Otrzymane komantarze

Do wpisu: Jak wykorzystać szczyt NATO
Data Autor
A czy mógłby Pan jakoś sprecyzować to swoje kuriozalne stwierdzenie: "Ulokowanie kilku batalionów na granicy obecnej UE, ma charakter zaznaczenia swojego terytorium i podkreśla gospodarczą dominację niemiecką na tym obszarze." ? Bo o ten żarcik, to już nie będę Pana pytał: "Co mogą Polacy?... Mają dużą szansę zapobiec wybuchowi nowej wojny oferując mediację pomiędzy Chinami a Stanami Zjednoczonymi…"
Drogi Panie Autorze! Czy naprawdę poważnie napisał Pan o tym, że opozycja,GW, a pewnie i KOD mają jakieś koneksje w Białym Domu, że Obama upomniał Dudę w sprawie łamania praworządności i zasad demokracji w Polsce, która do przestrzegania tych zasad zobowiązała się przystępując zarówno do NATO, jak i do UE?! Czy Pan żyje jeszcze w XIX w, gdzie o innych krajach i co się w nich dzieje dowiadywano się pocztą dyliżansową? To już prezydent USA nie ma innych środków czy instrumentów, żeby zebrać informacje na interesujący go temat w każdym z krajów świata, ale potrzebuje dopiero jakichś skarg donoszonych mu osobiście z danych kraj?! Przecież to śmieszne, nie uważa Pan? Podobne zresztą możliwości posiadają dzisiaj nie tylko przywódcy wszystkich krajów świata, ale i media w każdym z tych krajów, a więc i opinia publiczna. Dzisiejszy świat, jak może Pan to zauważył, to już naprawdę globalna wioska. I ten świat dzisiejszy wie doskonale co się u nas dzisiaj dzieje.
Obserwator
Panie Ryszardzie, z jedną uwagą: to że Chińczycy z uprzejmości wspominają o wpuszczeniu na swój rynek polskiej produkcji spożywczej to jest miły gest, bo przecież i tak jest to kropla w morzu tego, co jest im w tej dziedzinie potrzebne. Natomiast my i owszem, możemy być im przydatni, nawet bardzo, a pod NATOwskim parasolem jeszcze bardziej, ale dla produkcji w Polsce w dostarczanych przez Chiny fabrykach i w oparciu o ich komponenty wyrobów na rynek UE - do przejęcia jest kolosalna marża pochłaniana obecnie przez firmy logistyczne, ale w obliczu rewolucji Industry 4.0 są to ostatnie chwile ich potęgi. Pozdrawiam niepoprawnie /-/ Obserwator
Do wpisu: Polska wciąż w budowie
Data Autor
Jabe
Mnie się nie uroiło, że Pan głosi, że państwo ma narzucać – reformować naród – bo użyte przez Pana określenia świadczą o tym dobitnie. Podkreślają przedmiotowe traktowanie społeczeństwa. Identyfikowanie się ze wspólnotą (naród) nie jest tożsame z identyfikowaniem się z państwem, rozumianym jako administracja, która coś narzuca, bo dysponuje środkami przymusu. W I RP nie szanowano zbytnio tak rozumianego państwa – stawiającego wymagania i nakreślającego zadania. Powiedziałbym, że przeciwnie. To raczej była właśnie społeczność, o którą obywatele czuli się w obowiązku dbać. Dopóki to działało, Rzeczpospolita była państwem silnym. Relacja była więc przeciwna – zdrowsza. Nie da się tego zadekretować. Postulowane wytyczanie celów, stawianie wymagań i nakreślanie zadań jest z tym ideałem sprzeczne. Dziwię się, że Pan tego nie rozumie. Tymczasem państwo ma ważną rolę gdzie indziej: pilnowanie przestrzegania umów, obrona, jeśli trzeba – zbrojna, przed wrogiem zewnętrznym, wywiad, dyplomacja, itp. Państwo powinno pełnić rolę pomocniczą. Do tego są prawa, nie po to, by edukować. Jednak tym właśnie państwo polskie zajmuje się najmniej. III RP jest ufundowana na pasywności społeczeństwa. Ludziom się nie mieści w głowach, że mogłoby być inaczej.
Ryszard Surmacz
@ Czesław2 Tak, kiedyś przeczytałem dość duży artykuł, w którym autor z Uniwersytetu Zielonogórskiego odwoływał się do zielonogórskiej racji stanu. W czasach dziennikarskich (lata 1990- 2001, prowadziłem z przerwami prywatną ankietę, w której stawiałem pytanie: co to jest racja stanu? Pytałem wiele ważnych osób w państwie, posłów i senatorów... Ogólnie mówiąc nie jest to obraz ciekawy. Pozdrawiam
Ryszard Surmacz
@Jabe Jak odwróci Pan spojrzenie, to zrozumie moją intencję. Według Pana to państwo coś narzuca. Ale zadaniem państwa jest obrona bezpieczeństwa obywateli i ich dobytku.Musi więc zebrać jakieś siły, zastosować jakąś koncepcję, a więc odwołać się do pewnego rodzaju przymusu (przymusem jest także nakaz stosowania prawa) lub prewencji (w tym wypadku solidnego nauczania i informowania), aby społeczeństwo mogło przeciwstawić się agresji, złu lub manipulacji i obronić wspólnotę. Jeżeli nie identyfikuje się Pan z państwem i wspólnotą, to może wyciągać Pan takie wnioski. Ale jeżeli nie identyfikuje się Pan ze wspólnotą, to nie może liczyć na jej lojalności. Tak jest na całym świecie. Przepraszam, ale Pański sposób myślenia świadczy o tym, że nie rozumie Pan na czym polega państwo i jego rola. W I RP spoiwem był szacunek dla państwa i lojalność wobec niego. W II RP... (pisałem w tekście). Dziś takiego spoiwa nie ma, więc w jaki sposób mamy tworzyć wspólnotę, o której Pan pisze? Strachem przed patriotą, brakiem nakazu dobrego uczenia i informowania, róbta co chceta, itd? Normy wypracowane zostały w ciągu 1000 lat naszych dziejów i one są nakazem. Emigracja swoim zachowaniem i sposobem zarabiania zbudowała obraz Polaka na Zachodzie - robol. I tak jesteśmy traktowani. Jeżeli to chcemy zmienić, musimy pokazać inny swój obraz.
Jabe
Pisze Pan, że „człowiek, który chce się rozwijać też musi sobie narzucić określone zadania i obowiązki”. Tymczasem w Pańskim wpisie jest mowa narzucaniu zadań i wyrzeczeń z góry. To władza powinna wg Pana robić. Gdzież jest w tym wspólnota? Przy takim nastawieniu nie będzie żadnego „my”. Myślenie, że jak do władzy dojdzie prawdziwy patriota, to będzie wiedział lepiej, wszystkich po kątach porozstawia i życie nam zorganizuje tak, żeby było dobrze, jest niestety powszechne. W Polsce panuje totalna bierność, w porównaniu choćby z Węgrami, mimo podobieństw. Ludzie postawili krzyżyk, dosypano im grosza by „uspokoić nastroje społeczne” – Tyle w kwestii narodu. W gruncie rzeczy to, o czym Pan pisze, powinno być powodem dobrych rządów, a nie skutkiem. No może nie w kwestiach już zawłaszczonych przez państwo, jak edukacja – siłą rzeczy. Nie wiem, czy tym razem emigranci znaleźli, czego szukali, ale jestem przekonany, że nie znaleźli tego w Polsce. Mało kto wyjechał z ciekawości. Historia arogancji polskiej władzy jest krótsza od historii polskiej emigracji tylko dlatego, że przez pewien czas władza była obca. Bo wychowywanie narodu i wytyczanie celów jest arogancją. (Zwłaszcza że państwo sobie samo z sobą nie radzi, a i rządzący nie przećwiczyli tego na sobie.) Pozdrawiam również. p.s. Tego o budowaniu obrazu Polaka nie zrozumiałem.
Czesław2
Informacje lokalne najczęściej dostępne są na małych portalach opanowanych przez lokalne struktury władzy ( czytaj: partie ). To, co tam się wypisuje, to średniowiecze.
Ryszard Surmacz
Dziękuję, ale może warto się zastanowić co byłoby, gdyby takich zabrakło? Pozdrawiam
Ryszard Surmacz
Pańskie wątpliwości wyjaśnione zostały we wpisie zamieszczonym poniżej (Marek1taki)... Współżycie, nawet z żoną, wymaga planu, wzajemnych ustępstw i wzajemnego szacunku. Tyle rozwodów dziś jest min. dlatego, bo większość małżonków myśli kategoriami nie "my", lecz "ja". Rodzina będzie taka, jakimi będą rodzice, a państwo, takim, jakimi są jego obywatele. Przykładem do naśladowania było społeczeństwo II RP. Młodzi nie powinni uciekać, lecz zmieniać i budować państwo dla siebie. To był błąd, który część zaczyna rozumieć dopiero po brexicie. Większość wyjeżdżających myślała, że się urywa i jedzie do raju. Unia jest tak ustawiona, aby wchłaniać tanią siłę roboczą i redukować rozwój państw przyjętych. Młodzi nie mieli wyjścia, ale też zbudowali obraz Polaka, który będzie pokutował do następnej okazji korekty. Ale mimo wszystko mają też duże zasługi, bo dzięki ich pieniądzom państwo mogło jakoś przetrwać; poznali też szybciej Zachód. Ale co z tą informacją zrobią, jest zagadką. Historia emigracji polskiej zapisana jest bardziej tragedią, niż sukcesem. Myśli Pan, że tym razem będzie inaczej? Każdy człowiek, który chce się rozwijać też musi sobie narzucić określone zadania i obowiązki. Państwo jest zadeklarowana wspólnotą, bez niego jesteśmy bezbronni. Pozdrawiam
Jabe
Polskie społeczeństwo jest już jedną nogą na Wyspach, Proszę Pana. Sądzę, że ogromna większość tych, co wyjechali zrobiła to niechętnie i ekonomia nie była jedynym czynnikiem. Teraz pozostałym władza będzie wytyczać cele, skłaniać do wyrzeczeń, stawiać wymagania i nakreślać zadania?
Anonymous
@autor Wolność wymaga świadomości i odpowiedzialności. Brak oceny sytuacji (na skutek propagandy pozytywnego myślenia) i bezrefleksyjne traktowanie dotacji państwowych jako manny z nieba nie daje szans by społeczeństwo przetrwało jakikolwiek kryzys. Możliwości rozwoju też są w ten sposób ograniczone. Dlatego doceniam Pańskie wołanie na puszczy.
Do wpisu: Historia ruszyła nie możemy stać w miejscu
Data Autor
Ryszard Surmacz
Bardzo dziękuję. Niezwykle pouczający artykuł... Zastanawiam się gdzie szukać przyczyny takiego stanu rzeczy. Zaczynając od najbliższego nam czasu, myślę, że wojna PO i PiS odebrała nam część perspektywy, skierowanie Polaków na pole walki o byt, to kolejna przyczyna. Zakodowanie Polakom informacji, że jesteśmy wyłącznie częścią Zachodu zamknęło nas na Wschód, w którym I RP nadal żyje. Zamkniecie w getcie PRL i odebranie nam praktyki wolności oraz zabicie II RP - kolejna; wyniszczenie inteligencji w czasie II wojny i powojenna jej wymiana. A skoro już jesteśmy przy II RP, to warto zauważyć, że sinologia miała się dobrze. Od jakiegoś czasu zauważam, że w nikłych stosunkach chińsko-polskich, to Chińczycy są bardziej aktywni, niż my, ciągle zapatrzeni w swój ponad 200-letni krąg niemocy. Nie wiem ile będziemy musieli czekać na kolejnego Piłsudskiego. Ogólnie szerszy horyzont znów będziemy musieli wykuwać przez garbowanie pleców. Serdecznie pozdrawiam
Tylko przypomnienie tekstu sprzed roku: http://bobry7.salon24.pl…
Do wpisu: Węzeł gordyjski wciąż pancerny
Data Autor
Ryszard Surmacz
Otrzymałem więcej telefonów niż wpisów. Ale chciałbym skorzystać z łamów NB i wyjaśnić trzy podstawowe kwestie: 1. Polska nie ma polityki ani wschodniej, ani zachodniej, mój głos jest propozycją kierunkową w obu kierunkach, 2. trzeba wreszcie przestawić swoją mentalność i zamknąć rozdział kresów wschodnich i otworzyć się na ziemie zachodnie, które są naszym być albo nie być, 3. jeżeli mamy jakieś ambicje tworzenia struktury obronnej (bo taka jest konieczność polityczna i bytowa)czy to poprzez międzymorze, czy też jakąś federację niepodległych państw Europy Środkowej, to musimy wygasić bezsensowne animozje; bez tej operacji nie będziemy w stanie skoncentrować potrzebnych sił. To po pierwsze. Po drugie musimy pokazać jakąś koncepcję i wokół niej zacząć jednoczyć myśl i działanie. Bez tych czynności nasz sztandar będzie zupełnie niewidoczny i niezrozumiały. Tak więc cała ta polemika nie jest pyskówką, lecz szersza propozycja zbudowania jakiejś myśli... I tyle chciałem wyjaśnić. Dziękuje za telefony i wpisy Pozdrawiam
