HELSKI OSTANIEC – MÓJ (NASZ) BOHATER

Adam Michnik, z okazji 90. rocznicy urodzin Jaruzelskiego: <<Kiedy sfanatyzowany nienawistnik uderzył generała kamieniem, raniąc go boleśnie, generał oświadczył, że nie będzie szukać zadośćuczynienia w prokuraturze. To był gest wielkiego serca chrześcijańskiego, była w tym "dawnych Polaków duma i szlachetność">>.

Jeśli morderca Jaruzelski oficjalnie nosił antypolski nagan w kaburze, a potem strzelał z niego propagandowo, co w sposób gadzinowski czyni zresztą do dziś, to mamy prawo aktywnie mu się przeciwstawiać. Dlatego Helskiego (i np. braci Kowalczyków, ale także wielu innych zapomnianych popaździernikowych bohaterów po tzw. odwilży '56) winno się czcić jak tużpowojennych „Żołnierzy Niezłomnych”. To oni odważnymi czynami kontynuowali nurt obrony przed najeźdźcą działaniami nawiązującymi do miana znanego z partyzantki – „akcja bezpośrednia”.

Wrocław. Incydent. Wtedy, ale dopiero po dwóch latach... Kremlowski „koń trojański”, harcujący bezkarnie pomiędzy Odrą a Bugiem, a właściwie stalinowski pachołek bez honoru (bo wciąż, jak to robili dawniej szlachetni oficerowie, nie potrafi sobie strzelić w głowę), nie odniósł się do oskarżycielskiego lamentu polskiego chłopa, którego zrujnował i zniszczył, sprowadzając jego rodzinę do poziomu nędzarzy. Stąd symboliczny ostaniec z Kobylej Głowy, owinięty w gazetową propagandówkę, w „koński łeb”.

Zmarły niespełna przed rokiem profesor fizyki, Jerzy Przystawa, przyjaciel „sfanatyzowanego napastnika”, tak napisał na drugi dzień po tym zdarzeniu. 1./

„Generał wielkodusznie wybaczył ten okropny postępek swojemu napastnikowi, który „nie wiedział co czyni”. Napastnik, niestety, nie wykazał podobnie chrześcijańskiego ducha – ani miłosierdzia, ani skruchy – i wręcz oświadczył, że przebaczać nie ma zamiaru. Noc spędził w areszcie, czeka go proces na podstawie art.156 kk, zagrożony karą od 6 miesięcy do 5 lat więzienia. Wielkoduszność Generała nie zrobiła na nim najmniejszego wrażenia. Odpowiada, że w moralności chrześcijańskiej (jeśli Generał Jaruzelski chce pozować na chrześcijanina) istnieje wymóg zadośćuczynienia. Gdyby Generał zamiast „przebaczania” był gotów zadośćuczynić za wyrządzone zło, wówczas rozważyłby zmianę swego stanowiska. [ ...]„Są w Ojczyźnie rachunki krzywd”, które w żaden sposób nie zostały wyrównane. Nie ulega wątpliwości, że wielkoduszny Generał już dawno przebaczył matkom, których synowie zostali zabici w wyniku jego rozkazów, a także wybaczył Polsce wiele cierpień, których jej przysporzył podczas swego długiego panowania.”

Przypomnijmy ten dziś już historyczny epizod:

W księgarni na Placu Legionów we Wrocławiu gen. Jaruzelski promuje swoją najnowszą książkę „Stan wojenny, dlaczego?” i rozdaje autografy. Jest wtorek 11 października 1994 r., ok. godziny 16.00. Obok autora zakłamanych memuarów stoją czujni borowcy. Do stolika podchodzi mężczyzna z saszetką, tzw. pederastką...

65. letni rencista-rolnik, Stanisław Helski, zna już to miejsce. Dwa lata wcześniej, jesienią 1992 roku (wtedy jeszcze plac nadal nosił nazwę, nomen omen, PKWN), w takiej samej sytuacji podczas innego „spotkania autorskiego”, Chłop i Generał stanęli po raz pierwszy twarzą w twarz. Helski podszedł do stołu. „A gdzie książka?” – zapytał uśmiechnięty Generał. “Nie stać mnie na książki, od kiedy mnie pan zrujnował” – szorstko odpowiedział przybyły. Generał potraktował to jako przekomarzanie się: „Ach, nie szkodzi, oto prezent dla pana” – pisarz zamierzał złożyć autograf. „Pański podpis nie jest mi teraz potrzebny. Potrzebowałem go w 1982 roku. Dzisiaj to ja panu przyniosłem coś z moim podpisem”. I wręczył zdumionemu Generałowi petycję do Sejmu, domagającą się postawienia go przed Trybunałem Stanu. Kopia dokumentu była z 1986 roku. Wnioskodawca więc przyniósł ją Generałowi osobiście, przedstawił się, by adresat zapoznał się z krzywdą „listonosza”. Hardy chłop z Zamojszczyzny dał szansę Sowieckiej Polskojęzycznej Matrioszce. Dał wyrazisty sygnał draniowi w zielonym szynelu, upstrzonym kremlowskimi medalami za zasługi w pacyfikacji wolnościowych aspiracji narodu, aby ten spróbował wejść na drogę skruchy i zadośćuczynienia.

Dopiero potem, w 1994 roku na wspomnianej już promocji wybielania stanu wojennego, po dwóch latach publicznego obnoszenia się mordercy, owinięty w gazetę kamień z pola Helskiego, ląduje na twarzy TW „Wolskiego”. Gest ma charakter symboliczny, bo głaz jest z Kobylej Głowy, gdzie w Stanie Wojennym polskie kacapy w mundurach pozbawiły gospodarza majątku, a jego samego wsadziły do więzienia. I żeby ojca już całkiem zgnębić armia wcieliła jego jedynego syna, Roberta, do wojska. Idąc w kamasze chłopak napisał na ścianie domu: „Żegnajcie pola i chaty, skazany chłop poszedł w sołdaty”. Potem nocą „niewidzialne ręce” czyli zapewne tamtejsi ormowcy, próbują ten napis zamalować.

Wtedy, w 1982 roku, już za kratami, Stanisław Helski, ciężko pobity pałkami przez strażników, traci zęby i zdrowie. Odwożą go do więziennego szpitala, tam zamieniają mu odsiadkę na internowanie. Toczy się absurdalny proces karny, w którym sprawa trzykrotnie trafia na wokandę Sądu Najwyższego. Ten, podobnie jak wielkoduszny Epoletnik w Ciemnych Okularach, „wybacza” niesubordynowanemu trybunowi ludu Helskiemu i dwukrotnie ogłasza obejmującą go amnestię! Ale właśnie to „ułaskawienie” to prawny fortel – jest po to, żeby rolnik nie mógł dochodzić swoich strat przed sądem cywilnym.

Izabela Brodacka-Falzmann:

„Pana Stanisława Helskiego poznałam przypadkiem. Nasz przyjaciel z Wrocławia, Jerzy Przystawa, poprosił o przenocowanie go podczas wizyty w Warszawie. Było to chyba w 1998 roku. Wydawało mi się, że jak wielu innych, Helski wypije herbatkę, prześpi się w gościnnym pokoju i pójdzie załatwiać swoje sprawy. Gdy siedliśmy do tej herbatki skończyliśmy rozmowę o 4. rano. On opowiadał, a ja słuchałam. O trudnym dzieciństwie we wsi Rozdoły na Zamojszczyźnie, o uwięzieniu jego ojca za niewywiązanie się z przymusowych dostaw, o zniszczeniu jego gospodarstwa w Kobylej Głowie i o wyroku za uderzenie Jaruzelskiego.

Helski był zaprzeczeniem politycznej poprawności. Reagował tak, jak powinien normalny człowiek, i za każdym razem brany był za wariata. Bo co zrobić, gdy obce maszyny niszczą zasiewy na twoim polu? Rzucić się na nich. I tak właśnie zrobił. Natomiast, jak mówiło wiele życzliwych mu osób, należało pozwolić na zaoranie ozimin i ewentualnie złożyć skargę.

Zgorszenie budził również incydent z Jaruzelskim. Otóż 11 października 1994 roku, gdy Jaruzelski podpisywał książki we wrocławskiej księgarni, Helski uderzył go w głowę kamieniem. Chciał zaprotestować w ten sposób między innymi przeciwko gloryfikowaniu generała. Został oczywiście umieszczony w szpitalu psychiatrycznym, a następnie skazany na dwa lata w zawieszeniu na trzy.

Jaruzelski – dobry pan – szlachetnie mu wybaczył. Nie chciał wyraźnie nagłaśniania tej sprawy. Helski miał nadzieję, że odtąd Jaruzelski będzie się bał występować publicznie.

W najśmielszych marzeniach nie przewidział, że Jaruzelski zostanie doradcą prezydenta RP w 2012 roku, że będzie się hucznie obchodzić jego urodziny, a hagiograficzna książka jego córki będzie się świetnie sprzedawała.” (blogerka Iza wspomina Helskiego, 09.07.2013 – list do autora).

Znający Stanisława Helskiego zaświadczają, że był to człowiek pogodny... Ale On, hardy Ziemianin, wiedział, że zemsta ma również wymowę pedagogiczną; jest wpisana w naturę wszystkich szanujących się narodów – ma przestrzegać przed bezkarnością i odstraszać złoczyńców.

Przytaczam ten życiorys z Wikipedii z apelem, byśmy się go nauczyli na pamięć, bo jest w nim istota charakteru Polaka przypisanego do ojcowizny, metafizycznie wyrosłego wysoko ponad pojęcie glebae adscripti:

Stanisław Helski (ur. 29 września 1929 r. w Tereszpolu, zm. 23 lipca 2004 r. w Ząbkowicach Śląskich) – rolnik, od lat siedemdziesiątych XX w. gospodarz w Kobylej Głowie k. Ząbkowic Śląskich.

Profesor Przystawa tak charakteryzuje mojego bohatera z ostańcem w ręku:

„Stanisław Helski, chłop z chłopów Zamojszczyzny, to człowiek hardy, twardy i dumny. Bo trzeba być twardym i dumnym, żeby w wieku 15 lat pójść do lasu i dołączyć do partyzantów, trzeba być hardym i dumnym, żeby uciec z pociągu wiozącego go do Majdanka. Trzeba być hardym i dumnym, żeby odkupić od PGR-u ziemię nieuprawianą przez 15 lat, ze zrujnowanymi zabudowaniami i zamienić to wszystko, w ciągu kilku lat, w kwitnące gospodarstwo. Stanisław Helski sam jeden był w stanie hodować stado 250 byczków – ok. 60 ton wyśmienitej wołowiny, wystarczającej do miesięcznego pokrycia kartkowego zapotrzebowania miasta średniej wielkości! 60 kwintali pszenicy, jaką zbierał z jednego hektara Helski, to było dwa razy tyle, ile wynosiła średnia krajowa! Helski był nie tylko śmiałkiem, który nie dawał łapówek, ale też nie zginał karku przed sekretarzami i naczelnikami. Był świetnym gospodarzem i do niego zjeżdżały pielgrzymki rolników z całej Polski, aby zobaczyć, jak on to robi. Skąd czerpał siłę i upór, żeby tak spektakularnie działać w panującej wówczas atmosferze nieustannych szykan, wygarbowanych na plecach każdego polskiego chłopa, w codziennej szarpaninie o sznurek do snopowiązałki, o każdy kilogram nawozu itd. itp.?”

Luźno, na podstawie Wikipedii, c.d.:

Założyciel Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Chłopów Województwa Wałbrzyskiego. Wraz ze Stanisławem Janiszem, Michałem Bartoszcze, Romanem Bartoszcze organizował ogólnopolski związek Solidarność Chłopska. Był członkiem Krajowego Komitetu Koordynacyjnego Chłopskich Związków Zawodowych. Gdy Generał Jaruzelski odmówił zgody na ich zarejestrowanie zorganizował w lutym 1981 roku ogólnopolski protest głodowy chłopów w świdnickim kościele pod wezwaniem św. Józefa.

Po wprowadzeniu stanu wojennego nie zaprzestał działalności opozycyjnej. W odwecie ówczesne władze rozpoczęły wobec niego szykany. Wiosną 1982 r. naczelnik gminy Ciepłowody wydał Helskiemu nakaz obsiania pól jęczmieniem, do którego Helski nie zastosował się, gdyż akt ten uważał za bezprawny, przygotowywał bowiem swoje pola pod uprawę rzepaku. W maju 1982 roku, pod eskortą milicji, na ziemię Helskiego wjechało 14 ciągników z siewnikami. Dokonano „przymusowego zagospodarowania” i grunty Helskiego bezsensownie obsiano „kaszą”, a kosztami całej akcji obciążono rolnika.

W tej sytuacji, po kilkunastu dniach, kiedy formalnie otrzymał nakaz płatności, niepokorny gospodarz zabronował niewykiełkowane jeszcze gminne ziarno na własnym polu, za co został aresztowany i skazany na łączną karę 6 lat pozbawienia wolności za wszystkie popełnione czyny. Komornik zajął i zlicytował maszyny i sprzęty rolnicze, zasekwestrował mu także nowoczesny traktor. „Polski okupant” chciał mieć pewność, że Helski już nie będzie miał środków na prowadzenie swojej „destrukcyjnej” działalności. Ponadto błyskawicznie zabrano mu jedynaka do koszar.

Po wyjściu z więzienia, zrujnowany finansowo, bez pomocy adwokatów, rozpoczął wieloletnią batalię z systemem prawnym PRL o swoje uniewinnienie. Do końca 1987 roku zawzięty i niewybaczający chłop toczy walkę z Jurysdykcją Generała Jaruzelskiego domagając się unieważnienia administracyjnego nakazu obsiania jego pola, jako niezgodnego z prawem. Trzykrotnie w tej sprawie wyrokował Sąd Najwyższy oraz wielokrotnie Naczelny Sąd Administracyjny. Zarzuty jednak nie zostały oddalone, a procesy ucięła amnestia, którą ogłoszono po zniesieniu stanu wojennego. Helski bezskutecznie usiłował odrzucić postanowienie o amnestii wobec siebie i domagał się uniewinnienia, które dawałoby mu formalną podstawę do dochodzenia roszczeń za bezprawne działania urzędników, doznane krzywdy i utracone zdrowie.

Sytuacji nie zmieniły zmiany ustrojowe po 1989 r. Wszystkie skargi do organów władzy państwowej i do Rzecznika Praw Obywatelskich pozostawały bez odpowiedzi. W sprawie Helskiego wyrokowało (lepiej rzec – chachmęciło) ok. 40. sędziów! Niestety, jak to sam Helski głośno stwierdził stając przed Naczelnym Sądem Administracyjnym w Warszawie, „klucze z Moskwy jeszcze nie nadeszły”. Palestrowy specnaz, paragrafowy batalion sędziów i prokuratorów został zaprzężony w preparowanie formuły prawnej sankcjonującej oczywiste bezprawie.

Wrocław. Kremlowski „koń trojański”, harcujący pomiędzy Odrą a Bugiem, a właściwie stalinowski pachołek bez honoru (bo wciąż, jak to robili dawniej szlachetni oficerowie, nie potrafi sobie strzelić w głowę), nie odniósł się do oskarżycielskiego lamentu polskiego chłopa, którego zrujnował i zniszczył, sprowadzając jego rodzinę do poziomu nędzarzy. Stąd symboliczny ostaniec z Kobylej Głowy, owinięty w gazetową propagandówkę, w „koński łeb”. Napastnika, pod gradem wyzwisk w stylu „ty gnoju, świnio, bydlaku, zdechniesz na śmietniku...” itp., obezwładnionego przez ochroniarzy, umieszczono w zakładzie psychiatrycznym i wytoczono mu proces. Został skazany na 2 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 oraz 200 zł grzywny. Na wniosek posła Andrzeja Micewskiego, 28 października 1994 r. komisja odpowiedzialności konstytucyjnej Sejmu RP oficjalnie potępiła napaść Stanisława Helskiego. Ten Sejm Hańby niezmiennie istnieje do dziś.

Mam nadzieję, że teraz NASZ bohater jest wart Waszej, Drodzy Czytelnicy, pamięci. Zaatakował zdrajcę i zaprzańca, udającego patriotę, gdy już wyczerpał WSZELKIE MOŻLIWE PROCEDURY PRAWNE. Dopiero wówczas postanowił w tak dramatyczny sposób zaprotestować przeciwko demonstracji cynizmu i pogardy dla milionów Polaków, jaką okazuje szpicel-gnębiciel z łapskami ubabranymi krwią wielu rodaków (Wybrzeże '70, kopalnia 'Wujek” i in.); renegat, co wykończył „Solidarność” i zdławił nadzieję nad Wisłą, doprowadzając społeczeństwo do biedy oraz do destrukcji suwerenności i państwowości.

Chłop-bohater spoczywa w prawdziwej chwale na cmentarzu w Kobylej Głowie. Natomiast szmaciarz w mundurze, choć jeszcze puszy się w restauracji stołecznego hotelu Hyatt w gronie takich samych jak on zdrajców i zaprzańców, niech wie, że jego miejsce jest na śmietniku polskiej historii, jak najdalej od mogił, w których leżą przez niego pomordowani.

„Dziś, gdy agent „Wolski” stoi nad grobem, Wolni Polacy skazują go na banicję. Wara zdrajcy od Polskiej Ziemi! Służył wiernie rosyjskim mocodawcom, niech leży pod kremlowskim murem.” – czytam na ulotce rozdawanej pod hotelem pt. „Zdrajca czeka na wyrok”.

1./ Tekst zamówił u profesora ówczesny sekretarz redakcji „Gazety Polskiej”, ale materiału nie opublikowano.

Źródła:

http://pl.wikipedia.org/wiki/S...

http://jerzyprzystawa.salon24.....

 

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika NASZ_HENRY

29-09-2013 [10:45] - NASZ_HENRY | Link:

jak najbardziej ;-)

Obrazek użytkownika Basia

29-09-2013 [13:22] - Basia | Link:

Nie pozwolić zapomnieć o NASZYCH BOHATERACH! I zemsta powinna być naszą religią, filozofią i przeznaczeniem!!!

Obrazek użytkownika Zapiniotodement

30-08-2016 [04:40] - Zapiniotodement | Link:

Dzięki za przypomnienie postaci Pana Stanisława Helskiego!
Jakaż ogromna różnica jest pomiędzy Nim a obecnymi sziplami,
urodzonymi ze zdegenerowanych alkoholem jajeczek i wykarmionymi
"mlekiem" w proszku.
Obawiam się, że na Nim kończy się tradycja: "Bóg, Honor i Ojczyzna".