Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Rozprawka o metodach
Wysłane przez Coryllus w 27-07-2011 [14:48]
Gdyby nie wydarzenia takie jak to, które miało miejsce na wyspie Utoya bylibyśmy ostatecznie przekonani, że jedynym sposobem na zdominowanie jednego kraju przez drugi jest propaganda i terror gospodarczy. Myśl ta, dla wielu uspokajająca, pozwala na planowanie przyszłości, sadzenie warzyw w ogródku i samotne wyprawy na ryby w tajemnicy przed żoną. Cóż to bowiem jest wojna propagandowa? Albo ten terror gospodarczy? Puszczą jakiś film, albo gaz będzie parę groszy droższy i tyle. Nic nadzwyczajnego. Człowiek wrażliwy, żyjący pełnią i wewnętrznie piękny będzie mógł nada oddawać się swoim pasjom i myśleć o rzeczach istotnych dla jego osobistego rozwoju.
Znamy ten sposób myślenia prawda? Znamy. W salonie 24 reprezentantem tej szkoły jest ksiądz Mądel, choć nie ma żony i na ryby nie jeździ. Błąd tkwiący w tym sposobie pojmowanie rzeczywistości jest wyraźny, ale ludzie go nie widzą. Moment ten bowiem, moment uśpienia, jest właściwym celem wojny propagandowej. Przekonanie ludzi, że mają przed sobą przyszłość i dużo czasu to jest cel właściwy, a nie wyprodukowanie jakiegoś filmu. Podobnie jest z gospodarką, chodzi o wpędzenie ludzi w niewolnictwo, a nie o gaz droższy o dwa grosze. Tego też na początku nie widać.
Propaganda i terror gospodarczy, co już widać, nie jest jedynym sposobem na uzyskanie przewagi. Tak się wydawało ludziom w Europie i na świecie przed ostatnie dwadzieścia lat, po tym jak prezydent Reagan wraz z papieżem z Polski pokonali imperium zła. Było to złudzenie wygodne dla wszystkich. Teraz minęło. Okazuje się bowiem, że można osiągać polityczne efekty środkami o wiele tańszymi niż program wojen gwiezdnych i temu podobne artefakty. Wystarczy jeden wariat i doniesienia w światowych mediach. W miarę jak robią się one coraz bardziej makabryczne coraz wyraźniej widać nic się na świecie nie zmieniło. Plemiona walczą jak dawniej, a ich celem jest ustanowienie własnego porządku i przekazanie w przyszłość własnej tradycji. Tego może jeszcze nie widać w skali makro, ale w skali mikro już jest to zauważalne. Oto Sowiniec napisał dziś notkę o tym, że jakiś wysoki oficer marynarki napisał w tygodniku „Polska Zbrojna” o tym iż pamięć o żołnierzach wyklętych dzieli naród. Niestety nie dopisał o jaki naród mu chodzi, ale Sowińca i tak to oburzyło. Mnie również, bo zakładam, że panu marynarzowi chodzi o ten nasz, swojski naród.
Tak więc zza wszystkich deklaracji, zza tych kurków z gazem pomalowanych na czerwono, zza masońskich fartuszków Breivika wyglądają twarze dawnych towarzyszy z politbiura, którzy ani na moment nie zaprzestali walki o zwycięstwo światowego proletariatu, obojętnie co się pod tym pojęciem rozumie. Nie można się także łudzić co do tego, że metody którymi posługują się dziś to jedynie etap przejściowy, właściwy dla aktualnej sytuacji i dostępnego potencjału środków. W przyszłości wszystko może się zmienić. Póki co śpimy.
Znajomy mój zaś przypomniał ostatnio dziwny film. Nie oglądałem go, więc muszę mu wierzyć na słowo. Oto w wyemitowanym przed kilku laty filmie „King Arthur” występują – w charakterze rycerzy okrągłego stołu – rzymscy najemnicy z plemienia Sarmatów. Sarmaci jak to Sarmaci pochodzą ze wschodu, a ich okrzykiem bojowym jest zawołanie – rus, rus. Piękny ten koncept wzruszył pewnie wiele osób, wielu także dzięki niemu zainteresowało się przeszłością. Z lektury zaś historycznych książek wynieść mogli wiedzę o tym jak to Marek Antoniusz przesiedlił z Niziny Padańskiej 5 tysięcy mieszkających tam Sarmatów do Brytanii, jak stworzył z nich kontyngent wojska i polecił bronić północnych granic przed barbarią. Nizina Padańska czy stepy nad Donem – cóż to za różnica. Najważniejsze, by północne granice były bezpieczne. Póki co nie są. Widać to ostatnio dobrze. Może więc potrzebny jest jakiś kontyngent, który w walce nawoływał się będzie okrzykiem – rus, rus?
Na stronie www.coryllus.pl można już zakupić książkę Toyaha pod tytułem „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie” . Można tam także kupić tomik poezji Ojca Antoniego Rachmajdy „Pustelnik północnego ogrodu” oraz moje książki: „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” i „Dzieci peerelu”. Zapraszam.
Komentarze
27-07-2011 [16:35] - Gość (niezweryfikowany) | Link: z dup czaj na nowy ekran fałszywko
i grafomanie...
27-07-2011 [22:06] - romaniak (niezweryfikowany) | Link: małe sprostowanie
Prawdopodobnie chodziło panu o cesarza Marka Aureliusza i Sarmatów z Niziny Pannońskiej. W czasach Marka Antoniusza Rzymian jeszcze chyba nie było w Brytanii. Pozdrawiam, dzięki za fajne teksty.