Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Sieci pedofilskie albo kim jest redaktor Lisicki
Wysłane przez Coryllus w 08-11-2013 [09:06]
Każda organizacja, żeby działać skutecznie musi mieć rytuały inicjacyjne, na tyle oryginalne i demolujące psychikę, żeby jej członkowie naprawdę poczuli się częścią wspólnoty i nigdy jej nie zdradzili. Musi też posiadać strukturę, w której adept może awansować, a awans ten będzie wiązał się z realnymi korzyściami. Stąd właśnie, większość organizacji, nawet jawnych, ma swoje tajemnice i sekrety, bez tego nie byłyby skuteczne czyli nie mogłyby po prostu istnieć. Ponieważ mnóstwo naiwnych osób od wielu lat usiłuje wyśledzić jak to rzeczywiście jest z tymi organizacjami i jak one realizują rekrutację, oraz jakimi metodami przytrzymują przy sobie nowych członków, powstał cały szereg mitów i bajek dotyczących tychże praktyk. Cały folklor po prostu, który, jak sądzę, nie ma nic wspólnego z istotnymi elementami werbunku, a jest jedynie zasłoną dymną dla frajerów, czy – jeśli ktoś lubi używać rosyjskich słów – maskirowką.
Jeśli ktoś myśli, że ja tu piszę o masonach, jest w błędzie. Ja chciałem dziś postawić jedno ważne pytanie: dlaczego (chyba, że czegoś nie wiem) w ciągu ostatnich 20 lat nie wykryto i nie doprowadzono do pokazowego procesu żadnej sieci pedofilów w Polsce? Bo co to faktu, że sieci takie istnieją nie mamy wątpliwości, prawda? One są. My to czujemy i drżymy o nasze dzieci. My to czujemy w momentach takich, jak ta zapomniana już audycja z reżyserem Zanussim w roli głównej, który nazwał 13 letnie dziecko prostytutką. No więc czy ktoś z Państwa ma jakieś sugestie? Dlaczego, słysząc co drugi dzień o jakimś księdzu co samotnie wykorzystywał dzieci, aż wpadł, o innym, który mówi, że dzieci same się pchają dorosłym do łóżek i o biskupie co wypowiada się na temat pedofilii nie tak jak trzeba, dlaczego mili państwo, przed naszymi oczami nie rozegrał się jeszcze żaden pokazowy proces siatki pedofilów? Dlaczego?
Ktoś mógłby powiedzieć, że nie rozegrał się, bo takie sieci nie istnieją, a jeśli istnieją to jedynie w Kościele, zaludnionym przez zboczeńców, którzy kryją się nawzajem. Niektórzy mają silną pokusę, by stawiać takie tezy. Nie mogą jednak tego robić otwarcie, bo kiedy zaczęlibyśmy śledzić owe pedofilskie wątki w Kościele serio, a nie tak jak to się czyni teraz, mogłoby się okazać, że na końcu jednej z nitek siedzi jakiś postępowy i potrzebny mediom ksiądz. Siedzi i jest smutny jak nie wiem co. No, przecież tak nie może być, tak nie wolno mili państwo. Ważne jest bowiem by widz odnosił wrażenie iż struktura Kościoła, oglądana przez pryzmat pedofilii przypomina ciasto z rodzynkami. Mamy masę, a w niej niczym te rodzynki siedzą pedofile i oni się czują bezpiecznie, bo masa ich chroni. Nie komunikują się ze sobą, nie mają kontaktu, bo mieć nie mogą. Gdyby się okazało, że jednak mają, ktoś ciekawski, na przykład jakiś dziennikarz z tygodnika „Do rzeczy”, mógłby się zainteresować czy czasem nici owej kościelnej siatki zboczeńców nie wychodzą poza strukturę Kościoła i nie rozciągają się dalej. No i co wtedy? Właśnie co wtedy?
Całe szczęście dziennikarzy mamy dobrze wytresowanych i oni są tak reaktywni, że najlepszy pies Pawłowa przy nich wysiada. Nie ma szans po prostu, jest zerem.
O tym jak ważna i istotna dla systemu jest wypowiedź księdza Bochyńskiego, przekonać mogliśmy się wczoraj, bo głos w sprawie zabrał sam redaktor Lisicki, alfons i omega polskich mediów prawicowych. Nie jakiś Gursztyn czy inny Gociek, ani nawet nie Gmyz, ale sam najważniejszy rednacz. To jest proszę Państwa bardzo znamienne i dla mnie osobiście dość szokujące. Choć przyznać muszę, że się na redaktorze Lisickim nie zawiodłem wcale. On od razu wskoczył na ten, znany wszystkim, poziom emocji, który różnym nierozsądnym ludziom każe wykrzykiwać, że ho, ho, gdyby tylko ten wstrętny ksiądz był w pobliżu, to dopiero byśmy mu dali popalić. Na słowach z pewnością by się nie skończyło....Tak właśnie lansował się tu wczoraj redaktor Lisicki, który miał widocznie nadzieję, że poruszy emocje ojców, kochających swoje dzieci. Otóż ja jestem ojcem i kocham swoje dzieci, a tekst Lisickiego uważam za skandal. Tak po prostu. Więcej, uważam, że tekstem tym Lisicki udowodnił ostatecznie, że dziennikarzy w prawdziwym tego słowa znaczeniu, nie ma, a ci którzy próbują ich udawać, znaleźli się na swoich stanowiskach w wyniku selekcji negatywnej. Mówiąc wprost zdradzali objawy agresywnego zidiocenia i dlatego ich awansowano.
No i mamy tego księdza Bochyńskiego, który nie wiadomo kim jest, bo nie można wykluczyć, że ksiądz jest po prostu prowokatorem i jurto, podobnie jak Lemański założy sobie jarmułkę i będzie zadawał szyku. Wypowiedź zaś swoją złoży na karb pomroczności jasnej czy goleni prawej. Ja nie wiem, bo nie znam księdza Bochyńskiego, ani nawet nigdy go nie widziałem. Załóżmy jednak, że tak nie jest, że on to powiedział szczerze i z przekonaniem. Cóż to może oznaczać? Otóż oznacza to, że ksiądz Bochyński i inni księża wiedzą coś czego my nie wiemy. I tu dochodzimy do rzeczy najważniejszej, do różnicy pomiędzy światem, w którym żyją duchowni, a światem naszym. Po tym co ja osobiście słyszałem od różnych kapłanów, ten ich świat, z mojego punktu widzenia, to jest prawdziwy koszmar. Ja nawet nie próbuję zgadywać co tam się dzieje w sercach i umysłach tych ludzi. Otóż, z tego co słyszałem, wierni przychodzą do księży przeważnie po to, by opowiadać o swoich deficytach i słabościach i poszukują jakiegoś wsparcia, czyli mówiąc wprost usiłują się tanim kosztem wykpić ze swoich nieuczciwych lub wręcz świńskich poczynań. Ksiądz wysłucha, zada jakąś pokutę, która jest zwykle niekompatybilna z ciężarem grzechu. I już. Można się zmitygować i poprawić, a można pozostać przy swoim i za miesiąc znów przyjść po kolejną pokutę. I popatrzmy teraz w jakiej niesamowitej pułapce są ci księża. No bo jeśli ich postrzeganie świata jest całkiem inne od naszego, a jeśli inne to rzecz jasna in minus, bo wiedzą więcej o nas samych, a jeśli in minus, to ma to właściwości demolujące i deprawujące, a do tego zatarta jest różnica pomiędzy zachowaniem akceptowalnym społecznie a patologią, jeśli to wszystko następuje po kolei, to mamy wyjaśnienie wypowiedzi księdza Bochyńskiego. Przy założeniu, że nie jest on prowokatorem oczywiście. Czy to jest wyjaśnienie rokujące jakąś nadzieję? Oczywiście, że tak. Ja sobie wyobrażam, co by się stało gdyby takie rzeczy jak Bochyński, opowiadał jakiś ksiądz dziekan z Czeskiego Krumlova w czasach kiedy w Pradze redaktorem naczelnym najważniejszej gazety był Egon Erwin Kisch. Nie do pomyślenia byłoby, żeby antyklerykał, Żyd i komunista Kisch, wyskoczył z czymś takim jak Lisicki. On by do tego Krumlova wysłał jakiegoś chłopaka przebranego za ślusarza, albo sprzedawcę drutu miedzianego. On by znalazł ze trzech księży, którzy w okolicznościach mniej dramatycznych wypowiadali się podobnie, on by wreszcie skontaktował się z kimś w Rzymie, a także przeszedł się spacerkiem do pana komisarza policji i pogawędził z nim o tym, z jakimiż to personami konferował ostatnio ów pechowy dziekan. Dopiero potem zrobiłby aferę na miarę sprawy pułkownika Redla. I dopiero wtedy okazałoby się, czy w monarchii, w jej samym sercu istnieje sieć pedofilska czy nie. Wszyscy również dowiedzieliby się kto nią zarządza. Główny prowodyr zbiegłby rzecz jasna do Argentyny, w tak zwanym ostatnim momencie, ale jego zastępcę i pomagierów na pewno by ujęto. No, ale Egon, co by o nim nie mówić, był dziennikarzem. Czego o Lisickim nijak powiedzieć się nie da. Lisicki to jedynie pies Pawłowa. Nie wiemy niestety póki co w jakich okolicach przebywa sam doktor Pawłow, opiekun wszystkich śliniących się psów, jak świat długi i szeroki.
Na koniec tak zwana druga strona medalu. Będziemy mieli protest w związku z tą nieszczęsną instalacją w Zamku Ujazdowskim. I ksiądz arcybiskup Nycz wyraził w związku z tym dziełem szczere ubolewanie. I ja sądzę, że to jest objaw daleko głębiej zaawansowanej deprawacji kapłanów niż wypowiedź księdza Bochyńskiego. Goły idiota kładzie się na krucyfiksie, a arcybiskup wyraża ubolewanie, w dodatku w czasie kiedy wierni idą protestować pod to całe muzeum. To dopiero jest demolka umysłu. I myślę sobie czy oni ich czasem na tych arcybiskupów nie mianują w ten sposób, że wcześniej każdy musi, niczym student V roku historii sztuki, zdać egzamin ze sztuki nowoczesnej i rozpoznawać na wyrywki dzieła Kifera, Rothko, Mela Ramosa i innych...a jak się któryś pomyli to wraca na parafię do Jasienicy. Może tak być. W końcu to jest poważna organizacja i musi mieć poważne rytuały inicjacyjne.
Od niedawna sprzedajemy książkę Toyaha o zespołach, póki co jest ona dostępna jedynie na stronie www.coryllus.pl, w księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 i w Sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy oraz w księgarni Latarnik przy Łódzkiej 8/12 w Częstochowie, nie mam jej jeszcze, ale niedługo mam nadzieję będzie. Są tam za to wszystkie inne nasze książki. Zapraszam.
17 listopada w Lublinie, przy ul. Willowej 15 będę miał spotkanie z czytelnikami, będzie to raczej krótkie spotkanie, bo organizuje je miejscowa fundacja i prócz mnie będą także inni prelegenci. 21 listopada zaś mamy wieczorek w Poznaniu, Grzegorz Braun i ja. Nie znam jeszcze miejsca, ale w odpowiednim czasie wszystkich o tym poinformuję.
Komentarze
08-11-2013 [09:14] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: Coryllus o sobie
"dziennikarzy w prawdziwym tego słowa znaczeniu, nie ma, a ci którzy próbują ich udawać, znaleźli się na swoich stanowiskach w wyniku selekcji negatywnej. Mówiąc wprost zdradzali objawy agresywnego zidiocenia"
"Coryllus
baśń jak niedźwiedź
Zawód: dziennikarz" [wizytówka tego bloga]
Co racja, to racja.
08-11-2013 [09:50] - Coryllus | Link: wesoły trol wania
czyli jednak deszcz pada?
