Sprawa odejścia posła Gibały, siostrzeńca Jarosława Gowina z klubu PO do Ruchu Palikota, to nie jest wielka sensacja w polskiej polityce i żaden precedens. Po prostu ruszył pierwszy kamyczek ze zbocza, a na lawinę przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, bo że ona zejdzie to pewne.
Oglądaliśmy to zjawisko już nie jeden raz.
Najzabawniejsze są jednak komentarze polityków PO na temat ruchu posła Gibały w kierunku bardziej perspektywicznej jego zdaniem partii politycznej.
Ci sami, którzy z otwartymi ramionami przyjmowali Mężydłę, Kluzik-Rostkowską, Zalewskiego i Arłukowicza oraz obwozili te łupy po całej Polsce, tak jak dawniej prowincjonalne cyrki owłosioną kobietę po wsiach i miasteczkach, twierdzą, że brak nielojalnego Gibały to żadna strata.
A dlaczego nie żałują Gibały?
Zarówno posłanka Kidawa-Błońska, jak i Paweł Olszewski, syn działacza PZPR i SLD, który wybrał PO, jako partię bardziej perspektywiczną niż dawna frakcja jego ojca, twierdzą, że Gibała to człowiek nielojalny, który zdradził swoich partyjnych przyjaciół.
Wypadałoby się w końcu raz zdecydować.
Albo zdrajców piętnujemy albo fetujemy, bo zaczyna to bardzo komicznie wyglądać.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3127
I pietnujemy i odznaczamy!
z lewej - medal, jak zostaje, z prawej, kiedy odchodzi!
Bo to to samo bagienko - gdzie bys nie wlazl, musisz sie potem cale zycie oczyszczac!
I koniecznie na dywanik na Czerska! Przed i po zmianie barw!
Pozdrawiam!
jakby uciec ze śmierdzącego, tonącego okrętu na równie śmierdzącą łajbę, w dodatku z przetrąconą stępką, którą pijany kapitan sam prędzej czy później zatopi. Cóż, nas to powinno tylko cieszyć
Pozdrawiam