Już od dawna przymierzałem się do napisania notki o rzeczonej posłance, lecz nie chciałem nadwyrężać wizerunku partii Jarosława Kaczyńskiego, której sprzyjam.
Jednakowoż dziś rano wymiękłem.
Bowiem zaproszona tuż przed ósmą do radia TOK-FM przez redaktora Jacka Żakowskiego posłanka Beata Szydło błysnęła tak bogatą paletą zdolności anestezjologicznych, że wymiękłby przy niej także światowej sławy hipnotyzer niejaki Anatolij Michajłowicz Kaszpirowski.
Albowiem, kiedy Żakowski połączył się z Królewskim Miastem w Małopolsce, już pierwsze zdanie wypowiedziane na antenie przez Beatę Szydło wzbudziło we mnie podejrzenie, że pan redaktor połączył się nie, jak myślałem ze studiem w Krakowie, lecz z sypialnią rzeczonej posłanki, która co dopiero z łóżka wstała.
I choć z wiadomych powodów organicznie nie cierpię redaktora Żakowskiego dziś rano musiałem mu oddać honor, gdy po pierwszych kilku słowach „pisowskiej śpiącej królewny” zażartował błyskotliwie, cytuję: „Oj! Widzę, że pani trochę niewyspana”.
I wcale mu się nie dziwię.
Bowiem, z całym szacunkiem dla rzeczonej posłanki, gdyby ktoś posłuchał jej dzisiejszej wypowiedzi z przymkniętymi powiekami, oczami wyobraźni zobaczyłby niechybnie przeciągającą się leniwie w łóżku białogłowę w nocnej koszuli i papilotami na głowie, która się jeszcze nie zdążyła zbudzić z głębokiego snu nocy podwawelskiej, a jedynym, co ją rajcuje jest myśl, czy „jajeczniczka będzie?”.
Powiem więcej. Owa wiecznie senna parlamentarzystka oganiając się od redaktora Jacka Żakowskiego jak od natrętnej muchy klozetowej, kompletnie zaspanym głosem, jak żywo przypominającym kapanie wody z zepsutego kranu, z trudem zbierając myśli w tempie marsza pogrzebowego Fryderyka Chopina mamrotała coś pod nosem bez składu i ładu tak monotonnie, że musiałem sobie zaparzyć drugą kawę.
Powiem jeszcze więcej. Zapytana przez prowadzącego audycję, czy wie, co się wczoraj mówiło w mediach na temat transparentu wywieszonego przez „Solidarnych” na Majdanie „Przepraszamy za ministra Sikorskiego”, ze zdziwieniem przypisywanym osobnikom autystycznym odparła, że nic na ten temat nie wie, a dopytana dlaczego biuro prasowe PIS jej o tym nie poinformowało wyjaśniła rozbrajająco szczerze, iż „ów gabinet nie ma przecież obowiązku nad wszystkim panować”.
A gdy pod koniec audycji redaktor Żakowski poprosił panią poseł pretendującą do teki wicepremiera ekonomicznego o opinię w sprawie polskiej pomocy finansowej dla Ukrainy, ratując się rozpaczliwie jąkliwymi spójnikami: „chmmm…; yyyyy…’ psiiiii…, bziiiii…, przepraszam za wyrażenie pitoliła tak żałośnie oklepane komunały, że ten bełkotliwy wywód można opisać jedynie słowami mojej śp. Mamy, która w takich razach zwykła mawiać: „srali muszki do pietruszki, idzie wiosna, będzie lepiej trawka rosła”.
Szanowny Panie Prezesie,
Sorry, ale taki mamy klimat. Wypowiedzi prominentnych posłów PIS-u. Nie wszystkich na szczęście.
Krzysztof Pasierbiewicz
(nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
Chciałbym byście Państwo tę notkę potraktowali jako „konstruktywną krytykę” kierowaną pod adresem władz naczelnych partii Jarosława Kaczyńskiego.
Bo uważam, że prominentni posłowie partii przymierzającej się do wygrania wyborów oprócz oleju w głowie muszą mieć jeszcze charyzmę, oratorski talent, przyjazny ludziom sposób bycia, polot, wrodzony instynkt aktorski, odrobinę malarskiej fantazji, kreatywne poczucie humoru i co najważniejsze ową trudną do zdefiniowania magnetyczną osobowość, która w dniu wyborów budzi w ludziach ochotę do ruszenia tyłka z domu.
Więc tak sobie myślę, czy pan Prezes nie powinien jednak nieco zaostrzyć kryteriów selekcji posłów wyznaczanych do kontaktu z mediami.
A tych, którzy powiedzą, że jątrzę odsyłam do zapisu dźwiękowego dzisiejszej (środowej) audycji „Poranek Jacka Żakowskiego” – patrz 2014-02-26 07:40:
http://audycje.tokfm.pl/…
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 20546
--------------------------------------
Pytanie autora notki, do wszystkich podobnych Robertowi Jerzemu komentatorów jego blogu:
No i gdzie jesteście kochani???
Zawsze gotowi do komentowania???
No gdzie? Pytam???
Zatkało kakao???
Bo notka jest nie po myśli partii???
Bo jej przekaz się nie mieści w formule Waszego wiecznie rozgadanego towarzystwa wzajemnego zachwytu nad samymi sobą???
Czekam na Wasze merytoryczne komentarze!
A jak się nie odezwiecie, to znaczy, że cieniasami jesteście! Kutasami złamanymi nie wartymi by dla Was cokolwiek pisać.
I zważcie proszę, że wspaniałomyślnie napisałem "Was" z dużej litery.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Pozdrawiam serdecznie,
kp
Jeśli Pani sądzi, że ktoś mnie doprowadził do szewskiej pasji to mogę Panią tylko grzecznie poprosić, by sobie zbytnio nie pochlebiała.
Pozdrawiam serdecznie,
kp
Post Scriptum
A piosenkę śp, profesora Jana Tadeusza Stanisławskiego zadedykowałem jednemu z komentatorów, który na tę dedykację sobie w pełni zasłużył.
A ja proszę Pani boję się tylko jednego - żebyśmy znowu nie przegrali "o włos" tych wyborów.
Bo jak je przegramy, to już będzie koniec Polski naszych marzeń.
Serdecznie pozdrawiam,
kp
------------------------
No i właśnie dodała Pani jeszcze jeden. Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie,
kp
---------------------------
Coś Pani opowiem.
Na studiach mineralogii uczył mnie światowej sławy naukowiec śp. profesor Andrzej Bolewski, nazywany przez studentów "Bolem".
Bolo zasłynął między innymi z tego, że pewnego razu nazwał "kutasem złamanym" naszego wydziałowego sekretarza PZPR, który miał na imię Bazyli, za co tenże pozwał go przed oblicze wydziałowego sądu koleżeńskiego.
Sąd Koleżeński katedry zebrał się w Wielkiej Auli mojej Almae Matris, a w jego składzie zasiadła cała starszyzna Wydziału plus uczelniany sekretarz partii, którego się wszyscy bali jak ognia, i jak się to mówi, nikt mu nie podskoczył.
Ale nie znaliście Bola.
Gdy Sąd Koleżeński rozpoczął obrady, pod aulą zebrali się ludzie z całego wydziału, na pierwszy rzut oka około stu osób. W oczekiwaniu na finał, podnieceni uczeni robili zakłady, co do sentencji wyroku. Obrady trwały wyjątkowo długo, co mogło wskazywać na zażartą dyskusję nad karygodnym występkiem Bola.
Po jakichś dwu godzinach uchyliły się wreszcie ciężkie drzwi od auli, zza których wychylił głowę podniecony Bolo i z satysfakcją w głosie obwieścił zebranym:
"No, już im udowodniłem, że Bazyli to kutas, a zaraz im udowodnię, że złamany". - I ponownie zniknął za wielkimi drzwiami.
Czy rozumie Pani teraz???
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Oscar Wilde trafnie zauważył, iż "największym nieszczęściem, jakie może spotkać człowieka jest brak poczucia humoru".
Serdecznie pozdrawiam,
kp
Bardzo lubi Pan wkładać kij w szprychy Panie Krzysztofie. Popieram to, bo też jestem weredykiem. Tym bardziej, że ma Pan niezaprzeczalną rację. Pani Szydło powinna być głęboko schowana w czeluściach gabinetów, bo jest to osoba kompletnie niemedialna z wyraźnymi problemami komunikacyjnymi. Bracia Kaczyńscy mają skazę w doborze, szczególnie żeńskich współpracowników. Poprzednio pani Fotyga również miała awersję do kamer i mikrofonów.
Współczesny polityk, w czasach wszechobecnych mass mediów, musi być wyszkolony w sztuce komunikacji. To jest obowiązek.
Widzę, że wielu Pańskich komentatorów nie jest w stanie pojąć, że konstruktywna krytyka jest ważnym elementem poprawy sytuacji.
Należy robić wszystko, choć nie wiem jak to będzie bolało, by PiS w końcu wygrał i to nie o włos.
Pozdrawiam serdecznie
Pozdrawiam,
kp
-----------------
Z mojej strony to nie była dyskusja bo i nie było z kim dyskutować. Dlatego moje odpowiedzi były kpiarskie, bo to najlepsza broń w takich razach. Proszę w wolnej chwili jeszcze raz przeczytać komentarze.
Pozdrawiam Panią serdecznie,
KP
Post Scriptum,
Widzę, że Pani jest z Krakowa. Chętnie bym z Panią porozmawiał osobiście, bo ze zrozumiałych przyczyn o pewnych sprawach nie mogę mówić na blogu. Prawie codziennie piję kawę w RIO między pierwszą a drugą.
I jeszcze jedno.
Czyni mi Pani zarzut z tego, że, cytuję:
"pan Pasierbiewicz wysyła link do w/w notki na Tweeterze do Onetu.Gazety Wyborczej,czy innych "sprzyjających"...", koniec cytatu.
Proszę Pani,
Czy to się komuś podoba, czy nie, PIS-owi przyprawiono gębę niereformowalnej partii konserwatywnej, której sympatycy nie uznają samokrytyki, bo to same oszołomy.
Czy naprawdę Pani nie rozumie, że ja, jako zdeklarowany sympatyk partii Jarosława Kaczyńskiego, krytykując brak medialności posłanki Beaty Szydło zadaję kłam takim stereotypom??? Powiadamianie o tym co piszę tylko "swoich" nic nie daje. Natomiast powiadamianie przeciwników politycznych odnosi zamierzony skutek. Bo już nie mogą mówić, że zwolennicy PIS to w całości towarzystwo wzajemnego zachwytu nad samymi sobą. Czy teraz mnie Pani rozumie???
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
----------------------
Oj! Wielu. O wiele za wielu! W wolnej chwili proszę przewertować komentarze do mojej notki pt. "Ciekaw jestem Waszego zdania, Kochani!" - patrz: http://naszeblogi.pl/386…
"Należy robić wszystko, choć nie wiem jak to będzie bolało, by PiS w końcu wygrał i to nie o włos..."
--------------------------
I choć wiem, że wielu będzie to trudno zrozumieć, właśnie w tym celu napisałem niniejszą notkę.
Dziękuję Panu za komentarz i jak zawsze serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Dziękuję za piękną piosenkę, a z mojej strony proszę przyjąć podwawelskie kwiatki:
http://www.youtube.com/w…
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Jeśli trafi choćby do jednego, to też będzie sukces.
Serdecznie Panią pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz