Dostałam od anonimowego czytelnika opracowanie klucza do spiskowej interpretacji numerów PESEL Nie jestem w stanie zweryfikować jego tez więc nie powielam tych odkryć pomimo ich atrakcyjności. Mój ojciec za czasów PRL miał dowód osobisty z serii WCA. W interpretacji ojca te trzy literki oznaczały: „w razie czego aresztować”. Jego dowcip miał w sobie dużo ukrytej prawdy, jak wiele innych dowcipów z czasów PRL. Kultywując ten sposób opisu (dziś powiedziałoby się narracji) życia w najweselszym baraku w komunistycznym obozie wiedzieliśmy, że absolutne zło można czasem rozbroić, a jego funkcjonariuszy poniżyć właśnie humorem. Rezygnowaliśmy z patosu na rzecz realizmu, a z realizmu na rzecz jeszcze bardziej porażającej ironii.
Tak właśnie, z humorem, opowiadał ojciec o karnej kompanii w Oświęcimiu choć to co tam przeżył nie było wcale zabawne. Podobnej formacji psychicznej była zapewne Anna Jachnina (pseudonim „Hanka”,rok 1942) również więźniarka Oświęcimia. Napisała: „Po Auszwicu sobie tuptam, patrzę trup tu, patrzę, trup tam, wszędzie trupy, trupów stosy, szczury zjadły uszy nosy” Była również autorką słynnej okupacyjnej piosenki ''Siekiera, motyka, bimber, szklanka.'', która przetrwała w codziennym repertuarze orkiestr podwórkowych. Nie sadzę, żeby ktokolwiek i kiedykolwiek czuł się tymi piosenkami urażony. Przyznajemy Hance prawo do ironii i autoironii.
Innego z moich czytelników zbulwersował fakt, że prawie po 30 latach, papież Franciszek, ( którego uparcie nazywa Bergoglio) zmienił swój historyczny, srebrny krzyż pektoralny na inny. Stało się to tydzień po tym, jak historyk sztuki Andrea Cionci zidentyfikował w tym krzyżu symbolikę masońską i opisał to w dwóch artykułach. Czytelnika zdumiewa, że nikt ze znawców symboliki religijnej dotychczas tego nie zauważył.
I znowu wobec tego fenomenu jestem zupełnie bezradna. Nie jestem w stanie ustalić faktów, a spiskowe teorie, które powstają zawsze wtedy gdy brak jest rzetelnej informacji nie bardzo mnie pociągają. Faktycznie nikt tego nie zauważył, a jeżeli nawet zauważył nie ośmielił się komentować gdyż znaczenie symboli zostało współcześnie niejako zdelegalizowane. Symbole, w szczególności religijne, traktuje się jako folklor, a przywiązywanie wagi do ich znaczenia jako przesąd, którym nie wypada się zajmować naukowcom i publicystom.
Bardziej interesują mnie niezrozumiałe dla mnie zdolności prorocze osób nigdy nie pretendujących, o ile wiem, do grona proroków.
Pierwszym takim „proroctwem” był wybór Karola Wojtyły na papieża, który jak pamiętamy miał miejsce 16.10.1978 roku. Otóż pewien znajomy zaprzyjaźniony kiedyś z biskupem Życińskim powiedział nam (czyli mi i mężowi) 24 maja 78 roku czyli prawie pół roku przed konklawe, że Wojtyła zostanie z całą pewnością wybrany na papieża. Ponieważ nie uwierzyłam, a nawet uznałam to za brednie, zapisałam pod tą datą w kalendarzu: „X twierdzi, że papieżem zostanie Polak, Karol Wojtyła”. Ten kalendarz znalazłam ostatnio podczas remontowych porządków. Znajomy wiedział o tym zapewne od Życińskiego, ale skąd Życiński wiedział, że umrze Jan Paweł I (zmarł 28 września 78 roku) i że na jego następcę kardynałowie wybiorą właśnie Wojtyłę? Nazwiska znajomego nie podaję (choć mógłby potwierdzić to co napisałam) bo nie wiem czy tego by sobie życzył. Od Życińskiego, gdyby nawet chciał mówić, niczego już się nie dowiemy.
Podobnym proroctwem była zapowiedź wygrania przez opozycję pierwszych „częściowo wolnych” wyborów. Otóż jadąc z dziećmi na wakacje do Ochotnicy Dolnej spotkałam w pociągu do Krakowa Marcina Króla. „Wszystko jest już ustalone, wygrywamy wybory a Jaruzelski zostanie prezydentem, ale na krótko”-powiedział zachwycony. Było to w lipcu 1988 roku, a wybory „wygraliśmy” jak pamiętamy 4 czerwca 1989 roku. Skąd Marcin Król rok wcześniej wiedział, że wygramy wybory? Skąd wiedział, że prezydentem zostanie Jaruzelski? Prorok jakiś, ki diabeł.
Nie warto byłoby tym wszystkim pisać gdyby nie fakt, że z pewnością istnieją osoby które mogłyby gdyby chciały wyjaśnić te tajemnice. Chociaż chętnie wierzę w interwencję Ducha Świętego w kwestii wyboru papieża, z trudem uwierzę że Duch Święty zechciał oświecić akurat Marcina Króla w sprawie wyniku wyborów do parlamentu oraz wyboru Jaruzelskiego na prezydenta RP.
W 2010 roku Fundacja Rockefellera opublikowała dokument pod tytułem: „Scenariusze dla przyszłości technologii i rozwoju międzynarodowego w którym jak twierdzi arcybiskup Carlo Maria Viganò :„przewidziano wszystkie te wydarzenia, których jesteśmy obecnie świadkami”. Czyli przewidziano pandemię! Kolejni prorocy, ki diabeł?
Ostatnio dobrze poinformowana osoba opowiedziała mi o ustaleniach dotyczących nowego podziału Świata. Twierdzi, że Ukraina straci na rzecz Rosji część swego terenu aż do Odessy, natomiast Polska zyska spory areał ukraińskich ziem. Te decyzje zapadły bez udziału Polski, podobnie jak bez udziału Polski obdarowano nas po II Wojnie Światowej ziemiami zachodnimi w zamian za utracone tereny wschodnie. Czy to są fakty czy przypuszczenia dowiemy się za kilka lat. Wiele osób z nostalgią odnoszących się do Lwowa i dawnej „pańskiej Polski” z radością przyjęłoby powrót tego Lwowa do macierzy. Ja natomiast choć pochodzę ze wschodu (z okolic Pińska) powiadam uparcie : „Timeo Danaos et dona ferentes”. Nie chciałabym zwrotu mojego majątku, nie oczekuję zburzenia Pałacu Kultury, nie oczekuję również zwrotu Polsce Lwowa choć Lwów to naprawdę piękne polskie miasto. Było kiedyś polskie, ale teraz jest ukraińskie. Podobnie jak Australia należała kiedyś do Aborygenów a Ameryka do Indian, ale już nie należą. Pewne procesy historyczne są po prosu nieodwracalne.
Polska powinna opierać swoje znaczenie przede wszystkim na dobrych stosunkach z najbliższymi sąsiadami. Choć nie możemy godzić się na gloryfikację Bandery, jak nie zgodzilibyśmy się na gloryfikację Hitlera, dla dobrych stosunków z Ukrainą nie powinniśmy brać udziału w próbie zawłaszczenia jej części. Dobre stosunki z Białorusią już przegapiliśmy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11744
To,że Jan Paweł I umrze...to było wiadomo od poczatku w Watykanie...naruszył bowiem 11 przykazanie:
11.Nie interesuj sie tym,czego ci nie wolno...
A Wojtyła...to była gra służb...naszych [czyt. rosyjskich] amerykańskich,niemieckich i włoskich...a że "nasz episkopat" był umoczony w bezpiekę...to mogli puszczać newsy.
"W polityce nie ma przypadków,ani pomyślnych zbiegów okoliczności.A jezeli juz są,to są dobrze wyreżyserowane..." książę,kardynał Richelieu....za Machiavellim.
Może po prostu czytał jakąś książkę Cz. F. Klimuszki (1905-1980) ? W książce "Moje widzenie świata" jest jeszcze trochę przepowiedni zdarzeń, które nadejdą :-)
https://pl.wikipedia.org…
Watpie zebysmy mieli przypadek jasnowidzenia w przypadku przyjaciela sp. ks Jozefa Zycinskiego, pseudonim TW "Filozof", wowczas mlodego naukowca z ATK. Mogl po prostu rezonowac to co pewne sluzby ustawily albo przynajmniej mialy wiarygodne sondaze. W zadnym wypadku nie sugeruje ze kardynal Wojtyla zostal podstawiony na Stolice Piotrowa przez sluzby. Ale wiemy ze sluzby obstawily JPII swoimi agentami, i ze tylko niektore nazwiska wyszly na jaw.
Mozna sie spodziewac ze proroctwa Marcina Krola mialy podobna geneze. Musialy sie krecic wokol niego osoby "dobrze poinformowane" znajace scenariusz, ktory jak obecnie wiemy byl opracowany znacznie wczesniej niz "prorok" przewidzial rozwoj wypadkow.
Co do podzialu swiata, granic - owszem pewne procesy historyczna sa nieodwracalne ale jak uczy historia zadne granice panstw nie sa ustalone raz na zawsze i nie nalezy sie spodziewac ze od teraz bedzie inaczej.
Nie wiem, czy zwróciła Pani kiedykolwiek uwagę na takie procesy, od lat już przecież u nas zachodzące:
-- Polska wspiera Ukrainę dosłownie "na ślepo" właściwie we wszystkim, cokolwiek ta Ukraina zrobi
-- od końca lat 90-tych zaczęto polskie społeczeństwo przyzwyczajać do ukraińskiej obecności w Polsce po prostu przez telewizję (np. zaczynają pojawiać się ukraińskie postacie w serialach)
-- mamy w praktyce nieograniczoną imigrację ukraińską do Polski. Teoretycznie muszą mieć wizy -- w praktyce to tylko kwestia wydania jakiejś kwoty pieniędzy
-- mamy zupełnie niepotrzebną Polakom umowę emerytalną z Ukrainą -- niezwykle DLA NICH korzystną
-- banderyzm ściga się u nas co najwyżej werbalnie
-- pewnie pisząc tak "na szybko" pomijam niejedno i można byłoby jeszcze dodać to i owo. Np. ile właściwie gazu Polska wysyła na Ukrainę i czy to w ogóle jest rozliczane
W każdym razie od lat odnoszę wrażenie, że polskie społeczeństwo jest cierpliwie i systematycznie "przyzwyczajane" do Ukraińców. Więc zapewne podana przez tego Pani znajomego informacja -- jeśli należy on do kręgów "dobrze poinformowanych" -- ma jakieś solidne podstawy. Aczkolwiek ew. powrót polskich ziem to raczej nie będzie "euforia", a konieczność sporej pracy i wydatków przez nastepne 100 lat, bo -- niestety -- Polska nie jest w sytuacji RFN przed zjednoczeniem, a znacznie gorszej. Ba! Chodziłoby także o to, "żeby Polska była polska" -- a nie, że ci "przyklejeni" do nas Ukraińcy będą nam tu próbować rządzić po swojemu.
Zresztą dokładnie to samo dotyczy też Polaków. Od rządzenia jest kto inny.
Zrozumiałe, że to powoduje wielki ból 4 liter u rusko-niemieckich trolli, iż Polska ma swój gazociąg z Norwegii i interkonektory na Litwę, Czechy, Słowację i Ukrainę :-)
Niech się nauczy czytać ZE ZROZUMIENIEM.
Ano właśnie, wiedziałem, że coś pominę: znaczy, faktycznie nie zauważyła Pani, że temat przestępczości ukraińskiej w mediach praktycznie nie istnieje? Same "anioły skrzydlate" do nas z tej Ukrainy przyleciały?
"Ukraińcy królują w niechlubnych policyjnych statystykach – dotyczy ich blisko 100 proc. wydanych za wykroczenia listów gończych".
"Michał Siudak: Ukraińska przestępczość w Polsce to poważny problem -- Problem ukraińskiej przestępczości w Polsce jest tematem niepoprawnym politycznie. Jeżeli sporadycznie trafia na łamy gazet, czy zostaje poddany analizie, przechodzi bez echa, a jedynym słowem komentarza do tych analiz może być słowo „amatorszczyzna”. Powodowany lekturą ostatniego opracowania na ten temat z „Rzeczpospolitej”, przejrzałem z uwagą dostępną na ten temat literaturę, najczęściej statystyczną, która jak to statystyka – podobna jest do kobiety na plaży – pokazuje wszystko, tylko nie to co najważniejsze. [..]"
itd. itp.