Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Kto mieczem wojuje

Izabela Brodacka Falzmann, 08.03.2015

Był to 68 rok. Pracowałam w liceum imienia Narcyzy Żmichowskiej. Ukończyłam zresztą tę szkołę. Łaciny uczyła w tym czasie pani Ludmiła Preiss. Bardzo ją szanowałam. Była wspaniałą nauczycielką, logiczną jak matematyk, o wielkiej wiedzy na temat starożytności. Nasze stosunki były jednak chłodne. Choćby z racji różnicy wieku. Poza tym pani Preiss była w PZPR. Niewielu pracowników Żmichowskiej mogło się takim osiągnięciem pochwalić. Były to chyba tylko dwie albo trzy osoby. W jawnym zresztą przeciwieństwie do uczniów a raczej ich rodziców. Czerwony establishment lubił posyłać dzieci do znanych dobrych szkół. Pewnego dnia pani Preiss bardzo zbulwersowana powiedziała mi, że jej mąż został zwolniony z pracy bodajże w PAP ( nie jestem w stanie tego sprawdzić ) na fali czystek antysemickich. Oczywiście odbyło się to w dość odrażający sposób. Nikt go nie wezwał na rozmowę- dowiedział się, że nie pracuje od woźnego, a jego biurko było już zajęte. „No i co pani na to?” zapytała retorycznie czym trochę mnie zniecierpliwiła. „Kto mieczem wojuje ten od miecza ginie” - odpowiedziałam.

Gdy za kilka dni powiedziała, że chce ze mną na ten temat porozmawiać poczułam się nieswojo. Pomyślałam, że się obraziła. Tymczasem Pani Preiss powiedziała: „ Ma pani rację”. Nawet w sytuacji osobistego zagrożenia była w stanie racjonalnie myśleć. Może była to kwestia jej klasycznego wykształcenia.

W okolicach 68 roku odszedł z pracy w instytucie fizyki, a potem wyemigrował Bronisław Buras.

Podobno nazwisko i imię zawdzięczał Marii i Bronisławowi Bochenkom ze Lwowa. Maria Bochenek w czasie okupacji dostarczyła aryjskie metryki małżeństwu Głowiczowerów: Henrykowi na nazwisko Bronisław Buras, a Zuzannie oddała własną metrykę. Faktem jest, że jako Bronisław Buras wykładał na fizyce i współpracował z Instytutem Badań Jądrowych w Świerku. Również szkolne podręczniki do fizyki były jego autorstwa. Jeżeli prawdą jest, że Buras nie miał formalnego wykształcenia w dziedzinie fizyki tym bardziej go podziwiam. Musiał być bardzo zdolnym człowiekiem. Profesor Dakowski wspomina, że kiedyś Buras patrząc na kopertę, gdzie było napisane: „profesor doktor Bronisław Buras” powiedział uśmiechając się: „ hm, cztery słowa, a żadne prawdziwe.”.

Spotkałam po 68 roku profesora Burasa w Kazimierzu Dolnym. Zaprosił mnie na kawę. Mógł mnie pamiętać tylko z tego, że zwykłam na korytarzu molestować jego uroczego psa spaniela, z którym przychodził do pracy. Powiedział z zadumą „ Wyszedłem z nauki dokładnie na tej samej zasadzie na jakiej do niej wszedłem”.

Dla mnie to świadczy, że był człowiekiem dużego formatu. Zdolnym do autorefleksji. Nie musiałam nic dodawać, zresztą nie pytał mnie o zdanie.

Zupełnie inaczej przebiegało moje „pomarcowe” spotkanie z Wilhelmem Billigiem. Pierwszy raz widziałam tego człowieka z bliska podczas wczasów w Świdrze w położonym nad samą rzeką ośrodku, należącym do instytutu łączności. Billig był wtedy ministrem łączności. W ośrodku rodzina Billigów zajmowała osobny budynek i przyrządzano dla niej osobno posiłki. Ani sam Billig, ani jego żona, ani zarozumiałe dzieci nie pospolitowali się z wczasowiczami. Byli wyjątkowo ważni i nadęci. Tak to widziałam oczami dwunastolatki i nie ma się nad czym dłużej rozwodzić. Potem widywałam Billiga z daleka na korytarzach instytutu Fizyki. Był wtedy pełnomocnikiem rządu do spraw wykorzystania energii jądrowej. Widziałam jak antyszambrowali u niego dobrzy naukowcy i jak wysoko nosił nos.

