach pracy). Obniżono im świadczenie ze średniego poziomu 2735 złotych do poziomu 2350 złotych, czyli jak widać przeciętnie o niecałe 400 złotych.

O wiele dalej poszli na Węgrzech, gdzie po prostu minister powołał komisję i odebrał tamtejszym zdrajcom dodatki emerytalne za wysługiwanie się kremlowskiemu okupantowi.

Adwokat Antoni Łepkowski na łamach "Gazety Polskiej" (24.04 b.r.) podaje, że najniższe emerytury esbeków to ok. 3000 zł. Ale jest też sporo najwyższych – ponad 9000 zł. Ci ostatni w ciągu roku biorą po 100 tys. zł. Adam Słomka w sądowej mowie procesowej o zadośćuczynienie wymienia 25 generałów WSI, którzy, już po obniżeniu im emerytur o 500 zł (co – nawiasem mówiąc – wszyscy ci zdrajcy Polski odczuli jak ukłucie komara), dostają po 10 tys. zł. Tylko oni wezmą 120 mln zł przez 40 lat (od 42 roku życia do – powiedzmy – 82; obecnie ZUS prognozuje od 65 lat przeciętny okres pobierania emerytury na ok. 212 miesięcy). Wypielęgnowani dranie żyją dłużej! A poza tym, jak mówi porzekadło: szatan nie nagli, by brać złego, bo ten i tak jego. Dla kogo więc to obecne państwo polskie jest szczodre? Szacuje się, że ok.100 tys. epoletowych i okołomundurowych polskojęzycznych sowieckich pachołków, bandytów, szubrawców i oprawców na narodzie pobiera rocznie kwoty idące w miliardy, a przez całe lata sumujące się w biliony. Policzmy: 100000 jurgieltników x 12 miesięcy x 3000 zł emerytury = 3600000000 zł (słownie: trzy miliardy sześćset milionów złotych) rocznie. Przez minione 24 lata zebrało się tego ponad 86,4 miliardów. Tu już zabrakło mi miejsc na zera na displeju kalkulatora. A proszę to jeszcze pomnożyć przez wychuchaną długowieczność tych politycznych gangsterów-cwaniaków, owe dwadzieścia lat życia ponad obecnie odchodzących na emeryturę w wieku 65 lat... Da to kolejną kwotę 72 miliardy złotych. Czyli razem ta okupacyjna swołocz w niby wolnej Polsce oskubałaby nas podatników na sumę ponad półtora biliona złotych. Tak, tak – 1 584 000 000 000 – czy ktoś rozumie w ogóle te liczby, kwoty, sumy!?

Oto Kornel Morawiecki ze Stowarzyszenia "Solidarność Walcząca" podaje swoją, moim zdaniem mocno zaniżoną, kalkulację: "Z naszych podatków rok w rok byłym esbekom wypłacamy ok. 1,2 miliarda złotych. Gdyby zmniejszyć im emerytury o 1 tysiąc złotych (do poziomu zbliżonego do aktualnej płacy minimalnej) kasa państwa zaoszczędziłaby ok. 500 milionów złotych."

I apeluje do posłów o dalszą redukcję uprzywilejowanych świadczeń, pobieranych niesłusznie przez 24 lata. Wg pana Morawieckiego konspiratorów nie było więcej niż 50 tysięcy. Każdy z nich mógłby dostać z tej puli comiesięczny dodatek 800 złotych do renty lub emerytury.

"Elementarna sprawiedliwość wymaga, by te pieniądze przeznaczyć na wsparcie dla tych, którzy w stanie wojennym i latach 80. sprzeciwiali się reżimowi i byli ścigani przez służby specjalne PRL. Ci ludzie nie narażali swych karier i bytu swoich rodzin dla przyszłych materialnych korzyści." – argumentuje.

Zdrajcy ideałów Wolnych Związków Zawodowych i 21. postulatów Sierpnia '80 wyrolowali praktycznie cały naród, a zwłaszcza niezłomnych, patriotycznie zaangażowanych frontowców w walce z sowieckim totalitaryzmem. Czy teraz, już jako uwłaszczeni, stosując po raz kolejny propagandową marchewkę i proceduralną ściemę, chcą jedynie rzucić ochłap faktycznym bojownikom o wolność i suwerenność Polski?

Część 1 - http://naszeblogi.pl/42237-rzu...

Patrz:
http://internowani-represjonowani.pl.tl/Ustawy.htm
http://wpolityce.pl/artykuly/55916-kornel-morawiecki-z-naszych-podatkow-rok-w-rok-bylym-esbekom-wyplacamy-ok-12-miliarda-zlotych-potrzebny-jest-gest-ze-polska-nie-zapomina-o-tych-ktorym-zawdziecza-wolnosc

Autor był przywódcą miedzyuczelnianego strajku studenckiego w 1968 roku w Krakowie, za co został uwięziony i skazany wyrokiem sądu PRL

.Polecam wypowiedzi Andrzeja Rozpłochowskiego na ten temat (filmiki w sieci):
http://www.youtube.com/watch?v...
http://www.youtube.com/watch?v...
http://www.youtube.com/watch?v...

 

YouTube: