Dni są, posiłkując się legendarnym skeczem Laskowika i Smolenia – „różne, różniste”.
Są dni urocze zupełnie, jak Dzień Dziecka, są wzruszające, jak Dzień Matki, wzbogacony wiele lat później o Dzień Babci, Dzień Dziadka, a nawet – Dzień Ojca !
Są i dni pomyślane jako prymitywna indoktrynacja, a szczerze polubione zupełnie tej indoktrynacji wbrew, jak Dzień Kobiet.
Są dni zapominane, jak Dzień Kosmonautyki, bo po ’89 politpoprawni są już tylko astronauci, co jest o tyle niesprawiedliwe, że kosmonauci byli pierwsi, ale tak to niesprawiedliwie w życiu bywa.
Są dni formacyjne, jak Dzień Niepodległości (w wersji oryginalnej Independence Day) czy Dzień Zwycięstwa (w wersji oryginalnej – День Победы).
Z tym ostatnim jest pewien kłopot, bo to, co dla jednych jest dniem zwycięstwa, dla innych wręcz przeciwnie – dniem przegranej, a nawet klęski jest.
Są też dni sensowne jak Dzień bez papierosa i idiotyczne – jak Dzień bez samochodu.
Dzień Znaczka (pocztowego) też jest.
Jest też cala masa dni, ze tak to ujmę, zawodowych: Dzień Kolejarza, Dzień Milicjanta (nie poprawiać – policjanci, to byli przed wojną), Dzień Lekarza wreszcie, a nawet Dzień Chorego.
Stąd też nic dziwnego, że „powstało zapotrzebowanie” na ustanowienie Dnia Kapusia.
I to jest dzień nie tylko „zawodowy”, ale należący też do kategorii, którą określiłem powyżej jako „formacyjne":
bo bez kapusiów nie mielibyśmy tego, co mamy.
A co mamy, to i ja i Państwo doskonale wiemy.
Dla tych zaś, którzy nigdy nie mieli okazji zobaczyć kapusia, bo ich, jak można się dzięki Sądowi Lustracyjnemu przekonać – nie było, mam radę:
włączcie dziś telewizor.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 5912
Dzień kapusia pasuje jak ulał.