08-11-2013 [10:16] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: "objawy agresywnego zidiocenia"
Niech dziennikarz wystawi głowę, czy co tam ma za okno, to się dowie.
08-11-2013 [09:57] - dogard | Link: RE--CZYTAM CIE Z ZAINTERESOWANIEM
jednak ten ' wania troll wesolek '- od razu widze film ' swiat sie smieje'.Na dluzsza mete meczace..moze bez wani jednak.
08-11-2013 [09:18] - dogard | Link: skocz rowniez z tymi pytaniami
do michnika w al.przyjaciol i jego znajomkow z al.roz--takis obltany ,a wlasciwe adresy omijasz skrupulatnie..acha lisicki dla mnie to alter ego kuczynskiego, co najmniej.
08-11-2013 [09:51] - Coryllus | Link: dogard
Nie wiem czy jesteś tego świadom, ale coraz większe rozdwojenie jaźni się w tych twoich wpisach uwidacznia.
08-11-2013 [10:04] - dogard | Link: RE--AD REM WIELKI CZLEKU
podaje ci dobre namiary,a ty jak zwykle --myk w dluga, taki to bohater niedziennikarski--wiec jaki?!
08-11-2013 [10:21] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: Swoją drogą, wzrusza (ale i zastanawia) ta głęboka troska
o Kościół gminnego bezbożnika, znawcę problemów Kurii z dwójką pogańskich (bo nieochrzczonych) dzieci w swoim składanym domu...
08-11-2013 [10:33] - tanat | Link: Mam nieco inne zapatrywanie
Mam nieco inne zapatrywanie na wypowiedź owego księdza, nie wiem czy prawidłowe, ale prawdopodobne. Po 1, diecezja Łódzka jest dość specyficzna tzn. tam prawo kanoniczne o ile dobrze mnie pamięć nie myli pozwalało na śluby z dzierlatkami lat 15. Być może to relikt dawnych czasów, tym nie mniej jakiś wyjątek już to był w ramach ogólnie przyjętych zasad, a więc ich rozluźnienie.
Po 2, funkcjonował tam pewien psychiatra i seksuolog. Miał audycje radiowe w lokalnym radiu i opowiadał wiele rzeczy, ze swej ponad chyba 40-sto letniej praktyki. Poruszał tematy, które byśmy uznali za kontrowersyjne, w sposób naturalny, jak chociażby leczenie dzieci po przejściach. Jemu to właśnie wychodziło, na podstawie tego doświadczenia jako lekarza, że nie zawsze jest tak jak twierdzą niektórzy, a czasem jest tak jak twierdził ów ksiądz. Tzn. nie w sensie wchodzenia, ale w sensie pewnego stosunku emocjonalnego. Te audycje były bardzo dobre i profesjonalne, tyczyły tak naprawdę wiedzy medycznej lub jak kto woli też częściowo socjologicznej. Myślę, że ów lekarz już nie żyje od lat, tym nie mniej jest również prawdopodobne, że poglądy owego księdza to pokłosie tamtych twierdzeń. Występowała pewna różnica, ów lekarz posługiwał się badaniami oraz tym co przeżył w ciągu swej 40 letniej lub dłuższej praktyki lekarskiej, bo zdaje się nadal praktykował będąc już w zaawansowanym wieku i o tym mówił. Ksiądz zaś, rzeczywiście musi warzyć słowa, ze względu na społeczny aspekt swojego oddziaływania i głęboką moralną funkcję jaka się wiąże z tym urzędem. Nie znam więc owego księdza, ani tamtejszych księży, natomiast klimat
jaki tam panował naukowy opisałem.
08-11-2013 [10:51] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: Kolejna baśniowa historia alternatywna?
"w czasach kiedy w Pradze redaktorem naczelnym najważniejszej gazety był Egon Erwin Kisch."
Czy mógłby pan wskazać:
1) co to konkretnie za czasy;
2) jaki był tytuł tej gazety?
Z tekstu nie wynika bowiem, czy było to w czasach,
"kiedy na węgierskim tronie
zasiadł Arystoteles, po Napoleonie.
I pospieszył co prędzej, z dzielną armią swoją
na odsiecz wojskom chińskim, co stały pod Troją" -
czy później, to znaczy
"w czas polarnych wypraw Kopernika,
który parowcem objechał Ziemię wzdłuż równika.
Zaś socjalista Kolumb, mierząc świata końce,
odkrył, że dookoła Ziemi obraca się Słońce."
08-11-2013 [11:15] - dogard | Link: coryllusie--mam dl ciebie dobra nowine
znakomity prof.Andrzej Nowak wydal nowa ksiazke pt.'Intelektualna historia III RP' ---czas sie powaznie doksztalcic,a moze i spokorniec,juz przecie wywyzszales sie nad niego..pamietasz zapewne?!
08-11-2013 [11:19] - Coryllus | Link: dogard
I jeszcze gadasz do siebie, to straszne...mniej pij bracie.
08-11-2013 [11:27] - dogard | Link: RE--WIDZE ZES ODPORNY
na wiedze madrych ludzi..sam chciales biedny dyndalo...
08-11-2013 [11:46] - potok | Link: SZOK
Jakbym czytał Urbana, i to nawalonego jak stodoła.
08-11-2013 [11:55] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: szok
Nie do końca się z Panem zgodzę.
Poetyka i słownictwo - rzeczywiście podobne.
Ale jednak u Urbana chamstwo łączyło się z pewną błyskotliwością.
Tu jednego elementu brak.
Na marginesie - zwracam uwagę, że na proste merytoryczne pytanie (kiedy i gdzie E.E. Kisch był rednaczem) odpowiedzią są inwektywy.
Jak zwykle.
08-11-2013 [12:19] - nikt_inny | Link: :-)
Teraz już wiemy dlaczego ty trzymasz dzieci jak najdalej od Kościoła.
Rzeczywiście, tego tekstu Urban by się nie powstydził.
Jesteście podobni, nie tylko z uszu.
08-11-2013 [12:23] - Temu Misiu | Link: Kij...
W tym szaleństwie jest metoda :), aczkolwiek wydawać się może mało estetyczna.
To co objawił Ks.Bochyński najłagodniej, z dużą, ale mało prawdopodobną dozą wiary, że jest w objawianej materii czysty, można uznać za anonimowe, zbiorcze ujawnienie tajemnicy spowiedzi.
Problem Kościoła. - W PRL, głównym wrogiem aparatu przemocy po wyeliminowaniu zbrojnej i politycznej opozycji, nie był ani kapitalizm, ani Zachód, ani sam szatan - USA, ale był nim KK. Czem skorupka za młodu... wiele zostało do dzisiaj. Ten znienawidzony wróg był głównym celem ataków za pośrednictwem wszelkich dostępnych metod i środków. Kapłani byli rozpracowywani i werbowani. Jeśli nie wystarczyła forsa, to szukało się u nich innych słabości i skłonności. Pokusa seksualna jest u dorosłego mężczyzny słabością trudną do poskromienia. Ale wyjątkowe upodobania, to już była gratka, zwłaszcza, kiedy lud boży zorientowawszy się w czym dzieło, zaczął milcząco akceptować kobiety i dzieci "na boku". Ba, należy oddać sprawiedliwość młodym księżom od czasu PRL, że ich zadanie jest szczególnie trudne, z uwagi na to, że aparat dysponował i dysponuje armią qrwideł samiczych pozbawionych cech zwanych ludzkimi. Nie muszę chyba wyjaśniać, że natura obdarzyła szczególnymi cechami osobniki ludzkie o "pierwiastku female", podobnie jak znane nam i kochane kobiety.
No i jeszcze "ojczulkowie" typu T.Turowski, a było ego więcej. Za takie sieci można było efektownie pociągać.
Kościół świadomy zjawiska miał dwie drogi: usunięcie zepsutego z Kościoła, albo zesłanie do odpowiedniej, mało ważnej, albo silnej więzami (wiejskiej) parafii. Wydalenie było jednak całkowitym uwolnieniem zła, utratą kontroli na "patolem", co mogło wywoływać skutki straszne - nie tylko moralne. Tak, że nawet denuncjacja zwyrodnialca "cesarzowi" w PRL była nie do przyjęcia.
Ksiądz spowiednik, w większości przypadków, zwłaszcza w parafiach miejskich, ma znikome możliwości nadzorowania realizacji srogiej pokuty (o zadośćuczynieniu nawet nie wspomnę) i aby całkiem nie utracić owieczki zaleca zdrowaśki.
Kolejne wypadki ("niefrasobliwe" wypowiedzi "pasterzy") jeśli nie wprost obnażają, to spektakularnie sugerują istnienie "tego lobby" w KK. A Kościół nie jest temu winny. Hierarchowie, zdaje się, zaczynają porządkować sprawy, stąd dziwne głosy z fałszywym alibi.
08-11-2013 [15:22] - Galiński | Link: Temat zastępczy,jak w PRL etykieta
Mądrze Pan pisze, nad klerykami pracowano od 1 dnia w seminarium, papiery podobno zniszczono, teraz się odwdzięczają. Obrzydliwe, ale musimy to jakoś znieść.
08-11-2013 [12:30] - mostol | Link: "Alfons Lisicki",
albo świat widziany oczami Q.wy.
08-11-2013 [13:48] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: W czasach Redaktora Naczelnego Egona Erwina Kischa
Gdy Kara Mustafa, wielki wódz Krzyżaków
Prowadził swe zastępy przez Alpy na Kraków
Do obrony swych granic będąc zawsze skory
Pobił go pod Kircholmem król Stefan Batory.
Walkę tę opisał, walcząc sam z potworem
Coryllus. W gazecie, gdzie Kisch był redaktorem.
08-11-2013 [13:51] - Oona | Link: Coryllus Urbanus Vulgaris
"Coryllusa myśli słońce
Opromienia blogów świat.
W nowej tu odżywa formie
Atmosfera Kraju Rad!"
08-11-2013 [20:36] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: Coryllusa myśli słońce
:)))
08-11-2013 [14:11] - rzhqjj | Link: A tak wogole
to o co wlasciwie ci chodzi?
08-11-2013 [19:54] - WESOŁY TROLL WANIA | Link: o co wlasciwie ci chodzi?
Najkrócej - chodzi o to, że mamy rozmaite wypowiedzi, które można tu przeczytać. O tym, o owym...
Nie można się tylko dowiedzieć od miszcza, kiedy i w której gazecie E.E. Kisch był redaktorem naczelnym.
O czym pisał w powyższej notce.
I jest to prawidłowość, nie wiemy też - przykładowo - skąd się wziął episkopat w prawosławiu, w którym resorcie i kiedy ministrował Sławomir Skrzypek, skąd się mu pojawili Ukraińcy na białoruskiej Grabarce itp. itd.
To tylko przykłady. Mozna by podać ich znacznie więcej, ale nie w tym rzecz.
A w czym?
Najogólniej rzecz ujmując - w skrajnej nieodpowiedzialności za słowo.
Za publicznie wyrażone poglądy, które wielu może wziąć za odzwierciedlenie rzeczywistej wiedzy historycznej.
W pogardzie dla faktów.
Czyli - w ostatecznym rachunku - dla prawdy.
Do której to Coryllus prezentuje stosunek równie swobodny, jak autor przytoczonego przeze mnie starego wiersza o Kara Mustafie, wodzu Krzyżaków i Koperniku, co pływał parowcem wzdłuż równika.
Tyle, że on robi to na poważnie.
Jest więc nie tylko - jak zauważył to Józef Orzeł - szkodnikiem politycznym, ale i historycznym.
08-11-2013 [20:01] - nikt_inny | Link: ...
http://kompromitacje.blogspot....
08-11-2013 [21:34] - mostol | Link: Dzięki za tego linka.
Bardzo ciekawe teksty, nie tylko te o Gabrysiu!
08-11-2013 [20:04] - eam | Link: a to samo się prowadzi :)
http://www.3centra.pl/c19,77,o...