Wściekłość i agresję w mediach opozycyjnych, opozycyjnych wobec rządu samorządach i organizacjach ekologicznych wzbudziły ostatnio opublikowane przez ministerstwo energii projekty rozporządzeń do ustawy normującej parametry jakościowe paliw, w tym węgla kamiennego, stosowanych w naszym kraju do opalania.
Na nic zapewnienia resortu, że dzięki wprowadzeniu nowej ustawy wraz z rozporządzeniami z rynku wyeliminowany zostanie węgiel najgorszej jakości (m.in. muły i flotokoncentraty).
Ani choćby taki komentarz szefa ministerstwa, Krzysztofa Tchórzewskiego: - Przepisy rozporządzenia o monitorowaniu i kontrowaniu jakości paliw wychodzą naprzeciw oczekiwaniom społecznym oraz uwzględniają możliwości nabycia paliw przez najmniej zamożne gospodarstwa domowe.
Gazeta Wyborcza, Polski Alarm Smogowy, a nawet psl-owski marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik czy zastępczyni prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz - wiedzą lepiej, o co chodzi ministerstwu energii. Wygląda na to, że w ich przekonaniu czarne jest białym, a białe czarnym.
Jak czytamy w uzasadnieniu do rozporządzenia jakościowego o wartościach granicznych parametrów dopuszczonych do handlu rodzajów węgla: są one „wynikiem kompromisu pomiędzy najlepszym węglem, jaki powinien być dostarczany do odbiorcy końcowego, a możliwościami zaspokojenia popytu przez producentów węgla w Polsce”.
Takie uzasadnienie nie wystarcza jednak „obiektywnym” krytykom poczynań ministerstwa energii - szerzej - rządzącej obecnie formacji politycznej. Oto Gazeta Wyborcza udostępniająca swe łamy marsz. Adamowi Struzikowi, prominentnemu politykowi PSL, któremu, przez osiem lat wspólnych rządów z PO, jakoś nie udało się choćby w najmniejszym stopniu poprawić jakość sprzedawanego indywidualnym odbiorcom węgla: „rozporządzenie uniemożliwi walkę ze smogiem, pozwoli na sprzedaż węgla najgorszej jakości, który nigdy nie powinien trafić na rynek - tak marszałek Mazowsza Adam Struzik (PSL) krytykuje projekt rozporządzenia o jakości paliw, które Ministerstwo Energii przekazało do konsultacji... koncernom węglowym, ale nie samorządom”.
Cóż, że - jak napisał resort energii „rozporządzenia były konsultowane i uzgadniane z ministerstwami oraz licznymi podmiotami: przedsiębiorcami, stowarzyszeniami oraz instytucjami naukowymi. Uczestniczyli w nich m.in. przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego, Rady Dialogu Społecznego, Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węgla, Platformy Producentów Urządzeń Grzewczych na Paliwa Stałe oraz Instytut Chemicznej Przeróbki Węgla. W sumie w konsultacjach uczestniczyły 103 podmioty”.
Nic to. Przecież najważniejsze powinno być przekazanie do konsultacji projektu rozporządzeń (oprócz „jakościowego” jest jeszcze kilka innych) na biurko marszałka Struzika!
„Mało kto o nim wiedział” - dodaje o projekcie rozporządzenia „jakościowego” sama GW. Wbrew faktom gazeta informuje swoich czytelników, że „do kończących się po zaledwie kilku dniach konsultacji społecznych minister energii Krzysztof Tchórzewski zaprosił spółki węglowe, właścicieli kopalni węgla i związki zawodowe. Nie zawiadomił samorządów ani organizacji pozarządowych specjalizujących się w walce ze smogiem (podkreśl. - MP)”.
GW cytuje Struzika, który znów wbrew faktom miał stwierdzić na posiedzeniu Sejmiku Mazowsza nt. rozporządzenia: „proponowane (w nim - przy. MP) parametry nie przyczynią się do skutecznej polityki antysmogowej, ani ograniczania niskiej emisji. Dopuści węgiel bardzo niskiej jakości, o dużej zawartości siarki, popiołu, wilgoci, co wzmocni smog.”.
Także wiceprezydent Warszawy, Renata Kaznowska w swoim liście skierowanym do ministra Tchórzewskiego stwierdza: „rozporządzenie dopuszcza do sprzedaży węgiel tak niskiej jakości, że „nie powinien być spalany w domowych instalacjach grzewczych ze względu na wysoce niekorzystny wpływ na jakość powietrza””.
Niestety sytuacja wokół ustawy i rozporządzeń dotyczących jakości sprzedawanego węgla ostatnio uległa komplikacji. Bowiem konsultacje nad treścią proponowanych rozporządzeń, nie powinny trwać w nieskończoność. Aby ustawa mogła - zgodnie z zaleceniami unijnymi - zacząć obowiązywać od początku 2019 r. to rozporządzenia wykonawcze muszą być uchwalone do końca obecnego roku. Tymczasem do dyskusji na ich temat włączył się w ostatnich dniach - dziwnie wychodząc na przeciw postulatom opozycji - Piotr Woźny, pełnomocnik rządu ds. programu Czyste Powietrze. Jego zdaniem powinien zostać wydłużony termin konsultacji dot. rozporządzeń oraz poszerzony ich zakres. Zaproponował również nową konstrukcję tabel z parametrami i klasyfikacją paliw, towarzyszącą rozporządzeniu „jakościowemu”.
Górniczy związkowcy, m.in. z Solidarności, mają na temat pełnomocnika jednoznaczne zdanie. Jarosław Grzesik, szef sekretariatu górnictwa i energetyki „S” w liście otwartym, skierowanym do premiera napisał m.in: „obserwując działania Piotra Woźnego, pełnomocnika rządu ds. programu „Czyste Powietrze” nabieramy coraz większego przekonania, że celem realizacji ww. programu nie są zmiany, które przywrócą Polakom czyste powietrze. Tym celem jest wyeliminowanie polskiego węgla z krajowej gospodarki poprzez promocję alternatywnych paliw. Program (...)praktycznie eliminuje możliwość ogrzewania prywatnych gospodarstw właśnie węglem”.
Tymczasem, jak podkreśla minister Krzysztof Tchórzewski: - poprawa jakości powietrza jest procesem, na który składa się wiele elementów m.in. wyeliminowanie spalania śmieci, jakość kotłów, jakość paliw czy wyeliminowanie zanieczyszczeń komunikacyjnych tj. pochodzących z silników spalinowych. Skumulowanie tych działań doprowadzi do istotnej poprawy jakości powietrza.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3730
Sprzeciw w stosunku do norm jakościowych paliw dla ciepłownictwa jest działaniem dywersyjnym. Bo wytnie się następny sektor szarej strefy - handel niskowartościowymi węglami, głównie z Rosji i Ukrainy. Każdy towar w obrocie powszechnym MUSI mieć ściśle określone parametry i uwidocznioną specyfikację normatywną. Nawet jajka mają już uwidocznioną klasę jakości (początkowe 0PL oznacza jajko Bio z Polski, a 4NL jako z farmy bez wybiegu w Holandii).
Jak to jest w naszym prawodawstwie, jeden element został kompletnie pominięty. A są w nim ogromne przekręty jakościowe. To drewno opałowe. Generalnie powinno się wiedzieć z pewnością, jaki to gatunek drzewa (najlepszy buk); znawcy rozpoznają natychmiast. Lecz wszyscy mają problem z rozpoznaniem suchości drewna. Sprzedaje się drewno z tego roku, dreweno suszone naturalnie rok, lub dwa, oraz drewno dosuszane w suszarniach. To nie są małe pieniądze. Dzisiaj po kolei to 175 - 200 -220zł za metr sześcienny (też nieprawda, bo tyle kosztuje metr sypany luzem, co jest ok. 0,8 metra sześć). Przy zakupie 10 metrów to przy oszustwie może robić kolosalną różnicę, bo płacąc 2 200zł, daliśmy 450zł za nic. Są też droższe, prasowane brykiety, które też nie mają pełnej specyfikacji (choć te, eksportowane do Niemiec, mają)
Ludzie w piecach palą różnym świństwem. I dymią strasznie. Jakościowe drewno praktycznie nie dymi.
Pozdrawiam
Wielcy "znawcy" mają jak zwykle najwięcej do powiedzenia. Na szczęście środki znikomego przekazu jak GW są obecnie mało rzetelne i nikt nie bierze ich na poważnie.
Ja tam jestem przekonany. że jak wprowadzimy normy jakości do opału to po jakimś czasie problem smogowy przestanie być problemem