NASZ_HENRY
Kreska na kresy ;-)
Do wpisu: Wódka dolar juan i pikielhauba cz. II
Data Autor
Ryszard Surmacz
Dziękuje, ciekawe, ale, jak sam Pan sugeruje, praktycznie niewykonalne. To nie II RP i brak Piłsudskiego. A gdyby nawet, to polskie społeczeństwo nie jest do takiej decyzji przygotowane - wyobraża Pan sobie co by się działo, nie mówiąc o opozycji. Ponadto wątpliwe jest, aby Chiny na coś takiego poszły. Pozdrawiam
Ryszard Surmacz
Ciekawe spostrzeżenie. Ale rozumiem, że ten jeden jedyny moment dotyczy politycznej decyzji (przyciśniecie guzika), która ma dokonać właściwej zmiany. Przekładając to na język fotografiki - jest to naciśnięcie guziczka aparatu? Samo wykonanie zdjęcia, to kwestia przypadku, może czekania na zbieg okoliczności, ale przed tym jednym jedynym momentem musi być wykonana ogromna praca, bez której ten jeden jedyny moment zostanie przegapiony. Pozdrawiam
Anonymous
@autor Dziękuję za odpowiedź. Pozdrawiam. P.S. W polityce jak w fotografiach Henri Cartier-Bressona liczy się decydujący moment. http://www.swiatobrazu.p…
Obserwator
Panie Ryszardzie Chiny cywilizacyjnie nie są agresywne, ich strategia ekspansji bazuje na współpracy (vide: Afryka). Rozwiązanie jest proste, ale nie sądzę żeby komukolwiek przyszło do głowy, o realizacji nie mówiąc - zbyt wielu agentów służb ze wszystkich stron świata ma u nas zbyt wiele do powiedzenia. Należy uczynić dwie rzeczy: zaproponować Chinom sprzedaż obligacji rządowych państw Europy Środkowo-Wschodniej denominowanych we własnej walucie o wartości w wysokości równowartości zadłużenia zagranicznego po kursie z dnia transakcji, rozliczane zobowiązaniami USA wobec Chin (czyli zadłużeniem USA w Chinach), a równolegle zaproponować Chinom sojusz gospodarczo-militarny (16+1 wzbogacone o gwarancje odpowiedniej reakcji w wypadku ataku na partnera). Zadłużenie regulowane byłoby sprzedażą chińskiej produkcji w naszych fabrykach na rynki UE (zamiast wozić przez pół świata, po prostu produkować u nas). Zalety: 1. uwolnienie się od miecza Damoklesa w postaci ryzyka ataku kursowego na złotówkę, któy mógłby w oka mgnieniu rozwalić nam budżet; 2. rozbicie możliwości powstania sojuszu Rosja - Niemcy (a właściwie poddania Europy Rosji); 3. pozostanie w strukturach UE i NATO; 4. zamiana przez Chiny śmiercionośnych (a jednocześnie śmieciowych co się zowie) obligacji amerykańskich na twarde zaplecze gospodarcze w wyjściem na UE; 5. rozwiązanie amerykańskiego problemu sojuszu Rosja-Niemcy. Wady: 1. w zasadzie ogłoszenie takich działań to wojna prewencyjna w Europie - ważna jest roztropność i czas: niestety, rządzącym najwyraźniej się wydaje że mają i jedno i drugie, podczas gdy drugiego nie ma prawie na pewno, a co do pierwszego - no cóż, "koń jaki jest, każdy widzi"; 2. z punktu widzenia dowolnej administracji USA jest to co najmniej nielojalność - ale akurat administracja się zmienia, więc proces decyzyjny rozwlecze się co najmniej do końca roku; 3. tylko to jest jeszcze Niemcom do pełni szczęścia potrzebne: filia "fabryki świata" tuż pod bokiem i bez granicy celnej. Pozdrawiam
Ryszard Surmacz
Przepraszam, system nie pokazuje komentarzy. Fakt, proponowany tytuł, jest może mniej publicystyczny, ale rzeczywiście byłby lepszy. 1. Nie jestem ekonomistą, ale z tego, co zdążyłem zauważyć, to Chiny idą jak czołg do ustanowienia juana walutą rozliczeniową - odnoszę wrażenie, że świata. Czy przejmują się FED-em, nie wiem. W każdym bądź razie nie jest w stanie im przeszkodzić. 2. Nordstream2.Być może, że ugrały, ale sam chciałbym wiedzieć czy to prawda? Chińczycy uzyskali bardzo dobrą cenę za ropę i gaz, i to oni ją podyktowali Rosjanom. Dla Rosji ropa i gaz jest krwiobiegiem, krwią i tlenem jednocześnie. Polityka rosyjska jest bardzo skuteczna, (tak samo, jak rosyjska geopolityka). Być może, że tak było. 3. Sam Adenauer mówił, że przeniesienie stolicy Niemiec do Berlina wskrzesi ideę pruską. Użył Pan terminu "socjaliści", wprawdzie Niemcy nie potrafią funkcjonować bez systemu lub schematu działania, ale, gdy zobaczą kształt swojego nowego fraka, stary porzucą bez żalu. Oni nieustannie tworzą jakieś plany. W tym celu wykorzystywali min. polskie ośrodki naukowe. Niemcy mają wizję swojego państwa, my, niestety, nie. W starciu gospodarczo/siłowym nie mamy szans, ale na gruncie idei, koncepcji - nawet nie przypuszczamy, że jesteśmy mocniejsi. My mamy swoją jagiellońską koncepcje demokratyczną i dziś każde od niej odejście jest naszą porażką. 4.Jeżeli właściwie rozumiem pytania, to myślę, że ważniejsze od przywiązania do terminu "socjalizm" jest zbudowanie odpowiedniej polskiej świadomości narodowej i spójności państwa. W dzisiejszym powszechnym przywiązaniu do dobrobytu i materii, to jedyna droga. Społeczeństwo polskie poważnie ubożeje. Postawić zarzut PiS-owi będzie można wtedy, gdy te okazję zmarnuje. Polska z racji swojej historii, wielkości terytorialnej i demograficznej, chce czy też nie, jest naturalnym przywódcą Europy Śr-Wsch. Niemcy są siłowym. Pisał o tym E. Kwiatkowski w "Dysproporcjach...", pisał też Wasiutyński i kilku innych. Rzecz jednak w tym, aby na podstawie odpowiedzi na pytania szczegółowe budować większy obraz, lub go korygować. Gdy zatrzymamy się na szczegółach, stracimy jasność widzenia. Nie jestem też człowiekiem wszechwiedzącym. Tak samo się mylę, jak wszyscy. Pozdrawiam.
Anonymous
@autor Doceniam trafność analizy i wizję strategiczną. Dałbym tytuł "Na szachownicy świata". Również mnie zastanawia postępowanie Chin, które stały się wierzycielami USA, a ponieważ walutą zadłużenia jest USD, beneficjentem jest FED. To utrudnia Chinom stworzenie własnego systemu walutowego. Możliwe, że jest to gwarancją chwilowej równowagi. Zwrócę uwagę, że miał miejsce epizod porozumienia rosyjsko-chińskiego w zakresie dostaw gazu z Syberii. Zostało rozwiązane wkrótce po podpisaniu. Musiało być to niepokojące zwłaszcza dla USA. Ciekawe czy strony czegoś nie ugrały dzięki temu. Nordstream2 zyskał priorytet. Podzielam zdanie o tendencjach do ponownego podziału Europy. Postrzegam niemieckie przywództwo jako pruskie w charakterze narzędzie międzynarodowych socjalistów. (Przeniesienie stolicy do Berlina, a nie Akwizgranu, Frankfurtu czy Ratyzbony, było symbolicznym odwołaniem się do tradycji Prus) Z tego powodu separacja od tej antyeuropejskiej ideologii jest niezbędna. Natomiast oddzielanie się i jednoczesne jej twórcze rozwijanie jest błędem. Budując państwo w duchu cywilizacji socjalistycznej i bizantyjskiej nie jesteśmy atrakcyjnym partnerem tylko słabym. Z działań obecnych władz wynika wizja socjalistyczno bizantyńska pod unijno-NATOwska kuratelą. To droga donikąd. Raz, z powodu w/w różnic "zachodu europejskiego" i "zachodu amerykańskiego". Zarówno kompromisy jak i konflikty odbijają się na podwójnym lenniku. Nie wspominając o wyprzedaży jego interesów w czym jesteśmy doświadczeni. Dwa, ponieważ zamyka to drogę do suwerenności z braku samodzielności finansowej od poziomu obywatela do poziomu państwa. I to w sytuacji gdy odejście od socjalizmu daje nam niekwestionowaną przewagę. Trzy, gdyż wprowadza wrogą ideologię w miejsce tradycyjnych, sprawdzonych, polskich i europejskich wartości. Po czwarte wynika, że nie nadajemy się na przywódcę w regionie z powodu powyższych trzech racji.
