Przepraszam za tą poufałość w tytule, jakże nadużywaną w dzisiejszych czasach, lecz przez ostatnie miesiące zżyłem się dosyć mocno z Panem, tak że pozwoliłem sobie na to "Panie Andrzeju". Żeby pokazać kontekst powiem, że nigdy w głowie nie powstała myśl by powiedzieć – panie Bronisławie.
Po prostu emocjonalnie identyfikujemy się z Panem i powstała pewna więź. Może trwała, może tymczasowa – to się dopiero okaże.
Mam głębokie zaufanie, że zdaje Pan sobie całkowicie sprawę, z czym Pan walczy. O co Pan walczy, to dobrze wiemy, lecz czy w pełni Pan pojmuje na przeciwko jakich sił Pan stanął.
Mam wielką satysfakcję, że dzięki Pańskim walorom osobistym i co nie mniej istotne, dzięki fantastycznemu zespołowi zaangażowanych w kampanię oddanych i profesjonalnych ludzi, osiągnął Pan świetny sukces, praktycznie w ciągu pięciu miesięcy powstając z niebytu (proszę się nie obrażać, ale dla większości Polaków tak to wygląda), pokonując w pierwszej turze człowieka powszechnie znanego i jeszcze niedawno popieranego prawie przez siedemdziesiąt procent obywateli.
Kim jest pokonany, ciągle jeszcze prezydent Polski, Bronisław Komorowski, nie zamierzam opowiadać. Lecz ma on coś bardzo dobrego dla Pana – dużą szafę pełną trupów.
Te trupy nie zostały tutaj użyte wyłącznie użyte idiomatycznie. Stąd moje ostrzeżenie.
Walcząc z Komorowskim tak na prawdę walczy Pan z autentycznie przestępczym Układem i Systemem.
To są ludzie bardzo niebezpieczni. A przez Pana dzisiaj, na dodatek, zdesperowani. Pańskie zwycięstwo to dla nich możliwa zagłada.
Oni nie przebierają w środkach i do celu idą po trupach. Dosłownie. Musi się Pan z tym liczyć, że wobec Pana też nie zastosują taryfy ulgowej i te parę dni do ostatecznych wyborów, będą bardzo ciężkie, a także niebezpieczne.
Niedzielną debatę prezydencką rozegrał Pan bardzo dobrze. Rezultat jest właśnie taki, jaki być powinien. Dlaczego? Pan to wie, specjaliści to wiedzą, a obywatele dowiedzą się może po wyborach.
Jako człowiek dosyć prostolinijny mam dosyć nikłą wiedzę w dziedzinach manipulacji i wpływaniu na reakcję widzów. Więc mogę się mylić.
Jednakże mam intuicyjne odczucie, że w drugiej, czwartkowej debacie prezydenckiej musi Pan przeciwnika rozjechać!
Materiałów do takiej akcji ma Pan aż za nadto. To ta szafa pełna trupów, z których każdy jest wielkim oskarżeniem Komorowskiego i jego otoczenia.
Koniec z konwenansami. Zachowując swoją kulturę osobistą musi Pan się stać ostrym i twardym zawodnikiem. Teraz Pana kolej, by bezlitośnie atakować. Raz po raz, w każdy słaby punkt, tak, by przeciwnik leżący na deskach już się więcej nie podniósł.
Na razie nie pojmuję dlaczego Pański sztab wybrał taką strategię, by na dwa dni przed wyborami, debatował Pan w jaskini pełnej węży i skorpionów. Będzie Pan musiał walczyć jak jakiś Indiana Jones. Lecz może o to chodzi. Przekonamy się już w czwartek wieczorem.
Nie mniej musi być pan przygotowany na seryjne ataki, naloty dywanowe, oraz spryskiwanie napalmem i bronią biologiczną. Szczególnie ze strony pań Pochanke i Olejnik. Niestety, będzie musiał Pan zapomnieć o kurtuazji i szacunku wobec kobiet. Niech sobie Pan pomyśli, że szatan często ukazuje się w kobiecym przebraniu.
Jak już się Pan przekonał, drugi kandydat, pan Komorowski, gra bardzo nieczysto. Łamie ustalenia, kłamie, przekrzykuje i ciągle atakuje osobiście. Tym razem mam nadzieję, że Pańskie dossier zostało prześwietlone przez sztab bardzo dokładnie i już nic z niego nie wypadnie. Gorzej byłoby, gdyby zrobił to mistrz plucia na odległość, Michał Kamiński.
Mam też nadzieję, że to właśnie Pan wyciągnie parę królików z kapelusza, czy asów z rękawa. I najważniejsze – nie da się Pan zakrzyczeć.
Komorowski w czasie ostatniej debaty ustawiał sobie Pana jako ucznia, którego on – nauczyciel, może odpytywać, łajać i ośmieszać. Przy jego wrodzonej arogancji, chamstwie i braku szacunku dla ludzi, ta rola niesłychanie mu pasuje. Kto wie, czy nie będzie chciał jej powtórzyć. Pan, przecież nauczyciel akademicki, z takimi chwytami powinien sobie łatwo poradzić. Szczególnie wobec studenta, który, jak sam mówi, pracę magisterską napisał w tydzień.
Nie mam najmniejszych wątpliwości, że Pan wraz ze sztabem dobrze opanował zasady debaty oksfordzkiej i zdaje sobie Pan dobrze sprawę, że nie będzie miała ona miała w czwartek miejsca. Będzie to debata typu "wszystkie chwyty dozwolone", a obrażanie i wyśmiewanie przeciwnika będzie jak najbardziej dozwolone. Nie dość tego, przeciwko siebie będzie miał Pan nie tylko kontr-kandydata, ale również prawdopodobnie osoby debatę prowadzące.
Dla rezultatów tej walki mniej ważna więc będzie zawartość merytoryczna Pańskiego wystąpienia, tylko ogólne wrażenie. Styl, w jakim Pan rozegra walkę. Ilość i celność ciosów, które Pan zada. Opanowanie i odwaga. I kontra – celna i natychmiastowa riposta. Będzie Pan musiał czasami zachować się, wbrew swojej kulturze, nieładnie – podnieść głos, czy przekrzyczeć przeciwnika.
On nie jest mistrzem, a Pan czeladnikiem, jak Komorowski w swojej pysze i arogancji Pana ustawia. Obaj jesteście równoprawnymi kandydatami na stanowisko prezydenta. W niedzielę zwrócił się pan do przeciwnika 23 razy – panie prezydencie. On za to odpłacił się ustawicznym zwracaniem – panie pośle, by podkreślać iluzoryczny dystans, który was dzieli. Nic was nie dzieli. Oprócz kultury, wychowania, inteligencji oraz podstawowych cech charakteru. A o brudnych zagrywkach przeciwnika już sam Pan się przekonał.
Lecz jest znacznie bardziej optymalne rozwiązanie wszystkich problemów. Druga debata nie jest zakontraktowaną walką o grube miliony w Las Vegas.
Może Pan po prostu z tej debaty zrezygnować i zamiast tego, w tym samym czasie udać się do Pawła Kukiza i tam na wiecu, w czym czuje się Pan znacznie lepiej, przekonać do siebie młodych zwolenników Pawła. Całe 21 procent.
Podobnie, jak Łukasz Warzecha popieram to rozwiązane.
Pewnie Państwo dokonaliście już odpowiedniego rachunku strat i zysków takiego działania. Strasznie jestem ciekaw rezultatu. A jak by Pan upokorzył wrogie sobie środowiska. Dałby Pan im to, co się od dawna należy. Fakt, wrzask by się podniósł pod niebiosa, a lista obelg była by wielka. Lecz tak właśnie wyją dusze potępionych, których strącono w piekielne czeluści.
Na koniec, nieco poza tematem, chciałbym Pana przestrzec – w obecnym układzie, przy takiej omnipotencji platformerskiej władzy, nie może Pan liczyć na żadne, teoretycznie niezależne organy – na Państwową Komisję Wyborczą, na sądy, na prokuratury, czy nawet na policję. Oni też wszyscy są Panu wrogie.
Z zadowoleniem zauważyłem w Chojnicach, że wreszcie ma Pan osobistą ochronę. Kto wie, jakie to ważne...
Szczególnie w kraju, w którym, jak się dosłownie przed chwilą dowiedziałem, burmistrz Helu Mirosław Wądołowski, zamieszanego w aferę posłanki Sawickiej, , którego przyłapał CBA na gorącym uczynku brania łapówki, dostał coś około 100 tysięcy złotych odszkodowania za bezzasadne aresztowanie! Jest tak samo niewinny, jak posłanka Sawicka, wbrew faktom, dowodom, nagraniom. I jeszcze się na tym wzbogacili!
A polska prokuratura orzekła, że drobny złodziejaszek samochodów, nosząc przypadkowo w kieszeni kosztowny pistolet, z zimną krwią zastrzelił precyzyjnym strzałem w głowę, szefa policji generała Papałę. Inne dowody zniszczono.
W takim niestety kraju żyjemy Panie Andrzeju.
I mamy wielką nadzieję, że wreszcie Pan to wszystko zmieni.
Ps. Właśnie dowiedziałem się od pani prezes Szydło, że odbędą się dwie debaty – w czwartek w TVN, a w piątek, debata tylko z jednym kandydatem, Andrzejem Dudą u Pawła Kukiza.
Niezłe rozwiązanie.
.