Rozprawka o metodach

Gdyby nie wydarzenia takie jak to, które miało miejsce na wyspie Utoya bylibyśmy ostatecznie przekonani, że jedynym sposobem na zdominowanie jednego kraju przez drugi jest propaganda i terror gospodarczy. Myśl ta, dla wielu uspokajająca, pozwala na planowanie przyszłości, sadzenie warzyw w ogródku i samotne wyprawy na ryby w tajemnicy przed żoną. Cóż to bowiem jest wojna propagandowa? Albo ten terror gospodarczy? Puszczą jakiś film, albo gaz będzie parę groszy droższy i tyle. Nic nadzwyczajnego. Człowiek wrażliwy, żyjący pełnią i wewnętrznie piękny będzie mógł nada oddawać się swoim pasjom i myśleć o rzeczach istotnych dla jego osobistego rozwoju.

Znamy ten sposób myślenia prawda? Znamy. W salonie 24 reprezentantem tej szkoły jest ksiądz Mądel, choć nie ma żony i na ryby nie jeździ. Błąd tkwiący w tym sposobie pojmowanie rzeczywistości jest wyraźny, ale ludzie go nie widzą. Moment ten bowiem, moment uśpienia, jest właściwym celem wojny propagandowej. Przekonanie ludzi, że mają przed sobą przyszłość i dużo czasu to jest cel właściwy, a nie wyprodukowanie jakiegoś filmu. Podobnie jest z gospodarką, chodzi o wpędzenie ludzi w niewolnictwo, a nie o gaz droższy o dwa grosze. Tego też na początku nie widać.

Propaganda i terror gospodarczy, co już widać, nie jest jedynym sposobem na uzyskanie przewagi. Tak się wydawało ludziom w Europie i na świecie przed ostatnie dwadzieścia lat, po tym jak prezydent Reagan wraz z papieżem z Polski pokonali imperium zła. Było to złudzenie wygodne dla wszystkich. Teraz minęło. Okazuje się bowiem, że można osiągać polityczne efekty środkami o wiele tańszymi niż program wojen gwiezdnych i temu podobne artefakty. Wystarczy jeden wariat i doniesienia w światowych mediach. W miarę jak robią się one coraz bardziej makabryczne coraz wyraźniej widać nic się na świecie nie zmieniło. Plemiona walczą jak dawniej, a ich celem jest ustanowienie własnego porządku i przekazanie w przyszłość własnej tradycji. Tego może jeszcze nie widać w skali makro, ale w skali mikro już jest to zauważalne. Oto Sowiniec napisał dziś notkę o tym, że jakiś wysoki oficer marynarki napisał w tygodniku „Polska Zbrojna” o tym iż pamięć o żołnierzach wyklętych dzieli naród. Niestety nie dopisał o jaki naród mu chodzi, ale Sowińca i tak to oburzyło. Mnie również, bo zakładam, że panu marynarzowi chodzi o ten nasz, swojski naród.

Tak więc zza wszystkich deklaracji, zza tych kurków z gazem pomalowanych na czerwono, zza masońskich fartuszków Breivika wyglądają twarze dawnych towarzyszy z politbiura, którzy ani na moment nie zaprzestali walki o zwycięstwo światowego proletariatu, obojętnie co się pod tym pojęciem rozumie. Nie można się także łudzić co do tego, że metody którymi posługują się dziś to jedynie etap przejściowy, właściwy dla aktualnej sytuacji i dostępnego potencjału środków. W przyszłości wszystko może się zmienić. Póki co śpimy.

Znajomy mój zaś przypomniał ostatnio dziwny film. Nie oglądałem go, więc muszę mu wierzyć na słowo. Oto w wyemitowanym przed kilku laty filmie „King Arthur” występują – w charakterze rycerzy okrągłego stołu – rzymscy najemnicy z plemienia Sarmatów. Sarmaci jak to Sarmaci pochodzą ze wschodu, a ich okrzykiem bojowym jest zawołanie – rus, rus. Piękny ten koncept wzruszył pewnie wiele osób, wielu także dzięki niemu zainteresowało się przeszłością. Z lektury zaś historycznych książek wynieść mogli wiedzę o tym jak to Marek Antoniusz przesiedlił z Niziny Padańskiej 5 tysięcy mieszkających tam Sarmatów do Brytanii, jak stworzył z nich kontyngent wojska i polecił bronić północnych granic przed barbarią. Nizina Padańska czy stepy nad Donem – cóż to za różnica. Najważniejsze, by północne granice były bezpieczne. Póki co nie są. Widać to ostatnio dobrze. Może więc potrzebny jest jakiś kontyngent, który w walce nawoływał się będzie okrzykiem – rus, rus?

Na stronie www.coryllus.pl można już zakupić książkę Toyaha pod tytułem „O siedmiokilogramowym liściu i inne historie” . Można tam także kupić tomik poezji Ojca Antoniego Rachmajdy „Pustelnik północnego ogrodu” oraz moje książki: „Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie” i „Dzieci peerelu”. Zapraszam.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Gość

27-07-2011 [16:35] - Gość (niezweryfikowany) | Link:

i grafomanie...

Obrazek użytkownika romaniak

27-07-2011 [22:06] - romaniak (niezweryfikowany) | Link:

Prawdopodobnie chodziło panu o cesarza Marka Aureliusza i Sarmatów z Niziny Pannońskiej. W czasach Marka Antoniusza Rzymian jeszcze chyba nie było w Brytanii. Pozdrawiam, dzięki za fajne teksty.