|
|
paparazzi Ty pers chyba jesteś były sekretarz propagandy z PRL, tfu. Poleciałeś językiem prelegenta partyjnego. |
|
|
Pers "chwalił się kiedyś, jak to kombinował (czyli przemycał) bo wszyscy tak robili."
Chwalił się. Zapomniał tylko, że w internecie nic nie ginie.
A teraz rżnie "yntelektualyste". Ciekawe ile tych zegarków i dżinsów wprowadził do obrotu?
Moja tolerancja jest wręcz przysłowiowa ale dzieci starych komuchów (też komuchy) wzbudzają we mnie obrzydzenie.
Zwłaszcza jak starają się udawać kogoś innego. |
|
|
Julian Report Tak, niestety, tak. |
|
|
Julian Report Tak |
|
|
Pers "100 dolarów to nie 10 pensji. Niech pan nie zmyśla. "
Cały komentarz to twój tekst. Demencja czy przepicie?
http://profesor.neon24.p…
Ty w sumie jesteś szczery i bezpośredni chłopak. Należałeś do komunistycznej patologii i piszesz o tym szczerze.
Ja nie mam żadnych kompleksów z tamtych czasów. Gdy ty byłeś małym kombinatorkiem to ja uprawiałem ziemię i żyłem świetnie. |
|
|
jazgdyni Cieszę się, że poszukuje pan moje stare teksty i czerpie z nich wiedzę (vide "Marynarze i cinkciarze"). Jak zazwyxzaj kieruje panem woreczek żółciowy i prezentuje pan żal, że na nic się nie załapał. Oczywiście z tekstu wyciąga pan sensacyjki, jak pański kolega Szczerba o Obajtku, nawet nie usiłując zrozumieć filozofii komunistycznego, permanentnego niedoboru. Ponadto stawia pan ordynarną insynuację, że całość, wszyscy, a było nas 50 tysięcy marynarzy to "złodziejski półświatek". Nie powiem, śmiała teza, przebijająca mafię, do której należał Nowak z Amber Goldem, czy autostradami na Euro.
100 dolarów to nie 10 pensji. Niech pan nie zmyśla. 10 dolarów miesięcznie to wówczas 400 zł. Pensje wówczas typowe, oscylowały w granicach 1000 - 2000 zł. Czyli ta setka wystarczała na skromne dwa miesiące życia. Bez żadnych fanaberii. Do tego nie wspomina pan, bo akurat o tym nie pisałem, każdy marynarz każdego roku spędzał w domu na tzw. dejmance, czekając na kolejny statek, gdzie płacono mu suchą pensję, bez żadnych dodatków.
Coś pan słyszał, wygrzebał jakieś strzępy informacji i posłuchał różnych mitów szczurów lądowych i tworzy obraz i śmieszny i w swej prymitywnej głupocie żałosny. Obraz kreślony przez starego gnuśnego lenia i nieudacznika, który wini wszystko dookoła, bo mu się w życiu nie udało. |
|
|
tricolour @Pers
A taki jeden - teraz już prawomyślny - chwalił się kiedyś, jak to kombinował (czyli przemycał) bo wszyscy tak robili.
I to piękne wytłumaczenie przestępstwa jest oczywiste, bo dotyczy własnej osoby i się należało. Innymi zaś się brzydzi. Katolik znaczy. |
|
|
Pers "zwabił Pan natychmiast klasykę tych, o których Pan pisze"
Nie tylko. Zwabił także patologię, która świetnie dorabiała się w czasach komuny:
"No dobrze, lecz co ci marynarze, dzielni pracownicy socjalistycznej ojczyzny mieli do czynienia z dolarami i cinkciarzami? Ano mieli. I to bardzo dużo. Można nawet powiedzieć, że w Gdyni, jedni bez drugich nie mogli żyć.
W latach 70-tych i później w 80-tych, marynarz też zarabiał te liche średnie dwa tysiące, a na dodatek nie było go miesiącami w domu, żył tylko listami, a z żoną rozmawiał 5 minut, dwa razy w miesiącu. Kto by do takiej pracy poszedł? Dziwne, ale wszyscy, którzy tylko mogli to sobie jakoś załatwić.
Bo pensja marynarza wówczas proszę państwa to był nędzny dodatek na napiwki w portowych barach. Marynarz, czy to kapitan, czy najniższy kucharz "jarzynowy", żył dobrze, bo..."handlował", jak się to powszechnie mówiło. Unikało się takich brzydkich słów, jak kontrabanda, przemyt, czy szmugiel, chociaż dokładnie właśnie to się robiło."
(...) Na początek, trzeba było mieć trochę pieniędzy na start. Tak, żeby chociaż zacząć od 100 dolarów (pamiętajmy – wówczas to prawie dziesiąc pensji).
Armator płacił marynarzom pewną kwotę w dolarach, tzw. dodatek dewizowy. Jak to w komunie, istniał skomplikowany system stref pływania, przeliczeń itd. O ile dobrze pamiętam, dzienna stawka wynosiła 2,5 dolara dziennie. Więc jeżeli marynarz był miesiąc poza krajem, nie wydał ani grosza na zachodnie cuda, jak Coca Cola, Big Maca, czy taksówkę do miasta, to mógł zgromadzić 75 dolarów. To był ten pierwszy krok do powstania "fortuny".
Byłby jednak frajerem, gdyby tylko gromadził, dane mu od państwa dolary. Marynarz musiał nimi obracać, aby je pomnażać."
I ktoś taki próbuje robić tutaj za "mendrca" i pie...ć duby smalone o "elitach". Chyba o "elitach" złodziejskiego półświatka, do którego należał. |
|
|
wielkopolskizdzichu "Żeby nie popaść w przygnębienie, odnotuję, że Polska dzięki swym ocalonym wartościom, o wiele lepiej radzi sobie z pandemicznym kryzysem niż Europa."
Cholecka w TVP tak powiedziała to tak musi być, a kto ma wątpliwości ten ruska onuca. |
|
|
jazgdyni Witam i pozdrawiam
Widzę, że zwabił Pan natychmiast klasykę tych, o których Pan pisze. Mają zamontowane czujniki węszące, zdolne z odległości wyczuć nieprawomyślnego.
Od dawna upieram się i to bez schlebiającej mi wiedzy, że profesor Roszkowski uważa tak samo, że cały wieli upadek spowodowała Rewolucja Francuska. To tam, po raz pierwszy motłoch poczuł swoją siłę. Ochlokracja w działaniu. Zaczęło się wtedy i trwa do dzisiaj. Mimo wszystko, ja bym nie rozgraniczał hitlerowskiego nazizmu i leninowskiego bolszewizmu. One wspaniale się uzupełniały. A także, mimo wojny, współpracowały.
To nie każde z osobna, tylko ich synteza. wyzwolona detonatorem roku 1968, spowodowała dzisiejszą inwazję neo-marksizmu - nowoczesnych barbarzyńców. Ciekawe, że w większości to barbarzyńcy niszczyli imperia i rozwalali cywilizacje. Pizzaro w Ameryce też był barbarzyńcą. Siłą obecnej barbarii jest właśnie motłoch i głupota. Świadomie postawiono na głupotę, od lat karmiąc tłuszczę kolejnymi gadżetami, kształtując potrzeby i pragnienia, jednocześnie wyłączając samodzielne myślenie. Cel - pastwisko z byle jaką trawą i stada baranów.
Do bolszewickiego, nigdy nie opanowanego bałaganu i lichoty, Niemcy twórczo wprowadziły słynny Ordnung. Mordowanie wielkich grup w sposób przemysłowy, zorganizowany i opisany w procedurach. Jak ścisłe ewidencjonowanie, przejmowanie ubiorów, gromadzenie biżuterii, w tym również złotych zębów, golenie do skóry, by już za moment zagazować i spalić w piecach. W tak zwanych obozach zagłady, których było 23 głównych i około 900 mniejszych realizowano politykę dokładnie według projektu i planu. Nic na żywioł.
Dzisiaj też wszystko co się dzieje jest dokładnie wg. projektu i planu. Długie marsze poprzez instytucje władzy, Rudi Duschkiego idą pełną parą. Motłoch klaszcze i wspiera. Zniszczyć rodzinę, kościół, szkoły - motłoch klaszcze i wspiera.
Czy zdołamy to jeszcze zatrzymać?
Pozdrawiam |
|
|
Anonymous "Nazistowska rewolucja trwa, jest dotykalna i pustoszy umysły."
To celowa dezinformacja bo gdzie nie spojrzysz tam rewolucja marksistowska. Dostał zlecenie z loży.
Pandemizm, klimatyzm, migrantyzm, genderyzm, interwencjonizm to nowe marksizmy.
Jakieś elementy faszyzmu można znaleźć ale to tylko pod fałszywą flagą narodową szerzy się socjalizm dla postępów globalnej rewolucji.
Zresztą wystarczy iść po personaliach by dojść, że komuchy na posadkach trzymają się mocno. Ściema Panie, ściema. |
|
|
Czesław2 100/100. Tylko wśród współczesnych przekonujących do śmierci znajdzie się też polaków. Ale, tak jest wszędzie. |
|
|
Pers "każdego dnia wyprowadza ludzi na ulicę w obłąkańczym danse macabre"
Czy ludzie, którzy nie chcą zostać niewolnikami tańczą "danse macabre"?
Pytanie nie jest skierowane do sekty kowidowej. |
|
|
Jabe Przypuszczam, że na wyższych szczeblach światowych korporacji rzeczywiście roi się od socjopatów. Od skazanych za zbrodnie wojenne różni ich jednak jeden drobiazg – owe zbrodnie. Również trudno się zgodzić, że takich ludzi cechuje bezrefleksyjna gotowość służenia pod sztandarami. Ewentualnie to oni wciskają innym kit, by się dla nich poświęcali.
A pożyteczni idioci? To są także ci, którym wystarcza propandowa papka o wstawaniu z kolan, sile państwa, rozwoju i dobrobycie. Wygodniej jest w to wierzyć, komfortowo. Irytują ich pytania o konkret.
Co do idei wolnego rynku, zwracam jedynie uwagę, że nie jest to idea wzrostu gospodarczego. Głoszą go raczej zwolennicy przebudowy narodów, państw i świata całego. Poluzowanie więzi międzyludzkich jest w dużej mierze rezultatem zastąpienia ich przez relacje z państwem. To ono gwarantuje bezpieczeństwo, zarówno osobiste, jak i socjalne, nie rodzina, czy krąg sąsiadów. Ponadto mimo wysokiej wydajności pracy ludzi nie stać na ten komfort. Wszysko to jest rezultatem lewicowego naprawiania kapitalizmu. |