W czasie wakacji 1968 roku spotkałam w schronisku na Kondratowej dwóch starszych panów, którzy zapytali czy mogłabym im towarzyszyć w wycieczce na Czerwone Wierchy, bo boją się iść sami. Zgodziłam się, raczej z obowiązku. Wyglądali na słabych fizycznie. Twarz jednego z nich wydawała się mi znajoma wreszcie mi się przedstawił. W skurczonym małym staruszku nie rozpoznałam butnego, nadętego Wilhelma Billiga. Uszło z niego całe powietrze. Swoją sytuację skomentował po łacinie: qui gladio ferit, gladio perit (kto mieczem wojuje ten od miecza ginie) co świadczy, że też był zdolny do autorefleksji. Nie wytrzymałam i zapytałam kim jest z wykształcenia. Odpowiedział, że filologiem klasycznym. „Jaki tam filolog?”- powiedział mi potem złośliwy kolega jądrowiec, któremu relacjonowałam rozmowę z Billigiem. „To przecież znany krawiec mężczyźniany”.

Piszę o zupełnie przypadkowych spotkaniach z osobami, których prywatnie nie znałam, ale wpisywali się jakoś w panoramę tamtych czasów. Co jest ciekawe, że nigdzie nie znalazłam życiorysu profesora Burasa, ani Ludmiły Preiss. Mam na półce podręczniki szkolne napisane przez Burasa, ale taki człowiek nie istnieje. W czasach gdy byle szarpidrut ma w sieci swój życiorys. Znalazłam tylko kilka skąpych słów na temat Billiga. Przedstawiany jest jako inżynier i działacz partyjny.

Ponieważ sam przedstawiał się jako filolog klasyczny, a pani Preiss była faktycznie filologiem klasycznym jako stosowny komentarz nasuwa mi się tylko : sic transit gloria mundi.

Był jeszcze jeden emigrant marcowy za którym wielu tęskniło. Był to profesor Rachmiel Brandwain. Pod tym nazwiskiem znalazłam tylko życiorys rosyjskiego gangstera. A przecież profesor Brandwain był natchnionym wykładowcą, głębokim znawcą literatury francuskiej. Na jego wykłady przychodzili ludzie z innych wydziałów. Bardzo dziwnie mówił po francusku. Zapytany o to powiedział, że do nauki wjechał na sowieckim tanku, a wszystkiego nauczył się sam. Skąd mam wiedzieć czy mówił prawdę czy żartował? Myślę, że był oficerem politycznym w Czerwonej Armii, ale mogę się przecież mylić. Brandwain istnieje tylko we wdzięcznej pamięci jego studentów.




Dlaczego nie powstał film o tych emigrantach marcowych, którzy zapisali się dobrze w swoim środowisku i rozumieli w czym kiedyś uczestniczyli? Dlaczego musiano pochylić się nad bezwzględną morderczynią. Helena Wolińska, w przeciwieństwie do Wandy Gruz bohaterki nagrodzonego Oscarem filmu „Ida”, z całą pewnością nic nie zrozumiała ze swego życia.
Tekst drukowany w numerze 10( 403) Gazety Warszawskiej
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 9187
Domyślny avatar

Krystyna R-M

08.03.2015 23:46

W Paryżu spotkałam w 1982 roku jeszcze jednego marcowego "emigranta" - Krzysztofa Pomiana, który w prywatnej rozmowie przyznał, że pomimo "wyrzucenia" na emigrację zachował swoje warszawskie mieszkanie. Przyznał się też do bycia doradcą W. Gomułki i stąd ten "mieszkaniowy" przywilej. Jak później donosiły wróble K.W. zajął na paryskiej Sorbonie miejsce wykładowcy, o które ubiegał się prof. Bohdan Cywiński... K. Pomian widywany był - zaprzyjaźniony - z Aleksandrem Smolarem (Paryż) i jego bratem Eugeniuszem Smolarem (Londyn)... Żona K. Pomiana - GRAŻYNA Pomian - jest autorką książki POLSKA "SOLIDARNOŚĆ" (jest to zbiór reportaży) wydanej przez Giedroycia w 1982 r. (Biblioteka "Kultury" tom 366) w Instytucie Literackim w Paryżu.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

09.03.2015 09:29

Dodane przez Krystyna R-M w odpowiedzi na W Paryżu spotkałam w 1982

Ja też spotkałam Pomiana w Paryżu na 40 leciu Paryskiej Kultury. Był to bodajże rok 1985.  Bardzo się szarogęsił. Nie byłam jego prywatną znajomą więc nie musiałam się za niego wstydzić. Prezentował postawę zwaną hucpą. Przeświadczenie, że się jest najmądrzejszym w każdej wsi. Emigranci o których pisałam, też żadni znajomi, byli tej cechy pozbawieni. A w każdym razie wydawali się rozumieć swoją sytuację.
Domyślny avatar

Andrzej S.

12.03.2015 17:29

Dodane przez izabela w odpowiedzi na Ja też spotkałam Pomiana w

Jak to się robiło w 1985 roku, żeby wyjechać za granicę PRL? Mnie po niezliczonych próbach udało się to dopiero w roku 1989?
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

09.03.2015 09:32

Od 68r. niewiele się zmieniło ;-) Ekspertem od fizyki w MENowskim projekcie e-podręczników był pedagog od nauczania POczątkowego ;-)
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

09.03.2015 13:04

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Od 68r. niewiele się zmieniło

Na placówki kulturalne jest inwazja histeryków sztucznych:)
St. M. Krzyśków-Marcinowski

St. M. Krzyśków-Marcinowski

09.03.2015 09:45

Od siedemdziesięciu lat nic się nie zmienia -  krawce, szewce, historyki wciąż wyciągają łapy po stanowiska i władzę.
izabela

Izabela Brodacka Falzmann

09.03.2015 13:02

Dodane przez St. M. Krzyśkó… w odpowiedzi na Od siedemdziesięciu lat nic

Właśnie. Obecnie obrodzili historycy. Znają się szczególnie na energetyce jądrowej. To jakieś fatum.
Domyślny avatar

boson

13.03.2015 10:54

Syn Bronisława Burasa, Andrzej, jest wybitnym fizykiem i profesorem w Monachium...
Izabela Brodacka Falzmann
Nazwa bloga:
Blog autorski

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 1, 035
Liczba wyświetleń: 7,667,983
Liczba komentarzy: 20,764

Ostatnie wpisy blogera

  • Kto i w jakim celu propaguje pogańskie zwyczaje Halloween?
  • Rude Prawo
  • Skąd się biorą politycy?

Moje ostatnie komentarze

  • @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • @ LalaWarto tu przypomnieć osoby wybitne, które wyjechały do Izraela i tam tworzyły kulturę . Czy ktoś dziś pamięta taką postać jak Rachmiel Brandwajn. Wspaniałego znawcę literatury francuskiej. Na…
  • @ LalaJak to nie było? A emigranci po 68 roku? Czy zaprzecza Pani, że tworzyli kulturę?

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Upadek edukacji. Tym razem piszę jako fachowiec.
  • Historia pewnej kamienicy
  • Śpioszki rozmiaru XXXL

Ostatnio komentowane

  • Marcin Niewalda, Szanowna Pani IzabeloJestem na tropie genealogi Małyszczyckich i Płaskowickich z Widybora i okolic. Był tam Konstanty Płakowskicki - zesłany na Sybir za udział w Powstaniu Styczniowym. Czy Pani…
  • Izabela Brodacka Falzmann, @ Lala To Pani też nie uważa ich za Polaków? Oj nieładnie. Oni uważali się sami za Polaków pochodzenia żydowskiego a nie za Żydów przypadkiem osiadłych w Polsce. Brandwajn choć przyjechał na…
  • lala, pięknie, że Pani pamięta o tych, których wygnano i pozbawiono obywatelstwa - jednak całkowicie nie zrozumiała Pani tego, co napisałam;moja uwaga dotyczyła faktu banalnego - to nie Polacy…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności