Wódka dolar juan i pikielhauba cz. II

 
Mapa konfliktów
Dziś dwie potęgi stanęły naprzeciwko siebie: Stany Zjednoczone i Chiny. Chiny chcą zasypać swoimi towarami cały świat i unikają wojny; Amerykanie chcąc zachować swoją pozycje, muszą podporządkować sobie wszystkich i najchętniej wszystko. Chiny kumulują surowce i inwestują miliardy dolarów (wkrótce juanów) i prędzej czy później będą musiały tego majątku bronić; Amerykanie zbroją się. Chiny są państwem lądowym; USA – morskim.

Gdyby nie amerykańskie zadłużenie w portfelach Kraju Środka, to obydwa mocarstwa mogłyby osiągnąć „morsko-lądowe” porozumienie. A skoro jest to niemożliwe, to pozostaje alternatywa stara, jak świat: spłacić dług, albo zabić wierzyciela. Dla świata jest to ślepa uliczka, dla ludzi tragedia bez wyjścia. Do starcia, prędzej czy później, dojść musi. A więc pozostaje alternatywa: gdzie, kiedy i kto kogo.

Trzecim „graczem”, oprócz Chin i Stanów Zjednoczonych, jest Rosja. Chiny siedzą w swojej „samotnej jamie” z dużą ilością pieniędzy i czekają na rozwój sytuacji. Ameryka walczy o utrzymanie potęgi i niekończący się wzrost gospodarczy; Rosja o dwie sprzeczne ze sobą rzeczy: powrót do roli mocarstwa i przetrwanie. Świat musi zapłacić cenę za tę światową rywalizację. Rywalizacja ta z punktu wodzenia logicznego, jest bezsensowna, z pozycji systemowej – kwadraturą koła.

Rosja, jako zakładnik Heartlandu
 jest unieruchomiona przez zagrożenie chińskie. Chiny nie mogą pozwolić na wzmocnienie Rosji. Armia rosyjska bezkarnie nie może wyjść poza swoje granice. I prawdopodobnie to właśnie ten czynnik zdecydował o sposobie walki na wschodzie Ukrainy. Rosja ma więc nie tyle trudności w podporządkowaniu sobie Kijowa, co problem z uzgodnieniem z Amerykanami strefy wpływów na terytorium Ukrainy. Porozumienie Kremla z Waszyngtonem zabezpiecza Rosję przed odwetem chińskim. Natomiast w jaki sposób miałoby dojść do związku UE z Rosją, bez zgody lub poza zgodą USA, trudno przewidzieć. Być może jest to pobożne życzenie Rosjan i Niemców.

Rozpatrując problem sojuszu Niemiec z Rosją, to Merkel miałyby pomóc Putinowi zorganizować administrację i gospodarkę, a Rosja zapewnić bezpieczeństwo militarnie sobie i całej Europie. Najważniejsza rola w tym względzie przypada oczywiście kanclerzowi Niemiec. Wykluczyć nie można, że w takim rozdaniu jakąś tajną lub niezobowiązującą rolę pełnią tu Chiny. Ale trzeba przyznać, że ten typ rozwiązania, który nie jest nowy, ma wyjątkową przydatność w dzisiejszej sytuacji politycznej Rosji, bo to nie Rosja ma podbić Europę, ale Europa sama powinna przyjść do Rosji i poprosić ją o pomoc. W  praktyce oznacza to układ: Rosja z Europą przeciwko Chinom lub Chiny z Rosją i Europą (Niemcami) przeciwko Stanom Zjednoczonym. Wzmacnianie Polski i Europy Środkowej przez Chiny i USA rozbija ten układ. Podporządkowanie  naszej części Europy Rosji i Niemcom czyni z niej strefę niewolniczą.

Ale wariantów jest więcej. Na terenie Europy interesy Chin i Rosji są sprzeczne. Natomiast podobne interesy na terenie Azji są już zbieżne. Mimo to wspólnym zagrożeniem dla wszystkich są Stany Zjednoczone. Łączna potęga Chin, Rosji i ewentualnie Europy (Niemiec) zmusza Amerykanów do: 1. wyścigu zbrojeń, 2. działań dyplomatycznych w kierunku wcześniejszego rozbicia tego sojuszu. I nie ma co ukrywać, że ten dualizm komplikuje sytuację wszystkim, bo w Obliczu rozbieżności interesów na obydwu kontynentach jedni nie mogą być pewni drugich. Rosja nie ma gwarancji, że Chiny, w sprzyjającej sytuacji, nie zajmą Syberii, a Chińczycy, że w takich samych okolicznościach Rosja nie będzie chciała zneutralizować Chin – np. poprzez przymierze z Europą i USA.

Państwo Środka ma jednak większe poczucie bezpieczeństwa, bo dla Rosji jedynym kierunkiem ekspansji wciąż pozostaje Zachód. Rosja w Azji nie liczy się. Gdyby (teoretycznie) sprzymierzyła się z Ameryką i wyszła zwycięsko z wojny z Chinami, natychmiast napotka dwie przeszkody: USA i Indie, które błyskawicznie zmienią front i ustawią się przeciwko niej. Gdyby nawet Stany zachowały neutralność, a Indie, ze względu na moskiewską agresję, zmuszone byłaby walczyć z nową potęgą rosyjską, to i tak ostatecznym zwycięzcą byłyby USA. Tak, więc Rosja znalazła się w takiej samej izolacji, jak Polska od Kongresu Wiedeńskiego (1815 r.) do czasu zdobycia mocarstwowej pozycji przez Chiny. Położenie więc Rosji jest bez wyjścia. Z jednej bowiem strony ma bliskie Chiny, przeciwko którym, z wyżej przedstawionych względów, nie wystąpi; a z drugiej dalekie Stany Zjednoczone, które, wraz z podporządkowaną przez siebie Europą, mogą skorzystać z jej słabości i wspólnie z Niemcami i prawdopodobnie z Chinami, po prostu ją zniszczą.

Pozycja Rosji, mimo że zachowała jeszcze wiele wariantów działania, ze względu na zagrożenie chińskie, przestała być ekspansywna. Heartland zaczyna się dusić. To słabość. Natomiast klęska w rywalizacji z Amerykanami o Europę oznacza dla niej wyrok. Jedynym wybawieniem w takiej sytuacji, jak się wydaje, jest kierunek arktyczny i coraz bardziej chciwe spoglądanie na Skandynawię, jako dodatkowej bazy wypadowej. Tak więc Rosja w Europie, a Stany w Azji są najbardziej aktywnymi, jak to się dziś niewinnie mówi, graczami. Obydwie, choć różniące się w zakresie działania i możliwościach, wyznają starą zasadę, że najlepszą obroną jest atak. Niemcy uzależnione są od gospodarki, eksportu  i dostawy surowców. Przeciwnikiem ich ambicji jest historia Niemiec.

Stany Zjednoczone jako niewolnik globalizacji
próbują dokonać dwóch rzeczy jednocześnie: 1. zdominować Azję i świat, 2. zablokować porozumienie Rosji z Niemcami a jednocześnie tę samą Rosję (już bez Europy) zmobilizować przeciwko Chinom. Trudna to sytuacja i chyba mało realna. W oczach Amerykanów Niemcy nadal pełnią najważniejszą rolę w Europie. Traktują je więc podobnie jak w okresie zimnej wojny. Kolejny raz nie biorą pod uwagę sztuczności tego zjawiska. Niemcy bowiem, jeżeli kiedykolwiek były przywódcą Europy Środkowej, to wyłącznie z pozycji siły; nie rozumiały jej i nie były w stanie sformułować długotrwałej koncepcji kulturowej. Dziś dowodem na to jest chociażby zaproszenie uchodźców/emigrantów muzułmańskich – wbrew interesowi pozostałej części Europy. Jeżeli na początku drogi Niemców można było uznać za współtwórców UE, to dziś niestety za głównych jej burzycieli. I nie ma co ukrywać, że taki rozwój wydarzeń jest przeciwko samym Niemcom, bo Amerykanie i Chińczycy, na coś takiego nie powinni pozwolić.

Powstaje więc kolejne pytanie, w jaki sposób Niemcy będą chciały utrzymać hegemonię nad Europą wbrew interesowi Amerykanów? Jak się wydaje jedynym sposobem jest porozumienie Niemiec z Rosją, które może zaowocować sojuszem Europy i Rosji przeciwko Chinom. Tylko taki układ mogą zaakceptować Amerykanie, ale nie zaakceptują go Chiny. Chiny będą zainteresowane zmobilizowaniem układu pod swoją kuratelą i odbiciem go w kierunku USA.

 Rozbicie UE zmusi kraje starej Unii do zorganizowania Nowej, z pominięciem Europy Środkowo-Wschodniej i kilku innych państw. Ten scenariusz też jest dobry dla USA i Chin. Takie rozbicie może wzmocnić państwa powstałej Nowej Unii, ale spowoduje, że nie zostanie zrealizowana koncepcja związku UE z Rosją oraz, że Bruksela (Berlin) nie wyjdzie spod jednoznacznej kurateli amerykańskiej. Natomiast Europa Środkowa może dołączyć do bezprizornej strefy ukraińskiej i stać się miejscem kolejnego doładowania baterii agresorów lub walki o nią. I to byłby najgorszy dla nas scenariusz - nie ma co ukrywać, że ze względu na brak odpowiednich liderów i własnej mocy decyzyjnej.

I teraz nie wiadomo, czy Amerykanie nadal będą podtrzymywać sztuczną polityczną dominację Niemiec w Europie i przestaną się interesować losami Europy Środkowo-Wschodniej, czy też, ze względów strategicznych, zdecydują się na wprowadzenie tu jakiejś formy kondominium? Jeżeli przestana się interesować nami, to Niemcy natychmiast uruchomią swoje nawyki pruskie i dojdzie do ogólnej destabilizacji i rozlewu krwi. Jeżeli nie, to może dojść do kolejnych podziałów i uzgodnień politycznych pod dyktando Amerykanów, dla których Niemcy nadal będą ważniejsze niż Europa Środkowa.

Z tego powodu Polska nie ma żadnej pewności, że np. baza w Redzikowie nie zostanie rzucona na żer porozumienia amerykańsko-rosyjskiego. Dość zaskakująca dla nas jest informacja, że przed lipcowym szczytem NATO w Warszawie ma dojść do spotkania NATO - Rosja. Z politycznego punktu widzenia, to racjonalne, ale biorąc pod uwagę nasze doświadczenia historyczne, niepokój jest. Tym bardziej, że baza reaktywowana zostaje w amerykańskim okresie przedwyborczym. Pierwszy pomysł postawienia tarczy antyrakietowej zniweczył reset Obamy z Rosją; obecna jej budowa, również może zostać zatrzymana decyzją Clinton lub Trumpa. Więcej: nie jest tajemnicą, że baza nie ma kompletacji z tytułu braku obrony przeciwlotniczej, natomiast tajemnicą jest kto będzie ją finansował. Ponadto znawcy przedmiotu mówią, że jest oderwana od naszych interesów obronnych. Jeżeli tak jest w istocie, nie możemy mówić o żadnym przełomie (podczas zaborów ówczesne elity, przez cały XIX w., też czekały na jakiś przełom!).

Cała rzecz opiera się więc na obecności Amerykanów w Europie Środkowej (patrz ostentacyjne ich przejazdy)... I cóż, znów liczymy na sprzyjające nam okoliczności i honor Amerykanów. A więc nic się nie zmieniło. Nasza pozycja międzynarodowa jest taka sama, jaka była przez ostatnie 100 lat. Ale, jak się wydaje, jest jedna pewna korzyść: stacjonowanie Amerykanów w Polsce będzie blokować poczynania niemieckie w stosunku do nas. Jeżeli natomiast szczyt NATO w Warszawie i związane z tym okoliczności pozwolą nam poważnie wzmocnić skuteczność naszej armii, zawrzeć odpowiednio racjonalne (odważne) sojusze i zjednoczyć społeczeństwo, to może uda nam się zdążyć przed czasem i uratować sens pracy płk Ryszarda Kuklińskiego. Ameryka jest daleko, Polska nadal pomiędzy Niemcami a Rosją.

Amerykanie w Eurazji dokonują wyraźnych przegrupowań na swoją korzyść. Polska ma strategiczne położenie, ale czy zdoła to wykorzystać?

Chiny dziecko wolnego rynku
W interesie Chin jest zachowanie status quo w Europie, a więc zablokowanie wzmocnienia siły rosyjskiej kosztem Europy. Stąd propozycja projektu 16+1 (16 państw Europy Środkowo-Wschodniej plus Chiny). Propozycja ta wzmacnia gospodarczo i politycznie rolę zwłaszcza Europy Środkowej, a jednocześnie stawia ją na lepszej pozycji przetargowej wobec USA (wykorzystanie tego atutu, to kwestia jakości elit), nie angażuje nikogo przeciwko sobie i pozwala zachować umiarkowaną neutralność (balans) wobec wszystkich. I kto wie, czy baza w Redzikowie i Rumunii nie jest amerykańską wyprzedzającą odpowiedzią na zaangażowanie się Chin w Europie Środkowej?

Nie można jednak Chin traktować, jak wybawiciela, bo również i one mają swoje interesy, które tylko w części pokrywają się z naszymi. Chiny nie wystąpią w obronie Europy Środkowej, czy samej Europy. Ale mając tu własne interesy będą mogły blokować niekorzystne nam działania. Nadzieje te nie są bez pokrycia, bo 1956 r. zablokowały inwazję rosyjską na Polskę i, dziś są już sygnały, że miały jakiś wpływ na rosyjskie działania w 1981 r. Można mieć więc pretensje do naszej klasy politycznej, że nie podtrzymuje związków z Chinami.

Ciekawa jednak jest tu wspólna sytuacja kulturowa. Zarówno Chiny, jak i Polska dążą do uregulowania swoich spraw narodowościowych. Chińczycy chcą zjednoczyć swoich kilka narodów (pięć lub sześć), my natomiast, już od upadku państwa polskiego, nosimy się z zamiarem zjednoczenia swojego. Podziały klasowe już dawno zniknęły, a my wciąż wydobywamy niezałatwione sprawy z przeszłości i rozbijamy swoją jedność. Chiny, mimo posiadania najdłuższej tradycji kulturowej, są, podobnie jak narody w Europie Środkowo-Wschodniej, ofiarą kolonializmu. Znawcy religii powiadają, że konfucjanizm ma wiele etycznych obszarów wspólnych z katolicyzmem. Ponadto Chińczycy posiadają duży szacunek dla dokonań I RP, niestety, bez wzajemności, ale pocieszające jest to, że sinologia w Polsce zaczyna przeżywać swój renesans.

Ogólnie, obecna nasza polityka zagraniczna wciąż obraca się w zaklętym kręgu, który od dwóch wieków, z krótkim wyjątkiem, niesie nam śmiertelne zagrożenie i przynosi same klęski. Zadziwiające, ale chyba nie dostrzega, jak w poważny sposób Chiny zmieniają dzisiejszy układ geopolityczny. Niepewne stanowisko USA oraz zagrożenie ze strony Niemiec i Rosji, zmusza nas do układów z Chinami, jako jedynym sojusznikiem pozwalającym zachować nam rozwój, godność i poczucie tożsamości.

***
Rodzi się więc pytanie, czy Europa Środkowa jest w stanie zachować pozycję „języczka u wagi” w rosyjsko-amerykańsko-chińskiej składance? Cała, ze względu na wewnętrzne różnice, raczej nie, ale może jej ktoś pomóc z zewnątrz. I drugie pytanie: czy jest w stanie swoje wspólne interesy i zagrożenie postawić ponad własne partykularyzmy?

I właśnie od odpowiedzi na te pytania zależy przyszłość naszego regionu. Rosja i Stany, każde na swój sposób, zmuszone są grać o całą, i podporządkowaną sobie, Europę; Chiny o podzieloną. Każde mocarstwo ma sprzeczne wobec siebie interesy. Wspólne, częściowo nakładające się pola mają Niemcy i Rosja oraz zupełnie inne Europa Środkowa lub Środkowo-Wschodnia. W dzisiejszym znaczeniu Europa Środkowa wzmacnia przede wszystkim Niemcy, które już ogłosiły wole współdecydowania w rządzeniu światem. Patrząc na historię i obecne poczynania, nasuwa się tylko jedno skojarzenie: koń trojański w Europie.

Dla Chin Europa Środkowa pełni rolę przedpola UE lub Nowej UE. Polska i Europa Środkowa są dla nich na tyle ważne, na ile silna jest gospodarka UE. Gdy UE upadnie, przestaną się nami interesować, lub podejmą odbudowę całej Europy, ale już pod swoje dyktando.
Inny scenariusz

Wyżej przedstawiony scenariusz konfliktu na osi Waszyngton-Pekin-Moskwa pokazany jest w kontekście Europy Środkowej. Jest on o tyle zasadny, że zarówno Amerykanom jak i Chińczykom powinno zależeć na utrzymaniu jej jedności. Natomiast otwartym pozostaje pytanie, czy na taki scenariusz jest gotowa Europa Środkowo-Wschodnia?

Ale gdyby na przykład konflikt wybuchł w Korei, Iraku, czy w Turcji, to ta sama oś stworzyłaby zupełnie inny obszar konfliktu. Co oczywiście nie oznacza diametralnej zmiany w położeniu geopolitycznym Polski i Europy Środkowo-Wschodniej. Zmiany mogą nastąpić jedynie w wyniku korzystnych dla nas przewartościowań w skali globalnej. Nie mniej jednak już samo pojawienie się na forum rywalizacji Chin oznacza poważną roszadę geopolityczną. Nasza niezależność wykuwa się najpierw w głowie a potem w działaniach wspólnoty. I nikt, jak dotąd nie wymyślił innego scenariusza.
 Najbardziej dramatyczny w skutkach byłby prawdopodobnie konflikt koreański, w którym zapewne szybko doszłoby do użycia broni atomowej, co dla całego świata mogłoby okazać się katastrofalne w skutkach.

Zakończenie
Prawo i Sprawiedliwość objęło rządy w Polsce, w której ani gospodarka, ani społeczeństwo nie są przygotowane do samodzielnych spójnych zadań – a takie są dziś konieczne. Wychowankowie PRL-bis nadal są tak samo rozgrywani politycznie, jak w PRL i podczas zaborów – na każdym poziomie, bez wyjątku. Jeżeli obecny rząd obiecane ulgi społeczne wykorzysta w kierunku budowania kulturowej jedności społeczeństwa i politycznej spójności państwa, zostanie nobilitowany przez własny naród – a to jest najwyższe wyróżnienie. Jeżeli natomiast zabraknie mu wizji państwa oraz wizji roli Polski w Europie, czy poza nią, i zacznie taplać się w małostkach, tanich rozwiązaniach, opierać się na ludziach o małych horyzontach lub małego ducha, nieuchronnie podzieli los PO. A po rozpadzie PiS, na polskiej scenie politycznej stworzy się pustka do obcego zagospodarowania. I są to uwarunkowania, które narzuca nie wyborca czy obywatel, lecz historia i oczekiwania społeczne. Nie sposób od nich uciec.

Konflikt KE z polskim rządem podsumowuje prof. Legutko:
Timmermans mówi, że jest to sprawa polska i Polacy muszą ją sami załatwić a w istocie uderza w polski rząd, wzmacnia opozycję i daje im polityczną broń do tego, by ten kryzys trwał i pogłębiał się […]. Jak widać, kompromis nie jest najwidoczniej celem Komisji Europejskiej. Celem KE jest osłabienie polskiego rządu.

Skoro KE odwołuje się do rządów prawa, to warto zapytać jakie prawo pozwala jej rozbijać wewnętrzną jedność UE? W okresie zaborów i PRL, my Polacy, podobnego traktowania doświadczyliśmy wielokrotnie.

Postawa taka musi więc mieć związek z niedawno uchwaloną przez Parlament niemiecki Białą Księgą polityki bezpieczeństwa, w której Niemcy widzą siebie jako współautorów globalnego porządku. Maszyna więc ruszyła. Teraz, sprawa jest już jasna, Polsce pozostały tylko odważne działania na arenie międzynarodowej. Nie ma większego zagrożenia ze strony Rosji, a mniejszego ze strony Niemiec. Zagrożenie jest pół na pół – jak zawsze. I znów stoimy na rozżarzonych węglach.

Część 1 patrz: http://naszeblogi.pl/62233-wod...
Ryszard Surmacz

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

03-06-2016 [15:08] - Marek1taki | Link:

@autor
Doceniam trafność analizy i wizję strategiczną. Dałbym tytuł "Na szachownicy świata".

Również mnie zastanawia postępowanie Chin, które stały się wierzycielami USA, a ponieważ walutą zadłużenia jest USD, beneficjentem jest FED. To utrudnia Chinom stworzenie własnego systemu walutowego. Możliwe, że jest to gwarancją chwilowej równowagi.

Zwrócę uwagę, że miał miejsce epizod porozumienia rosyjsko-chińskiego w zakresie dostaw gazu z Syberii. Zostało rozwiązane wkrótce po podpisaniu. Musiało być to niepokojące zwłaszcza dla USA. Ciekawe czy strony czegoś nie ugrały dzięki temu. Nordstream2 zyskał priorytet.

Podzielam zdanie o tendencjach do ponownego podziału Europy. Postrzegam niemieckie przywództwo jako pruskie w charakterze narzędzie międzynarodowych socjalistów. (Przeniesienie stolicy do Berlina, a nie Akwizgranu, Frankfurtu czy Ratyzbony, było symbolicznym odwołaniem się do tradycji Prus)
Z tego powodu separacja od tej antyeuropejskiej ideologii jest niezbędna. Natomiast oddzielanie się i jednoczesne jej twórcze rozwijanie jest błędem. Budując państwo w duchu cywilizacji socjalistycznej i bizantyjskiej nie jesteśmy atrakcyjnym partnerem tylko słabym.

Z działań obecnych władz wynika wizja socjalistyczno bizantyńska pod unijno-NATOwska kuratelą. To droga donikąd.
Raz, z powodu w/w różnic "zachodu europejskiego" i "zachodu amerykańskiego". Zarówno kompromisy jak i konflikty odbijają się na podwójnym lenniku. Nie wspominając o wyprzedaży jego interesów w czym jesteśmy doświadczeni.
Dwa, ponieważ zamyka to drogę do suwerenności z braku samodzielności finansowej od poziomu obywatela do poziomu państwa. I to w sytuacji gdy odejście od socjalizmu daje nam niekwestionowaną przewagę.
Trzy, gdyż wprowadza wrogą ideologię w miejsce tradycyjnych, sprawdzonych, polskich i europejskich wartości.
Po czwarte wynika, że nie nadajemy się na przywódcę w regionie z powodu powyższych trzech racji.

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

03-06-2016 [23:17] - Ryszard Surmacz | Link:

Przepraszam, system nie pokazuje komentarzy.
Fakt, proponowany tytuł, jest może mniej publicystyczny, ale rzeczywiście byłby lepszy.

1. Nie jestem ekonomistą, ale z tego, co zdążyłem zauważyć, to Chiny idą jak czołg do ustanowienia juana walutą rozliczeniową - odnoszę wrażenie, że świata. Czy przejmują się FED-em, nie wiem. W każdym bądź razie nie jest w stanie im przeszkodzić.

2. Nordstream2.Być może, że ugrały, ale sam chciałbym wiedzieć czy to prawda? Chińczycy uzyskali bardzo dobrą cenę za ropę i gaz, i to oni ją podyktowali Rosjanom. Dla Rosji ropa i gaz jest krwiobiegiem, krwią i tlenem jednocześnie. Polityka rosyjska jest bardzo skuteczna, (tak samo, jak rosyjska geopolityka). Być może, że tak było.

3. Sam Adenauer mówił, że przeniesienie stolicy Niemiec do Berlina wskrzesi ideę pruską. Użył Pan terminu "socjaliści", wprawdzie Niemcy nie potrafią funkcjonować bez systemu lub schematu działania, ale, gdy zobaczą kształt swojego nowego fraka, stary porzucą bez żalu. Oni nieustannie tworzą jakieś plany. W tym celu wykorzystywali min. polskie ośrodki naukowe. Niemcy mają wizję swojego państwa, my, niestety, nie. W starciu gospodarczo/siłowym nie mamy szans, ale na gruncie idei, koncepcji - nawet nie przypuszczamy, że jesteśmy mocniejsi. My mamy swoją jagiellońską koncepcje demokratyczną i dziś każde od niej odejście jest naszą porażką.

4.Jeżeli właściwie rozumiem pytania, to myślę, że ważniejsze od przywiązania do terminu "socjalizm" jest zbudowanie odpowiedniej polskiej świadomości narodowej i spójności państwa. W dzisiejszym powszechnym przywiązaniu do dobrobytu i materii, to jedyna droga. Społeczeństwo polskie poważnie ubożeje. Postawić zarzut PiS-owi będzie można wtedy, gdy te okazję zmarnuje. Polska z racji swojej historii, wielkości terytorialnej i demograficznej, chce czy też nie, jest naturalnym przywódcą Europy Śr-Wsch. Niemcy są siłowym. Pisał o tym E. Kwiatkowski w "Dysproporcjach...", pisał też Wasiutyński i kilku innych.

Rzecz jednak w tym, aby na podstawie odpowiedzi na pytania szczegółowe budować większy obraz, lub go korygować. Gdy zatrzymamy się na szczegółach, stracimy jasność widzenia. Nie jestem też człowiekiem wszechwiedzącym. Tak samo się mylę, jak wszyscy.
Pozdrawiam.

Obrazek użytkownika Marek1taki

04-06-2016 [00:32] - Marek1taki | Link:

@autor
Dziękuję za odpowiedź.
Pozdrawiam.
P.S.
W polityce jak w fotografiach Henri Cartier-Bressona liczy się decydujący moment.
http://www.swiatobrazu.pl/100-...

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

04-06-2016 [11:47] - Ryszard Surmacz | Link:

Ciekawe spostrzeżenie. Ale rozumiem, że ten jeden jedyny moment dotyczy politycznej decyzji (przyciśniecie guzika), która ma dokonać właściwej zmiany. Przekładając to na język fotografiki - jest to naciśnięcie guziczka aparatu? Samo wykonanie zdjęcia, to kwestia przypadku, może czekania na zbieg okoliczności, ale przed tym jednym jedynym momentem musi być wykonana ogromna praca, bez której ten jeden jedyny moment zostanie przegapiony.
Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Obserwator_3

03-06-2016 [23:42] - Obserwator_3 | Link:

Panie Ryszardzie

Chiny cywilizacyjnie nie są agresywne, ich strategia ekspansji bazuje na współpracy (vide: Afryka). Rozwiązanie jest proste, ale nie sądzę żeby komukolwiek przyszło do głowy, o realizacji nie mówiąc - zbyt wielu agentów służb ze wszystkich stron świata ma u nas zbyt wiele do powiedzenia.

Należy uczynić dwie rzeczy: zaproponować Chinom sprzedaż obligacji rządowych państw Europy Środkowo-Wschodniej denominowanych we własnej walucie o wartości w wysokości równowartości zadłużenia zagranicznego po kursie z dnia transakcji, rozliczane zobowiązaniami USA wobec Chin (czyli zadłużeniem USA w Chinach), a równolegle zaproponować Chinom sojusz gospodarczo-militarny (16+1 wzbogacone o gwarancje odpowiedniej reakcji w wypadku ataku na partnera). Zadłużenie regulowane byłoby sprzedażą chińskiej produkcji w naszych fabrykach na rynki UE (zamiast wozić przez pół świata, po prostu produkować u nas).

Zalety:
1. uwolnienie się od miecza Damoklesa w postaci ryzyka ataku kursowego na złotówkę, któy mógłby w oka mgnieniu rozwalić nam budżet;
2. rozbicie możliwości powstania sojuszu Rosja - Niemcy (a właściwie poddania Europy Rosji);
3. pozostanie w strukturach UE i NATO;
4. zamiana przez Chiny śmiercionośnych (a jednocześnie śmieciowych co się zowie) obligacji amerykańskich na twarde zaplecze gospodarcze w wyjściem na UE;
5. rozwiązanie amerykańskiego problemu sojuszu Rosja-Niemcy.

Wady:
1. w zasadzie ogłoszenie takich działań to wojna prewencyjna w Europie - ważna jest roztropność i czas: niestety, rządzącym najwyraźniej się wydaje że mają i jedno i drugie, podczas gdy drugiego nie ma prawie na pewno, a co do pierwszego - no cóż, "koń jaki jest, każdy widzi";
2. z punktu widzenia dowolnej administracji USA jest to co najmniej nielojalność - ale akurat administracja się zmienia, więc proces decyzyjny rozwlecze się co najmniej do końca roku;
3. tylko to jest jeszcze Niemcom do pełni szczęścia potrzebne: filia "fabryki świata" tuż pod bokiem i bez granicy celnej.

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika Ryszard Surmacz

04-06-2016 [12:11] - Ryszard Surmacz | Link:

Dziękuje, ciekawe, ale, jak sam Pan sugeruje, praktycznie niewykonalne. To nie II RP i brak Piłsudskiego. A gdyby nawet, to polskie społeczeństwo nie jest do takiej decyzji przygotowane - wyobraża Pan sobie co by się działo, nie mówiąc o opozycji. Ponadto wątpliwe jest, aby Chiny na coś takiego poszły.
Pozdrawiam