mikro-makro: Piłka-wydmuszka

Kolega bloger o pseudonimie <transfokator> nadesłał mi korespondencję ze Śląska, gdzie zauważyłem nazwisko mojego dobrego znajomego, architekta Janusza Bocianowskiego, jak majstruje, oczywiście na zlecenie municypalne, przy trybunach klubowego stadionu. Przytaczam tekst mejla:

 "Rozglądając się za piłką, która jest teraz podbijana przez wielu (także poza murawą), chorzowski prezydent, chcąc przypodchlebić się kibicom Ruchu, proponuje coś, co nie nie ma żadnych szans na realizację. Ale dla naiwniaków ta wrzuta z Ratusza, bez żadnego pokrycia w realiach, ma znaczenie propagandowe, bo ma brzmieć jako NASZ prezydent TAKI dobry PAN i o każdej grupie potencjalnego elektoratu pamięta." 

              
Wyjaśnijmy. Prezydent Chorzowa, były sportowiec wyczynowy, Marek Kopel (hokeista), zaprezentował koncepcyjny projekt przebudowy miejskiego stadionu „Ruchu”. o reakcja na to, że Stadion Śląski w chorzowskim Parku Kultury i Wypoczynku nie jest jak dotąd, mimo starań miejscowych władz, brany pod uwagę przy organizacji Euro 2012; co czyni nowe przedsięwzięcie prezydenta Kopla wirtualnym. Koszt bowiem przebudowy klubowego obiektu szacowany jest na ok. 80 mln zł, których miasto nie ma. Gdyby Chorzów wszedł do gry „polsko-ukraińskiej” za 4 lata, to pomysł nowego „małego stadionu” (architekt proponuje trybuny dla 18. tys. kibiców) bazuje na tym, że miałby pełnić funkcję pomocniczą dla śląskiego giganta podczas Euro jako miejsce do treningów – byłby zatem pretekst zwrócenia się o dotację (zapewne unijną). Sęk w tym, że sport profesjonalny jest komercyjny i nikt nie da pozapolskich publicznych pieniędzy, by sponsorować inwestycję wpisaną w ciąg działań z innego placu dla innej szmacianki. Zrobiono wrzutkę z autu pod wiedeński gong, bo dobry czas po temu, by nabić sobie pod tym pretekstem punktów, ale poszybowała „wydmuszka”... Ot mowa-trawa – niech się stanie podgrzewana murawa!

A że już kosztują podatników takie mrzonki, to o tym ani mru-mru...