Do wpisu: Wódka, dolar i juan
Data Autor
Jabe
To proszę nie przekazywać treści intencjami. ad 1. Jakież to mamy surowce, że możemy być namiastką Syberii? ad 2. „Zachód pozwolił na rozbiór Polski nurtuje Polaków po dziś dzień”. Do rzeczy. ad 3. Wolny rynek tym bardziej „ciągnie całą cywilizację w dół”, im jest go mniej. Taka jego podstępna natura. Co ma wspólnego wolny rynek z tym, co się wokół mnie dzieje? Półki są pełne, więc, fakt, coś ma. ad 4. Naturalnie państwo powinno się zajmować dobrem wspólnym. To co mamy dziś, bierze się z zaniechania. W zamian zajęto się socjalem, bo się to politykom opłaca. „To, co dziś mamy, to nie jest żaden system, to anarchia i demoralizacja”. – A czy ja przeczę?
Dziekuje panie Ryszardzie za interesujaca refleksje. Czekamy na czesc 2. Cele Germani sa Polakom znane od 1000 lat.. Wydaje sie ,ze sa o krok od osiagniecia zamierzonego celu.. PIS zapewnia wszystkich o "dozgonnej i wiecznej Przyjazni Polski z EU" (vide Germania) Moze nadzszedl czas aby zapytac Rzad i Prezydenta ile Suwerennosci w jakich obszarach i za jaka cene zamierzaja oddac.. Zaytac Rzad co MY myslimy na ten temat.Pzdr.
Ryszard Surmacz
1. Tu nie ma czego streszczać; działa mechanika, jak przemysł niemiecki nie dostanie surowców z Rosji, to będzie je musiał od kogoś kupić - najbliżej jest Polska. W normalnych warunkach byłaby to dobra wiadomość, ale pogoń za tanią siłą roboczą i tanim surowcem nie skończyła się (kolonializm/kapitalizm). Gdy Niemcy ogłosiły chęć współdecydowania w dziejach świata, to nasze stosunki "partnerskie" się skończyły. Gospodarka staje się bardziej głodna surowców, a polityka bardziej bezwzględna.To też mechanizm. W świecie kapitalistycznym powstaje alternatywa: złupić albo stać się peryferyjnym. Czy naprawdę Pan sądzi, że nawyki sprzed I i II wojny oraz okresu wojennego się zmieniły?... Porównania w publicystyce pobudzają wyobraźnię. 2. Grecy i Rzymianie za barbarzyńcę uważali każdego obcego. I pojęcie to nie było pejoratywne. Cywilizacja wówczas łacińska (dziś zachodnia) stworzyła w miarę jednolity system wartości podstawowych. Polska była częścią tej cywilizacji. Za Jagiellonów stworzyła swoją własna specyfikę cywilizacyjną - a więc rozbudowała ją teoretycznie i praktycznie. Kolonializm (dziwie się, że kwestionuje Pan to pojecie), na zewnątrz eksportował chciwość i łupiestwo, a poszczególne państwa dorabiały się budując swoje potęgi na bazie kradzieży, demoralizując w ten sposób wartości cywilizacyjne. Ten sposób dorabiania się nie został u nas nazwany barbarzyństwem (a powinien), natomiast rozebranie państwa przez trzech zaborców w wyniku zmowy, to jest super barbarzyństwo. A więc coś, co przekracza normy cywilizacyjnych wartości. Żaden mityczny "Zachód" tu nie wchodzi w grę. 3. "Wolny rynek moralny"! Wybaczy Pan, ale chyba nie widzi Pan co się wokół Pana dzieje. Wolny rynek, jak niegdyś liberum veto ciągnie całą cywilizację w dół. Amen. 4. Przepraszam, nie wiem, jaki Pan uprawia zawód i jaki ma kontakt z rzeczywistością, ale zadziwia mnie Pan swoimi pytaniami (wybaczy Pan). To, co dziś mamy, to nie jest żaden system, to anarchia i demoralizacja.Państwo jest dla obywateli i ma pilnować dobra wspólnego - chce czy nie jest regulatorem. Pańskie wyobrażenie związane z treścią mojego artykułu są zupełnie inne. Nie odczytuje Pan intencji.