Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

Wszystko jest naczyniem połączonym

Ryszard Surmacz, 12.01.2020

Polscy twórcy, którzy czują odpowiedzialność za państwo i naród (nazwijmy ich patriotami) narzekają, że nie są w stanie zdobyć dofinansowania do swoich książek, filmów, twórczości malarskiej, czy nawet naukowej. Nie są więc w stanie rozwinąć się, wypróbować swoich sił i talentów a także zareagować twórczo na ważne wydarzenia w kraju. Krótko mówiąc, to co przeżywamy nie ma opisu prawdziwego, lecz interpretację niemal wyłącznie lewicową lub wręcz lewacką. I to nie jest normalne. Tym bardziej, że na przestrzeni ostatnich 30 lat, podobno odzyskanej wolności, wiele fundacji, zwłaszcza niemieckich, penetrowało Polskę, a zwłaszcza ziemie odzyskane, w poszukiwaniu młodych zdolnych ludzi z cechami przywódczymi. Do tego trzeba dołożyć kilka katastrof lotniczych i kilkanaście samochodowych, w których zginęły osoby, które miały potencjał i mogły mieć wpływ na losy państwa, a może nawet i narodu, a także dwumilionową emigrację za Zachód, a więc najbardziej operatywnych młodych ludzi. To prawdziwy krajobraz po bitwie i potencjał naszych możliwości. Rzecz jednak w tym, że chyba niewielu tak to widzi.

Ale to jeszcze nie koniec wyliczanki. Twórcy lewicowi mają przetarte ścieżki i nie mają trudności z uzyskaniem dotacji, natomiast twórcy bezkompromisowi i rozumiejący swoją rolę w kulturze muszą toczyć batalie nie tylko z prawem, ale również wykańczające ich boje z urzędnikami. Nie chodzi tu o dyskryminację lewicowych twórców, lecz o właściwe proporcje.
Rasowi urzędnicy zwykle posiadają trzy charakterystyczne dla siebie niepisane prawa: 1. „uwalenie” sprawy chroni przed ryzykiem i redukuje pracę, 2. złe prawo jest sprzymierzeńcem bo nie pomaga, lecz szkodzi (resztę patrz j. w.), 3. obojętność jest jedynym sposobem na przetrwanie, bo potrafi zniweczyć nawet boską inicjatywę. Jeżeli przypadek pierwszy, w jakimś sensie może usprawiedliwiać młodego urzędnika, bo długo szukała pracy, nie ma praktyki i nie chce mieć kłopotów, to drugi, tryska krystalicznym, wręcz pomnikowym, brakiem poczucia odpowiedzialności za wszystko… Ale to dopiero wstęp. Schody namnażają się, gdy taki młody adept jakiejś sztuki trafi na celebrytę lub kogoś, kto w jakiś sposób poczuje się zagrożony. Koniec. Gdy będzie napierał, w odpowiedzi, powstaje przeciwko niemu spółdzielnia, która swoją siecią zablokuje mu rozwój. Znam przypadek autora sztuki teatralnej, który otrzymał taka oto prywatna radę: warsztatowo twoja sztuka jest poprawna, ale jeżeli nie będziesz pisał o dewiacjach, będziesz marginalizowany. I była to bardzo szczera rada.

Zarysowany wyżej szkic jest bardzo ramowy, ale już na jego przykładzie widać jaką kondycję ma polska kultura. Jej wektory i tendencje nie muszą mieć ani kierunku, ani korzeni politycznych. Część kieruje się ideologią, ale pozostali strachem lub najzwyklejszym tchórzostwem: „nie będę ryzykował bo mnie uwalą, a obecna pensja starcza mi na opłacenie długów”. Jeżeli taka diagnoza jest prawdziwa, to mamy sztukę z jednej strony opartą na dewiacjach, a z drugiej na strachu. Czyż nie jest to jej upadek?
Ale przyczyna tego wszystkiego leży w zupełnie innym obszarze. Ten obszar można nazwać: brakiem wyrobienia politycznego, poczucia państwa, zabetonowaniem wolności i inicjatywy, brakiem wyobraźni obywatelskiej lub prymitywną pazernością. Gdy wejdziemy na poziom administracyjny, to zauważymy stemplowy mechanizm i kompletny brak misyjności. Dla uściślenia trzeba jednak podkreślić, że zdarzają się urzędnicy, którzy rozumieją swoją rolę ( a więc można!), ale jest ich zdecydowana mniejszość. Ogólnie obowiązuje zasada, że jak nie masz jakiegoś palca, który popchnie twoją inicjatywę/sprawę, ugrzęźnie ona w jakiejś szufladzie, w czyimś komputerze lub na jakiej półce. I amen. A czas dla wszystkich biegnie nieubłaganie. Żeby nie być gołosłownym, odwołam się do powojennej sytuacji na Śląsku. Spotykałem się tam z taką uwagą: spisujmy i opracowujmy wszystko, co się da, bo jak przyjdzie do rozliczenia z Niemcami, nie będziemy mieli żadnych argumentów.

Czy tak trudno zrozumieć, że jeżeli nie odwołamy się do prawdy, nie opiszemy swoich czasów i nie wyłożymy swoich prawdziwych argumentów, to inni nas wyśmieją i ponownie wygra lewacka, krzywdząca nas opinia, a nasze dzieci nie będą w stanie zrozumieć ani swoich rodziców, ani czasów w których żyli? Będą powtarzały kolejne fałszerstwa na swój własny temat i będą miały jeszcze mniejsze szanse na obronę swojego stanu posiadania i swojej prawdy. Przykładem już jest Polskie Państwo Podziemne, Ziemie Odzyskane – tu jest kompletna tabula rasa. Nie mamy też opisów tego, co działo się po 1989 r. na obszarach biedy, jaka nawiedziła polski obszar, i jak sobie z nią radzono. Nie mamy opisu przejmowania polskiej ziemi w III RP, nie znamy sposobów i ścieżek degradacji polskiej tradycyjnej inteligencji, coraz mniej rozumiemy swoją kulturę i sens walki naszych przodków, itd. Nasze społeczeństwo nie posiada odpowiedniej idei scalającej naród (po wojnie taką była idea ziem piastowskich), polityka blokuje myśl kulturową i racjonalny ogląd sytuacji, nie mamy jednego politycznego wektora – nie znając właściwego punktu odniesienia stoimy w miejscu obracamy się w kółko itd., itd. Opisy naukowe, w większości są fragmentaryczne, nie odpowiadają na pytanie co się stało po 1945 r., a co po 1989 r.? Ba, prócz urzędowych dokumentów nie ma materiałów na szerszy opis. Redakcje zubożały do tego stopnia, że nie stać je na reportaż, a dziennikarze poszli w kierunku łatwizny – albo na sensację, albo w tematy budzące emocje. Za to sa nagradzani. Nie ma reportaży społecznych, które łączą społeczeństwo z władzą i odwrotnie. Dość znany jest fakt młodego dziennikarza, który zamiast udać się na miejsce zdarzenia, odpowiedział kierownikowi redakcji, że jeszcze nic na ten temat nie ma w internecie. Coraz mniej ludzi potrafi właściwie ocenić wartości dzieła, ale najgorsze jest to, że nikomu nic już się nie chce!
Odbudowa państwa zawsze ma dwa filary: gospodarczy i kulturowy. Bez ich synchronizacji nie zbudujemy trwałych fundamentów, oddzielając je budujemy domki na piasku. Zależność jest jednak taka, że gospodarkę można rozłożyć lub zablokować w ciągu  kilku miesięcy, natomiast zbudowaną jedność kulturową, która trzyma gospodarkę, trzeba mozolnie rozwalać przez dwa pokolenia. Nie inwestujemy w nasza przyszłość.

***
Pytanie, jak z tego wyjść? A czy nie może powstać na początek np. jeden teatr, który zajmowałby się wystawianiem sztuk młodych autorów, nie tych lewackich, lecz uwrażliwionych na los ludzi, los państwa, kultury i narodu? Boiskami i stadionami z grubsza nasyciliśmy kraj, ale czy odpowiednio nie mogłyby powstać ukierunkowane galerie, domy kultury, kluby dyskusyjne, szkoły o profilu klasycznym itd.? To wszystko oczywiście połączone w jedną sieć wspólnej przyjaźni? Czy nie mogą powstawać odpowiednie konkursy, które racjonalnie finansowałyby wysiłki penetracyjne i zmuszały do szukania prawdy o naszych czasach? Złożenie sensownej pracy byłoby rozliczeniem końcowym. Wyróżnienie, dawałoby szansę na pracę i kierunkowy rozwój. Czy obok disco pola, nie może powstać okienko w radio i telewizji, które promowałoby tak skonstruowaną nową falę literacką? Czy nie mogą powstać miejskie strony internetowe informujące o planie przyszłych imprez kulturalnych lub spotkaniach w mieście? O taką w Lublinie prosiłem obydwie strony polityczne. Przedstawiciele obydwu partii bali się reklamy spotkań drugiej strony. Czy poważne miasto nie stać na finansowanie jednej reprezentacyjnej księgarni, księgarni muzycznej oraz antykwariatu? To nie są duże koszty. Czy naprawdę nie mamy ambicji kulturalnych; czy naprawdę już do takiego stopnia schamieliśmy?

***
Każda kultura ma swój kod kulturowy, który nieustannie trzeba rozwijać i udrażniać. Odejdźmy od naśladownictwa, rozwijajmy to, co polskie i nie upatrujmy w tym jakiegoś nacjonalizmu, lecz odwrotnie, szansę na prezentacje siebie.

Siłą motoryczna romantyzmu był patriotyzm, ale zaowocował jeszcze w Oświeceniu. Potem wykuwał się w powstaniach narodowych, na Wielkiej Emigracji, w literaturze. Pozytywizm przyniósł załamanie wiary w sens walki. Ale patriotyzm wygrał w następnym okresie – w Młodej Polsce i okresie międzywojennym. Ba, musiał wygrać, ponieważ jest kręgosłupem polskich dziejów. I tak jest również dzisiaj, a więc racjonalny patriotyzm albo śmierć.

Wielka literatura i wielka nauka nie powstają na podłożu wirtualnej rzeczywistości, nie narodzą się z małości, kundlizmu, krótkiej perspektywy, czy bylejakości. Ona wymaga wysiłku, szczerości, oddania prawdzie i poczuciu odpowiedzialności.

Naród, który nie ma możliwości swobodnej kreacji poprzez własną i wolną twórczość – umiera! Jeżeli nie będzie wysokiej literatury, historycy nie napiszą dobrej historii, socjolodzy będą stawiać złe diagnozy, a politycy nie otrzymają stosownych analiz. I odwrotnie: jeżeli naukowcy nie wypracują właściwych interpretacji, nie powstanie na wysokim poziomie literatura. Wszystko jest bowiem naczyniem połączonym.
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 8561
Domyślny avatar

kaliszanin

12.01.2020 19:26

dobry  wieczór,
nasz Premier (zapewne Pański i mój) powiedział dzisiaj, w piątym roku sprawowania władzy przez jeden obóz, że czekają nas cztery wyścigi i w ramach bonusa walka o prawdę (bardzo szkoda, że nie powiedział z kim będziemy wojować bo niby wszyscy wiemy ale nazwanie przeciwnika po imieniu chyba by w tej walce pomogło). wystawił od razu receptę (niestety nie elektroniczną) na zwycięstwo, mianowicie musi nam prezydentrzyć kolejnych pięć lata pan Duda. rozumiem zatem, że ta permanentna walka nas ze wszystkimi i nami samymi to na skutek braku słusznego teatru ze słusznym repertuarem w każdym mieście jest. to dziwne bo niemcy nie mają takich teatrów ale jak jeden mąż wiedzą , że reparacji nam nie zapłacą. i co im Pan zrobisz?
ps. z końcem grudnia skończyła działalność ostatnia księgarnia w moim mieście pamiętająca czasy słusznie minione.
pozdrawiam serdecznie
Domyślny avatar

xena2012

12.01.2020 20:01

Dodane przez kaliszanin w odpowiedzi na dobey wieczór,

w moim tostatnia księgarnia i ostatni antykwariat.Za to coraz częściej widuję książki rozrzucane wokół śmietnika.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

12.01.2020 21:19

Dodane przez xena2012 w odpowiedzi na w moim tostatnia księgarnia i

Kiedyś książki palono, dziś się je wyrzuca, co na jedno wychodzi.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

12.01.2020 21:46

Dodane przez kaliszanin w odpowiedzi na dobey wieczór,

@ Kaliszanin
Po 30 latach nie wszyscy Polacy jeszcze zdają sobie sprawę, że polityka, to m.in. sztuka wyboru mniejszego zła. Księgarni nam brakuje, ale nie takich, w których byłoby samo badziewie, lecz dofinansowanie miasta ma polegać na tym, aby prezentowała dobry poziom i była wolna od polityki. Antykwariatów boją się prawie wszyscy. Ale antykwariaty w Krakowie sprawdzają się, choć zapewne z trudem i powinny pełnić rolę wzorcową.
Domyślny avatar

krystal

13.01.2020 15:00

Dodane przez kaliszanin w odpowiedzi na dobey wieczór,

Mam w małym mieszkaniu dość pokaźną bibliotekę. Budzi zdumienie u sąsiadów, ktorzy w wiekszości nie posiadają ani jednej książki. Sasiadka nawet poradziła mi, żeby ksiązki wynieśc do smietnika, to nie będą zawadzać i będzie więcej miejsca. Kiedy odpowiedziałem, że to tak, jakby chleb rzucać do kosza, popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i odparła, ze chleb to co innego, bo jest do jedzenia, chociaż jak sie zepsuje (a dzisiejsze pieczywo jest kiepskiej jakości), to nie ma innego wyjścia.Ale ksiązki? Na co i po co one komu?
Na takie dictum zapytałem ją jaki ma pogląd na temat 5G, ale nie słyszała o "czyms takim". A co wie o GMO i niezdrowej zywnosci w supermarketach? Dobrze, że markety są, i nie jest mozliwym, żeby sprzedawały złą żywność. A jak się zapatruje na bilionowe zadłużenie naszego państwa? - dobrze, że jest 500+ i trzynasta emerytura, a długów ,to ona i tak spłacać nie bedzie. Itd., itp. Wlascicielom ludzkości o takich "obywateli" chodzi- nie czytac, nie pisać (podpisać się mozna za pomocą krzyzyka). Aby społeczeństwa składały się z takich osób pierwszym krokiem bylo uderzenie w język (sms, tt, emotikony), a więc w edukację i kulturę. Proces ten trwa juz wielu dziesięcioleci. A wystarczy poczytać Spinellego, którego hasło wisi nad wejściem do parlamenu UE.
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
https://www.youtube.com/…
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

12.01.2020 19:44

Brak dekomunizacji i lustracji i takie są efekty ☺
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

12.01.2020 21:22

Dodane przez NASZ_HENRY w odpowiedzi na Brak dekomunizacji i

Brak. Dziś widzę, że gdyby je przeprowadzono, niewiele by się zmieniło. To kwestia stanu umysłu.
NASZ_HENRY

NASZ_HENRY

13.01.2020 16:35

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na Brak. Dziś widzę, że gdyby je

BY się zmieniło bo kanały dystrybucji treści nie byłyby blokowane ☺
Marek1taki

Anonymous

12.01.2020 20:04

"warsztatowo twoja sztuka jest poprawna, ale jeżeli nie będziesz pisał o dewiacjach, będziesz marginalizowany."
Widać to w produkcjach TVP, TVN i Polsat, w filmach krajowych i zagranicznych. Obok dewiacji dochodzi multikulti i różne wykluczenia. W drugim odc. Młodego Piłsudskiego np. wyimaginowany wątek muzułmanina z Kaukazu. W koncercie noworocznym z udziałem prezydenta. W reklamach. W pracach dyplomowych PWST w Krakowie widać takie trendy: muzyczne wtręty multikulti do polskiej muzyki ludowej, albo odkrycie lesbijskich inklinacji drogą do szczęścia. Skorupki nasiąkają.
Potem zdziwienie skąd bierze się pokolenie Z. Właśnie z odgórnego administracyjnego i monopolistyczno-korporacyjnego przymusu. Kreuje się sztuczną rzeczywistość poprzez cyfryzację na siłę i opodatkowanie wszelkich przejawów życia wtrąca w niewolę socjalu i braku własności. Zamiera wszelka aktywność niekoncesjonowana bo dotacje zawłaszczają rynek. To nie dotyczy tylko dwudziestolatków. Dotyczy zresztą wszystkich przejawów życia. Zła twórczość wypiera lepszą bo celem nie jest jakość tylko propaganda. Nawet koncerty sylwestrowe robione pod publiczkę są spaczone faktem, że są dotowane i robione przez telewizyjny oligopol o zbieżnej orientacji ideologicznej. Właśnie pod publiczkę a nie pod publiczność, która nie ma wyboru innego niż w wyborach politycznych. Jest próg wyborczy, próg liczenia głosów, jest absencja. Prawdziwe wykluczenie dotyczy zainteresowań kulturą, sztuką, historią a dalej dotyczy angażowania się w życie państwa.
Wspomniani millenialsi, pokolenie C albo Z właśnie jest tego przykładem dobitnym. Nie widzi przyszłości innej niż wirtualna, unijna, korporacyjna. To są ich nowe warianty ojczyzny.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

12.01.2020 21:30

Dodane przez Marek1taki w odpowiedzi na "warsztatowo twoja sztuka

No tak, wszystko zaczyna się już na etapie edukacji i zysków. Dlatego tak ciągle wracam do II RP, tam wszystko się zaczęło, stamtąd początek. A do początku trzeba wracać i od niego ponownie zaczynać. Tylko jeden szkopuł: zła edukacja i płaca za złą pracę, czyli pierwsze zyski zaczynają się od fałszu... Wiem, Pan ma trochę inne zdanie.
Live free or Die

live free or die

13.01.2020 03:05

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na No tak, wszystko zaczyna się

Ten pan to trolluje. Pozdrawiam.
Jabe

Jabe

12.01.2020 20:44

Żaden naród nie ma możliwości swobodnej kreacji, bo twórczością zajmują się jednostki, nie zbiorowości. Jak wobec tego ma być urządzone państwo, żeby jednostki mogły być kreatywne? Ktoś, komu wpojono myślenie w kategoriach kolektywów, postuluje określone cele i zachowania zbiorowości, jej woli i mądrości. Naturalnie to do niczego nie prowadzi, więc następnym etapem jest postulowanie, by państwo spowodowało pożądane zachowania administracyjnymi nakazami i zakazami. Tylko jak nakazać swobodną kreację?
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

12.01.2020 21:33

Dodane przez Jabe w odpowiedzi na Żaden naród nie ma możliwości

Tu chodzi o sztukę, a nie administrację. Bez kreacji nie ma sztuki - żadnej.
Jabe

Jabe

13.01.2020 09:04

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na Tu chodzi o sztukę, a nie

Pieniądze przydziela administracja, a tu chodzi o pieniądze.
Imć Waszeć

Dark Regis

12.01.2020 22:40

Już chyba kiedyś tu pisałem o konieczności oddzielenia się z instytucjami od lewackiego raka, w celu zachowania zdrowej tkanki polskości. Było to w reakcji na słowa aktora Redbada Klijnstry, który opowiadał, jak Holendrzy odcięli się od komunizującego lewactwa (jak widać niezbyt skutecznie ale...). Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale każda frakcja miała swoje własne instytucje, np. sklepy, szkoły, piekarnie i kina i nie korzystała z szaletów u wrogów. To jest dobra i chyba jedyna metoda na "kulturowy" marksizm (antykulturę). Niestety tutaj, kije w szprychy Polakom wkłada miękkie jak GWno państwo.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

13.01.2020 12:10

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Już chyba kiedyś tu pisałem o

@ Imć Waszmość
Problem jest stary, jak świat: państwo, czy naród. A więc kto ma przestawić, w tym wypadku Polaków, na właściwe tory? Z definicją nie ma problemu - ogólnie zrobiła to już  II RP. Trzecia, musi ją doprecyzować. Kto ma więc przestawić sposób społecznego myślenia, mentalność, na właściwe tory? Państwo, które posiada na to środki i narzędzia, czy naród, który jest skołowany do granic możliwości? Ok. dziś państwo jest miękkie, jak GW, dlatego wyrastają różne koszmary i czepia się go wszelkie barachło.
 
W lewackim raku siedzimy po uszy, bo to on nas wychowywał przez 70 lat, ludzie tym rakiem myślą i oddychają. Owszem, jest grupa ludzi, która myśli inaczej. Ale pytanie, czy ta grupa ma w sobie odpowiednią ilość przeciwciał? Życie dało odpowiedź (przynajmniej mnie), że są one zbyt słabe. Po dojściu takich do władzy, zwykle rozpływają się w "tłumie", a ktoś, kto chce walczyć naprawdę, zostaje na lodzie i jest pożerany przez płotki i wróble. Zresztą problem - naród, czy państwo, wystarczająco wyjaśnił już okres międzywojenny. Tak więc, moim zdaniem tylko racjonalne i strategiczne ukierunkowanie poprzez finansowanie państwa jest w stanie wymusić oczekiwane zmiany. To najkrótsza ścieżka.
Dziś świat jest strasznie przekupny. Etos rycerski już prawie nie istnieje, dominuje przekupstwo. Idą czasy, a może już są, w których nawet własna matka będzie miała swoją handlową cenę. I to jest dopiero gówno!!
Kasta prawnicza też miała się oczyścić. I co? Na takiej samej zasadzie naród, też nie jest w stanie się oczyścić. Dziś nie ma zdrowych instytucji. Nie ma więc od czego się oddzielać. Nikomu nic się nie chce, bo trochę nie bardzo wie co robić, trochę nie rozumie i trochę jest ofiarą partyjnych kłótni na bardzo niskim poziomie. W narodzie nie ma ducha, ani materii potrzebnej na jakiekolwiek zmiany. Wszystko trzeba tworzyć od nowa - na korzeniu. Holendrzy już doszli do tego, że swoje g. muszą zaklajstrować zmiana nazwy państwa. Wrócić do starej, ale ten zabieg trafia w próżnię, bo za plecami też już nic nie ma. To kolejne dno. Ziemia wokoło została zatopiona.
Ale Waszmość, jak Twoje książki? Wyszły, czy tylko komentujesz? Wciąż usilnie namawiam.
Imć Waszeć

Dark Regis

13.01.2020 13:42

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ Imć Waszmość

Jeśli chodzi o tę moją powieść, którą roboczo nazwałem "Czas ptaków" i miała traktować o emigracji zewnętrznej i wewnętrznej naszych czasów, na podstawie autentycznych przeżyć współczesnych Polaków, to napisałem jakieś pięć rozdziałów i stwierdziłem, że popadam w jakiś GW-ny romantyzm i mistycyzm, zaś prostacka do bólu rzeczywistość już goni obok w krzaki z taką prędkością, że moje wnioski końcowe okazują się banalne i zupełnie nieważne. Po prostu nieczytelne jak wyrzuty Olgi Tokarczuk. Mówiłem o Kancie i jego filozofii, ale spójrzmy uczciwie co w nas (tu mówię ogólnie, statystycznie) zostało jeszcze z tego "czystego rozumu", czy choćby tylko z "praktycznego". Co jest naszym "poznaniem", jeśli nie rozwalony na cały regulator telewizor i cyrk 24/7 finansowany z USA. Nasza ontologia to jakaś lista zakupów w Biedronce. Jesteśmy zawojowani i podbici przez ludzi, których martwią jedynie przebarwienia na zębach, dress code i indeks na Wall Street. Ich guzik obchodzi to, o czym marzymy i czego pragniemy, co nas boli, a nasi umiłowani przywódcy uparli się im wchodzić bez mydła w.... Zresztą tam też pewnie jest tak sterylnie i aseptycznie, że dbać trzeba jedynie o usuwanie przebarwień i wymianę saszetki zapachowej. Jeżeli Polacy TEGO właśnie nie zrozumieją, to znaczy, że właściwie niczego wokół nie rozumieją. To wcale nie jest apel o antyamerykańskość, nie jest to prorosyjskość, tylko szczera do bólu prośba o zaprzestanie ustawiania się w roli Małego Cwela dla Wielkiego Gita, to znaczy Wielkiego Brata. Gdy w pierwszej wersji Ptaków "chłopi", a konkretnie niewolnicy XXI wieku, pogonili Holendra skupującego podstępem okoliczne pola i lasy przy użyciu lokalnych mafiozów z miodem w uszach, to teraz kogo mają pogonić? Żyda i 447? Przecież to jeszcze się jątrzy i bardzo długo będzie ropieć, a służby tajne i dwupłciowe robią przy tym za białaczkę w polskim organizmie i wyżerają nam najlepszy szpik. Przecież to jest kompletnie inny świat, w którym taki Holender to jeszcze nic złego. Czy to jest sposób PIS na polskość i niepodległość? To ja się wypisuję. Dziękuję i wolę żyć bez takiego państwa. A skoro już nie mam państwa, to czego mam bronić i kogo skąd powieściowo wyganiać? Króliczki z lustra pod lufę przed śniadaniem? Ja nie z tych. Dopóki nie uporządkujemy imponderabiliów, to jesteśmy nikim. I nikt nas nie szanuje. Kto ma tą naprawę zainicjować, zrobić? Powiedzmy, że zacznę budować nowe państwo obok starego potworniaka, zwykłego guza do wycięcia. Kto mi w tym pomoże? Ludzie którzy się łaszą o 100 złotych podwyżki do pierwszego? Ludzie sprzedający przyjaciół za posadę u pana menedżera z zachodu? Ludzie kur...cy się za posadę dla córki w urzędzie gminy? Nie ośmieszajmy się, mówimy o rzeczach nieprzeliczalnych na mamonę. W tym roku na Wigilię (wielorodziną) usłyszałem coś takiego "to dobrze, że PIS nam podnosi emerytury, bo tamci by nam tylko je zabrali, a tak mamy za co zapić i zakąsić". Tak właśnie wygląda świadomość narodowa dzisiejszych Polaków.
Imć Waszeć

Dark Regis

13.01.2020 13:30

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Jeśli chodzi o tę moją

Nic dziwnego, że przy takim podejściu bohaterowie narodowi powstań jawią się współczesnym Polakom jak jacyś Wiedźmini. "Trochę dziwni ale w sumie w porzo". Nie wiem. Nie chce mi się po prostu pisać o niczym, co nie dotyczy historii. Trochę wczoraj podyskutowałem na sąsiednim blogu, więc może to po prostu ująć w formę jakiejś książki? Tylko kto to przeczyta, a jeszcze zrozumie, skoro dzisiejsi magistrowie nie wiedzą co to jest równanie kwadratowe? Tylko się dojdzie do polityki i zaczyna człowieka krew zalewać... Pamiętam to samo odczucie w roku 1980. Różnica była tylko taka, że Polacy nie mieli świadomości walki z innymi Polakami. A dziś? Każdy łapie szmatę jakiegoś upatrzonego zbira, zatyka na kiju, powiewa tym innym w oczy i wrzeszczy, że taka jest konieczność dziejowa. Jak w "Dniu Świra", gdzie tłum drze japy "Moja Polska jest Najmojsza!!!" Straszne czasy. Podam link, to może coś się przyda: 1. https://naszeblogi.pl/55… 2. https://naszeblogi.pl/54… PS: Od września zająłem się tematem języka japońskiego, gdzieś od grudnia liczbami pierwszymi. Oba hobby skrupulatnie dokumentuję, piszę programy, więc będzie co czytać dla potomnych. A jeśli nie, to bez żalu to zostawię w śmietniku, bo prawdopodobnie nie ma komu o tym komunikować, ani w ogóle sensu pisać "w tym" języku. Gdybym zaczął w hebrajskim, co nie byłoby aż takie trudne jak stwierdziłem, to zupełnie co innego. To pewnie za lat kilka miałbym Nobla, a tak będzie dupa. No i dobrze. Głupkom własny kraj ani język nie przysługuje ;)
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

13.01.2020 16:54

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Nic dziwnego, że przy takim

@ Imć Waszeć
Oj. Waszmość widzę, że z Tobą  jest źle. Czytać trzeba w jak największej ilości języków, ale pisać... pisze się w jednym - ojczystym. To wiemy już od Kochanowskiego. To te durne czasy nas tak ogłupiają, że trudno wytrzymać.
Za linki dzięki.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

13.01.2020 13:42

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Jeśli chodzi o tę moją

@ Imć Waszmość
"Czystego rozumu" nie ma, bo nie znamy swojego przeznaczenia na tej ziemi, nie wiemy skąd i po co tu istniejemy. Czysty rozum może ograniczać się do łez lub łechtaczki naszego padołu. Gdy kiedyś przeczytałem Angelusa Silesiusa, zmienił mi się ogląd. Ten polski szlachcic, jego ojciec przeszedł na luteranizm, potem on wrócił do katolicyzmu, przewrócił świat grecki. Dziś nie ma co żyć amerykąmiki, bo to świat, który już odchodzi na amen. Analiza tamtego świata potrzebna jest historykom i analitykom, ale już nie politykom i pisarzom. Trzeba sięgać do własnych korzeni - tu jest świat jeszcze dziewiczy i do odkrywania. Każdy, kto tu wejdzie może być Kolumbem. Nie odkryje Ameryki, ale odkryje siebie i nowy świat, bez kolonializmu.  To taka droga w nowe życie, bez możliwości przebicia w najbliższym czasie. Dziś to, tak czy siak, jest opisywanie gangsterki, a tu wszystko już było. Prawdziwe życie jest poza nią...
Waszmość masz dobry styl, działa na wyobraźnię, pobudza ją. I trzeba to wykorzystać. Pisz!
A tamto, proponuje dokończyć, bo mamy dziurę nie tylko jednego pokolenia - wszędzie, a więc także i na polu twórczym. Wnioski się nie starzeją, mogą się powtarzać, ale ten ślad potwierdza właściwa drogę. Ktoś, kto zacznie czytać po armagedonie, musi mieć co czytać.
Tak, rzeczywisty obraz społeczeństwa jest koszmarny, a imponderabilia muszą mieć pewną sterylność, Można je uporządkować w oderwaniu się od tego GW. Zresztą, nie ma innego wyjścia. Marsz już się zaczął, tylko jakie napotka jeszcze przeszkody - tego nie wie nikt. Rzecz w tym, że musi przyjąć odrębną nazwę - nie może być to pielgrzymka, wycieczka czy nawet wyprawa. Na razie to jest eksploracja.
Imć Waszeć

Dark Regis

13.01.2020 14:19

Dodane przez Ryszard Surmacz w odpowiedzi na @ Imć Waszmość

Jeszcze uwaga odnośnie tego japońskiego. Rzeczywiście udało mi się już coś przeczytać, w każdym razie wiem jak to "chodzi". Co ciekawsze rozpoznaję też znaczenie napisów chińskich. Pamięta Pan naszą dawną rozmowę o Bronisławie Piłsudskim, o dzieciach wywiezionych do Japonii ze zrewoltowanej Rosji, o Harbinie w Mandżurii? Nie miałem dotąd świadomości tego, ale właśnie wokół tych spraw dreptałem w kółko od blisko dwóch lat i stąd wreszcie ten rzut na taśmę. To o to mi podświadomie chodziło, a nie o znajomość jakiegoś języka, z którym i tak już w bloku startowym zostaję niczym Janek Himilsbach z angielskim. Przynajmniej tak mi się wydaje. Po prostu coś mnie ciągnie, żeby zbadać tę sprawę osobiście, ten rzadko spotykany związek polskiego zesłańca z Ajnami. W jakimś firmie widziałem taką scenę, jak japońska młodzież wyśmiewała się z kolegów, którzy pochodzili z różnych stron oraz wysp i mówili jakimś dziwnym dialektem. Reakcja napadniętych była świetna, w stylu "mówię tak i co ci do tego?" Wtedy pojąłem od czego powinniśmy zacząć, gdzie tkwi nasza słabość i jak to wykorzystał wróg. Pisałem kiedyś o czacie Onetu A.D. 2000 (który był jeszcze polski, Optimusowy), gdzie nagle zaroiło się od pokoi o nazwach sugerujących związki z Niemcami: "Deutschland", "Tylko Niemcy", "Monachium", "Dortmund", "Hannover". Było ich dziesiątki. W każdym siedział jakiś człowieczek i szybko rozmowa sprowadzała się do opisu jak Polska jest ciemna, brzydka, beznadziejna, a jakie Niemcy są bogate, kulturalne, postępowe i przyszłościowe. Szybko nabrałem podejrzeń, że coś tu jest nie tak. Zanim jednak ubrałem te podejrzenia w szaty kolejnych faktów oraz obserwacji, zamigotała taka myśl, że oto idea narodowości silnej i ekspansywnej, gwałci ideę narodowości słabej i obciachowej. Że każdy z tych "Polaków" z emigracji lat 80' w zasadzie łka i pragnie jak najszybciej zostać prawdziwym Niemcem; że całuje swoich panów w ręce, bo już czuje się w przedsionku. Oni to naprawdę - to gnojenie miejscowych i ciemnych - robili z pełnym przeświadczeniem o swej wyższości, ze świadomością misji, choć po prostu jako użyteczni idioci. To był przełom. Uznałem wtedy, że powinniśmy postawić właśnie na zbudowanie takiej idei, takiej koncepcji polskości, która byłaby pochłaniająca, do której lgnęliby sami wszyscy przyjezdni i kolorowi. Wtedy bylibyśmy potęgą. A co nam proponują politycy? Ociosać, oskrobać, oddać mieszańca do schroniska na Paluchu. Lepiej, albo oddać się żydom za rubla, albo też węszyć czosnek w portkach. Każą nam żyć w paranoi, bez świadomości celu. Dlatego wolę już kulturę samurajów, bo daleko, choć dziko, to przynajmniej dumnie.
Ryszard Surmacz

Ryszard Surmacz

13.01.2020 17:06

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Jeszcze uwaga odnośnie tego

@ Imć Waszeć
Nie trzeba daleko sięgać. Nie trzeba do Ajnów i Japonii, choć to może być fascynujące. Wystarczy II RP. Tam jest wszystko: i duma i honor i wielka perspektywa, parobczarstwo ginie w jasnej perspektywie, jest poczucie państwa, potrzeba jego obrony itd. Tak, ale brzydka panna na wydaniu jakoś nie chce pasować. Gdy przyłożymy obydwie miary: przedwojenną i powojenną, to śmiech i niedowierzanie, że można aż tak się upodlić, człowieka ogarnia.
Jabe

Jabe

13.01.2020 09:15

Czy poważne[go] miast[a] nie stać na finansowanie jednej reprezentacyjnej księgarni, księgarni muzycznej oraz antykwariatu? To nie są duże koszty. – Koszty nie są duże, kiedy inny płaci. Po komunie pozostała taka właśnie mentalność, że tu się dopłaci, tam się dofinansuje, bo bardzo by się przydało, a koszty małe. Naturalnie ostatecznie sumaryczne koszty tak zorganizowanego państwa wcale nie są małe, a że gospodarują urzędnicy, korzyści okazują się mizerne. Co np. z tego, że będzie gdzieś reprezentacyjna księgarnia, do której pies z kulawą nogą nie zaglądnie?
Przy okazji zwracam jeszcze raz uwagę, że socjalizm poznaje się po tym, że do potrzebnych rzeczy trzeba dopłacać.
Imć Waszeć

Dark Regis

13.01.2020 15:33

Bonus: Zepsuł mi się komputer, więc rad nierad musiałem przesiąść się na sprzęt turystyczny, na którym Youtube trochę mi muli. Trochę, to zdecydowanie zbyt łagodne określenie. Nie byłem w stanie słuchać tego rzępolenia, ale miałem czas i mogłem popuścić wodze wspomnieniom. Przypomniały mi się stare czasy, gdy pojechaliśmy z kumplami zapakowanym busem na jakieś wioseczki, zagubione w lasach przy samej ruskiej granicy. Mieliśmy ze sobą tylko laptopa, kilka CD-ków z muzyką do samochodowego radia, plątaninę kabli służących głównie do piły i szlifierki, właśnie zakupiony i odebrany od kuriera zestaw kolumn ze wzmacniaczem, dobre humory i skrzynkę browarów. Za dyskotekę miała posłużyć nam stara chata z bali sosnowych, pamiętająca chyba czasy komisarzy ludowych. Gdzie wśród poszarpanych pajęczyn unosił się jeszcze duch Konopielki. Chata w nawiązaniu zwana dalej będzie dla jaj świetlicą. 1. Tripswitch - Concentric Circles: https://www.youtube.com/… W świetlicy, jak sama nazwa wskazuje, nie było światła. To znaczy, że nikt we wsi nie pamiętał już kiedy ostatni raz było. Musieliśmy sobie jakoś radzić. Na początek kupiliśmy żarówkę od jakiegoś chłopa, ale istota awarii okazała się znacznie głębsza. Ktoś rozpoczął ustawową lustrację korków. Ktoś inny poszedł tropem śliskich kabli ukrytych w ścianie. Wyraźnie paru gniazdek brakowało. Trzeba by tygodnia, aby tę ruinę posprzątać, a co dopiero "poładować". Nasz gospodarz, czyli syn miejscowego sołtysa z miejsca oskarżył jakiegoś miejscowego żulika o sabotaż i zrobiło się niesympatycznie. Sytuację rozwiązał chłopak z sąsiedztwa, który zaproponował swój prąd, a my przecież mieliśmy ze sobą chyba z kilometr kabla. Tak więc deal został potwierdzony mocnym uściskiem dłoni dwóch drwali i chłopak w pozie urzędnika skarbówki przystąpił do spisywania stanu licznika. "Doliczę wam jeszcze za sztachety" - zachrypiał z miną pedanta z lombardu na głodzie staroci, gdy jeden z młodych uszkodził nieco stary omszały płot, przeskakując jurnie na drugą stronę z kablem w zębach. 2. Yakuro - Blue... the colour of dream: https://www.youtube.com/… Szybko zapadał mrok, więc rozpoczęliśmy granie. Początkowo prócz nas i kilku miejscowych nie było żywej duszy, ale już po godzinie sala zaczęła się zapełniać. Na ganku przed wejściem ciemność rozpraszały mnogie światełka petów. Migające uwodzicielsko tu i tam lub kołyszące sinusoidalnie w takt jakiejś argumentacji. Rozprawiano tam oczywiście o samochodach i o dalekim świecie, a do starej matki wsi jakoś nikt nie nawiązywał. O tym co najbliższe sercu najczęściej po prostu się milczy, żeby broń Boże nie okazać słabości, by nikt słowem nie zawstydził. Może trzeba by było się bić, a tu nie czas i miejsce na to. Zachować respekt, to najważniejsze. Ktoś z młodych nie wytrzymał i nie uszanował niepisanych zasad. Świsnęła w powietrzu ostrym łukiem mawashi geri (回し蹴り) czyjaś obuta w glany noga. Zdawało się, że dosięgła ucha lub szyi.
Imć Waszeć

Dark Regis

13.01.2020 15:21

Dodane przez Imć Waszeć w odpowiedzi na Bonus:

Nieskutecznie. Ci dwaj dokończą rozmowę za świetlicą, większość świadków właśnie straciła zainteresowanie incydentem. 3. Swingrowers - Butterfly: https://www.youtube.com/… Na parkiecie, jeszcze względnie pustym, zapulsował kolorami dipol dwóch małolat, które wrzuciwszy na siebie chyba wszystko, co miały w szafie najlepszego, przyszły zapełniać sobą pustkę, a może tylko wypełniać pustkę w sobie. Do siebie i od siebie, trzymając się za ręce, wdzięcznie stawiały swoje opalizujące tenisówki. Może jeszcze coś się wydarzy. Uważnie przyglądał się im szpaler kawalerów, w większości z ogólniaka, który obsiadł jedyne dwie ławki pod ścianą i na oko kończył w drzwiach, gdzie podpierał odrapane ściany. Wkrótce przybyli starsi. Od ławek zaczęła bić poświata ekranów telefonów, otulając tajemniczą aureolą skulone sylwetki. W drzwiach krążyło piwo. 4. Stive Morgan - If Will Come Tomorrow: https://www.youtube.com/… W sumie na zabawę przybyło więcej ludzi, niż kiedykolwiek mieszkało w tej wiosce. Gdy zagadnąłem jednego ze znajomych o ten fenomen, ten wyjaśnił mi w paru suchych inżynierskich słowach, że tak właśnie działa tutaj, na skraju świata, przesył informacji. Najpierw wiadomość o tworzącej się właśnie w okolicy imprezie dociera falami dźwiękowymi do miejscowych. Miejscowi zaczynają pukać kciukami we współczesne tamtamy, pisząc esemesy o intrygującej treści. W tłumaczeniu na ludzki brzmi to mniej więcej tak: "Miećka, myj się i zbieraj ekipę. Dziś w nocy u nas impreza. Stop", "Serio? Nie było tam imprez od czasu upadku Gondoru. Stop", "Jak babcię kocham. Wpadaj i nie gadaj. Nazgule też będą.". Potem wieść rozchodzi sie dalej. Miećka Wieśce, Adrian Loni, kawalerowie pannom. Myzyka zdaje się łączyć tu wszystko i to od niej w tym Mordorze musi zaczynać się każdy poważniejszy związek. 5. William Orbit - "Water From A Vine Leaf (Tripswitch Remix)": https://www.youtube.com/… Nagle okazuje się, że do wsi na krańcu świata, zarośniętej od lat na głucho lasem, przybywają tłumy, delegacje z każdego zakątka województwa. Leśne trolle, Wysokie Elfy, Gandalfy, wiedźminy, opryszki z Novigradu, a nawet Willow z Elorą na rękach. Przez kilka następnych godzin ta zrujnowana świetlica będzie centrum współczesnego świata. Zajeżdżają samochody każdej niemalże marki, pospolite i luksusowe, czasem na tablicach polskich lecz jeszcze częściej na zachodnich, belgijskich blachach. Widząc moje osłupienie, malujące się głupawym grymasem na miastowej twarzy, rozmówca spieszy z wyjaśnieniem. "Bo widzisz, my tu jesteśmy jak jedno wielkie miasto rozproszone. Chyba wszyscy tu w całym województwie znają się poprzez Belgię. Bo albo sami byli, albo mają tam teraz kogoś z rodziny.... Albo będą". Belgijcy - współcześni emigranci za chlebem, spragnieni igrzysk unijni niewolnicy. Przybywają z Czeremchy, Bielska, Hajnówki, Kleszczeli, nawet spod Białegostoku lub dalekich Moniek.

Stronicowanie

  • Wszyscy 1
  • Wszyscy 2
  • Następna strona
  • Ostatnia strona
Ryszard Surmacz
Nazwa bloga:
blog Ryszarda Surmacza
Zawód:
ciekawy wszystkiego
Miasto:
Lublin/ziemie zachodnie

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 357
Liczba wyświetleń: 1,704,811
Liczba komentarzy: 4,664

Ostatnie wpisy blogera

  • Dziewiąta rocznica śmierci prof. Anny Pawełczyńskiej
  • Admin
  • ​Do Admina

Moje ostatnie komentarze

  • @jazgdyni Miałem kolegę, który podczas burzy i sztucznych ogni zamykał się z psem w szafie. Raz przydarzyło mu się przysnąć i żona wpadła w panikę. Zadzwoniła na policję, a ten zaspany wyłazi z psem…
  • @ Jan W PRL bano się wyśmiania. Dziś do wyśmiania jest tyle tematów (np. ufo, reinkarnacja, astrologia itd), że nie ma się czym przejmować, chyba, że wypowiada się bzdury. Na poprawianiu konstruktora…
  • @Autorka W jednej ze swoich książek wydanej w 2006 r. zamieściłem następująca sentencję: Polska to taki kraj, w którym Bóg rozdaje talenty, a obca przemoc odbiera za nie życie. Tym wszystkim…

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Inżynier czy humanista?
  • Disco polo czy reformy
  • O Śląskiej duszy

Ostatnio komentowane

  • Teresa Bochwic, Miło mi, dziękuję za uznanie.
  • Bogdan Lipowicz Skaut, ..." Koordynację tej racji stanu prowadziły urzędy państwowe umieszczone w polskiej stolicy...". Tamta stolica zniknęła, na jej gruzach "sowieckie" zrobiły urzędy "państwowe" z ducha sowieckie,…
  • u2, Ciekawy jest artykuł o prof. Pawełczyńskiej w Wiki. Trudno mi się z cytowanym fragmentem nie zgodzić. Hasła liberalizmu zostały wykorzystane przez komuszków do utrzymania władzy. Co prawda plan…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności