O imperializmie ukraińskim i narracjach ahistorycznych

Przedwczoraj na moim blogu pojawiła się dziwna mapka, przedstawiająca, taką intencję deklarowali jej autorzy, rozmieszczenie plemion ukraińskich w czasach późnoantycznych i wczesnośredniowiecznych. Rozumiem, że mapka ta powstała bez żadnej konsultacji ze środowiskami archeologów, bez porozumienia z jakimkolwiek ośrodkiem badawczym i jest jedynie produktem marketingu politycznego obliczonym na rozgrzanie emocji ukraińskiej młodzieży, która będzie sobie teraz podnosić samoocenę tym produktem. Innego wyjścia nie ma, albowiem nie istniało coś takiego jak plemiona ukraińskie.

Można oczywiście nie zwracać na tę mapkę uwagi i uznać, że jest ona dziełem kilku niezbyt rozsądnych zapaleńców, którzy – jak zadeklarował jeden z nich – chcieliby odtworzyć owe wczesnośredniowieczne stosunki w Europie środkowej czyli przyłączyć do Ukrainy prawie całą Rumunię i Słowację. Ja jestem co do niepowodzenia takiego projektu całkowicie przekonany, bo nawet jeśli zgłupienie w Polsce osiągnie taki poziom, że ktoś zdecyduje się go popierać, to o Rumunów możemy być spokojni. Oni na pewno będą strzelać. To samo byłoby ze Słowakami i z Węgrami.

Można by, powiadam, uwagi nie zwracać, ale ahistoryczność tej projekcji, a jednocześnie pewien jej walor praktyczny, o którym tu zaraz napiszę, na to nie pozwalają. Uwagę zwrócić trzeba.

Przede wszystkim przypatrzmy się, (musicie powrócić do komentarze z tekstu przedwczorajszego, bo ja nie umiem tego tu wkleić), rozmieszczeniu tych praukraińskich plemion żyjących w Europie, jest tam pewna charakterystyczna cecha, której nie ma na innych mapach z rozmieszczeniem innych plemion, nie praukraińskich. Otóż praukraińcy zajmowali wszystkie środkowoeuropejskie ośrodki wydobycia i przerobu metali: słowacki, siedmiogrodzki, kutnohorski, świętokrzyski, nawet mazowiecki, a o śląskich i łużyckich to nawet nie ma co gadać. Byli po prostu wszędzie. A tam gdzie wydobycia nie było, to i ich nie było, bo właściwie niby po co mieli być? No i teraz jeden z twórców tej mapy mówi: powróćmy do tamtego stanu. Cóż on chce nam przekazać? On sam – jak sądzę – raczej nic, bo tą swoją wypowiedzią dowodzi, jak głęboko nie rozumie sytuacji, w której się znalazł. Otóż ludzie, którzy wrobili tego biedaka w tę narracje, w następnym etapie ogłoszą, że praukraińskie plemiona miały w Europie misję cywilizacyjną i to dzięki nim świat ruszył z kopyta do przodu i wynaleziono metalurgię oraz powstały huty. Potem przyszli źli, czyli my i cały interes zepsuli. Ładnie to będzie korespondować z wypowiedziami doktora Gorzelika, który również z terenów zamieszkałych przez praukraińskie plemiona pochodzi – z Przemyśla mianowicie.

Ja tu nie chcę szydzić za mocno, ale współczesne ukraińskie plemiona zamieszkujące okolicę świętej góry Grabarki na Podlasiu, przez ładnych parę lat nie potrafiły tam zorganizować parkingu. Myślę, więc, że ich przodkowie mieliby jednakowoż pewne kłopoty z tą metalurgią i bez wsparcia z zewnątrz wiele by nie zdziałali. No właśnie – wsparcie z zewnątrz? Kto wspiera z zewnątrz takie inicjatywy jak produkcja kretyńskich mapek? Odpowiedzi jest zapewne kilka, ale jedna jest pewna – ktoś wspierać musi, bo bez budżetu, żaden naukowiec i paranukowiec ukraiński nie ruszyłby tyłka z krzesła, żeby promować cokolwiek. A już na pewno nie taką głupotę.

Dlaczego oni to robią? Otóż dlatego, że dla bytów politycznych tak ciężko doświadczonych, jak Ukraina, czy powiedzmy lepiej Ruś Kijowska, czy nawet Czechy, narracje ahistoryczne wydają się jakąś szansą. Nie da się bowiem promować klęsk i nie da się promować rzezi i nie można na tym niestety nic zbudować. Dlatego właśnie niektórym pozostaje jedynie fikcja. I to jest moim zdaniem szalenie niebezpieczne, albowiem doświadczenie, całkowicie już historyczne, uczy, że doktryny idące wbrew faktom, a często i wbrew logice odnoszą sukces. Najbliższą memu sercu zbrodniczą doktryną ahistoryczną, która odniosła sukces w dobie nowożytnej jest oczywiście doktryna domu Tudorów. Można się także powoływać na hitlerowców mierzących nosy Bogu ducha winnym ludziom, ale tutaj monopol na eksploatację wykupili sobie Żydzi, nie przeszkadzajmy im więc i poszukujmy innych, świeższych przykładów.

Doktryny ahistoryczne podzielić można na pasywne i agresywne, na takie, które korzystają z nośników właściwych dla kultury popularnej i inne, przenoszone poprzez publikacje naukowe. I tutaj ładnie widać różnicę pomiędzy narracją (stosuję to słowo wymiennie ze słowem doktryna) ahistoryczną ukraińską i naszą. Ta pierwsza jest agresywna i praktyczna – vide durna mapka, która wcale niegłupio przyporządkowuje praukraińskim plemionom ośrodki wydobycia. Ta druga jest pasywna i eksploatuje przebrzmiałe XIX wieczne, wymyślone w Niemczech schematy o wyższości kulturowej jednych nad drugimi. Kiedy fikcje te ścierają się ze sobą dochodzi do całkiem prawdziwych zgonów, całkiem prawdziwych strzelanin i całkiem prawdziwych wysiedleń. My na tym tracimy. Czy Ukraińcy zyskują? Oczywiście, że nie, ale oni nawet nie potrafią tego zauważyć, bo mają łby nabite mapkami i czymś jeszcze o czym napiszę za chwilę. Oni też chcieliby poczuć tę wyższość cywilizacyjną i pop kultura podsuwa im różne wzorce, ale w ich przypadku już sama ta figura – wyższość cywilizacyjna jest fikcją. Bynajmniej nie dlatego, że nie potrafili zrobić parkingu pod Grabarką, powód jest inny. Oni zawsze traktowani są jako polityczne narzędzie, ale moment w którym pszenną Ukrainę zamienia się w młotek na sznurku służący do młócenia wszystkich wokoło umyka im niestety i zauważyć go nie potrafią. Otóż siły polityczno wojskowe na Ukrainie – wróćmy na chwilę do narracji historycznych – służą zmianie stosunków własności na dużych obszarach Europy. Tak było w przypadku Kozaków, tak było i później. Przedsięwzięcia te są niesłychanie tanie, bo zaraz po wykonaniu czarnej roboty Ukraińców pakuje się do wora z napisem – „wściekłe psy” i wrzuca ten wór do rzeki obciążywszy go wcześniej kamieniami. Tym zaś, którzy cudem jakimś z wora się wyrwali, proponuje się emigrację do Kanady, albo mapkę z zasięgiem występowania praukraińskich plemion. I jedno i drugie służy temu, by zabezpieczyć się jakoś na przyszłość i – kiedy wyrosną nowe pokolenia – a Polacy znów coś tam nabudują wokoło i znów powyciągają te swoje odpisy z ksiąg wieczystych – pomachać młotkiem na sznurku. Mapki będzie się drukować w Chinach za dolary z Kanady, a dystrybucją zajmą się miejscowe sieci sklepów spożywczych i wielobranżowych ze wszystkich obwodów jak Ukraina długa i szeroka. I to stworzy jakże potrzebne wrażenie jedności i siły.

Przejdźmy teraz do momentu najważniejszego, który dla każdego kto posługuje się narracją historyczną jest łatwy do uchwycenia. Dlaczego to frajerstwo się tam tak pleni i dlaczego jest tak agresywne? Ponieważ ludzie na Ukrainie łudzą się, że uda im się utrzymać państwo i naród w jakiej takiej kondycji, bez udziału religii, a jeśli z udziałem to służebnym wobec tegoż państwa. Otóż w okolicznościach, w jakiś się znajdujemy, jest to niemożliwe, bo istnieją byty, takie jak Rosja, które mają w dyscyplinie noszącej nazwę – podporządkowywanie cerkwi państwu i czynienie z niej wydmuszki – osiągnięcia o niebo wyższe niż Ukraina. Nie jest to możliwe, ponieważ na świecie prócz Rosji istnieją imperia, które mają szereg poważnych interesów nad Dnieprem i nigdy nie dopuszczą do tego, by państwo ukraińskie miało jakikolwiek poza rewizjonistycznym charakter. Stąd właśnie biorą się te mapki, ale nie tylko one. Myślę, że stąd bierze się też niechęć do katolicyzmu i do unii, która dla prawosławnych jest gorsza niż zaraza. I teraz wypada się zastanowić, czy rzeczywiście dla prawosławnych? Czy może tylko dla hierarchów? A jeśli dla hierarchów to czy dla wszystkich czy tylko dla niektórych? Jeśli zaś dla niektórych to jak oni się nazywają i jak przebiegała ich kariera? To są wszystko ważne pytania natury historycznej i ja – będąc człowiekiem przytomnym – nie spodziewam się uzyskać na nie odpowiedzi. Spodziewam się za to kolejnych mapek z jeszcze bardziej fantazyjnymi zasięgami występowania nieistniejących ludów Europy. Ukraina – w myśl założeń politycznych dwóch największych i nowożytnych imperiów: brytyjskiego i rosyjskiego – nie może stać się niczym więcej niż tylko środkiem temperującym aspiracje sąsiadów. Odbywa się to zaś zwykle poprzez rozbudzanie fikcyjnych, operetkowych i w istocie szalenie niebezpiecznych aspiracji ukraińskich, które po wykonaniu zadania zwijane są w rulon i odkładane na półeczkę z napisem: do ponownego wykorzystania.

Na targach w Krakowie podarowano mi niezwykły komiks. Jest to rzecz jasna komiks ukraiński, który w roku 2012 został ogłoszony najlepszą książką na Ukrainie. Nosi tytuł „Daogopak. Anatolijskie tournée. Część 1”. Wydano go również po polsku, a jak przypuszczam także w innych językach i rzecz cieszy się dużą popularnością. Musi się taką cieszyć, albowiem od strony edytorskiej zrobiona jest po prostu perfekcyjnie. To jest mistrzostwo świata, zresztą sami zobaczcie: https://www.google.pl/search?q...

Jest to historia opowiadająca o „trzech kozakach charakterynikach, którzy wyruszają z Siczy zaporoskiej, do Stambułu”. Mają udawać trupę cyrkową, a w rzeczywistości uwolnić zagarniętych przez Turków braci, którzy w wyniku złej przygody dostali się do niewoli. Sicz zaporoska jest w tej produkcji, tajemniczym, średniowiecznym zakonem mistrzów sztuki walki i magii. I teraz mała dygresja. Ja się kiedyś bardzo interesowałem Ukrainą i uważałem, że prowadzenie działań na rzecz pojednania i połączenia wręcz obydwu państw jest celowe. I dokładnie pamiętam moment kiedy wiara w tę ideę się we mnie załamała. Było to w czasie oglądania programu o ośrodku praktyk teatralnych Gardzienice, który prządł już cienko, ale usiłował się jeszcze ratować. No i w ramach tego ratowania biznesu sprowadzono jakąś grupę z Ukrainy, która przekonywała widzów, że tańce kozackie, z chopakiem na czele to nie są żadne tańce, ale właśnie takie specyficzne i charakterystyczne dla Ukrainy sztuki walki. Ja bardzo źle znoszę kiedy się mnie próbuje oszukać, tak więc wyłączyłem ten telewizor i do tematu Ukrainy nie wracałem już więcej. Nie można bowiem tolerować wokół siebie idiotyzmu.

I teraz mamy ten komiks, całkowicie ahistoryczny, który dla zgrywy, żartu i zabawy proponuje narrację taką: w Stambule spotykają się młody kozak Oleś i młoda Japonka, mistrzyni sztuk walki. Z tego dziwnego, niespełnionego związku rodzi się coś wielkiego, co ma przyszłość i daje nadzieję. Do tego jeszcze mamy tam bandurzystę, który jest wynalazcą nowoczesnych broni i grubego kozaka nindzię, co rzuca jakimiś ostrzami wyciąganymi z wąsów. Polskich recenzentów sprawy te bawią niesłychanie i uważają oni, że to fantastycznie iż powstają takie rzeczy. Moim zdaniem to jest koszmar, który stanowi wstęp do budowania całej wielkiej, fałszywej, wymierzonej we wszystkich dookoła narracji ahistorycznej. Ktoś może oczywiście powiedzieć, że przesadzam, ale mając do dyspozycji fakty z przeszłości dalszej i bliższej niech się może lepiej zastanowi. Na Ukrainie do dziś wierzą, że Nalewajko został upieczony we wnętrzu specjalnego, wołu wykonanego z brązu. I za nic z tej historii nie zrezygnują, bo nic innego do wierzenia ci ludzie nie mają.

Ciekawe jest to, w jaki sposób przedstawiono tło obyczajowo historyczne w tym komiksie. Otóż w tel niezwykłych przygód kozaków charakterników ze średniowiecznej Ukrainy widzimy świat, który jest połączeniem Rosji Piotra Wielkiego, z portem w Bristolu, z czasów kiedy zniesiono blokadę napoleońską. To dość charakterystyczne. Nie widać tam ani Rosjan, ani tym bardziej Polaków, ani w ogóle nikogo poza kozakami i dziewczętami w wiankach na głowie. O przepraszam! Jest Żyd. I on wygląda tak jak rzeczywiście wyglądali żydowscy kupcy na Ukrainie w dawnych czasach i ma podobne wpływy. To znaczy wszystko potrafi załatwić. Treść utworu jest dość zawikłana, a ilość bohaterów moim zdaniem zbyt duża, no ale to nie koniec, będą dalsze części. Zwróćmy jednak uwagę na ten moment: Ukraina jest kolebką sztuk walki. To nie jest bez znaczenia, a jakość tego komiksu oraz ilość zatrudnionych przy nim ludzi wskazuje, że w grę wchodził jakiś budżet państwowy. Nie mogło być inaczej. Do ustalenia oczywiście pozostaje, które państwo go wyłożyło.

I na koniec jeszcze jedno. Mamy ten nasz komiks, pod tytułem „Romowe”, który ma naturę fantastyczną, ale eksploatuje temat jak najbardziej historyczny i autorom do głowy by nie przyszło by czynić ze swoich bohaterów wojowników ninja. I co? Wyobrażacie sobie, że państwo polskie, albo jakieś inne inwestuje w jego promocję w języku ukraińskim? Albo w jakimkolwiek innym? Żarty. Ani państwo, ani nikt inny w Polsce by tego nie zrobił. Mowy nie ma. Nasza doktryna ahistoryczna wyżywa się w odmiennych czynnościach i w innych projekcjach. „Nasi” marzą tylko o tym by siedzieć pod lipą, brzdąkać na lutni i odstawiać człowieka renesansu demonstrującego kulturową wyższość nad barbarią. I to jest dopiero dramat prawdziwy.

Od niedawna sprzedajemy książkę Toyaha o zespołach, póki co jest ona dostępna jedynie na stronie www.coryllus.pl, w księgarni Tarabuk przy Browarnej 6 i w Sklepie FOTO MAG przy metrze Stokłosy oraz w księgarni Latarnik przy Łódzkiej 8/12 w Częstochowie, nie mam jej jeszcze, ale niedługo mam nadzieję będzie. Są tam za to wszystkie inne nasze książki. Zapraszam.  



Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika zaginionyląd

07-11-2013 [10:36] - zaginionyląd | Link:

I TO JEST DRAMAT PRAWDZIWY ....... to boli .... bo tak jest

Obrazek użytkownika Ma-Dey

07-11-2013 [11:08] - Ma-Dey | Link:

Niecały rok temu przekraczałem granice Rosji z Ukrainą na styku z brzegiem  morza Azowskiego.Już sam punkt graniczny uwidaczniał w tedy  ekonomiczną przepaść jaka dzieli Rosje od Ukrainy. .Samochodem dotarliśmy do Mariuplu, ukraińskiego  miasta położonego nad brzegiem zatoki Taganrodzkiej.Syf, kiła mogiła..korniki depozyt -  ta praska wiązanka , to pierwsze  co ciśnie się  na język gdy przed oczyma moimi pojawiły się ulice i mury tego posowieckiego, popadającego w ruinę miasta. 
Kolega pochodzenia kozackiego, żyjącego już w drugim pokoleniu "po aryjskiej" stronie granicy- już Rosjanin "po pasportu",  z uśmiechem na ustach -nieco żartobliwie opowiadał stare historie jak to dawniej jego przodkowie "zahadili  riezat Lachow".O dziwo sam miał bardzo krytyczne zdanie o Kozakach i na moje żartobliwe  "nie Sicz" a dzicz Zaporowska"...rozbawiony klepał mnie po ramieniu mówiąc..da..da..da..he..he.!.Kto oglądał "Tarasa Bulbe" amerykańskiej produkcji -ten z lat chyba pięćdziesiątych ten domyśla się jaka ręka przyczynia się do ahistorycznych zabaw z Ukraińcami w roli głównej.
 

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

07-11-2013 [14:01] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Ależ mapa, którą Pan krytykuje wcale nie jest bardziej ahistoryczna, niż - dajmy na to - Coryllusowska narracja o Białych Chorwatach.
I tu, i tam bez oparcia w faktach kwestionuje się uznane ustalenia historyków.
Ciekawe, jaki budżet za tym stoi.
W obu wypadkach.

Obrazek użytkownika Coryllus

07-11-2013 [14:51] - Coryllus | Link:

Nie wiem czy pan zauważył, ale staram się pana nie dostrzegać, w myśl wyartykułowanej przez Kubusia Puchatka zasady: nie zwracaj na niego uwagoi to sobie pójdzie. A pan tu jak ta ku....na deszczu sterczy i za diabła nie rozumie o co chodzi. Gdzie się pan wychowywał, w dole po nielasowanym wapnie?

Obrazek użytkownika Coryllus

07-11-2013 [14:52] - Coryllus | Link:

O gdzie ja pisałem cokolwiek o białych Chorwatach?

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

07-11-2013 [23:52] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Nie pamieta Miszcz własnych tekstów?
A może jest was dwóch?

Bo chyba nie Legion...

"Ciekawe kto te brednie o białej Chorwacji sponsoruje. Czy aby nie królowa Elżbieta...
CORYLLUS5.11 18:52" (S24, blog Coryllus'a)

Obrazek użytkownika kociol

08-11-2013 [06:07] - kociol | Link:

o białych Chorwatach to też twoje?

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

08-11-2013 [07:46] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Nie, skądże - miszcza Koryłki.

Co zresztą wyżej napisałem, tylko Ci umknęło.

Zajrzyj na Salon24, pod notką "o św. Andrzeju boboli i prawosławnym episkopacie" jest komentarz jej autora o treści:
"Ciekawe kto te brednie o białej Chorwacji sponsoruje. Czy aby nie królowa Elżbieta...
CORYLLUS5.11 18:52"

Komentarz zresztą równie przenikliwy jak notka, zwłaszcza że pojęcie episkopatu odnosi się wyłącznie do katolicyzmu.
Ale skąd ma o tym wiedzieć gminny bezbożnik, znawca problemów Kościoła z dwójką pogańskich (bo nieochrzczonych) dzieci w swoim składanym domu...

Zatem skargi, wnioski, reklamacje proszę kierować pod w/w adresem.

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

08-11-2013 [02:16] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Można jaśniej?

Powyższy tekst nasuwa bowiem wątpliwości, czy autor ma problem, o którym chciałby porozmawiać, czy też napisał go z okazji rocznicy rewolucji bolszewickiej, co tłumaczyłoby zastosowaną poetykę.

Pierwsze zresztą nie wyklucza drugiego, nie wiadomo jednak, który motyw jest kluczowy. Projekcje z dzieciństwa czy jubileuszowa nostalgia?

Bogactwo języka, równe kulturze i precyzji słowa, pozwalają na wielość interpretacji.

W tej sytuacji odpowiedzieć można tylko na pierwsze z postawionych pytań, zawarte w zdaniu, rozpoczynającym coryllusowy komentarz:
Misiu, ja też cię kocham!

Obrazek użytkownika Coryllus

08-11-2013 [07:12] - Coryllus | Link:

Jaśniej? Jak się ku...ie pluje w twarz to ona mówi, że deszcz pada i z panem jest identycznie. Teraz jest już wystarczająco jasno?

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

08-11-2013 [08:14] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Czyli zarówno projekcje z dzieciństwa, jak i jubileuszowa nostalgia z okazji wczorajszej rocznicy.

A swoją drogą, co ty misiu, tak ciągle w kółko o tych niewiastach wszetecznych.

Wiesz, znalazłem w Internecie interesujący wyimek, tłumaczący tego rodzaju natręctwo.
Posłuchaj, to do ciebie:
"Kabotynizm (...) nie pociągał mnie nigdy. Myślę, że dlatego iż zalatywał impotencją. Mam głęboką pewność, że człowiek w pewnym wieku, w dodatku wieku dość wczesnym, nie powinien już poruszać publicznie kwestii związanych z tak zwanym pożyciem. Szczególnie zaś kiedy chce to czynić z powagą i uchodzić za coś w rodzaju autorytetu. Brednie (...) na temat relacji damsko-męskich determinowały moje opinie o nim."

Poznajesz?

A dla wszystkich P.T. Czytelników - zagadka: kogo zacytowałem?

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

08-11-2013 [09:06] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Nie, nie jest.

Znaczy, powstał pomiędzy nami dyssens.

Czyli miszcz nie poniał.
Łatwiejszym językiem pisać trzeba.

Aby zaś uniknąć samoopluwania wspomnianej postaci, miszczowi brodę sugeruję zapuścić, wtedy golić się nie trzeba i korzystanie z lustra zarzucić można.

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

07-11-2013 [14:13] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Czy chopak to ukraiński odpowiednik mazóra?

Obrazek użytkownika dogard

07-11-2013 [15:52] - dogard | Link:

miedzy ukrainskimi i polskimi narodowcami---polscy nienawidza POLSKI NIEPODLEGLEJ i wielbia kacapie, ukrainscy kochaja swoja ojczyzne wolna i nienawidza kremla...

Obrazek użytkownika beel

07-11-2013 [19:46] - beel | Link:

...pozwolę sobie dorzucić kamyczek. Ta identyfikacja Grabarki z Ukraińcami intryguje mnie ze względu na przekonanie Białorusinów, że owe miejsce jest jak najbardziej białoruskie :) Może ze względu na te niejednoznaczność nie wybudowano tam parkingu? :)
A nieco rozwijając. Parę lat temu odsłaniano w Hajnówce tablicę upamiętniającą Pana Majora "Łupaszkę" oraz jego żołnierzy z Puszczy Białowieskiej. W wigilię tej uroczystości (zresztą w rocznicę śmierci "Inki") Hajnówka została oplakatowana kartkami z napisami: "Kościół katolicki czci mordercę prawosławnych". Podobno Białorusini nie mają nawet nic przeciwko temu ale żeby nie w Hajnówce, bo jak twierdzą białostocczyzna jest jedynie częścią Białorusi administrowaną tymczasowo przez polską administrację :) "Gdzie indziej to jak już musicie to sobie go czcijcie tego "Łupaszkę" ale nie na naszej białoruskiej ziemi" I oto stawiają w Zbuczu cerkiew pod wezwaniem męczenników podlaskich.
Znaczenie terenu?

Obrazek użytkownika tanat

07-11-2013 [23:58] - tanat | Link:

Po jakimś czasie przywołam artykuł. Pewne sprawy muszą się wpierw wydarzyć.

Obrazek użytkownika beel

08-11-2013 [06:25] - beel | Link:

...zna Pan z pewnością te dane o zamordowanych we wrześniu 1939 przez Ukraińców i Białorusinów ziemianach? 23 i 62.

Obrazek użytkownika WESOŁY TROLL WANIA

08-11-2013 [08:55] - WESOŁY TROLL WANIA | Link:

Ależ nie. On ich nie zna i znać nie chce.
To są fakty. Fakty, proszę Pana, psują narrację.

A narracja to podstawa baśni.

Znajomość historii, podobnie jak ekonomii i ortografii narrację zaś psuje, przez co baśń nie może kołem, jak niedźwiedź się toczyć, i staje.

A przez to budżet, wie Pan, budżet (miszcz lubi to słowo, w Łyskowie brzmiało światowo) doznaje uszczerbku.