Otrzymane komantarze

Do wpisu: Walka na wartości. O pożytecznych idiotach raz jeszcze.
Data Autor
paparazzi
Ty pers chyba jesteś były sekretarz propagandy z PRL, tfu. Poleciałeś językiem prelegenta partyjnego.
Pers
"chwalił się kiedyś, jak to kombinował (czyli przemycał) bo wszyscy tak robili." Chwalił się. Zapomniał tylko, że w internecie nic nie ginie. A teraz rżnie "yntelektualyste". Ciekawe ile tych zegarków i dżinsów wprowadził do obrotu? Moja tolerancja jest wręcz przysłowiowa ale dzieci starych komuchów (też komuchy) wzbudzają we mnie obrzydzenie. Zwłaszcza jak starają się udawać kogoś innego.
Julian Report
Tak, niestety, tak.
Julian Report
Tak
Pers
"100 dolarów to nie 10 pensji. Niech pan nie zmyśla. " Cały komentarz to twój tekst. Demencja czy przepicie? http://profesor.neon24.p… Ty w sumie jesteś szczery i bezpośredni chłopak. Należałeś do komunistycznej patologii i piszesz o tym szczerze. Ja nie mam żadnych kompleksów z tamtych czasów. Gdy ty byłeś małym kombinatorkiem to ja uprawiałem ziemię i żyłem świetnie.
jazgdyni
Cieszę się, że poszukuje pan moje stare teksty i czerpie z nich wiedzę (vide "Marynarze i cinkciarze"). Jak zazwyxzaj kieruje panem woreczek żółciowy i prezentuje pan żal, że na nic się nie załapał. Oczywiście z tekstu wyciąga pan sensacyjki, jak pański kolega Szczerba o Obajtku, nawet nie usiłując zrozumieć filozofii komunistycznego, permanentnego niedoboru. Ponadto stawia pan ordynarną insynuację, że całość, wszyscy, a było nas 50 tysięcy marynarzy to "złodziejski półświatek". Nie powiem, śmiała teza, przebijająca mafię, do której należał Nowak z Amber Goldem, czy autostradami na Euro. 100 dolarów to nie 10 pensji. Niech pan nie zmyśla. 10 dolarów miesięcznie to wówczas 400 zł. Pensje wówczas typowe, oscylowały w granicach 1000 - 2000 zł. Czyli ta setka wystarczała na skromne dwa miesiące życia. Bez żadnych fanaberii. Do tego nie wspomina pan, bo akurat o tym nie pisałem, każdy marynarz każdego roku spędzał w domu na tzw. dejmance, czekając na kolejny statek, gdzie płacono mu suchą pensję, bez żadnych dodatków. Coś pan słyszał, wygrzebał jakieś strzępy informacji i posłuchał różnych mitów szczurów lądowych i tworzy obraz i śmieszny i w swej prymitywnej głupocie żałosny. Obraz kreślony przez starego gnuśnego lenia i nieudacznika, który wini wszystko dookoła, bo mu się w życiu nie udało.
tricolour
@Pers A taki jeden - teraz już prawomyślny - chwalił się kiedyś, jak to kombinował (czyli przemycał) bo wszyscy tak robili. I to piękne wytłumaczenie przestępstwa jest oczywiste, bo dotyczy własnej osoby i się należało. Innymi zaś się brzydzi. Katolik znaczy.
Pers
"zwabił Pan natychmiast klasykę tych, o których Pan pisze" Nie tylko. Zwabił także patologię, która świetnie dorabiała się w czasach komuny: "No dobrze, lecz co ci marynarze, dzielni pracownicy socjalistycznej ojczyzny mieli do czynienia z dolarami i cinkciarzami? Ano mieli. I to bardzo dużo. Można nawet powiedzieć, że w Gdyni, jedni bez drugich nie mogli żyć.   W latach 70-tych i później w 80-tych, marynarz też zarabiał te liche średnie dwa tysiące, a na dodatek nie było go miesiącami w domu, żył tylko listami, a z żoną rozmawiał 5 minut, dwa razy w miesiącu. Kto by do takiej pracy poszedł? Dziwne, ale wszyscy, którzy tylko mogli to sobie jakoś załatwić. Bo pensja marynarza wówczas proszę państwa to był nędzny dodatek na napiwki w portowych barach. Marynarz, czy to kapitan, czy najniższy kucharz "jarzynowy", żył dobrze, bo..."handlował", jak się to powszechnie mówiło. Unikało się takich brzydkich słów, jak kontrabanda, przemyt, czy szmugiel, chociaż dokładnie właśnie to się robiło." (...) Na początek, trzeba było mieć trochę pieniędzy na start. Tak, żeby chociaż zacząć od 100 dolarów (pamiętajmy – wówczas to prawie dziesiąc pensji). Armator płacił marynarzom pewną kwotę w dolarach, tzw. dodatek dewizowy. Jak to w komunie, istniał skomplikowany system stref pływania, przeliczeń itd. O ile dobrze pamiętam, dzienna stawka wynosiła 2,5 dolara dziennie. Więc jeżeli marynarz był miesiąc poza krajem, nie wydał ani grosza na zachodnie cuda, jak Coca Cola, Big Maca, czy taksówkę do miasta, to mógł zgromadzić 75 dolarów. To był ten pierwszy krok do powstania "fortuny". Byłby jednak frajerem, gdyby tylko gromadził, dane mu od państwa dolary. Marynarz musiał nimi obracać, aby je pomnażać." I ktoś taki próbuje robić tutaj za "mendrca" i pie...ć duby smalone o "elitach". Chyba o "elitach" złodziejskiego półświatka, do którego należał.
wielkopolskizdzichu
"Żeby nie popaść w przygnębienie, odnotuję, że Polska dzięki swym ocalonym wartościom, o wiele lepiej radzi sobie z pandemicznym kryzysem niż Europa." Cholecka w TVP tak powiedziała to tak musi być, a kto ma wątpliwości ten ruska onuca.
jazgdyni
Witam i pozdrawiam Widzę, że zwabił Pan natychmiast klasykę tych, o których Pan pisze. Mają zamontowane czujniki węszące, zdolne z odległości wyczuć nieprawomyślnego. Od dawna upieram się i to bez schlebiającej mi wiedzy, że profesor Roszkowski uważa tak samo, że cały wieli upadek spowodowała Rewolucja Francuska. To tam, po raz pierwszy motłoch poczuł swoją siłę. Ochlokracja w działaniu. Zaczęło się wtedy i trwa do dzisiaj. Mimo wszystko, ja bym nie rozgraniczał hitlerowskiego nazizmu i leninowskiego bolszewizmu. One wspaniale się uzupełniały. A także, mimo wojny, współpracowały. To nie każde z osobna, tylko ich synteza. wyzwolona detonatorem roku 1968, spowodowała dzisiejszą inwazję neo-marksizmu - nowoczesnych barbarzyńców. Ciekawe, że w większości to barbarzyńcy niszczyli imperia i rozwalali cywilizacje. Pizzaro w Ameryce też był barbarzyńcą. Siłą obecnej barbarii jest właśnie motłoch i głupota. Świadomie postawiono na głupotę, od lat karmiąc tłuszczę kolejnymi gadżetami, kształtując potrzeby i pragnienia, jednocześnie wyłączając samodzielne myślenie. Cel - pastwisko z byle jaką trawą i stada baranów. Do bolszewickiego, nigdy nie opanowanego bałaganu i lichoty, Niemcy twórczo wprowadziły słynny Ordnung. Mordowanie wielkich grup w sposób przemysłowy, zorganizowany i opisany w procedurach. Jak ścisłe ewidencjonowanie, przejmowanie ubiorów, gromadzenie biżuterii, w tym również złotych zębów, golenie do skóry, by już za moment zagazować i spalić w piecach. W tak zwanych obozach zagłady, których było 23 głównych i około 900 mniejszych realizowano politykę dokładnie według projektu i planu. Nic na żywioł. Dzisiaj też wszystko co się dzieje jest dokładnie wg. projektu i planu. Długie marsze poprzez instytucje władzy, Rudi Duschkiego idą pełną parą. Motłoch klaszcze i wspiera. Zniszczyć rodzinę, kościół, szkoły - motłoch klaszcze i wspiera. Czy zdołamy to jeszcze zatrzymać? Pozdrawiam
Anonymous
"Nazistowska rewolucja trwa, jest dotykalna i pustoszy umysły." To celowa dezinformacja bo gdzie nie spojrzysz tam rewolucja marksistowska. Dostał zlecenie z loży. Pandemizm, klimatyzm, migrantyzm, genderyzm, interwencjonizm to nowe marksizmy. Jakieś elementy faszyzmu można znaleźć ale to tylko pod fałszywą flagą narodową szerzy się socjalizm dla postępów globalnej rewolucji. Zresztą wystarczy iść po personaliach by dojść, że komuchy na posadkach trzymają się mocno. Ściema Panie, ściema.
Czesław2
100/100. Tylko wśród współczesnych przekonujących do śmierci znajdzie się też polaków. Ale, tak jest wszędzie.
Pers
"każdego dnia wyprowadza ludzi na ulicę w obłąkańczym danse macabre" Czy ludzie, którzy nie chcą zostać niewolnikami tańczą "danse macabre"? Pytanie nie jest skierowane do sekty kowidowej.
Jabe
Przypuszczam, że na wyższych szczeblach światowych korporacji rzeczywiście roi się od socjopatów. Od skazanych za zbrodnie wojenne różni ich jednak jeden drobiazg – owe zbrodnie. Również trudno się zgodzić, że takich ludzi cechuje bezrefleksyjna gotowość służenia pod sztandarami. Ewentualnie to oni wciskają innym kit, by się dla nich poświęcali. A pożyteczni idioci? To są także ci, którym wystarcza propandowa papka o wstawaniu z kolan, sile państwa, rozwoju i dobrobycie. Wygodniej jest w to wierzyć, komfortowo. Irytują ich pytania o konkret. Co do idei wolnego rynku, zwracam jedynie uwagę, że nie jest to idea wzrostu gospodarczego. Głoszą go raczej zwolennicy przebudowy narodów, państw i świata całego. Poluzowanie więzi międzyludzkich jest w dużej mierze rezultatem zastąpienia ich przez relacje z państwem. To ono gwarantuje bezpieczeństwo, zarówno osobiste, jak i socjalne, nie rodzina, czy krąg sąsiadów. Ponadto mimo wysokiej wydajności pracy ludzi nie stać na ten komfort. Wszysko to jest rezultatem lewicowego naprawiania kapitalizmu.
Do wpisu: Stary diabeł listy skrobie
Data Autor
Maverick
Adam Green rozpracowuje plany kabalistów i warto go posłuchać to dla tych co są biegli w angielskim: Aftermath of the 'Storm', ADL on the March, & Trump Concedes | Know More News LIVE w/ Adam Green (bitchute.com) https://www.youtube.com/… Pelosi założyła mistyczną broszkę " Jedem Kraj jedno przeznaczenie". Nie wiem co to znaczy, ale bardzo przypomina to globalistyczne hasełka jak np. proletariusze wszystkich krajów łączcie się. Jak wiemy każdy ma inne przeznczenie, a nie jedno.
Do wpisu: Propaganda nie jest groźna gdy się wie jak powstaje
Data Autor
tricolour
@Imc. I nie Niemce. Co, nie pasuje, bo miały być Niemce? Trudno, nie musi... Pozdrowienia. Szczere, ponieważ dyskusja nie musi zakończyć się zajęciem wspólnego stanowiska.
Dark Regis
Migasz się Pan i tyle. Jak widać miałem rację. To nie było aż tak trudne do zanalizowania. Ale w sumie cieszy mnie to, że Niemce zatrudniają u siebie byle kogo ;) PS: Ach, prawda, jeszcze odpowiedź na zadane pytanie. Wrzucam w Google "Igusa class polynomials" i dostaję to np. "We bound the running time of an algorithm that computes the genus-two class polynomials of a primitive quartic CM-field K. This is in fact the first running time bound and even the first proof of correctness of any algorithm that computes these polynomials." Słowa kluczowe do powiedzmy "algoritm", "genus 2", "quartic", "CM-field", ... Następnie wrzucam w Google "Kummer surface" (quartic). To stary obiekt znany już od roku 1864, jest to jeden z tych obiektów, które "must know" kiedy chce się pogadać o rozmaitościach (powierzchniach, patrz fizyka, teoria strun) Calabi-Yau albo o orbifoldach. W PAN-ie jest np. taki artykuł "Modularity of a nonrigid Calabi–Yau manifold with bad reduction at 13" Tom 90 / 2007, Grzegorz Kapustka, Michał Kapustka i w niej jest m.in. o tym, co wiąże poprzednie terminy z trzecim "Taniyama-Shimura conjecture". Jeszcze mamy podobne z dodatkiem nazwiska Weil, ale to już szczegół. Tak jest, to jest zaawansowana geometria algebraiczna i zagadnienie "faktoryzacji", czyli rozkładu jednych "krzywych" na inne (modularność, modułowość) lub rodziny innych (fibracje). A dalej już prosto. Albo to co ja czasem opowiadam o repunitach i faktoryzacjach w dziwnych pierścieniach kwadratowych, kubicznych i bardziej zakręconych, albo - i to już chyba Pan zna ze słyszenia - słynne Wielkie Twierdzenie Fermata. Tu nie ma przeproś i wszystko jest ze sobą ściśle powiązane, jak na przykład rodzaj relacji porządkującej podzbiory różnego wymiaru w takich przestrzeniach nad ciałami i pierścieniami liczb (moduły) można traktować jak uogólnienie kombinatoryki (porządek, algebra incydencji, funkcja Mobiusa, funkcja Zeta i te rzeczy), albo jak uogólnienie geometrii (np. matroidy). Po drodze istnieje jeszcze całe spektrum obiektów i metod, które wymykają się tej zgrubnej klasyfikacji. No ale mnie głównie interesuje zagadnienie realizacji praktycznych algorytmów realizujących arytmetyki w tych geometriach na konkretnym komputerze. Jak to zwał tak zwał, kierunkiem w którym ja obecnie zmierzam, jest rozpoznanie własności, w tym arytmetyk na krzywych eliptycznych genusu 2, które są stosowane w kryptografii, m.in. w metodach ataków na RSA, dzięki metodzie faktoryzacji opartej na krzywych eliptycznych, albo na SHA-2 – zestaw kryptograficznych funkcji skrótu. Czyli Kill Darknet ;))) Jest to też metoda (algorytm, m.in używany dziś w Microsofcie) sprawdzająca siłę szyfrowania poszczególnych krzywych i ich rodzin. Szkoda, że Pan nie potrafi się aż tak świetnie bawić. Pozostaje mi więc dalsza samotna podróż wgłąb matematyko-fizyko-informatyki. A Bóg na 100% jest i czeka, aż ludzie wreszcie zmądrzeją, nauczą się współpracować i przestaną Nim wywijać jak mieczem lub cepem ;)
tricolour
@Imc Nigdy nie powiedzialem, że jestem geniuszem i nigdy też nie powiedziałem, że zarabiam miliony. Publicznie kłamie Pan pisząc, że tak twierdzę. Cały Pański długi jęk pokazuje jak bardzo pragnie Pan mnie ośmieszyć. Mnie i moją wiarę, a nawet tak zwanych nas. Pointując kłamstwem pokazuje Pan także jak nikłe jest światło Pańskiej "mądrości" której zwyczajnie nie wystarczyło do pospolitej nie tylko asertywności, ale i równie pospolitej szczerości: Nie podoba się wiara? Nie musi. Nie jest ważna? Olać ją. Uwiera? Podłożyć watę. Żyj mędrcze długo i szczęśliwie. Nie wiem z czego się odrodziłeś, ale wylądowałeś na razie w miejscu, w którym można się tylko onanizować matematyką. Jednakże nie wyśmiewam tego, bo może to tylko stan przejściowy. Postaram się więcej nie zawracać Ci głowy przy tej osobistej czynności, tak jak sobie tego zażyczyłeś.   
Dark Regis
cd. Właśnie czytam rozumowania matematyczne i odtruwam się od niebezpiecznego dla zdrowia psychicznego zabobonu wiary w skuteczność "bezmyślenia". Odczuwam wielką przyjemność i dziękuję mojemu Bogu, że dał mi dar rozumienia tych rzeczy. Wiem, że to wywołuje wściekłość u wyznawców żydowskiego zazdrosnego Władcy Wszystkich Pieniędzy Wszechświata. Tak jak i u ich niewolników mentalnych, którzy pomylili wiarę ze służeniem żydom. To nie mój problem. Podobno arystokracja mrówek tez sra na słodko, żeby wzbudzać uwielbienie i posłuch pospolitych pracowniczych mas. Taka to już metoda organizacji społeczeństw, ale na szczęście nie jedyna. Ja sobie czytam, czasem patrzę na te tłumy i kiwam nogami. Nie rozumiem ich - zgoda, ale tak samo oni nie rozumieją mnie, ani matematyki nawet na poziomie przyziemnym, wręcz rachowania na palcach. To skutek pewnego rodzaju ideologii, podejścia do życia, a nie wina zawiłości matematyki. Chce Pan poczytać to samo? Proszę bardzo, mój Bóg tego nie zabrania. Proszę spróbować i odpowiedzieć dla sprawdzenia na takie oto proste pytanie: Co łączy 3 następujące pojęcia: "wielomiany klasy Igusy" (井草準 - Igusa Jun'ichi, jap. matematyk), "powierzchnie Kummera" i np. "hipotezę Taniyamy-Shimury" (谷山豊 i 志村五郎). Wystarczą dwa słowa. Proszę się nie dziwić tym chińskim znaczkom. To dowód na to, że praca umysłowa, bez wymyślania ciągłych bzdetów uzasadniających jej nierobienie, skutkuje dominacją w świecie matematyki. Jeszcze raz zachęcam i powodzenia życzę oraz prawdziwego zadowolenia z wykonanej realnej choć ciężkiej umysłowej pracy, a nie z korporacyjnego zbijania bąków dla kasy na rozkurz, bibeloty i błyszczące bzdety. Umie Pan tak pracować? W takim reżimie myśleć? Śmiało, w końcu twierdzi Pan, że jest geniuszem z wielkiej korporacji, zarabiającym miliony za swą niebywałą wiedzę. Bardzo podobnie i ja zaczynałem, ale na szczęście jakoś się odrodziłem z tego amoku ;) Słowo na niedzielę: https://www.youtube.com/…
Dark Regis
@tricolour Jak miło, że Pan odpowiedział. No więc mnie nie interesuje wiara w byle co i byle jak, byle kupą. Dla mnie to nie jest w ogóle żadna wiara tylko - jak już powiedziałem wyżej - aberracja procesu poznawczego, naginanie percepcji do bezpodstawnych życzeń opartych tylko na dążeniu do tego, żeby moje było mimo wszystko na wierzchu ("moja prawda jest najmojsza"). To wygodne, przyznaję. Dlaczego matematyka zawiera pytania bez odpowiedzi? Pan powie, bo Bóg tak chciał. Mówi Pan za swojego Boga, nie wstyd Panu? Ponadto Pański Bóg zmienia swoją wolę jak rękawiczki, no bo przecież nie może odmówić przynajmniej hierarchom. Mój nie. Jeżeli Wasi luminarze ciemnoty mówią, że jest go tyle tu a tyle tam (podobnie jak rozsadzali niegdyś legion diabłów na igłach), Wasz Bóg musi się dostosować, a jak ktoś nie wierzy, to przecież nie wierzy w samego Boga. Horrendum. To tak jakbym wlazł oknem do pałacu Buckingham i obwołał się - ni z gruszki i pietruszki - kamerdynerem, który karci, ustawia, poucza i dopuszcza gości przed oblicze królowej. Ja patrzę na to raczej ze wstrętem, bo cóż to za GWniana logika, która łamie wszystkie rozumne zasady. Nawet zasadę podnóżka Tołdiego i Księciunia, którą udajecie dla celów ogłupiania budzących się już z narkotykowego babilońskiego snu. Tu faktycznie nie ma żadnego rozumowania, ani nawet śladu podjęcia próby, jest tylko ordynarna pralnia mózgu. Schemat: ktoś na górze hierarchii wie lepiej, więc milcz i płać. kto? Nie twój interes. Jak w sekcie. Dlatego proszę mi tym więcej nie zawracać gitary, ani kwestiami waszego nielogicznego Boga stworzonego przez żydów dla celów politycznych, ani samym aktem wielbienia antyrozumowań, bo i tak się nie porozumiemy. Po czynach Was poznałem, zwłaszcza tych islamskich. Aberracja, które wyłazi z tych wyznawanych "podstawowych zasad" nie raz, nie dwa, ale za każdym kolejnym razem i zawsze prowadzi do jakiejś zbrodni, nie jest żadną wiarą tylko zbrodniczą ideologią. Żydzi przynajmniej myślą jak z tego zrobić pieniądz a Jego oszukać. Wy z islamistami kompletnie nic nie rozumiecie, bo rozumowania Wam zabroniło kiedyś paru facetów dużo gorszego autoramentu od Demetriusza, który wyklął z Kościoła Orygenesa za samodzielne myślenie. Bo Was brzydzi świat stworzony przez Boga, który jest logiczny i zrozumiały ale dzięki ciężkiej pracy (np. w matematyce, chemii, fizyce, czy informatyce). Brzydzi was jego doskonałość i to, że o dziwo zawiera w sobie elementy odpowiedzi na większość LOGICZNIE sformułowanych pytań. Brzydzi was wreszcie sam Bóg Stwórca, bo dopuścił się On tego, że nie możecie go zrozumieć, sterować nim za pomocą tych ciągłych jęczeń o więcej, a także zmieniać Mu kierunku jak koniowi w cuglach. Brak Wam upragnionej ezoterycznej wiedzy tak jak i kwiatowi waszego świata antyrozumowań, sanhedrynowi gnozy, klerowi klerów - gnostykom masonom. Tak jest, gnoza nie wymaga pracy przy rozumowaniu, tylko objawień, darów albo też haków. Daj, bo chcę i tyle!
tricolour
@Imć, To jest esencja, sam Pan to napisał: "A skąd Pan niby wie w co ja wierzę, hę? Wąż Panu podszepnął po wigilijnej kolacji? Gdzie jakaś podstawa rozumowania?" Szanowny Panie, wiara nie wymaga żadnego rozumowania, żadnej wiedzy, żadnego wysiłku umysłowego w sensie naczytania się (Pan zawsze w kontekście wiary cytuje, odnosi się, podpiera cudzym, Pana w tym nie ma, są inni) i wyciągnięcia wniosków ze swoich zasobów. Wiara i Bóg, to nie ciasto, które wychodzi ze składników i przepisu albo język wychodzący z ust. Bóg też nie wychodzi z rozumowania na zasadzie: nie myję uszu to wychodzi wosk. Wiara to wybór. Zwyczajny wybór, jak założenie skarpetek gładkich lub w ciapki, a do dokonania takiego wyboru nie potrzeba żadnej wręcz wiedzy, tylko chęć, nastrój, poczucie estetyki itp. Wiara to wybór: codziennie Pan zgina kolana lub nie. W Pana przypadku - a tak to odbieram, może mylnie więc może Pan poprawić - jest Pan książkowym przykładem jak drzewo wiadomości oddala od Boga. Przyznam też, że wiele mnie to uczy, że można być tak mądrym, że aż ślepym.
tricolour
@Imc Owszem, mam zamiar napisac, ale w czasie który uznam za odpowiedni dla siebie w kontekście swojej rodziny. NB mają niski priorytet i poczekają jak długo będzie trzeba. Poza tym informuję, że nie spełniam zachcianek w sensie pisania czegoś ciekawego dla innych. Pan do wszystkiego chce używać rozumu (stąd oczekiwanie czegoś ciekawego) a to jest prymitywny środek precepcji. Może wieczorem znajdę czas...
Dark Regis
Pani to się zna na wszystkim, nie to co inne ludzie, prawda? PS: Tri jeszcze nic ciekawego nie napisał i nie wiem czy ma w ogóle zamiar. Jeśli ma to słucham odpowiedzi na proste pytanie. Tarcie tary u kuchary mało mnie interesuje.
Pani Anna
@Imć Tricolour juz napisał to, co dokładnie chciałam panu powiedzieć, więc nie będę się powtarzac. Mam wrażenie, że pan istnieje w dwóch osobach - ktoś, kto przedstawia się jako wybitny matematyk, który znalażł sobie to forum do publikowania swoich wywodów i osoba druga, która jest zwyczajnie prymitywna, histeryczna w komentarzach i niestety, ale mało na czym poza liczbami dobrze się znajaca. 
Dark Regis
A skąd Pan niby wie w co ja wierzę, hę? Wąż Panu podszepnął po wigilijnej kolacji? Gdzie jakaś podstawa rozumowania? Ocenia Pan innych nie mając ku temu kompletnie żadnych wskazań oprócz ich albo mojego otwarcie głoszonego stosunku do steku bzdur w ST. Dla mnie znaczyłoby to w pańskiej metodzie badawczej, że to raczej Pan bardziej wierzy żydom a nie Bogu. Mówimy chyba tutaj o sobie osobiście, więc niech się Pan zbierze na odwagę i przestanie zasłaniać się kobietami z kilku pokoleń równocześnie i się ujawni. W co Pan konkretnie wierzy? W płaską Ziemię i w stworzenie drzew do góry nogami (bo przecież czemu nie, nie wolno nic narzucać "bogowi" żydów), czy może w skuteczność metody mącenia tamtych? Dla mnie oni są skończeni i kropka. Mam wystarczająco wiele rozumu, żeby stworzyć sobie swoją własną wiarę, pomimo syczenia różnych napuszczanych kaduków zza krzoli. Pan oczywiście tak nie umie, co rozumiem i dlatego nie namawiam. Kużden ma swoje. Dosiego. PS: Wg Talmudu kobieta śmierdzi. A to tylko wycinek ichniej mądrości wyssanej przez rabinów z Pism. Jeśli ktoś cytuje te łzawe opowiastki o dwóch połowach i te sprawy, to nie mówi o ST, ale o poglądach Orygenesa, albo biskupa Aleksandrii Demetriusza, na temat jego wizji ST. 1) "List Arysteasza czyli Legenda o powstaniu Septuaginty": https://www.researchgate… 2) "Historia Żydów w Egipcie" https://pl.wikipedia.org… "Przedstawiana w biblijnej Księdze Wyjścia narracja, dotycząca trwającego cztery wieki pobytu całego narodu żydowskiego w Egipcie, opuszczenia ponad miliona Izraelitów z Delty Nilu czy trzymiesięcznej wyprawy na Synaj, nie znalazła dotychczas potwierdzenia w materiale archeologicznym. Antyczne źródła egipskie również nie wzmiankują o wydarzeniach zawartych w Księdze Wyjścia, zaś pustynia na południu półwyspu synajskiego nie nosi śladów opisywanej masowej migracji." 3) "Ptolemeusz I Soter" i prawdziwa historia "wyjścia" żydów z Egiptu: https://historia.wikia.o… Zob. rozdz. "Aneksja Coelesyrii". (IV-III w.p.n.e, Mojżesz to ok. XIII wieku p.n.e) 4) BTW "Klaudiusz Ptolemeusz" i model geocentryczny https://pl.wikipedia.org…