wnosi o ukaranie dr Zbigniewa Martyki, obwinionego przez nią o to, że:
- publicznie propagował
- postawy antyzdrowotne
- poprzez publikację własnych poglądów i wypowiedzi
- niezgodnych z aktualną wiedzą medyczną.
Rozprawa przed właściwym sądem lekarskim odbędzie się 19 grudnia 2022.
Mój komentarz:
Dziękuję panu dr. Martyce za odwagę i stanięcie po stronie ludzi.
#1. Powodem do ukarania lekarza powinny być BŁĘDY W SZTUCE LEKARSKIEJ. Czyli takie prowadzenie leczenia, które prowadzi do szkód pacjenta.
Teraz rzecznicy odpowiedzialności zawodowej chcą karać lekarzy za "propagowanie postaw antyzdrowotnych".
Jest to nieporozumienie, bowiem opinie dotyczące postaw zdrowotnych są i n n y m obszarem niż obszar leczenia dolegliwości.
W obszarze opinii i wiedzy na temat co służy, a co nie służy zdrowiu, istnieją i muszą istnieć różne zdania. Dążenie do całkowitego ujednolicenia zdania w tym obszarze, jest sprzeczne z naturą demokracji zachodniej, w której obywatel ma prawo do zróżnicowanych opinii.
Próby karania osób, które leczą i które dobrze i korzystnie dla leczonych wykonują swoją pracę, za wyrażanie opinii nt. zachowań pro-zdrowotnych, jest mechanizmem ustalania rzeczywistości totalitarnej, odbierającej obywatelom podmiotowość i prawo do różnych opinii, zaś lekarzom prawo do służenia ludziom swoimi ocenami w temacie zdrowia.
#2. Idea osiągnięcia, pod karą, całkowitej zgodności opinii nt. postaw prozdrowotnych jest nieracjonalna i może być niebezpieczna, bowiem cały postęp wiedzy w obszarze zdrowia polega na ZMIANIE tej wiedzy, a więc na procesie, w którym "aktualna wiedza" zostaje zakwestionowana i staje się "nieaktualna".
#3. Należy uściślić definicję: CO to jest aktualna wiedza medyczna?
a) Czy ona się zmienia w miarę upływu czasu? Czy wiedza nt. zdrowia i kowid się zmienia w miarę upływu czasu? Czy działaniem prozdrowotnym był zakaz wstępu do lasu? Izolacja 14 dniowa osób bezobjawowych wskutek testu? Jakiego testu? Jeśli PCR to z jakim progiem CT? Itd. Itp.?
b) Czy ona jest wyrażana w sposób jednoznaczny, np. poprzez "stanowisko konsultantów krajowych: medycyny rodzinnej, chorób zakaźnych oraz anestezjologii i intensywnej terapii we współpracy z Radą Medyczną przy Premierze RP"?
Można by długo. Wydaje się, że ludzie, w tym lekarze, otrzeźwieli nieco i ten przytoczony wniosek u ukaranie skończy tam, gdzie jego miejsce, w szufladzie z napisem "błędy i nieporozumienia". Szkoda tylko ludzi takich jak pan Zbigniew, którzy niepotrzebnie muszą się użerać z odpryskami, w istocie, polityki.
Nie idźmy w tę stronę. Nie dzielmy się na MY i Oni. Szanujmy wolność słowa, bo żyją wśród nas ci, co dokładnie pamiętają poprzedni ustrój jedynie słusznych postaw. Albo będziemy dla siebie nawzajem wsparciem, na fundamencie wolności słowa i wzajemnego szacunku, albo nas podzielą, zastraszą i wkurzą. Dobro będzie górą! Bo Polaków na to stać. Bo wyrastamy ponad małość, totalitaryzm i służalczość wobec silniejszych :)
A tu wniosek pani Anny, byłej już rzecznik, z zawodu dentysty, o ukaranie doktora nauk medycznych Zbigniewa Martyki:

Linki:
Tekst dr. Martyki na w.w temat: LINK
------------------------
A tu dłuższy mój tekst nt. totalitaryzmu, wolności słowa i wyrażania swojego zdania http://blog.zbyszeks.pl/.../masowa-transformacja-nasza.../
Bezprawie tez jest nie dobre.
Nie zauważyła, że przymus namordnikowy dawno już przeminął? Widać namordnik przyrósł już na stałe. Może i dobrze, dla niektórych.
W ubiegłą niedzielę wybrałam się na samotny spacer. Widocznie nie tylko ja wpadłam na ten pomysł, gdyż w nietypowym miejscu, tj. nieopodal ogrodzenia drogi pożarowej biegnącej wzdłuż drogi szybkiego ruchu ujrzałam zaparkowany samochód. Wstąpiłam na ścieżkę prowadzącą wzdłuż siatki (bo też lubię chodzić tamtędy, szczególnie, że ścieżka graniczy z pięknym laskiem) i za kilka chwil moim oczom ukazał się mężczyzna... Był sam, szedł spacerowym krokiem, podziwiał przyrodę, ale - jego twarz, nos nawet... szczelnie skrywała maseczka... W drodze powrotnej raz jeszcze mignęła mi jego sylwetka - i choć był dosyć daleko, mogę zaświadczyć, że nadal na twarzy niebieścił się niesławny skrawek materiału (przez twórców firmu South Park uroczo zwany: chin-diaper)...
Wróciwszy do domu, przedstawiłam pod rozwagę zagadnienie mężowi... Mąż dosyć twórczo podszedł do analizy: wyprowadził tezę, że ów mężczyzna mając do wyboru spacer po drugiej stronie lasku, gdzie jest także droga, ale lokalna plus więcej zabudowań, wybrał wg swojego osądu skraj lasu ze świeższym powietrzem, pomimo obecności trasy... Maska działała p/smogowo i p/wielkocząsteczkowo... Nie do końca przekonuje mnie ta narracja... Uważam, że kompromis, na który, pewnie bezwiednie, poszedł bohater tej historii jest mroczniejszy i pierwotniejszy.
"WILL OUR CHIN DIAPERS KEEP US SAFE?“ (South Park)...
W ubiegłym roku widziałem jeden egzemplarz takiego kowidianina na słabo uczęszczanym szlaku w górach, gdy cały czerwony i zziajany, niemal dusząc się szedł w górę w maseczce.
Przykry widok, jednak ludzie mogą sobie nosić na sobie i na swojej twarzy co tylko chcą (o ile nie sieją zgorszenia publicznego, chociaż i w tej dziedzinie granice zostały już mocno przesunięte), gorzej, jeżeli swoje chore fantazje zaczynają narzucać innym. Co będzie następne aż strach pomyśleć. Dla mnie niezapomnianym pozostanie widok mojej 78letniej sąsiadki chorej na astmę (poza tym zupełnie sprawnej), która w czasie obowiązywania masek na ulicy, do najbliższego sklepu udawała się z krzesełkiem turystycznym, na którym siadała tak mniej więcej co 20 metrów, żeby "zaczerpnąć tchu" przez tę obrzydliwa szmate i wytrzeć pot z czoła.
Może zamiast się niezdrowo "litować", było porozmawiać z sąsiadką, by zamiast nosić ciężkie krzesełko, wolniej szła do sklepu, wtedy się nie będzie męczy i swobodnie oddychać.
Kiedyś w apogeum wycia względem masek, że duszą, zakażają różnymi grzybami itp. głupoty, zrobiłem test, wracając z miasta wstąpiłem do naszej babci, mieszkającej na 4 piętrze, na wszedłem po schodach i w masce, zaraz sprawdziłem ilość tlenu we krwi, wg propagandy, nie powinienem dojść na 4 piętro, a ilość tlenu Oksymetr wskazał 98% !
Jedno jest prawdziwe, że przy wysiłku szybciej się męczymy, to chyba logiczne zjawisko, a że ogranicza emisję nie tylko wirusa to też logiczne i nawet dowiedzione, w USA to sprawdzono, w rejonach gdzie ludzie nosili maski ilość zakażeń na Covid było kilkanaście % mniejsze, tylko dureń może uważać, że maska ochroni przed zakażeniem, jej noszenie nie temu ma służyć, a ograniczyć promień zakażenia, podobnie jak zachowanie pewnej odległości, a + maska, dość skutecznie zmniejsza ryzyko.
Mój krewniak jak się okazało, w pracy miał kontakt z osobą zakażoną, na szczęście miał maskę (mieli obowiązek), nie zachorował, ale ci co z nosicielem siedzieli w biurze zakazili się.
Ja maskę nosiłem tylko w miejscach publicznych, bo jak jej nie miałem, to ludzie na mój widok uciekali, bo się bali, mi się nic nie stało, a ludzie czuli się bezpieczniej "wilk i owca" zadowoleni.
Historia mamy tu nie ma nic do rzeczy, podobnie z policjantem, nie ich rolą jest interpretowanie prawa, podobnie jak któregokolwiek sędziego, adwokata itp. tylko stosowanie prawa, jedyne co może zrobić, to udawać że nie widzi, owszem są nadgorliwcy, a to jak wiemy jest gorsze od faszyzmu :))
Jeśli taka jak na poniższym zdjeciu, to radzę unikać tamtego miejsca :
https://d-art.ppstatic.p…
Taka maska, jaką nosił w swoim najlepszym filmie Nicolas Cage 😎
Nie śledzę zbyt pilnie jego kariery, która zapowiadała się nieźle, ale gdzieś się zagubiła.
A bo to właśnie było w tych najlepszych czasach... Tytuł filmu: Face/off
Pewnie kiedyś oglądałem, ale jakoś nie zapadł mi w pamieci. Pamiętam za to zabawny serial szpiegowski pt. Agentka o stu twarzach. Dla mnie bomba :-)
A mnie tu nie śmieszy nic.
Człowiek w lesie na świeżym powietrzu podczas wysiłku fizycznego duszący się w obsmarkanym namordniku wzbudza moje współczucie i przerażenie.
Mam scenkę rodzajową mogącą służyć za dowód tezy o uszkodzeniach tego ważnego organu...
Młoda kobieta opowiadała mi, jak to zmuszona była hospitalizować się we wrześniu tego roku (podkreślam - tego roku...). Pani doktor, na której salę trafiła, dowiedziawszy się, że Pani nie jest zaszczepiona, odmówiła obcowania twarzą w twarz z pacjentką... Całą hospitalizację dzwoniła do niej i w ten sposób odbywała się relacja lekarz-pacjent... W dniu wypisu lekarka zmuszona dopełnieniem wypisowych formalności pojawiła się na sali chorych - karta wypisowa musiała być bowiem podpisana przez pacjentkę... Pacjentka nie miała długopisu, by złożyć podpis... Z pomocą chciała pospieszyć obecna na sali pielęgniarka, wyciągając w kierunku pacjentki swój. W tym momencie rozległ się głos lekarki: "Proszę absolutnie nie pożyczać pacjentce długopisu!"
.........
Pikanterii całej hucpie dodaje fakt, że na biegłego w sprawie przeciw dr Martyce powołany został niejaki dr Grzesiowski, który najpierw zasłynął z chodzenia w masce po własnym domu a kilka miesięcy temu nakręcał z kolei akcję z "rtęcią w Odrze" domagając się zamknięcia terenów nad Odrą i zakazu zbliżania się do rzeki.
Na temat dr Martyki oraz nagonki przeciw niemu organizowanej przez kowidowych zamordystów, można przeczytać w ostatnim tekście Jerzego Karwelisa:
OSKARŻONY OSKARŻA