Ale jeśli w obronie demokracji, to jakiej? takiej jaka była chociażby do 15 listopada? no bez jaj proszę.
Zainspirowany takimi wątpliwościami pozwoliłem sobie zrobić krótki przegląd czym jest, a czym nie jest demokracja, gdyż jak się okazuje, nie jedną ma ona twarz.
Legitymizacja – władza może być legalna, jak obecnie, w świetle koślawego, albo celowo wypaczonego, czyli oszukańczego prawa, ale z pewnością nie będzie to władza w sensie demokratycznym, czyli będąca efektem wyboru obywateli. Innymi słowy, legitymizacja to autorytet władzy, który jest szanowany i akceptowany dzięki temu przez społeczeństwo. Bez tego władza jest albo bezsilna, czyli przestaje spełniać swoje funkcje, lub aby utrzymać władzę musi zastąpić autorytet (legitymizację), którego nie posiada – przemocą.
Tak czy inaczej, po legitymizacji (autorytecie i szacunku do władzy w społeczeństwie) poznasz, czy to władza demokratyczna, czy nie.
Powróćmy jeszcze na chwile do władzy bez legitymizacji, która pomimo swej bezsilności społecznej uprze się rządzić dalej. Pierwszym objawem takiego zaparcia, jest konflikt z wolnością. Autorytet bowiem opiera się na wolności ludzi, którzy uznają (szanują tenże). Przy braku szacunku, a przy poparciu siły, którą dysponuje władza, przechodzimy prawie niezauważalnie od demokracji opartej na autorytecie, do niedemokratycznego autorytaryzmu.
Autorytaryzm cechuje się zwalczaniem wolności, gdyż jest jej przeciwieństwem, więc z jednej strony włada bez legitymizacji, a z drugiej ogranicza wolności obywatelskie – wolność zgromadzeń, wolność protestów, wolność wypowiedzi, itd.
Kolejną cechą autorytaryzmu jest niszczenie autorytetów. Obserwując wściekłą nagonkę na Kaczyńskiego, bez wątpienia widzimy, że mamy do czynienia z atakiem na wielki autorytet, jakim cieszy się Prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Prawdopodobnie niewiele osób to zainteresuje, ale napisałem powyższe, aby choć w stopniu podstawowym rozumieć o co właściwie i przeciwko czemu walczymy.
PS. Na jutrzejszym marszu będę przeprowadzał ankietę, której wyniki prześlę do władz PiS-u, także proszę się nie migać tylko odpowiadać :-)
Pytania będą trzy:
- Czy PiS powinien iść do wyborów razem z RN?
- Jeśli TAK, to czy powinien stworzyć wspólne listy, nawet kosztem powstania klubu RN w sejmie?
- Czy jest Pani/Pan za zaostrzeniem protestów, aż do obywatelskiego strajku okupacyjnego w instytucjach publicznych?
Po co owijanie w bawełnę, przekłamania, eufemizmy???
Idziemy na marsz, by odebrać uzurpatorom władzę.
Pozdrawiam
Co jest owijaniem w bawełnę, panie Januszu?
albo przekłamaniem? albo eufemizmem?
Za to Pańskie "odbieranie" władzy, to bez obrazy, ale czysta fanfaronada.
Delegitymizacja władzy doprowadzi do zmian, ale to jeszcze nie jutro panie Januszu.
pozdrawiam
A temat jest prosty: czy szerokie stronnictwo patriotyczne wygra, czy dostanie znowuż porażkę.
A jak już wygrają, to niech nawet do zrzygania kłócą się o politykę zagraniczną.
Bez wygranej to tylko czcze pieprzenie.
Zamienic czcze pieprzenie w politykowanie o sytuacji miedzynarodowej może tylko zaciśnięcie zębów i mądra strategia wyborcza, a nie za przeproszeniem, partykularna partyjniacka głupawka, wylewająca się z nadętych własną ważnością głów.
Inna sprawa, iż współczesna teoria systemów politycznych pozwala dokonywać daleko idących analogii procedur, struktur oraz wartości charakterystycznych dla danych reżimów politycznych, co umożliwia nam stwierdzenie wyraźnych podobieństw pomiędzy monarchią elekcyjną z czasów polskiej demokracji szlacheckiej, a współczesnym ustrojem republikańskim z silną władzą prezydencką.
Uogólnienie jest takie, że władzę sprawuje się od zawsze na pewne, odkryte już sposoby, i nic innego raczej się nie wymyśli.
Co do kryzysu w Kościele, to zupełnie inna sprawa, i nie łączyłbym tych dwóch kwestii.
Niewątpliwie najistotniejszą pozostaje jednak aksjologia. Ale i tutaj wiele się nie zmienia. Tak samo jak pogańska konstytucja, był szkodliwy heretycki, czy schizmatycki cesarz. Albo i katolicki cesarz, który nie „implementował” niby swojej etyki w relacjach wewnątrz- i zewnątrz-państwowych.
Podobnie i dzisiaj najważniejsze są wartości zawarte w konstytucji, ale przy złym rządzie, to i tak nie ma znaczenia, gdyż państwo jest psute, a obywatele ciemiężeni wbrew wartościom zawartym w konstytucji.
I na koniec pozostaje rozstrzygnąć zagadnienie, który system stwarza większe zagrożenia patologiami rządzących oraz w którym systemie łatwiej uzyskać odpowiednią moc społeczną aby zmienić władzę.
Ja uważam, że system republikański góruje jednak nad monarchią , przynajmniej pod tymi względami.
„W porządku naturalnym władza pochodzi od Boga. By to stwierdzić, nie trzeba Konstytucji”
Ale trzeba konstytucji, aby stwierdzić, czy władza nie łamie prawa już po wyborze. Wracamy tutaj do wolności – władca mimo, że namaszczone przez Boga, nie może zrobić wszystkiego. I to jest właśnie konstytucją, która czy spisana, czy nie mówi jedno: prawo niegodziwe nie obowiązuje, a niegodziwemu władcy należy wymówi posłuszeństwo (św. Tomasz z Akwinu), co dzisiejsza politologia określa mianem delegitymizacji władzy.
Podsumowanie
Nie ma uniwersalnego reżimu politycznego. Uniwersalne są tylko wartości, które można zawrze w niemalże każdym ustroju.
Jak Pan widzi, jest to dość jednostronne i całkiem nierelatywistyczne.
Szanuję Pańskie ortodoksyjne podejście do naszej religii, gdyż sam tradycjonalistą, lecz polityka i religia, Kościół i państwo, władza świecka i duchowa – to nie to samo, o czym Pan wie, ale pomija Pan to w swoich rozważaniach.
Myślę jednak, że jest Pan na dobrej drodze, i jeśli tylko nadgoni Pan nieco z teorii polityki, czego Panu życzę, bez wątpienia zgodzi się Pan z moim punktem widzenia.
pozdrawiam
szanowny i drogi rozmówco,
Kwestia pierwsza, którą Pan porusza, to wolność. Dowodzi Pan, że wolność to swawola, i dlatego jest antywartością a nie wartością.
Stańmy więc na gruncie katolickim. Czy katolik jest wolny? tak każdy odpowie, ale dowodem na to jest dopiero grzech, czyli swawola. A że wolność trzeba trzymać w karbach moralnością, żeby nie grzeszyć?
Chciał Pan więc mówi o niemoralności która zagraża demokracji, a nie o wolności. I z tym się zgadzam, gdyż brak moralności zniszczy każdy konstrukt polityczny.
„Czy Pan nie widzi absurdu w sporządzonym przez siebie (całkiem poprawnie) opisie demokracji, który relacjonuje jej irracjonalność i brak zgodności z naturalnym porządkiem?”
Nie. Dla mnie tak samo nieracjonalne – przypadkowe, jest uznanie za prawowitego władcę przygłupa urodzonego w panującej dynastii, co uznanie za władcę innego przygłupa, który dostał najwięcej głosów.
I tu i tu mamy wielką przypadkowość. Także uważam, że Bóg może namaszczać władcę na wiele sposobów, również wykorzystując procedury demokratyczne.
Dla praktyki życia publicznego wtórny jest sposób wyłaniania władcy, a pierwszą jest zasada legitymizacji, czyli społecznej akceptacji.