Dowiedziałam się, że matka mordercy Pawła Adamowicza zgłaszała służbom możliwość popełnienia przez jej chorego syna zamachu. Zgłaszała to policji i służbie więziennej. Nikt nie zareagował, nikt nie podjął kroków które pozwoliłyby tego zamachu uniknąć. Podobno nie istnieją procedury prawne pozwalające na taką interwencję. W efekcie prezydent Paweł Adamowicz Gdańska zginął.
To nie jest odosobniony przypadek. W Płotach koło Zielonej Góry. mężczyzna, który miał iść do więzienia za znęcanie się nad żoną, odwołał się od wyroku, wrócił do domu i zabił kobietę licznymi ciosami noża. Prawa przestępcy okazały się istotniejsze od praw ofiary, a uzasadnionych obaw tej ofiary nikt nie traktował poważnie.
Wiele lat temu pewna kobieta błagała sąd rodzinny, żeby odebrał jej rozwiedzionemu mężowi prawo do opieki nad dziećmi. Były mąż był niezrównoważony psychicznie ale sąd zlekceważył jej prośby. Mężczyzna korzystając ze swych praw odebrał dzieci z przedszkola, zawiózł je do lasu i spalił się wraz z nimi w samochodzie. „ Ładne miała pani dzieci”- powiedziała niefrasobliwie pani sędzia, do której zgłosiła się zrozpaczona matka.
Rodzice chorych psychicznie dorosłych dzieci skarżą się, że lekarze odmawiają im informacji na temat stanu chorych zasłaniając się tajemnica lekarską. Pytanie chorego psychicznie pacjenta o zgodę na informowanie o jego stanie zdrowia jedynych jego opiekunów i jedynych życzliwych mu osób ma dokładnie taki sam sens jak wybieranie przez pacjentów szpitala psychiatrycznego ordynatora drogą demokratycznego głosowania. Psychiatrzy aby zdobyć zaufanie pacjenta, w zgodzie zresztą z panującym w psychiatrii paradygmatem obciążają rodziców winą za chorobę ich dziecka, każą choremu doszukiwać się traumatycznych przeżyć w dzieciństwie, podejrzewają rodziny o chęć ubezwłasnowolnienia pacjenta z niegodnych pobudek- żeby zdobyć nad nim władzę, żeby uniknąć rozpraszania przez niego majątku, żeby przejąć jego majątek. Jest to również część lewackiej strategii rozbijania elementarnych struktur społecznych miedzy innymi rodzin, aby łatwiej zarządzać społeczeństwem.
Z drugiej strony zdarzają się nadużycia szczególnie przy ubezwłasnowolnianiu osób starszych, które opiekunowie chcą wepchnąć do zakładu i przejąć ich mieszkanie. Nie tak dawno pisałam o pani Pauli Powązka, którą sądy chcą ubezwłasnowolnić na wniosek opieki społecznej urażonej jej krytycznym stosunkiem do sposobu realizacji przez opiekę ustawowych zadań. Pani Paula jest osobą schorowaną z przyczyny wypadku, za który nie dostała od dwudziestu lat należnego jej odszkodowania lecz poza tym jest osobą spokojną, kulturalną, nie zagrażającą nikomu, w tym sobie.
Tak czy owak widać, że system prawny działa w wręcz kryminogenny sposób. Przepisy prawa nie tylko nie zapobiegają przestępstwom lecz często je wręcz prowokują. Jak wielokrotnie pisałam takim kryminogennym przepisem jest dopuszczenie handlu roszczeniami oraz rękojmia zaufania do ksiąg wieczystych dająca tak zwanemu „nabywcy w dobrej wierze” pierwszeństwo do nieruchomości przed jej prawowitym właścicielem. Jeżeli nie usunie się tych przepisów kradzież nieruchomości pod różnymi pretekstami będzie się odradzać jak wielogłowa hydra.
System w którym litera prawa jest ważniejsza od ducha prawa, w którym ważniejsze są słowa od faktów, w którym prawa przestępcy są ważniejsze od praw ofiary jest generalnie kryminogenny. Zauważmy, że jedynym dotąd skazanym w sprawie złodziejskiej reprywatyzacji jest Jan Śpiewak, który ujawnił, że niejaka B. Ć. ( nie zamierzam płacić jej odszkodowań) wystąpiła jako kurator dawno nieżyjącej osoby żeby przejąć w zarząd jej nieruchomość. Od przejęcia w zarząd do kradzieży jak to mówią Francuzi jest tylko krok ( il n'y a qu'un pas). Nie będę tego, powszechnie stosowanego, kroku opisywać aby nie inspirować kolejnych złodziei. To pani Ć powinna zostać skazana za ewidentne oszustwo, a nie Śpiewak za naruszenie jej dóbr osobistych.
Podobnie przez długie lata jedynymi skazanymi w sprawie FOZZ byli profesorowie Dakowski I Przystawa autorzy książki na ten temat. O naruszenie dóbr osobistych oskarżył ich Dariusz Tytus Przywieczerski przywieziony niedawno w ramach ekstradycji do Polski w przynoszących mu zapewne zaszczyt kajdankach.
Talmudyczny stosunek do prawa dotarł do nas z USA gdzie nie wolno wykorzystać w sprawie sądowej tak zwanych „owoców zatrutego drzewa” (fruits of the poisoned tree) czyli dowodów zdobytych nie tyle w nielegalny co w nieformalny sposób. Przestępca może uniknąć kary jeżeli policjant nie odczytał mu prawidłowo jego praw albo zdobył dowody zbrodni wchodząc do domu przestępcy bez stosownego nakazu. Zasady powstałe aby chronić ludzi przed bezzasadnym aresztowaniem czy oskarżeniem działają na korzyść przestępców i przeciwko ofiarom przestępstw a prawda i fakty przegrywają z papierkami i procedurami.
Pamiętam rozprawę w czasie której ojciec dziecka oskarżył matkę, że dziecko jest zaniedbane, głodne i zawszone. Oburzona matka chciała zaprezentować sądowi czekające na korytarzu czyściutkie dziecko, ale sąd się nie zgodził. Zażądał zaświadczenia z ośrodka wychowawczego. Fakty sądu nie interesowały.
Użyczyłam niedawno nieodpłatnie zdjęcie mego zmarłego męża pewnej instytucji do celów wydawniczych. Prawnicy tej instytucji przysłali mi projekt wielostronicowej umowy, której nie miałam ochoty nawet przeczytać, zawierający zobowiązanie mnie do zapłacenia tej instytucji kary konwencjonalnej gdyby ktoś zgłosił prawa do będącego moją własnością zdjęcia. Oczywiście takiej umowy nie podpiszę. Z mego punktu widzenia byłoby to absurdalne. W tej sytuacji instytucja będzie musiała się kłopotać, że skorzystała ze zdjęcia bezumownie. Zwróćmy uwagę, że prawnicy tej instytucji stracili wiele czasu na wielokrotne redagowanie bezsensownej umowy zamiast zamieść podwórko, ugotować zupę albo napisać wiersz. Przyczyną tego jest formalizm prawny, a przyczyną formalizmu jest wiara, że litera prawa jest ważniejsza od prawdy.
A cała para idzie w gwizdek.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 11780
Pisze Pani, że zdarzają się przypadki ubezwłasnowolniania osób starszych przez rodziny, zarazem jednak pomstuje Pani, że chorzy psychicznie mają wybór, czy informować rodziny o ich stanie. Z góry Pani przesądza, że rodziny są życzliwe, ale tylko chorym. Stary sklerotyk może decydować, ale pacjent z depresją – nie.
Na sprawach, które Pani tu opisuje, rozgrzewa się emocje publiki i podsyca jej lęki. Wiadomo, że ludzie ze strachu zgodzą się na wszystko, a już na pewno na prewencję. Oskarżonego lub chorego należy na wszelki wypadek ubezwłasnowolnić (ale starego nie, bo Pani jest stara, ale nie oskarżona czy chora psychicznie, prawda?) Tak za Pani namową budowany jest kafkowski totalitaryzm.
(Przy okazji po raz kolejny dowiedzieliśmy się o rzekomo kryminogennym handlu roszczeniami. Zdarta płyta.)
Wczoraj były przesłuchania przez komisję niejakiego mecenasa N. Zachowywał się nader bezczelnie, jak złodziej który wie, ze prawo a na pewno sędziowie są po jego stronie. Przekona się Pan dlaczego czasem warto puszczać w kółko zdartą płytę gdy ktoś sprzeda Pana mieszkanie nabywcy w dobrej wierze. Ale wcale Panu tego nie życzę.Życzę zrozumienia problemu bez osobistych doświadczeń. Mi nikt nie sprzedał mieszkania i nie dotknęło mnie złodziejstwo reprywatyzacyjne ale miałam do czynienia z ludźmi wyrzuconymi pod most. na przykład z kamienicy ukradzionej przez rodzinę Waltz. Nie chciałby Pan nie tylko tego przezywać lecz nawet z nimi rozmawiać. To ciężkie przeżycie.
Przestępca [...] nie może oczekiwać na wyrok za przestępstwa przeciwko rodzinie mając łatwy dostęp do tej rodziny. – Wystarczy więc oskarżenie, by stracić miejsce zamieszkania.
Przekona się Pan dlaczego czasem warto puszczać w kółko zdartą płytę gdy ktoś sprzeda Pana mieszkanie nabywcy w dobrej wierze. – Mowa jest o handlu roszczeniami. Zdarta płyta.
Druga sprawa dotyczy tego, co ukrywa TVN, którego właścicielem jest pan David Zaslav o piersiorzendnych warsiaskich korzeniach, a przecież zaraz po incydencie cały "Izrael" ogłosił bez szemrania pana Adamowicza niemal odwiecznym przyjacielem Izraela: https://www.youtube.com/… Coś w tym musi być ;)
Uwaga: Obaj komentarzy wskazują na jakiś dziwaczny rodzaj prewencyjnej cenzury wprowadzonej w niemal całym korporacyjnym Internecie. Ten pierwszy myli się jednak w przypadku twierdzenia o "braku ofiar" w zamachach. Po prostu poniosło mu niedojrzały intelekt jak młodego konia ;)
Tyle jest tego za i przeciw,że trudno wyciągnąć pewne wnioski.Z wrzutkami jest podobnie jak po 4/10,w tym Etruskowie są perfekcyjni.Byle dużo.
Jakich mamy sędziów,każdy widzi.
Mam nadzieję,że się uda.
"Oburzona matka chciała zaprezentować sądowi czekające na korytarzu czyściutkie dziecko, ale sąd się nie zgodził." - czyli sąd miał brac pod uwage stan jednorazowy (wiadomo matka na rozprawe na pewno dobrze prygotowała dziecko) zamiast tego jak działo się zazwyczaj, czyli jak dziecko było zadbane na codzień?
To sedno sprawy. Efektem jest obniżenie sprawności państwa. Relatywizm, biegunka legislacyjna, i bizantynizm administracyjny triumfują.
W czasach renesansu sądy Inkwizycji, ale również powiatowe organy ścigania czarownic i heretyków, naciągały do granic wytrzymałości zasady procesowe wykształcone w średniowieczu - między innymi przez Ojca Bernarda Gui - tylko po to , a raczej po to, by nie wywołać rewolt zakończonych spaleniem nie tylko czarownicy lub heretyka, ale klasztoru i zameczka miejscowego .......grabi.
Powodzenia życzę w dalszej blogerowskowęgierskiej woltyżerce.
A tak na poważnie, to czy Kościół orzekł, iż czarownice nie istnieją, czy może zakurzony pomysł czeka gdzieś tam w watykańskich annałach na lepsze czasy?
https://www.youtube.com/…
Inkwizycyjne składy sędziowskie często realizowały swoje zadania trzymając się ducha, a nie litery. Gdyby sąd skazujący Joannę trzymał się litery to nie spłonęła by ona żywcem, gdyby sąd pracujący nad sprawą Komendy pracował zgodnie z literą nie trafiłby do więzienia.
Dlatego że akty prawne w połączeniu z rzetelna pracą składu sędziowskiego, prokuratury i adwokatów dają znacznie większe możliwości kary sprawiedliwej niż uznaniowość wynikająca z nacisku medialnego lub zapotrzebowania na wynik zadowalający lud.
Jak się pozna historię procesów czarownic, heretyków, itp przypadków to okazuje się że w dużej mierze wyroki skazujące były podyktowany interesem denuncjatorów mających przemożny wpływ na kształtowanie opinii - ducha prawa.
Propozycja aby zamiast prawem sędzia kierował się duchem, który jest kształtowany najczęściej mediami, szantażem, korupcją jest ,albo wynikiem w pełni świadomej manipulacji Pani Izabeli, albo jej brakiem rozeznania mechanizmów wpływających na opinie społeczną.
Aparaty sprawiedliwości stalinowski i hitlerowski w pełni realizowały idee Pani Izabeli.
Wracając do czasów współczesnych herezji - nie chodzi aby sądy kierowały się duchem stalinizmu, hitleryzmu i politycznej poprawności, której szkolenia dla sędziów odbywały się w ramach m.in. funduszy norweskich, tylko w duchu naszej cywilizacji - łacińskiej, zwana potocznie kiedyś cywilizacją białego człowieka. Do tego daleka droga. Z literą prawa taki problem, że tych liter za dużo i koślawe. I nie jest to przypadek tylko metoda, która pozwala na uznaniowość w orzekaniu, czyli wspomnianą już talmudyzację prawa.
I oczywiście całkowicie "zapomina" się o niemal fanatycznej nienawiści do tzw. "czarownic" oraz żydów Martina Lutra i Jana Kalwina. Co znaczy jednak propaganda i Hollywood...